BALLADA DWORCOWA
W poczekalni dworca Kraków przy peronie
Zobaczyłem uśmiechnięta twoją twarz
I jak kwiaty rozkwitłe na balkonie
Kołatało moje serce raz po raz
Uśmiechałaś się do myśli piękna damo
Nie do moich które porwał uśmiech twój
Kocie oczy zlewające się z reklamą
Nagle błysły utwierdzając zamysł mój
W szyny dworca Kraków przy peronie
Wtoczył się zgrzytając nutą kół
Metalowy wąż relacji Miłość Tonie
A to przecież nie był pociąg mój
Na pociągu tym mi bardzo zleżało
Niech utonie wreszcie miłość moja w nim
Dworca Kraków się światełko przyciemniało
Odjechałem w dal bezkresną razem z nim
W uszach koła wystukują monotonnie
Serce moje podpowiada tęskny wzlot
Tylko oczy błyskiem śledzą monotonnie
Pięknej damy jej uśmiechu lot
Gdy pociągu lot już mijał stację Błonie
Piękna dama otworzyła nagle drzwi
I nim wagon nasz osiągnął stację Tonie
Wargi moje wyszeptały krótko ty