foto1
Kraków - Sukiennice
foto1
Lwów - Wzgórza Wuleckie
foto1
Kraków - widok Wawelu od strony Wisły
foto1
Lwów - widok z Kopca Unii Lubelskiej
foto1
Lwów - panorama
Aleksander Szumański, rocznik 1931. Urodzony we Lwowie. Ojciec docent medycyny zamordowany przez hitlerowców w akcji Nachtigall we Lwowie, matka filolog polski. Debiut wierszem w 1941 roku w Radiu Lwów. Ukończony Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Dyplom mgr inż. budownictwa lądowego. Dziennikarz, publicysta światowej prasy polonijnej, zatrudniony w chicagowskim "Kurierze Codziennym". Czytaj więcej

Aleksander Szumanski

Lwowianin czasowo mieszkający w Krakowie

II WOJNA ŚWIATOWA W PORTALU

http://www.info-pc.home.pl/Whatfor/

 Od wielu lat interesuję się II Wojną Światową. Zwłaszcza dwa tematy stały się moją pasją: historia warszawskiej Armii Krajowej - w tym akcje bojowe - oraz działania zgrupowania "Radosław" w dniach Powstania Warszawskiego. Drugim obiektem moich zainteresowań jest główny przeciwnik Kedywu: SS i policja niemiecka. Do tego dochodzi oczywiście cała gama tematów pokrewnych, bo nie sposób zrozumieć całej złożoności Powstania Warszawskiego bez poznania historii polskiej konspiracji lat 1939-1944. Podobnie jest z SS. Zaczęło się od tego, że jak większość Polaków nie odróżniałem SS od Gestapo, a głównym źródłem mojej wiedzy były filmy wojenne i nieliczne książki fachowe omawiające ten temat. Na podstawie polskich filmów trudno było zrozumieć "kto jest kto" - nasi filmowcy też mieli z tym wiele problemów.

 Jednak "krok po kroku" wgryzałem się w zawiłą historię "Schutzstaffel der NSDAP".

Zaczęło się oczywiście od mundurów - ta sprawa, jako młodego chłopca, interesowała mnie najbardziej - i z pozoru wydawała się najprostsza...

W czasach, gdy w naszej TVP niepodzielnie królowali Hauptmann Hans Kloss (najsłynniejszy Kaszub z Kościerzyny) i SS-Standartenfüher Max Otto von Stirlitz, każdy Polak chciał uchodzić za eksperta d/s niemieckich służb specjalnych. Błędy kostiumowe popełnione podczas realizacji "Stawki" procentowały w świadomości Polaków przez wiele lat! Nawet dzisiaj, według przeciętnego widza, każdy gestapowiec, to głupi, naiwny, brutalny facet, odziany w czarny uniform z czerwoną krzykliwą opaską na lewym ramieniu - tak jak Hermann Brunner... Przy okazji odkryłem dziwne skoki stopni tego "gestapowca wszechczasów". W czwartym odcinku był SS-Sturmbannführerem, a w szóstym już... SS-Hauptsturmführerem :)

Zresztą nie tylko nasi filmowcy błądzili. W czasie wojny na froncie wschodnim niemieccy czołgiści byli z zasady rozstrzeliwani przez Sowietów jako... SS-mani! Powód był banalny: na ich patkach kołnierzowych tkwiły znaki "Totenkopf" - tradycyjne symbole cesarskich Huzarów Śmierci.

Nie ustrzegli się drobnych wpadek również nasi rodzimi "eksperci", profesjonalnie zajmujący się sprawami militariów w Filmie Polskim. Przez litość nie wymienię nazwisk panów "konsultantów", którzy przez całe dziesięciolecia wkładali na aktorów i statystów wszystko "co znaleźli w magazynach" :)

W publikacjach na temat Powstania Warszawskiego tzw. "zawodowi historycy" bardzo często słynną spadochronowo-pancerną dywizję "Hermann Göring" nazywają "dywizją SS" - choć wiadomo, że organicznie wchodziła ona w skład jednostek polowych Luftwaffe. Lecz nie o wyłapywanie błędów chodzi. Sam nie jestem "Alfą i Omegą" - i też drobnych "wpadek" mogę się nie ustrzec :)

Przede wszystkim chciałbym podzielić się moją pasją z takimi samymi zapaleńcami - choć i "amatorzy" mogą z moich stron dowiedzieć się czegoś ciekawego. Do umieszczenia własnej witryny w Internecie skłonił mnie dość skromny i monotematyczny wybór polskich stron dotyczących II Wojny Światowej. Polska, od której zaczęła się najkrwawsza z wojen, ma na jej temat mniej stron niż... Australia!

Być może nie jest to już tak frapujący temat? Trochę mnie to dziwi, bo właśnie teraz, gdy nie ma nieszczęsnej cenzury i gdy można wreszcie pisać o wszystkim, II Wojna Światowa powoli schodzi na dalszy plan polskich publikacji, ustępując miejsca Harlekinom i taniej sensacji. A może właśnie tak ma być? Nie wiem...

Odchodzi pokolenie "Kolumbów" - przez dziesięciolecia skazywane na śmierć, więzienie, a później na milczenie... Dziś owi "Kolumbowie", po prostu nie mają już zdrowia na spisywanie i wydawanie swoich wspomnień. Wielka szkoda, że nie doszło do kilku ciekawych publikacji - choćby gen. "Radosława" - komendanta "Kedywu" KG AK - czy innych ludzi z AK walczących w okupowanym kraju. Niestety, nadal powstają filmy oparte o prozę ludzi, którzy o okupacji i Powstaniu Warszawskim dowiadywali się z PRL-owskiej serii z "Żółtym Tygrysem". W efekcie przeciętny Polak nie odróżnia AK od AL, a datę wybuchu Powstania Warszawskiego uważa za święto... policji [widziałem w TVP sondę uliczną]. Młody Polak zna wszystkie przygody Johnn'a Rambo, zna zawiłe losy rodziny Złotopolskich i z uwagą śledzi bardzo pogmatwany "Klan" - lecz nie wie kim był gen. "Grot" Rowecki! Ważniejsze jest ściągnięcie nowego dzwonka do komórki - niż świadomość dlaczego można to robić w... Wolnej Polsce.

Zamiast patriotów - mamy idiotów, w Sejmie nowe ustawy piszą... "uczciwi inaczej", a na stadionach kibiców mężnie zastępują "kibole". W tym czasie scenarzyści wymyślają bzdurne historyjki - zamiast sięgnąć do faktów. Od połowy lat 90-tych nakręcono sporo filmów o okupacji w Polsce. Jednak wszystkie dotyczą... Holokaustu! W świat leci więc obraz o "Polakach antysemitach", którzy spokojnie spędzili 5 lat wojny i okupacji, umierając jedynie z nudów lub na grypę.

A tymczasem ponad 360 tysięcy Polaków ratowało życie Żydom - często "przy okazji" ginąc. Kto o tym wie?

Czy słyszeliście kiedyś o akcji w "Barze za Kotarą"? Nie?! No właśnie! Centrum Warszawy, 8 X 1943. Mały oddział AK, w pewnym zadymionym barze, w ciągu 50-ciu sekund wystrzelał 11-stu spotykających się tam agentów Gestapo. I po cóż było wymyślać Hansa Klossa - skoro wywiad KG AK przez por. "Bradla", oficera "podróżującego" po okupowanej Europie w mundurze generała Wehrmachtu, dotarł do tajnych planów Wału Atlantyckiego! Oczywiście do dziś nikt tego nie sfilmował... Powstają za to kolejne knoty z Olafem, Bogusiem i Czarkiem. A może to tylko ja jestem taki "zboczony"? Może reszta społeczeństwa chce właśnie dokładnie poznać losy "Złotopolskich"?

Jak tak dalej pójdzie, to już wkrótce mało kto odróżni ZHP od Hitlerjugend!

"Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem" - staje się jedynie "zbiorem ludzi, czasowo zajmujących dane terytorium"...

Źródło:

http://www.info-pc.home.pl/Whatfor/