HISTORIA BOHATERSKIEGO KOTA "GRZYBIARZA"

 Miałam szczęście znać wspaniałego kocura, oddanego przyjaciela, prawdziwego gospodarza, gazdę górskiej okolicy Limanowej. Stale dawał dowody oddania, nie tylko swoim właścicielom, nad którymi sprawował pieczę i bronił ich terytorium, ale i letnikom, przyjeżdżającym do swoich domów letniskowych,  których chętnie odwiedzał, uatrakcyjniając im pobyt.

Z ogromną przyjemnością chodził z nimi na grzyby do lasu (stąd imię „Grzybiarz”), uczestniczył w ich pracach polowych, pilnując upraw przed myszami. Z całą odpowiedzialnością zaopiekował się małym kocurkiem, pozostawionym przez kotkę, która stwierdziła, że jest już na tyle duży, że sobie poradzi. Bardzo długo mu „matkował”, wprowadzając w tajniki kociego „rzemiosła”. Zawsze wykazywał się wojowniczo-bohaterską postawą w obronie swoich bliskich i swojego terytorium, niczym żołnierz na posterunku. Wiosną zeszłego roku stoczył zaciekłą walkę z kocurem, który wszedł za kotkami na jego teren. Wyszedł z niej mocno okaleczony, cudem wrócił do zdrowia. Niestety, wiosną tego roku, jego wielkie oddanie zakończyło się dla niego tragicznie. Na teren posesji właścicieli wtargnęła kuna. Natychmiast podjął akcję przepędzenia jej ze swojego terenu, pobiegł za uciekającą kuną. Kuna opuściła w popłochu podwórko, ale kot Grzybiarz pobiegł za nią, aby skutecznie ją przepędzić. Niestety, na drodze zwierzaków stanęła pułapka beczka-śmieć, po deszczach napełniona wodą. Kuna wpadła do beczki, za nią kot Grzybiarz. Pomimo, że właściciele wybiegli natychmiast za goniącym kunę kotem, wyciągnęli go szybko z wody i podjęli reanimację, nic już nie dało się zrobić. Był wspaniałym, oddanym płowo-rudym kocurem i wiele osób bardzo przeżyło jego odejście.

Opracowała Marta Krajewska