Sa­mo upo­zo­ro­wa­nie śmier­ci (…) nie by­ło jed­nak ce­lem sa­mym w so­bie, by­ła to je­dy­nie część wiel­kiej ope­ra­cji De­fen­sy­wy zmie­rza­ją­cej do roz­bi­cia i roz­bro­je­nia, uniesz­ko­dli­wie­nia dzia­łal­no­ści par­tii ko­mu­ni­stycz­nej w Pol­sce, nie­bę­dą­cej zwy­kłą par­tią po­li­tycz­ną, lecz nie­bez­piecz­ną agen­tu­rą dzia­ła­ją­cą na rzecz Mo­skwy (…). W Pol­sce prócz te­go jaw­nie dą­ży­ła do ode­rwa­nia Kre­sów Wschod­nich na rzecz ZSRS, a Ślą­ska i Po­mo­rza na rzecz Nie­miec. W re­zul­ta­cie po „śmier­ci” Re­dy­ki, (…) aresz­to­wa­no ca­łe kie­row­nic­two KPP, pra­wie dwu­dzie­stu naj­waż­niej­szych dzia­ła­czy, ko­mu­ni­stów ży­dow­skich ta­kich jak: Al­fred Lam­pe, Ire­na Ro­sen­ber­go­wa, Gu­staw Szu­ster, Gi­tla Hej­man, Al­bin Ma­ku­szew­ski, Ar­tur Rit­ter, Alek­san­der Hil­ler, Le­opold Gim­sel, Le­wa Pod­miej­ska, Aron Za­khe­im.


Prze­glą­da­jąc ostat­nio wy­da­ne przez na­ukow­ców Ży­dow­skie­go In­sty­tu­tu Hi­sto­rycz­ne­go pu­bli­ka­cje „Ży­do­ko­mu­na” Paw­ła Śpie­wa­ka, dy­rek­to­ra ŻIH, czy też „Żyd – wróg od­wiecz­ny?” – An­ty­se­mi­tyzm w Pol­sce i je­go źró­dła au­tor­stwa Ali­ny Ca­łej, dok­to­rant­ki te­go in­sty­tu­tu, pil­nie po­szu­ki­wa­łem w tych pu­bli­ka­cjach wska­za­nia de­fi­ni­cji „ży­do­ko­mu­ny” czy też po­da­nia w owych opra­co­wa­niach dzia­łań ży­dow­skich ko­mu­ni­stów w Pol­sce w la­tach 1918 – 1939, a więc do cza­su wy­bu­chu II woj­ny świa­to­wej, stąd utoż­sa­mia­nia przez au­to­rów ży­do­ko­mu­ny z rze­ko­mym pol­skim an­ty­se­mi­ty­zmem. Cho­ciaż Śpie­wak sze­ro­ko roz­wo­dzi się nad krwa­wym mi­tem ży­do­ko­mu­ny po I woj­nie świa­to­wej, któ­ry wy­parł daw­ne kli­sze an­ty­se­mic­kie, nie po­zo­sta­wia jed­nak cie­nia wąt­pli­wo­ści nad ist­nie­niem ży­do­ko­mu­ny – pol­skie­go an­ty­se­mi­ty­zmu, po­sił­ku­jąc się m.​in. po­glą­da­mi wy­bit­nych świa­to­wych in­te­lek­tu­ali­stów, jak np. słyn­nym li­stem le­wi­co­we­go in­te­lek­tu­ali­sty Ro­ma­in Rol­lan­da (sym­pa­ty­zu­ją­ce­go wów­czas z no­wo po­wsta­łym pań­stwem ko­mu­ni­stycz­nym Związ­kiem Ra­dziec­kim) – „Do przy­ja­ciół Po­la­ków”, w któ­rym usi­łu­je sta­wiać czo­ła „ohyd­ne­mu an­ty­se­mi­ty­zmo­wi”(str. 120). Żą­da­nych te­ma­tów nie od­na­la­złem, na­to­miast Pa­weł Śpie­wak w „Ży­do­ko­mu­nie” nie po­dał rów­nież na­leż­nej ty­tu­ło­wi książ­ki de­fi­ni­cji „ży­do­ko­mu­ny”, a jesz­cze wcze­śniej w wy­wia­dzie dla „Rze­czy­po­spo­li­tej” (26-27.11.2011) bez po­da­nia źró­deł oświad­czył, iż Po­la­cy w cza­sach Ho­lo­cau­stu wy­mor­do­wa­li 120 tys. oby­wa­te­li pol­skich po­cho­dze­nia ży­dow­skie­go

http://nczas.com/publicystyka/fikcyjne-10-czyli-ilu-zydow-zabili-polacy/

http://​www.​bibula.​com/?​p=50105

http://www.bibula.com/?p=54997

W tym miej­scu na­le­ży przy­po­mnieć czym jest z de­fi­ni­cji ży­do­ko­mu­na:

„ży­do­ko­mu­na” – ter­min po­wsta­ły wśród prze­ciw­ni­ków bol­sze­wi­zmu w Ro­sji – an­ty­se­mic­ki ter­min tej pro­pa­gan­dy, a przede wszyst­kim agi­ta­cji po­li­tycz­nej, przy­pi­su­ją­cy Ży­dom wi­nę za ko­mu­nizm.

Oskar­że­nie to zdo­by­ło po­pu­lar­ność wśród prze­ciw­ni­ków bol­sze­wi­zmu w cza­sie woj­ny do­mo­wej w Ro­sji 1917-1920. W la­tach dwu­dzie­stych ter­min zdo­był po­pu­lar­ność na świe­cie i stał się jed­nym z waż­niej­szych ele­men­tów ide­olo­gii Hi­tle­ra i pro­pa­gan­dy na­zi­stow­skiej („Jüdi­scher Bol­sche­wi­smus”).W Pol­sce uży­wa­ny m.​in. w zna­cze­niu gru­py lub or­ga­ni­za­cji le­wi­co­wej o praw­dzi­wej lub rze­ko­mej nad­re­pre­zen­ta­cji Ży­dów we wła­dzach, przy­pi­sy­wa­ny NKWD, Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Pol­ski, Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Za­chod­niej Ukra­iny, a na­stęp­nie Urzę­do­wi Bez­pie­czeń­stwa PRL, jak i też dla styg­ma­ty­za­cji śro­do­wisk li­be­ral­nych oraz wy­wo­dzą­cych się z b. PZPR.

Po­ję­cie to po­ja­wi­ło się na prze­ło­mie dru­gie­go i trze­cie­go dzie­się­cio­le­cia XX wie­ku w związ­ku z przy­pi­sy­wa­niem wy­łącz­nie Ży­dom kie­ro­wa­nia ru­chem ko­mu­ni­stycz­nym – tak w Ro­sji So­wiec­kiej, jak i w Pol­sce.

Po zna­nym wy­wia­dzie Pio­tra Zy­cho­wi­cza udzie­lo­nym przez Ali­nę Ca­łą „Rzecz­po­spo­li­tej” (25. 05. 2009) „Po­la­cy ja­ko na­ród nie zda­li eg­za­mi­nu”, w któ­rym Ca­ła uwa­ża, iż Po­la­cy są twór­ca­mi Ho­lo­cau­stu i win­ni wy­mor­do­wa­nia 3 mi­lio­nów Ży­dów, owe książ­ki i wy­wia­dy są ko­lej­nym ata­kiem na Pol­skę, Po­la­ków i pol­skość – pod sta­rym ha­słem „an­ty­se­mi­tyzm w Pol­sce i je­go źró­dła”.

Za­gro­że­nie dla od­zy­ska­nej 11 li­sto­pa­da 1918 ro­ku nie­pod­le­gło­ści Rze­czy­po­spo­li­tej stwa­rza­li nie tyl­ko wro­go­wie ze­wnętrz­ni, ale rów­nież we­wnętrz­ni, jak Ko­mu­ni­stycz­na Par­tia Za­chod­niej Ukra­iny, KPZU (ukr. Комуністична партія Західної України) – nie­le­gal­na par­tia ko­mu­ni­stycz­na, dzia­ła­ją­ca w II RP w wo­je­wódz­twach lwow­skim, sta­ni­sła­wow­skim, tar­no­pol­skim i wo­łyń­skim, czy też Ko­mu­ni­stycz­na Par­tia Pol­ski (w la­tach 1918-1925: Ko­mu­ni­stycz­na Par­tia Ro­bot­ni­cza Pol­ski) – par­tia ko­mu­ni­stycz­na za­ło­żo­na 16 grud­nia 1918 na zjeź­dzie po­łą­cze­nio­wym SDK­PiL i PPS-Le­wi­cy, roz­wią­za­na przez Ko­min­tern 16 sierp­nia 1938 w ra­mach wiel­kiej czyst­ki w ZSRR. Agen­tu­ra dzia­ła­ją­ca w kra­ju sta­no­wi­ła dla Pol­ski nad­zwy­czaj­ne za­gro­że­nie. Wła­dze II RP wal­czy­ły z agen­tu­rą, nie­kie­dy tak sku­tecz­nie, że do­pro­wa­dzi­ły do roz­bi­cia Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Pol­ski.

Oto hi­sto­ria ży­dow­skie­go agen­ta KPP Jó­ze­fa – Jo­ska Mützen­ma­che­ra dzia­ła­ją­ce­go w Pol­sce w la­tach 30. ub. wie­ku:

W koń­cu sierp­nia 1933 ro­ku przy tra­sie War­szaw­skiej Ko­lej­ki Do­jaz­do­wej w pod­war­szaw­skiej miej­sco­wo­ści Szczę­śli­wi­ce od­na­le­zio­no zwło­ki nie­zna­ne­go męż­czy­zny ze znie­kształ­co­ną twa­rzą i wy­cią­gnię­ty­mi na ze­wnątrz kie­sze­nia­mi. Prze­pro­wa­dzo­ne śledz­two po­cząt­ko­wa­ło wska­zy­wa­ło na mord do­ko­na­ny w ce­lach ra­bun­ko­wych. Przy de­na­cie od­na­le­zio­no kil­ka eg­zem­pla­rzy ga­zet ży­dow­skich i nie­miec­kich. Wów­czas mo­tyw zo­stał po­sze­rzo­ny o do­ko­na­nie mor­du po­li­tycz­ne­go wy­ni­ka­ją­ce­go z nie­zna­nych po­ra­chun­ków po­li­tycz­nych. Pra­sa po­da­wa­ła, iż za­mor­do­wa­ny był dzia­ła­czem ko­mu­ni­stycz­nym, któ­ry przy­był z Nie­miec z du­żą kwo­tą dla pol­skich or­ga­ni­za­cji, zo­stał ogra­bio­ny, upro­wa­dzo­ny i za­mor­do­wa­ny. Ko­mu­ni­ści ży­dow­scy z Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Pol­ski twier­dzi­li, że za­mor­do­wa­nym jest za­gi­nio­ny nie­daw­no, zna­ny ży­dow­ski ko­mu­ni­stycz­ny dzia­łacz Ma­rek Re­dy­ko. Re­zy­du­ją­cy w Ko­pen­ha­dze se­kre­tarz ge­ne­ral­ny KPP Ju­lian Lesz­czyń­ski-Leń­ski do­wie­dział się o tym za­bój­stwie od łącz­nicz­ki Po­lit­biu­ra Stel­li Bort­now­skiej. Sa­lo­mon Ja­szuń­ski z KPP po­twier­dził, iż Mar­ko­wi Re­dy­ko dał kil­ka ży­dow­skich ga­zet, a z Mo­skwy ścią­gnię­to Bro­ni­sła­wa Bort­now­skie­go (wy­so­kie­go funk­cjo­na­riu­sza INU OGPU/NKWD) dla wy­ja­śnie­nia spra­wy. Kie­row­nic­two KPP uzna­ło za­bój­stwo Mar­ka Re­dy­ko za zbrod­nię po­li­tycz­ną. Ko­mi­tet Cen­tral­ny KPP wy­dał ko­mu­ni­kat o za­mor­do­wa­niu to­wa­rzy­sza Mar­ka Re­dy­ko, tłu­ma­czo­nym przez „De­fen­sy­wę” (po­li­cja po­li­tycz­na) ja­ko mord ra­bun­ko­wy, po­da­jąc, iż do­ko­na­no be­stial­skie­go mor­du po­li­tycz­ne­go wska­zu­ją­ce­go na me­to­dy dzia­ła­nia fa­szy­stow­skie­go rzą­du Pił­sud­skie­go wal­czą­ce­go z ru­chem re­wo­lu­cyj­nym.

Ów ko­mu­ni­kat obiegł wszyst­kie ośrod­ki ko­mu­ni­stycz­ne w Eu­ro­pie i oczy­wi­ście zo­stał za­miesz­czo­ny w dzien­ni­ku „Praw­da” i w or­ga­nie Mię­dzy­na­ro­dów­ki Ko­mu­ni­stycz­nej (Ko­min­ter­nu) „Kom­mu­ni­sti­cze­skij In­ter­na­cjo­nał” i był po­wo­dem urzą­dze­nia w Mo­skwie wiel­kiej aka­de­mii ża­łob­nej na cześć Re­dy­ki, opi­sa­nej szcze­gó­ło­wo przez znaw­cę je­go bio­gra­fii Bog­da­na Ga­dom­skie­go („Bio­gra­fia agen­ta. Naj­więk­szy agent po­li­cji po­li­tycz­nej II RP. Jó­zef – Jo­sek Mützen­ma­cher”). Ma­ni­fe­sta­cji prze­pro­wa­dzo­nej z ogrom­nym roz­ma­chem nada­no cha­rak­ter mię­dzy­na­ro­do­wy; wzię­ły w niej udział tłu­my przed­sta­wi­cie­li róż­nych po­ko­leń ko­mu­ni­stycz­nych, człon­ko­wie KPP, emi­gran­ci po­li­tycz­ni, by­li więź­nio­wie od­by­wa­ją­cy z Re­dy­kiem wy­ro­ki wię­zie­nia, kom­so­mol­cy i pio­nie­rzy. Na ścia­nach za­wie­szo­no trans­pa­ren­ty z ha­sła­mi w ję­zy­ku pol­skim i ro­syj­skim: „Walcz­cie tak, jak wal­czył to­wa­rzysz Re­dy­ko o Paź­dzier­nik na Za­cho­dzie” oraz „Cześć bo­ha­te­ro­wi re­wo­lu­cji pro­le­ta­riac­kiej, człon­ko­wi KPP tow. Re­dy­ko be­stial­sko za­mor­do­wa­ne­mu przez zdzi­cza­łe­go wro­ga”.

Tym­cza­sem po­ja­wił się no­wy po­li­cyj­ny trop, któ­ry jesz­cze bar­dziej wzbu­rzył śro­do­wi­sko ko­mu­ni­stycz­ne KPP. Po­da­no, że Re­dy­ko to Jo­sek Mützen­ma­cher, czło­nek KC KPP, przed­sta­wi­ciel Ko­min­ter­nu, któ­ry przy­był z Mo­skwy ja­ko wy­słan­nik Leń­skie­go i padł ofia­rą we­wnętrz­nych po­ra­chun­ków par­tyj­nych w wy­ni­ku po­dej­rzeń o pro­wo­ka­cję lub współ­pra­cę z pol­ską po­li­cją al­bo jesz­cze z in­nych po­bu­dek, ja­ki­mi mo­gło być prze­ję­cie mo­skiew­skich pie­nię­dzy. W tym sta­nie rze­czy KC KPP po­dał do wia­do­mo­ści, że zbrod­ni do­ko­na­ła pol­ska po­li­cja, a pol­skie wła­dze per­fid­nie za­cie­ra­ją swo­ją fa­szy­stow­ską zbrod­nię, zrzu­ca­jąc od­po­wie­dzial­ność na KPP. Zgod­nie ze zwy­cza­jem szpic­li fa­szy­stow­skich w Pol­sce ogło­szo­no w rzą­do­wym „Ilu­stro­wa­nym Ku­rie­rze Co­dzien­nym” ko­mu­ni­kat po­li­cyj­ny, w któ­rym po­da­no, że tow. Re­dy­ko rze­czy­wi­ście zo­stał za­mor­do­wa­ny. Mor­der­cy fa­szy­stow­scy usi­łu­ją wmó­wić opi­nii pu­blicz­nej, że Re­dy­ko zo­stał usu­nię­ty przez sa­mych ko­mu­ni­stów, a na­wet wię­cej, że tow. Re­dy­ko był przez gru­pę ko­mu­ni­stów uwa­ża­ny za zdraj­cę. W mię­dzy­cza­sie (rząd pol­ski) uczy­nił wszyst­ko, że­by par­tię ko­mu­ni­stycz­ną wpro­wa­dzić w błąd, że­by wy­wo­łać wra­że­nie, że Re­dy­ko ży­je, tyl­ko gdzieś się ukrył. Po­li­cja pol­ska przez swo­ich szpic­li roz­pusz­cza­ła wia­do­mo­ści, że Re­dy­ko był wi­dzia­ny to tu, to tam. Gdy jed­nak wszyst­kie kłam­stwa zo­sta­ły zde­ma­sko­wa­ne, gdy wieść o be­stial­skim za­mor­do­wa­niu dzia­ła­cza pro­le­ta­ria­tu do­sta­ła się do sze­ro­kich mas, de­fen­sy­wa fa­szy­stow­ska zo­sta­ła zmu­szo­na do zmia­ny swo­jej tak­ty­ki ukry­wa­nia i wpro­wa­dza­nia w błąd.

Czy po­li­cja rze­czy­wi­ście roz­sie­wa­ła po­gło­ski o tym że Re­dy­ko ży­je? W każ­dy ra­zie lu­dzie z KPP w to nie wie­rzy­li, dla nich Re­dy­ko już nie żył. By­li cał­ko­wi­cie prze­ko­na­ni, że zo­stał skry­to­bój­czo za­mor­do­wa­ny przez pol­skie wła­dze. Tę wia­do­mość pusz­czo­no wkrót­ce na ca­ły świat. W sa­mym śro­do­wi­sku KPP po­wsta­ły jed­nak wąt­pli­wo­ści, czy nie by­ła to ro­bo­ta „pro­wo­ków”, czy też taj­nia­ków współ­pra­cu­ją­cych z po­li­cją. Przy­pusz­cza­no rów­nież, że Re­dy­ko zgi­nął; ko­goś sku­si­ły wiel­kie pie­nią­dze, co nie przy­no­si­ło­by chlu­by tak ide­owej par­tii. Gdy przy­je­chał do War­sza­wy oj­ciec Re­dy­ki Szla­ma My­cen­ma­cher z Mła­wy, oka­za­ło się, że nie ma cia­ła. Zwło­ki zgi­nę­ły. Wszyst­ko więc wy­da­wa­ło się ja­sne – prócz szcze­gó­łów, kto w isto­cie za­bił i ko­go. W sfe­rze spo­rów po­zo­sta­wa­ło, czy zgi­nął Re­dy­ko, czy też Mützen­ma­cher. A nuż w ta­kim ra­zie sko­ro nie by­ło cia­ła, nie by­ło za­bój­stwa? Jak się z cza­sem oka­za­ło, w pod­war­szaw­skich Szczę­śliw­cach zgi­nął Re­dy­ko, ale nie zgi­nął Mützen­ma­cher. Zgi­nął Re­dy­ko, na­ro­dził, się by rzec Jan Al­fred Re­gu­ła.

W śmierć Re­dy­ki ko­mu­ni­ści wie­rzy­li pra­wie do koń­ca lat 40., gdy po woj­nie za­gar­nę­li już ca­łą wła­dzę w Pol­sce. W cza­sie śledztw wy­szło jed­nak na jaw, że Re­dy­ko wca­le nie zgi­nął w 1933 ro­ku, nie tyl­ko prze­żył woj­nę, ale żył na­dal. By­ła to jed­na z naj­bar­dziej uda­nych i spek­ta­ku­lar­nych ak­cji (De­fen­sy­wy) po­li­cji przed­wo­jen­nej, ope­ra­cji ka­mu­fla­żu, sku­tecz­ne­go usu­nię­cia i za­kon­spi­ro­wa­nia swo­je­go źró­dła wy­wia­dow­cze­go w KPP. Re­dy­ko, naj­waż­niej­szy jej in­for­ma­tor, z punk­tu wi­dze­nia par­tyj­ne­go był zdraj­cą, prze­szedł na stro­nę wro­ga, go­dząc się na współ­pra­cę z pol­skim wy­wia­dem po uwię­zie­niu w 1926 ro­ku i ści­ślej po zwol­nie­niu z wię­zie­nia. Sa­mo upo­zo­ro­wa­nie śmier­ci Re­dy­ki, agen­ta Mo­skwy, nie by­ło jed­nak ce­lem sa­mym w so­bie, by­ła to je­dy­nie część wiel­kiej ope­ra­cji De­fen­sy­wy zmie­rza­ją­cej do roz­bi­cia i roz­bro­je­nia, uniesz­ko­dli­wie­nia dzia­łal­no­ści par­tii ko­mu­ni­stycz­nej w Pol­sce, nie­bę­dą­cej zwy­kłą par­tią po­li­tycz­ną, lecz nie­bez­piecz­ną agen­tu­rą dzia­ła­ją­cą na rzecz Mo­skwy – ko­min­ter­now­skie ogni­wo w dzie­le wy­wo­ła­nia świa­to­wej re­wo­lu­cji ko­mu­ni­stycz­nej, a ści­ślej so­wiec­kiej. W Pol­sce prócz te­go jaw­nie dą­ży­ła do ode­rwa­nia Kre­sów Wschod­nich na rzecz ZSRS, a Ślą­ska i Po­mo­rza – na rzecz Nie­miec. W re­zul­ta­cie po „śmier­ci” Re­dy­ki, dzię­ki je­go wcze­śniej­szym in­for­ma­cjom, aresz­to­wa­no ca­łe kie­row­nic­two KPP, pra­wie dwu­dzie­stu naj­waż­niej­szych dzia­ła­czy, ko­mu­ni­stów ży­dow­skich, ta­kich jak: Al­fred Lam­pe, Ire­na Ro­sen­ber­go­wa, Gu­staw Szu­ster, Gi­tla Hej­man, Al­bin Ma­ku­szew­ski, Ar­tur Rit­ter, Alek­san­der Hil­ler, Le­opold Gim­sel, Le­wa Pod­miej­ska, Aron Za­khe­im. Wsy­pa roz­bi­ła ca­ły apa­rat cen­tral­ny, roz­bi­to ca­łą re­gio­nal­ną struk­tu­rę par­tyj­ną, aresz­to­wa­no oko­ło sied­miu­set dzia­ła­czy ko­mu­ni­stycz­nych w ca­łej Pol­sce, zo­sta­li po­zba­wie­ni wszyst­kich fun­du­szy, nie wie­dzia­no wów­czas, że po­waż­na su­ma 40 tys. zł, któ­rą otrzy­mał Re­dy­ko z Mo­skwy na dzia­łal­ność par­tyj­ną znik­nę­ła ra­zem z nim. Ope­ra­cja po­li­cji po­li­tycz­nej kie­ro­wa­nej przez Hen­ry­ka Ka­wec­kie­go roz­po­czę­ta już wio­sną 1933 ro­ku zmie­rza­ła nie tyl­ko do roz­bi­cia, dez­in­te­gra­cji KPP, ale przez fakt „śmier­ci” Re­dy­ki mia­ła spo­wo­do­wać we­wnętrz­ny roz­łam, wzbu­dzić wza­jem­ne po­dej­rze­nia i oskar­że­nia, po­szu­ki­wa­nia zdra­dy, pro­wo­ka­cji, kon­szach­tów z wro­giem, co jak się spo­dzie­wa­no, od­bi­je się za­raz gło­śnym echem w Mo­skwie. Me­to­da Ka­wec­kie­go – pi­sał ży­dow­ski dzien­ni­karz Ber­nard Sin­ger brat zna­ne­go pi­sa­rza – po­le­ga na wy­wo­ły­wa­niu po­pło­chu wśród prze­ciw­ni­ków ce­lem unik­nię­cia bez­po­śred­niej woj­ny, któ­ra by do­pro­wa­dzi­ła do ofiar. Po­zy­skaw­szy do współ­pra­cy kon­fi­den­cjo­nal­nej Mützen­ma­che­ra, Ka­wec­ki wy­ko­rzy­stał go głów­nie do sze­rze­nia w śro­do­wi­sku par­tyj­nym po­gło­sek o funk­cjo­no­wa­niu w par­tii pro­wo­ka­to­rów i o ko­niecz­no­ści wal­ki z pro­wo­ka­cją we­wnątrz par­tii. Re­dy­ko pro­wo­ko­wał więc pro­wo­ka­cje, rzu­cał po­dej­rze­nia na współ­to­wa­rzy­szy, „wy­sta­wiał” ich w swo­im śro­do­wi­sku ja­ko moż­li­wych pro­wo­ka­to­rów i agen­tów do­pro­wa­dza­jąc do we­wnętrz­nych roz­ła­mów. Roz­po­czę­to śledz­two, po­dej­rze­nie pa­dło głów­nie na Lam­pe­go, łącz­nicz­ka Re­dy­ki Sta­ni­sła­wa Mań­kow­ska po­peł­ni­ła sa­mo­bój­stwo. W Mo­skwie so­wiec­kie służ­by roz­po­czę­ły wła­sne śledz­twa prze­ciw pol­skim ko­mu­ni­stom z KPP, po­są­dza­nym o wal­ki frak­cyj­ne w KPP, a przede wszyst­kim o tzw. pił­sud­czy­znę, czy­li związ­ki z Pol­ską Or­ga­ni­za­cją Woj­sko­wą (POW). To by­ły stan­dar­do­we oskar­że­nia, któ­ry­mi ope­ro­wa­ły sę­dziow­skie „trój­ki” NKWD, a ich wy­ro­kiem by­ło prze­waż­nie na­tych­mia­sto­we roz­strze­li­wa­nie.

Prze­słu­chań nie wy­trzy­mał Je­rzy Cze­szej­ko-So­chac­ki (Brat­kow­ski, Kon­rad), któ­ry wy­sko­czył przez okno. Na po­cząt­ku grud­nia 1933 r. sa­mo­bój­stwo po­peł­nił Le­on Pur­man, wie­lo­let­ni przed­sta­wi­ciel KPP we wła­dzach Ko­min­ter­nu, któ­ry wcze­śniej uciekł z wię­zie­nia w Pol­sce. Od 1934 r. trwa­ło już re­gu­lar­ne wy­ła­py­wa­nie ko­mu­ni­stów z KPP, prze­waż­nie ży­dow­skie­go po­cho­dze­nia. Na po­cząt­ku 1934 ro­ku za­mknię­to gru­pę dzien­ni­ka­rzy pra­cu­ją­cych w Mo­skwie: bra­ci Bal­li­nów, Gins­ber­ga-He­ma i Buk­shor­na-Jul­skie­go, któ­rych ska­za­no na śmierć lub ła­gier. Wa­cła­wa Wró­blew­skie­go, wy­daw­cę dzieł Le­ni­na w Mo­skwie, ska­za­no w 1934 ro­ku na 6 lat ła­gru. Zmarł na za­wał ser­ca po usły­sze­niu wy­ro­ku. W tym sa­mym ro­ku ska­za­no zna­nych dzia­ła­czy Ta­de­usza Żar­skie­go z żo­ną i Wła­dy­sła­wa Ko­wal­skie­go. Żar­skie­go roz­strze­la­no na­tych­miast, Ko­wal­skie­go w ła­grze w 1937 ro­ku, a Zo­fię Ma­cie­jow­ską-Żar­ską w 1941 ro­ku już w cza­sie woj­ny nie­miec­ko-so­wiec­kiej. Aresz­to­wa­no, roz­strze­li­wa­no lub wy­sy­ła­no do ła­grów waż­nych dzia­ła­czy ko­mu­ni­stycz­nych, wśród nich tak zna­nych po­etów, jak Wi­told Wan­dur­ski, Sta­ni­sław Ry­szard Stan­de czy Bru­no Ja­sień­ski, ale ma­so­wo wy­ła­py­wa­no tak­że in­nych Po­la­ków z Kre­sów Wschod­nich, któ­rym za­rzu­ca­no związ­ki z POW i PPS, a za tym szpie­go­stwo i dy­wer­sję. By­ła to tzw. ope­ra­cja pol­ska, któ­ra da­ła po­cząt­ki nad­cho­dzą­cym w po­ło­wie lat 30. czyst­kom sta­li­now­skim, gdy po za­bój­stwie Ki­ro­wa w 1934 ro­ku Sta­lin zdo­był peł­ną wła­dzę, a wy­ko­naw­cą je­go wy­ro­ków na prze­ciw­ni­kach zo­stał szef NKWD Je­żow. Ob­li­cza się, że do 1938 ro­ku w tej ope­ra­cji aresz­to­wa­no ogó­łem 350 tys. osób, w tym 144 tys. Po­la­ków i roz­strze­la­no 247 tys. osób, w tym 111 tys. Po­la­ków. W la­tach 1937-1938 wy­mor­do­wa­no po­ło­wę z pra­wie 20 człon­ków KC KPP, nie­któ­rych, jak Lesz­czyń­skie­go-Leń­skie­go, ścią­gnię­to pod­stęp­nie na­wet z Za­cho­du, by ich po­sta­wić przed so­wiec­ką in­kwi­zy­cją. Ura­to­wa­li się tyl­ko ci dzia­ła­cze KPP, któ­rzy sie­dzie­li w pol­skich wię­zie­niach. W 1938 ro­ku wła­dze w Mo­skwie uzna­ły KPP za par­tię roz­pra­co­wa­ną i nie­przy­dat­ną w dal­szej ofen­sy­wie ko­mu­ni­stycz­nej. Na wnio­sek Ko­min­ter­nu i je­go sze­fa Geo­r­gie­go Dy­mi­tro­wa, choć by­ła to de­cy­zja Sta­li­na, na­ka­za­no: „roz­wią­zać Ko­mu­ni­stycz­ną Par­tię Pol­ski z po­wo­du jej za­śmie­ce­nia szpie­ga­mi i pro­wo­ka­to­ra­mi”. Na pi­śmie Dy­mi­tro­wa Sta­lin do­pi­sał uwa­gę: „Z roz­wią­za­niem spóź­ni­li­ście się o dwa la­ta. Roz­wią­zać trze­ba, ale ogła­szać te­go w pra­sie – mo­im zda­niem – nie na­le­ży”.

Po nad wy­raz sku­tecz­nym upo­zo­ro­wa­niu śmier­ci Mützen­ma­che­ra, daw­ny Re­dy­ko (na­zwi­sko utwo­rzo­ne z ini­cja­łów słów „re­wo­lu­cja, dy­wer­sja, ko­mu­nizm”), uzy­skaw­szy no­we ży­cie ja­ko Jan Al­fred Re­gu­ła, otrzy­mał tak­że no­we za­da­nie. Re­gu­ła miał mia­no­wi­cie na­pi­sać hi­sto­rię dzia­łal­no­ści KPP od jej po­cząt­ków w 1918 ro­ku do ostat­nich wy­da­rzeń przed swą „śmier­cią”, i to nie ja­ko służ­bo­wy ra­port, lecz ja­ko pra­cę hi­sto­rycz­ną do pu­bli­ka­cji i szer­sze­go roz­po­wszech­nia­nia

Wy­da­nie książ­ki nie­zna­ne­go ni­ko­mu J. A. Re­gu­ły wy­wo­ła­ło na­tych­mia­sto­we re­ak­cje w kra­ju, w śro­do­wi­sku ko­mu­ni­stycz­nym, ale i w Mo­skwie, gdzie zo­rien­to­wa­no się, że w KPP dzia­ła nie­bez­piecz­na agen­tu­ra, któ­ra ujaw­ni­ła i roz­bro­iła ca­łą dzia­łal­ność par­tii. Mu­sia­ło ono nie­wąt­pli­wie tra­fić do rąk naj­wyż­szych czyn­ni­ków w Kra­ju Rad. „Ro­sną­ce aresz­to­wa­nia rze­ko­mych pro­wo­ka­to­rów – pod­su­mo­wu­je ak­cję pol­skiej służ­by bez­pie­czeń­stwa Ga­dom­ski – dzia­ła­ją­cych ja­ko­by w KPP, KPZB i KPZU [Ko­mu­ni­stycz­na Par­tia Za­chod­niej Ukra­iny], przez funk­cjo­na­riu­szy OGPU (póź­niej NKWD) świad­czy o tym, że ta książ­ka zna­la­zła się w po­sia­da­niu so­wiec­kich służb bez­pie­czeń­stwa i po­dzia­ła­ła jak ła­du­nek wy­bu­cho­wy z opóź­nio­nym za­pło­nem. Po ofi­cjal­nej śmier­ci Mützen­ma­che­ra w 1933 r., gdy dla ko­lej­ne­go za­da­nia przy­brał on po­stać J.A. Re­gu­ły, au­to­ra nie­bez­piecz­ne­go w skut­kach opra­co­wa­nia hi­sto­rycz­ne­go, zmie­ni­ło się też cał­ko­wi­cie je­go ży­cie pry­wat­ne. W nim rów­nież po­dej­mo­wał ko­lej­ne ro­le i po­sta­cie, w tym nie­jed­no­krot­nie mę­ża i oj­ca, któ­re to ro­le od­gry­wał z po­wo­dze­niem od cza­sów mło­do­ści. Trze­ba tu wspo­mnieć po­krót­ce ko­le­je je­go ży­cia od ro­ku 1920, dość ty­po­we dla pew­nej war­stwy bie­do­ty ży­dow­skiej, kie­dy to ja­ko mło­dy chło­pak z pro­win­cjo­nal­nej Mła­wy w cza­sie woj­ny pol­sko-so­wiec­kiej tra­fił pod wpły­wem ha­seł bol­sze­wic­kich do mi­li­cji oby­wa­tel­skiej i sta­nął po stro­nie nad­cho­dzą­cej Ar­mii Czer­wo­nej. Zo­stał ska­za­ny za dzia­łal­ność ko­mu­ni­stycz­ną na 6 lat wię­zie­nia, z cze­go od­sie­dział 4 la­ta we Wron­kach i w Ra­wi­czu, de­cy­du­jąc się na współ­pra­cę z pol­ski­mi wła­dza­mi już ja­ko ich agent w KPP.

Po wy­da­niu książ­ki o KPP Mützen­ma­cher roz­po­czął przy­kład­ne ży­cie oby­wa­te­la, mę­ża, gło­wy ro­dzi­ny, ty­le że już pod no­wym na­zwi­skiem i z no­wą bio­gra­fią. Na­zy­wał się te­raz Jó­zef Bo­gu­sław Ka­miń­ski, zo­stał ka­to­li­kiem, na­był spo­re go­spo­dar­stwo rol­ne pod Byd­gosz­czą, oże­nił się w 1934 ro­ku z Wik­to­rią Ber­dych, z któ­rej na­zwi­ska sko­rzy­stał zresz­tą przy na­stęp­nej, nie ostat­niej zmia­nie toż­sa­mo­ści. Wkrót­ce zo­stał ko­lej­ny raz oj­cem – po­przed­nią żo­nę zo­sta­wił w Mo­skwie z dwo­ma sy­na­mi. Go­spo­dar­stwo ku­pił ja­ko swo­iste za­bez­pie­cze­nie na przy­szłość za­pew­ne za mo­skiew­skie pie­nią­dze prze­zna­czo­ne dla KPP, któ­re w nie­ba­ga­tel­nej wte­dy su­mie 40 tys. zł za­gi­nę­ły wraz z je­go „śmier­cią”.

Po wy­bu­chu woj­ny w 1939 r. dzia­łal­ność, tak­że an­ty­ko­mu­ni­stycz­na, obec­ne­go Re­gu­ły-Ka­miń­skie­go wca­le się nie za­koń­czy­ła, ty­le że pra­co­wał dla in­ne­go zle­ce­nio­daw­cy. Już wcze­śniej miał pew­ne kon­tak­ty z Pak­tem an­ty­ko­min­ter­now­skim (An­ty­ko­min­ter­nem – ko­or­dy­na­cją dzia­łań prze­ciw­ko Mię­dzy­na­ro­dów­ce Ko­mu­ni­stycz­nej) nie­miec­ką or­ga­ni­za­cją do zwal­cza­nia so­wiec­kie­go ko­mu­ni­zmu, któ­rej pro­tek­to­ra­mi by­li Ro­sen­berg, von Rib­ben­trop i Göring.

Dokumenty, źródła, cytaty:

TEKST UKAZAŁ SIĘ W „WARSZAWSKIEJ GAZECIE” 11 STYCZNIA 2013 r.

BOGDAN GADOMSKI „BIOGRAFIA AGENTA Józef-Josek Mützenmacher (1903-1947)”

http://nczas.com/publicystyka/fikcyjne-10-czyli-ilu-zydow-zabili-polacy/

https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_M%C3%BCtzenmacher

http://www.histmag.org/Bogdan-Gadomski-Biografia-agenta.-Jozef-Josek-Mut...