foto1
Kraków - Sukiennice
foto1
Lwów - Wzgórza Wuleckie
foto1
Kraków - widok Wawelu od strony Wisły
foto1
Lwów - widok z Kopca Unii Lubelskiej
foto1
Lwów - panorama
Aleksander Szumański, rocznik 1931. Urodzony we Lwowie. Ojciec docent medycyny zamordowany przez hitlerowców w akcji Nachtigall we Lwowie, matka filolog polski. Debiut wierszem w 1941 roku w Radiu Lwów. Ukończony Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Dyplom mgr inż. budownictwa lądowego. Dziennikarz, publicysta światowej prasy polonijnej, zatrudniony w chicagowskim "Kurierze Codziennym". Czytaj więcej

Aleksander Szumanski

Lwowianin czasowo mieszkający w Krakowie

Ukraina. Lwów – co zobaczyć na miejscu. |

UŚMIECHNIĘTY, ROZŚPIEWANY LWÓW

"Lwów  jest miastem, które ciągle się uśmiecha. Uczucie jakie żywią lwowianin dla

Lwowa nie jest już  miłością... jest opętaniem.

Opętaniem przez wielką  czarownicę - duszę Lwowa. Dusza ta wszędzie i u wszystkich

szuka miłości.”

 Kornel Makuszyński

 Lwów  jest miastem, które ciągle sę uśmiecha. Uczucie jakie żywią lwowianin dlaLwowa nie jest już  miłością... jest opętaniem.Opętaniem przez wielką  czarownicę - duszę Lwowa. Dusza ta wszędzie i u wszystkichszuka miłości.”Kornel Makuszyński Lwów zajmuje szczególne miejsce w historii Polski, zapisuje się złotymi zgłoskami w naszych dziejach zarówno w latach świetności Rzeczypospolitej i jej upadku, jak i w walce o niepodległość. Miasto określane mianem reduty zapisuje się złotymi zgłoskami w naszych dziejach zarówno w latach  świetności Rzeczypospolitej i jej upadku, jak i w walce o nieodległość.  Miasto określane mianem polskiej reduty przez stulecia stanowiło  ważne centrum kultury, posiadało wyraziste, niepowtarzalne oblicze.Najpiękniej oddają wielkość i znaczenie tego wyjątkowego miasta dla polskości slowa Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, który w dniu 22 listopada 1920 roku odznaczył Lwów  krzyżem Virtuti Militari mówiąc: „Za zasługi dla polskości tego grodu i jego przynależności do Polski mianuję miasto Lwów kawalerem krzyża „Virtuti Militari”. Ale Lwów to także jego wyjątkowi ludzie – otwarci, szczerzy w wyrażaniu swoich myśli, zaprawieni w srogich przeciwnościach, pełni mocy i pędu, rozpoznawalni wszędzie po powadze w spojrzeniu i uśmiechu na ustach. Człowiek ze Lwowa zawsze się uśmiecha.

Ten uśmiech to jego zdobycz wspaniała, zdobywana przez wieki. Lwów uśmiechał się zawsze, uśmiechał się walcząc, a kiedy tego uśmiechu było za mało, wtedy słodka i prosta dusza tego miasta zaczynała śpiewać.I w tym uśmiechniętym mieście się urodziłem, zapewne nie z płaczem ale uśmiechałem się do Mamy.Życie miałem uśmiechnięte do wybuchu II Wojny Światowej, w której utraciłem Ojca lekarza i cała rodzinę. Została mi Mama, z którą opuściłem Lwów w wieku 10 lat.Długie lata mieszkam w Krakowie. Kiedy odwiedziłem Lwów po raz pierwszy od wyjazdu byłem już dojrzałym człowiekiem. Zachwyciłem sie miastem, w którym każdy przysłowiowy kamień ma swoja historię. Pod pomnikiem Adama Mickiewicza złożyłem mały bukiecik, a pod statuą Matki Przenajświętszej Królowej Polski, a tym samym Lwowa, podziękowałem Jej za uratowanie życia mnie i mojej Matce o za wiele łask otzrymanych od Niej bez próśb i modlitw. Ona wiedziała co jest nam potrzebne.  Późnie był Cmentarz Łyczakowski, gdzie liczne mogiły świadczą o naszej obecności w tym mieście Semper Fidelis. Na grobowcu Marii Konopnickiej, na którym wyryto fragment wiersza poetki  ”Na cmentarzu” leżały kwiaty... Nieopodal, grobowiec ElizyOrzeszkowej, a w kolejnej alei, mogiła Antoniego Malczewskiego, Seweryna Goszczyńskiego... Tę opowieść mógłbym snuć w nieskończoność, bo tak zauroczyłem się tym miastem, ,iż całe wzruszenie dało odzew przy mogiłach Obrońców Lwowa. Otrzymałem wiele serdeczności od Polaków , których poznałem w miejscach, do których pomagali mi dotrzeć moi lwowscy przyjaciele. W mojej dobrej pamięci pozostało miasto, do którego by się zawsze chętnie powróciło. Nigdy nie przypuszczałem, że stanie się tak za sprawą naszego polonijnego teatruSalonu Poezji, Muzyki i Teatru im.Jerzego Piitowskiego prowadzonego od kilkunastu lat przez Marię Nowotarską aktorkę Teatru im. Słowackiego w Krakowie, która dla swojej wiernej, polonijnej publiczności tworzy spektakle zapadające mocno w pamięć widza.Sięgając po różne tematy, stara się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom widza,między innymi powracając do miejsc bliskich każdego z nas. Po spektaklach o Warszawie, Krakowie, przyszedł czas na Lwów, miasto które tak wiele znaczy nietylko dla tych, którzy w nim się urodzili, ale także dla naszej, polskiej historii.Powrót do korzeni, do tego za czym tęsknimy, do czego już nie możemy powrócić, w tym przypadku do Lwowa, źródła pulsującej polskiej kultury. Tutaj, na emigracji wiele osób pochodzi ze Lwowa, a tęsknota za tym miastem pozostała w ich sercach na zawsze. Wiernie oddając klimat Lwowa i charaktery jego mieszkańców, Maria, (dla mnie Marysia) Nowotarska, która jest nie tylko reżyserem tego spektaklu, ale również autorką scenariusza, przygotowała przedstawienie, które zgromadziło kompletną widownię w bibliotece – teatrze Burnhapthorpe Library (przyDixie i Burnhampthorpe) w dniu 6, 7 i 8 marca 2009 roku! Przenoszącnas do Lwowa początku XX wieku, Maria Nowotarska wprowadziła widownię w wyjątkowy nastrój miasta, tętniącego życiem zarówno ulicy, jak i teatrów, ogrodów, parku. Oto, otoczony starymi drzewami, z umiejscowionymi gęsto ławeczkami, lampami i oczywiście muszlą koncertów na scenie odżywa lwowski park Stryjski, w którym spotykaj się różni ludzie, różne pokolenia. Przed oczyma widowni pojawia się dyskretnie, jakby nie chcąc zakłócić trele ptaków, narratorka przedstawienia (Maria Nowotarska). Z nostalgii w oczach i gestach, delikatnie otwiera odnaleziony kuferek babuni, pełny lwowskich wspomnień. Jest poza Polską i poprzez rekwizytyodnalezione w kuferku babuni (bilet do kina, wachlarz z zapisanymi do tańcana balu, kawalerami),wspomina świat, który przeminąłale ostał się w czymś bezcennym – we wspomnieniach. W parku spotykamy tradycyjną polską rodzinę – mamcia (Paulina Oldakowska), tatko (Rafał Kynczew) i ich czworo dzieci(Julia Dębowska, Mateusz Ruta, Marek Ruta i po raz pierwszy na scenie, cztero letnia Amelia Leppek), które pos‡usznie oddają się raz zabawie, raz ucząc się wiersza dla tatki („Kto ty jesteś...”), innym razem s‡uchając opowieścio Lwowie od napotkanego w parku studenta. To właśnie student (debiutujący w naszym teatrze aktor Teatru w Gdyni, Bartek Dąbrowski) i studentka (KingaZborowska), będący parą zakochanych tworzą liryczną nutę tego przedstawienia.Jest też zatopiony w książce poeta (Michał Kozłowski), a obok niego młoda malarka(Anna Czyszczoń, która zachwyciła widownię świetnym wykonaniem piosenki„Lwowianka”!). I oto pojawia się tajemniczy Pan z różą (Andrzej Słabiak, aktor z Chicago),który obdarowuje widownię, pełnym romantyzmu, wykonaniem piosenek „Pytasz, dlaczego?” i „Polesia czar.” Ale oto na scenę wbiega ferajna: Franek Gitara ( Sławek Iwasiuk, brawurowy, jak zawsze!), Józiek Mandolina (Andrzej Pasadyn, aktor obdarzony wielką dozą komizmu!), Mańka Pryszcz (piękna, pełna seksapilu i kobiecości, Roxy Zapała) i Antek Cegła (świetnie w tej roli prezentowa‡ się aktorsko, zadziwiając licznymi akrobacjami, Mariusz Kowalenko) z piosenk\ą „Tylko we Lwowie”, znaną nam wszystkim, którą, wraz z aktorami, podśpiewywała cała widownia.Kiedy ruszała ich audycja  Wesoła Lwowska Fala, zamierał cały Lwów – tosłynny Szczepcio i Tońcio, którzy swego czasu bawili lwowiaków do łez!W spektaklu Marii Nowotarskiej postaci te odżywają„ w wykonaniu dwóch utalentowanych chłopców, znanych nam z innych przedstawień Salonu. Mateusz Bobel i Alex Cieślak, którzy wcielili się w znane wszystkim lwowiakom postaci, bawili widzów nie gorzej od ich poprzedników zbierając zasłużone, gromkie brawa widowni.A ileż śmiechu wywołał skecz w wykonaniu Agaty Pilitowskiej i Andrzeja Pasadyna, w którym oboje zabawiali widownię nie tylko słowem, ale grymasem, gestem,wiernie oddając zachowania bohaterów. Agata Pilitowska, po raz kolejny udowodniła, że potrafi doskonale znaleźć się zarówno w dramacie, jak i w komedii. Ale Lwów to nie tylko kapela podwórkowa z jej przyśpiewkami i tańcami z przytupem. To także operetka lwowska, w której występowali znakomitości takie, jak Helena Milowska i Stanisław Gruszczyński. W spektaklu w te znane postaci lwowskiej operetki wcielilisię zachwycająca śpiewem i elegancją Kinga Mitrowska oraz pełen galanterii, czarujący swoim pięknym głosem Micha‡ Kuleczka. Widownia gromkimi brawami nagradzała wszystkie występy, szczególnymi względami obdarzając dziesięcioletnią Julię Dębowską, która aktorskim wykonaniem "Ballady o „Pannie Franciszce” urzekła wszystkich!Ta uzdolniona dziewczynka, uczennica szkoły muzycznej im. Fryderyka Chopinaw Mississaudze, o nienagannej dykcji i zadziwiającym co dojrzałym jak na tak młodąosobę zmysłem scenicznym, to prawdziwa perełka naszego teatru! Nie sposób niewspomnieć o najmłodszej, bo zaledwie czteroletniej osóbce grają cej w spektaklu.To Amelia Leppek (prywatnie moja wnuczka), także uczennica szkoły muzycznejim. Chopina, która swoje pierwsze zadanie aktorskie wypełniła bardzo dobrze, tańcząc, śpiewając w refrenie ze wszystkimi, posyłając widowni całusy (za co otrzymywała brawa) i kłaniając się nisko z wdziękiem, pomachując przy tym słomkowym kapeluszem. Zresztą, wszystkie dzieci, które wystąpiły w tym pięknym przedstawieniu, świetnie zagrały swoje role, za co należy się szczególne podziękowania  Marii Nowotarskiej, która wprowadziła na scenę kolejne pokolenie. Kosztuje to ogrom pracy, ale Maria twierdzi, że jest szczęśliwa widząc efekty swego wysiłku na scenie. Spektakl „Uśmiechy Lwowa” w reżyserii i według scenariusza Marii Nowotarskiej, opatrzony piękną„ scenografią„ Joanny Dąbrowskiej, ciekawymi kostiumami Niny Mdivani i w opracowaniu muzycznym Wojtka Bochenka i fotografiami starego Lwowa w tle, tak bardzo podobał się publiczności, że pytano o powtórzenie, mając na myśli przyjaciół i znajomych, którzy nie mieli okazji obejrzeć go. Maria Nowotarska korzystając z kuferkowych pamiątek babuni, sięgała po nazwiska związane ze Lwowem, a wśród nich wspomina o Ryszardzie Paudynie, znanym działaczu Polonii kanadyjskiej (zginął w wypadku samochodowym 9 marca 2008 r), który w okresie II Wojny Światowej był więźniem syberyjskiego łagru, przeszedł szlak bojowy II Korpusu jako żołnierz i oficer VI-go Pułku Pancernego Dzieci Lwowskich. Na spektaklu pojawiło sie mnóstwo rodowitych lwowiaków, którzy w przerwie przedstawienia podchodzili do organizatorów dziękując za możliwość spotkania ze Lwowem, choćby w tej formie i usłyszeć lwowską nutę i śpiewne „bałakanie”. Miłym akcentem było pojawienie się na spektaklu nowej prezes (CEO) Credit Union, pani Heleny Marszałek, której ojciec, jak nam powiedziała sama, pochodzi spod okolic Lwowa i której spektakl bardzo się podobał.Jeden z widzów, rodowity lwowianin, pan Kostkiewicz, przyprowadził na spektakl swojego zięcia i wnuczkę, a w przerwie, opowiadał mi rozradowany, iż czuł sięmocno wzruszony, gdy Maria Nowotarska wymieniła nazwę miejscowościBrzuchowice, które, jak stwierdził, uważane były za płuca Lwowa. Stamtąd pochodziła jego babcia, która zaopatrywała poetkę Marię Konopnicką w nabiał.Bardzo pięknym gestem było powitanie przez Prezesa Zarządu Teatru, Stana Chorzempęi wręczenie bukietu kwiatów, obecnej na widowni 90-letniej lwowiance, paniMarii Kruszelnickiej„ .Równie miłym gestem ze strony teatru, było wręczenie w ostatnim dniu spektaklu, którym był 8 marca, obchodzony jako Dzień Kobietkażdej pani obecnej na przedstawieniu, symboliczną różę. W finale spektakluAgata Pilitowska, jakby klamrą spinając przedstawienie, śpiewa piękną piosenkęEdyty Geppert pt.”Piosenka o Lwowie”: „"Serce się z dala trudzi, szuka cię w dali znów, O miasto beztroskich ludzi, rozśpiewanych, pogodnych słów. Tyle jest miast, tyle jest gwiazd, Wszędzie dobrze i źle po połowie, Idź w świat gdzie chcesz, rób co umiesz, jak wiesz - Leczjak kochać się - to tylko we Lwowie!”Dziękując za wszystkie wzruszenia, które towarzyszyły temu spektaklowi i możliwość spotkania z niezapomnianym Lwowem, mamy nadzieję, że kolejne przedsięwzięcie teatru, którym będzie letnia serenada „Noc w Wenecji”(21 czerwca 2009 r. Konsulat Polski), dostarczy nam tyleż samo miłych wrażeń.„Dla każdego Polaka Lwów to anegdota, kresowy zaśpiew i Orląt Lwowskich golgota, Galicyjska stolica w secesyjnej gali, Szczepcio i Tońko na „Wesołej lwowskiej fali”.                                                                          

 

Aleksander Szumański " Kurier Codzienny" Chicago nr 12 luty 2009