foto1
Kraków - Sukiennice
foto1
Lwów - Wzgórza Wuleckie
foto1
Kraków - widok Wawelu od strony Wisły
foto1
Lwów - widok z Kopca Unii Lubelskiej
foto1
Lwów - panorama
Aleksander Szumański, rocznik 1931. Urodzony we Lwowie. Ojciec docent medycyny zamordowany przez hitlerowców w akcji Nachtigall we Lwowie, matka filolog polski. Debiut wierszem w 1941 roku w Radiu Lwów. Ukończony Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Dyplom mgr inż. budownictwa lądowego. Dziennikarz, publicysta światowej prasy polonijnej, zatrudniony w chicagowskim "Kurierze Codziennym". Czytaj więcej

Aleksander Szumanski

Lwowianin czasowo mieszkający w Krakowie

ŁĄCZNICZKI. KOBIETY, BEZ KTÓRYCH NIE BYŁOBY ARMII KRAJOWEJ

Danuta Janiczak "Sarenka" - łączniczka Okręgu Wilno AK w grupie łączniczki "Kozy". W 1944 r. wpadła ona w ręce NKGB. Miała jednak więcej szczęścia niż wiele jej koleżanek i i po dziesięciu latach w łagrze wróciła do Polski (ze zbiorów Kerim44; lic. CC ASA 3.0).Gdyby nagle zniknęły wszystkie łączniczki, Armia Krajowa nie przetrwałaby bez nich nawet tygodnia. Każdego dnia ryzykowały życiem, przenosząc meldunki, broń i trefne paczki. Wykonywały najniebezpieczniejszą pracę w polskiej konspiracji. A dzisiaj niemal nikt o nich nie pamięta.

Mówiąc i pisząc o Polskim Państwie Podziemnym zwykle wspomina się o nich mimochodem. W przeciwieństwie np. do sanitariuszek, które nieraz ratowały życie rannych żołnierzy, ich praca nie była spektakularna. Trudno jednak przecenić znaczenie łączniczek dla funkcjonowania całej konspiracji. To właśnie na ich barkach, często ledwie nastoletnich dziewczyn, spoczywał ogromny ciężar.

FILAR PAŃSTWA PODZIEMNEGO

Dzięki nim wysoko postawieni członkowie podziemia, którzy na co dzień absolutnie nie mogli kontaktować się osobiście, utrzymywali między sobą łączność. Służba ta jednak – jak podkreśla w swojej książce „Tajne państwo” Jan Karski – niosła ze sobą ciągłe ryzyko:

"- Prywatne mieszkania łączniczek nierzadko przekazywano do dyspozycji ruchu podziemnego. Łączniczce nie wolno było się ulotnić, musiała przebywać tam, gdzie łatwo ją było odszukać i bez zezwolenia nie mogła zmieniać nazwiska czy adresu. Dopóki pracowała dla nas, nie mogła się ukryć ani zniknąć nam z oczu; w przeciwnym razie oznaczałoby to bowiem urwanie kontaktów między konspiratorami i różnymi pionami ruchu podziemnego.

Łączniczki i ich mieszkania znajdowały się nieustannie pod czujną kuratelą specjalnego „oddziału obserwacji.” W razie aresztowania łączniczka nie mogła nas wydać, nawet na torturach, gdyż w ciągu dwóch albo trzech godzin wszyscy, z którymi się stykała, zmieniali nazwiska i adresy".

Sytuację pogarszało to, że w związku ze specyfiką pracy łączniczek, bardzo wiele osób znało szczegóły ich życia, a to w konspiracji nie wróży niczego dobrego. Również ciągłe krążenie na tych samych trasach ściągało na nie uwagę Niemców. W takich okolicznościach musiały wykazywać się niezwykłą siłą woli i stalowymi nerwami. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Jan Karski, który podkreślał, że:

 "[…] wbrew rozpowszechnionej na całym świecie opinii, iż kobiety są gadatliwe i niedyskretne, to moje własne doświadczenia skłoniły mnie do przekonania, że kobiety na ogół sprawdzają się w konspiracji lepiej od mężczyzn. Wprawdzie z pewnymi rzeczami nie radzą sobie tak dobrze, ale nadrabiają ważniejszymi zaletami, niezbędnymi osobom działającym w ruchu podziemnym.

Szybciej dostrzegają niebezpieczeństwo, za to rzadziej niż mężczyźni przejawiały skłonność do chowania głowy w piasek. Niewątpliwie lepiej wtapiają się w otoczenie i zasadniczo odznaczają się większą ostrożnością, dyskrecją i zdrowym rozsądkiem. Przeciętna kobieta, która angażuje się w sekretne działania polityczne, wykazuje znacznie większy „zmysł konspiracyjny” w porównaniu z typowym mężczyzną.

Łączniczki to zapomniane bohaterki Armii Krajowej.

Choć były bardziej przebiegłe i odporne psychicznie od swoich kolegów, nawet najostrożniejsze łączniki kiedyś w końcu wpadały. Średnio ich konspiracyjna kariera trwała tylko trzy miesiące – mało która miała szansę dożyć do końca wojny.

PEWNA ŚMIERĆ ZA OJCZYZNĘ

Zwykle miały przy sobie obciążające materiały, tak więc ich los był przesądzony. Doskonale wiedziały co czeka na nie w gestapowskich katowniach. Dlatego większość z nich, chcąc uniknąć załamania się na torturach, nosiła przy sobie truciznę. Obawiając się, że jedna kapsułka może ulec zniszczeniu w trakcie bicia, wszywały w swoją odzież nawet po kilka np. pod poszewkę płaszcza i w kołnierzyk bluzki.

Łączniczki którym nie udało się w porę zażyć cyjanku poddawane były bestialskim torturom. Przykład takowych przytacza legendarny kurier Polski Walczącej:

Gestapowcy rozebrali ją do naga i rozłożyli na podłodze. Przywiązali ją za ręce i nogi do haków, a potem bili ją gumowymi pałkami po narządach płciowych. We wspomnianym grypsie informowano: gdy ją zabrali, dolna połowa jej ciała była krwawą miazgą.

Legendarny kurier Armii Krajowej Jan Karski niezwykle cenił odwagę oraz poświęcenie jakimi cechowały się łączniczki (źródło: Muzeum Historii Polski, dzięki uprzejmości Archiwum Instytutu Hoovera w Kalifornii).

Legendarny kurier Armii Krajowej Jan Karski niezwykle cenił odwagę oraz poświęcenie jakimi cechowały się łączniczki (źródło: Muzeum Historii Polski, dzięki uprzejmości Archiwum Instytutu Hoovera w Kalifornii).

Chociaż łączniczki doskonale zdawały sobie sprawę z tego jaki najprawdopodobniej czeka je los, to nigdy nie brakowało ochotniczek, gotowych oddać życie dla dobra sprawy. Śmiało można powiedzieć, że to właśnie im w ruchu podziemnym przypadł w udziale najcięższy los; ponosiły one największe ofiary, a ich wkład był najmniej doceniany.

Warto o tym pamiętać ponieważ – jak podkreślał Jan Karski – pracowały ponad siły i narażały się najbardziej. Za swe bohaterstwo nie otrzymywały awansów ani odznaczeń.

Źródła:

Artykuł powstał w oparciu o książkę Jana Karskiego pt. „Tajne państwo” (Znak Horyzont 2014).

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2014/06/12/laczniczki-kobiety-bez-ktorych-nie-byloby-armii-krajowej/

Jan Karski "Tajne państwo"

 Nikt nie wiedział o Polskim Państwie Podziemnym tyle co on. Mimo śmiertelnego zagrożenia kilka razy przemierzył Europę jako jego tajny emisariusz. Wpadł tylko raz. Torturowany przez Niemców, bojąc się, że zdradzi, targnął się na swoje życie. Ryzykując rozstrzelanie, przedarł się do warszawskiego getta i do obozu w Izbicy. Złożył przywódcom aliantów wstrząsający raport o nazistowskich zbrodniach. On pierwszy usiłował obudzić sumienie świata i zatrzymać Holokaust. Nazywał się Karski. Jan Karski – najsłynniejszy kurier Polski Walczącej. „Tajne państwo” ukazało się w Ameryce w 1944 roku i …