ŁZY Z ZAŚWIATÓW

Autor Zygmunt Korus

 

BĘDZIE EKSHUMACJA UBECKICH OFIAR ZZA MURU BIAŁOSTOCKIEGO ARESZTU

 

Ziemia uświęcona męczeńską krwią obrońców Polski. Usłana nieodkrytymi miejscami "grzebania" tysięcy najwaleczniejszych z walecznych – niezłomnych partyzantów, wymordowanych przez rodzimych zdrajców, najemników z Kremla. Miejsce pochówku żołnierzy Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych, zakopywanych potajemnie w ostępach leśnych, topionych w bagnach, gnojownikach, szambach przy wychodkach, zbiorowych dołach, które potem, gdy zachodziła konieczność, zalewano betonem maskujących inwestycji. "Mogiły" zbeszczeszczane perfidnymi decyzjami budowlanymi, jak w przypadku białostockiego więzienia, przykryciem pomordowanych chlewnią czy psiarnią, by odór odchodów maskował ewentualną trupią woń. Enkawudziści robili wszystko, by ślady po ich pseudoprocesach i zbrodniach na skazańcach ukryć na wieki.

Wydawałoby się, że po zamachu w Smoleńsku, w którym zginął Janusza Kurtyka, bardzo trudno będzie się komuś zdobyć na odwagę w dążeniu do odkrywania prawdy o sowieckim totalitaryzmie. A jednak dokonano już pierwszych ekshumacji szkieletów z przestrzelonymi czaszkami, których mordercy albo ich mocodawcy, czy też ideowi kontynuatorzy, postkomunistyczni "funkcjonariusze", beztrosko żyją wśród nas. Dziś już widać, że najodważniejszym i najskuteczniejszym spośrod historyków IPN, jest dr hab. Krzysztof Szwagrzyk z Wrocławia, który brał udział w ekshumacjach na terenie kwatery „Ł” na Warszawskich Powązkach. On to bowiem w sposób zdeterminowany i konsekwentny, korzystając z nowoczesnej aparatury, a przede wszystkim inteligentnie ruszając głową (czyli dedukując i zapraszając innych takich jak on do wsparcia, także fachowców z pobocznych, przydatnych dziedzin), skutecznie odnajduje szczątki ludzkie i przywraca NIEZŁOMNYM należną im z imienia i nazwiska cześć, dba o ich pamięć i przypomnienie zasług, bohaterstwa oraz o ponowny, godny katolicki pochówek przy przodkach i dla bliskich.

W dniach 3–7 lipca 2013 r. na terenie dawnego Więzienia Karno-Śledczego przy ul. Kopernika w Białymstoku Instytut Pamięci Narodowej, właśnie pod kierunkiem profesora Szwagrzyka, prowadził prace sondażowo-poszukiwawcze, mające na celu odnalezienie szczątków ofiar zbrodni komunistycznych, przede wszystkim osób zamordowanych tamże w latach 1944–1956 oraz tych, które zginęły w potyczkach i obławach na obszarze dawnego województwa białostockiego. Wyboru miejsca dokonano w oparciu o opracowania historyków, skorzystano z wyników śledztw prokuratorskich, kwerend w archiwach, na miejsce sprowadzono urządzenie zwane georadarem, pomagające w "prześwietlaniu" terenu pod powierzchnią gruntu. Przybyli zawodowi archeolodzy, a także specjaliści od kodów DNA z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmu Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, lekarze potrafiący "czytać z kości", swoiści patolodzy sądowi.

Mroczną historię tego miejsca opisał dr Marcin Zwolski z Białostockiego IPN-u w książce „Śladami zbrodni”, gdzie w rozdziale "Więzienie karno-śledcze (1944-1955), więzienie Centralne (1955-1956)" z podtytułem "Białystok, ulica Kopernika 21 (w latach 1944-1956 Szosa Południowa)" czytamy:

"Kompleks więzienia carskiego powstał w latach 1911-1912. Już w trakcie budowy pełnił tę rolę – obiekt wznosili bowiem przetrzymywani. W lipcu 1915 r. Rosjanie rozpoczęli ewakuację miasta, która objęła także personel więzienia i skazanych. Od sierpnia administrację więzienia objął niemiecki Zarząd Militarny Białystok-Grodno. Niemcy przetrzymywali w więzieniu głównie kryminalistów. Białystok został wyzwolony 19 lutego 1919 r., jednak więzienie zostało prawdopodobnie uruchomione dopiero 1 lipca tego roku. W latach 1939-1941 więzienie było wykorzystywane przez władze sowieckie, w latach 1941-1944 przez władze niemieckie.

Więzienie w okresie 1944-1956

Niemcy, wycofując się w lipcu 1944 r. zaminowali obiekt. Został on ponownie uruchomiony 10 września 1944 r. Pełnił rolę więzienia karno-śledczego I klasy, a od 1955 r. więzienia centralnego.

Kompleks składał się z czterech głównych i kilku mniejszych budynków, otoczonych wysokim, ceglanym murem. Główne budynki to: pawilon więzienny, budynek administracyjny, budynek szpitala więziennego, budynek gospodarczy. Kompleks mieścił się na obrzeżach miasta, obecnie wokół znajdują się osiedla mieszkalne.

Jesienią/zimą 1944/1945 więzienie było ochraniane przez jednostki NKWD, a część jego pomieszczeń została oddana do dyspozycji kontrwywiadu Smiersz II Frontu Białoruskiego. W tym okresie do więzienia zwożono więźniów, z których następnie formowano transporty do sowieckich łagrów. Do końca stycznia 1945 r. deportowano stąd na Wschód około 5 tys. ludzi.

Po zakończeniu masowych deportacji oddział cel pojedynczych białostockiego więzienia objęli w posiadanie funkcjonariusze NKWD, którzy przekazali go latem 1945 r. Wydziałowi Śledczemu WUBP w Białymstoku. W oddziale tym byli przetrzymywani najgroźniejsi – w opinii UB – więźniowie polityczni, tam też znajdowały się pomieszczenia służące do przesłuchań, w których dochodziło wielokrotnie do katowania więźniów, nieraz ze skutkiem śmiertelnym (przykłady w załączonych dokumentach).

W latach 1944-1956 w kompleksie przetrzymywano więźniów, prowadzono śledztwa, odbywały się rozprawy sądowe, wykonywano wyroki śmierci, wreszcie także grzebano zwłoki pomordowanych oraz przywiezionych z obław.

W czasie budowy pojemność więzienia była obliczana na 470 więźniów; w okresie powojennym jego pojemność obliczano na 1-1,2 tys. więźniów. Największe zaludnienie obiektu w powojennej historii miało miejsce w 1950 r., kiedy przetrzymywano w nim niemal 2 tys. więźniów.

Na terenie więzienia i ogrodu przywięziennego położonego między więzieniem a koszarami przy ul. Bema 100 w latach 1944-1956 dokonywano pochówków więźniów straconych na mocy wyroków sądowych oraz przekazanych do pochowania osób poległych i zamordowanych w trakcie obław UB-MO-KBW-WP. W latach 1944-1947 straconych grzebano w więzieniu na zmianę z innymi miejscami. W latach 1948-1956 teren przywięzienny wraz z ogrodem był prawdopodobnie jedynym miejscem grzebania straconych w Białymstoku więźniów. Według ostrożnych szacunków spoczęło tu co najmniej około dwustu ofiar represji komunistycznych."

 

Historia zbrodni aparatu komunistycznej władzy jest ciągle badana. Białostockie więzienie skrywa wiele tajemnic, ale miejscowi historycy z IPN już udokumentowali i udowodnili, że za murami dokonywano egzekucji żołnierzy AK i NSZ. Na stronie 334 "Śladów zbrodni" autor wylicza, że w województwie białostockim w latach 1944-1956 orzeczono ponad 550 wyroków śmierci, około 320 wykonano, z czego aż 300 w więzieniu przy Kopernika. Ile takich egzekucji wykonano bez sądu i ilu bezimiennych pogrzebano pod osłoną nocy? Właśnie tego można się dowiedzieć robiąc wykopaliska, ekshumacje, porównując łańcuchy rodzinnych kodów DNA.

 

Doktor Zwolski tak pisze:

 

"Zwłoki ofiar komunistycznych represji przez cały okres 1944-1956 grzebano na terenie więzienia w Białymstoku, obecnie aresztu śledczego przy ulicy Kopernika i przyległego ogrodu więziennego. Dlaczego do pochówków wykorzystywano zamiennie teren więzienia i miejsca od niego oddalone? Trudno dziś ocenić to jednoznacznie, ale duże znaczenie mogła tu mieć pora roku. Zimą trudno było kopać doły, wszelkie zagłębienia terenu, jak np. rowy czy okopy, były zasypane śniegiem, poza tym na śniegu zostawały ślady, więc o tej porze roku wygodniej było grzebać na terenie więzienia i w ogrodzie więziennym, gdzie nie trzeba było przejmować się śladami, a najcięższe prace – kopanie dołów – mogli wykonać skazani. Więźniowie z lat 1944-1945 wspominali wielokrotnie o kopaniu dołów na dziedzińcu więzienia a także o topieniu zwłok w więziennej toalecie, znajdującej się wówczas przy tylnym murze. W początkach marca 1946 r. okoliczni mieszkańcy widzieli jak w przywięziennym ogrodzie kopano rowy, które następnie zasypano. Wg raportu wywiadu WiN „nie ulega wątpliwości, że zasypywano ciała pomordowanych”. Także zimą 1946/1947 r. słyszano o kopaniu grobów wzdłuż muru więziennego. Inspektor Departamentu Więziennictwa MSW wizytujący więzienie w Białymstoku w 1956 r. napisał w swym raporcie, że zwłoki więźniów straconych jak i zabitych podczas akcji organów bezpieczeństwa na terenie województwa białostockiego, były grzebane „na terenie przyległym do więzienia”, „bez trumny”, „w miejscach nieoznaczonych”. Wg inspektora była to wieloletnia, utarta praktyka, ustalona z prokuratorem wojewódzkim.

W latach 70., podczas remontu suteren budynku administracyjnego więzienia, z piasku pod cienką prowizoryczną posadzką, więźniowie wygrzebali kilka ludzkich szkieletów. Wg świadków tego wydarzenia, została zawiadomiona prokuratura. Prokurator zabrał kości z budynku więziennego. Co się z nimi stało? Czy zostało przeprowadzone śledztwo w tej sprawie? Pomieszczenie, w którym wykopano ludzkie szczątki sąsiadowało prawdopodobnie z miejscem, gdzie wykonywano wyroki."

 

W wyniku wykopaliskowej pracy historyków z IPN na terenie należącym do obecnie funkcjonującego aresztu śledczego w Białymstoku, tam gdzie niegdyś był więzienny ogród, teren gospodarczy i boksy dla psów, archeolodzy znaleźli ludzkie szczątki – czaszki i kości. Będąc na miejscu znajoma, Bożena Korzyńska, napisała mi w mejlu: "Trzymałam w rękach czaszkę młodego człowieka. Jak zginął? Z czyich rąk? Czy żyją oprawcy? Albo wnuki zamordowanego?"

Do pomocy w tym archeologicznym rekonesansie (duża odkrywka ziemna, dotkliwy upał) zaproszono wolontariuszy, gdyż jest to teren przeogromny (ok. 20 m x 400 m), a czasu było mało, bowiem dalsze poważne, na szeroką skalę zakrojone prace ekshumacyjne uzależniano od bieżących efektów. Na trzeci dzień znaleziono tzw. pochówek wtórny – pozbierane szczątki złożone do jednego dołka, zapewne odkryte przez osadzonych kopiących fundamenty pod chlewnię, psiarnię oraz silosy. W sobotę 6 lipca właśnie na terenie, na którym w latach pięćdziesiątych wybudowano ciąg chlewni, odnaleziono szkielet ludzki, należący do mężczyzny w wieku ok. 35–40 lat, nieposiadający widocznych znaków pozwalających na wskazanie przyczyny śmierci. Przy szczątkach znajdowały się zmurszałe fragmenty grzebienia i buta.

Z kolei na znajdującym się w niewielkiej odległości terenie nieużywanego wybiegu ćwiczebnego dla psów odnaleziono liczne kości ludzkie należące do mężczyzny w wieku 17–20 lat. Wśród nich znajdowały się fragmenty czaszki ze śladami postrzału z broni palnej. Odnaleziono także zniszczone monetę, obrączkę i pierścionek, te ostatnie być może wszyte w ubranie, nieodkryte przed egzekucją.

W sobotę także, czwartego dnia odkrywki ziemnej przy murze, nastąpił przełom: natrafiono na mogiłę pierwotną z fragmentami kości człowieka.

W dniu 7 lipca z miejsca pierwszego znaleziska wydobyto znajdujące się głębiej w ziemi kolejne fragmenty szkieletu, świadczące o tzw. mogile pierwotnej. Natomiast w miejscu przylegającym do pomieszczeń dla psów odnaleziono następne kości ludzkie.

Oto wymowny komentarz jednej z osób obserwujących prace na miejscu:

"W dniu urodzin generała, gdy jego towarzysze przypominali o "zasługach", ziemia białostocka przypomniała skutki tych "zasług". W 1945 r. w letni czas wakacji nastąpiła bez problemu prosta zmiana okupacji. Niemcy wyszli, Ruscy przyszli. Ci z nas, którzy nie zaakceptowali tej władzy, Niezłomni Żołnierze, zamordowani rękami nowych okupantów, dzisiaj dali świadectwo ..."

Bo przecież ten kompleks więzienniczy to w pewnym sensie martyrologiczne muzeum i nekropolia, o czym świadczą informacje podawane przez naukowca Zwolskiego:

"Po 1956 r. w obiekcie mieściło się więzienie centralne, następnie areszt śledczy, Wojewódzki Zarząd Zakładów Karnych, wreszcie ponownie areszt śledczy, który funkcjonuje do dzisiaj. W czasie trwania stanu wojennego (1981-1982) przetrzymywano w nim internowanych członków opozycji.

Układ budynków praktycznie się nie zmienił (z małymi wyjątkami) od czasu wybudowania. Wnętrza zostały całkowicie wyremontowane, więc pozostałości z lat 1944-1956 zachowały się jedynie na zewnątrz – są to przede wszystkim napisy na murze aresztu, gdzie znajdowały się kiedyś spacerniaki. Napisy pochodzą z całego okresu funkcjonowania obiektu. Obiekt wpisano do rejestru zabytków w 2002 r."

Jeśli dodać do tego wstrząsającą relację świadka, to ogrodowe cmentarzysko (na razie bezimiennych kości) jest tam na sto procent pewne! Posłuchajmy.

 

Czesław Wiszowaty (21 maja 2007 r.):

 

"Akurat jak siedziałem w więzieniu w Białymstoku, to kopaliśmy silosy na ogrodzie. To był chyba początek lat sześćdziesiątych. Ten ogród był za więzieniem. Ja tam nawet spałem, bo byłem stróżem.

Więzienie miało wtedy trzy chlewnie i taką cieplarnię. Kopali więźniowie. Jak zaczęliśmy kopać, to na łopatach była żywa krew. Aż się rozchorowałem... nie dałem rady… ten swąd… Zwłoki były rozłożone, ale kości, takie nawet ciało, jeszcze włosy były, takie szmaty się wykopywało i ta brunatna krew. Krew to taka jakby żywa była.

Tam stała tablica, że to Niemcy robili, ale to nie byli Niemcy. Siedział tam ze mną taki Mroczek z Białegostoku. On siedział dłużej, to tacy już wiedzieli, mówił, że to UB rozstrzeliwało.

Kopaliśmy tam trzy silosy, to nigdzie nie było tak, żeby to było dobre miejsce. Wszędzie tego (szczątków ludzkich – przyp. red.) było... - że jak upadł, tak leżał. Nie było tam pojedynczych szkieletów, to były zbiorowe…".(„Śladami zbrodni”, s.337)

Proszę zwrócić uwagę na "katyński syndrom", ów sposób okłamywania Polaków, jaki się w tej traumatycznej opowieści pojawia: tablice informowały, że zbrodniarze to Niemcy. To dowodzi, jak ważne staną się identyfikacje zwłok na podstawie odczytywanych kodów genetycznych, choćby paru zaginionych.

Zebrana dokumentacja ukazuje odnalezione przedmioty – monety, guzik, złotą obrączkę i kawałek pierścionka, a także fragment karteczki z maszynowym pismem... na której czytelne jest tylko jedno słowo – ŁZY.

Znak, symbol, wskazówka z zaświatów? – można by zapytać...

O znaleziskach powiadomiono policję, która zabezpieczyła szczątki. Przekazano je do Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku. W najbliższym czasie zostaną podjęte czynności formalno-prawne mające na celu przygotowanie ekshumacji.

 

Poprosiłem o komentarz Tomasz Danileckiego, rzecznika prasowego Białostockiego IPN:

 

"Niełatwo jest dywagować na temat tych znalezisk. Różne cenne drobiazgi często zaszywano w odzieży i były trudne do odnalezienia podczas rewizji.

Pierwsze dwa szkielety odnaleziono w miejscu, do którego zostały ewidentnie przeniesione z innego terenu, o czym świadczy np. ułożenie zwłok. Mogło to być związane z prowadzonymi w l. 50. czy 60. pracami budowlanymi.

Odkryte w trzecim miejscu drobne fragmenty kości ręki wskazują na pochówek pierwotny, a więc grób, w którym ciała zamordowanych zagrzebano najpierw, a następnie wydobyto je i przeniesiono do innego dołu, pozostawiając pojedyncze kości w miejscu pochówku wcześniejszym. Odnalezienie takiego "grobu" jest o tyle ważne, że można w ten sposób próbować lokalizować następne szczątki (o ile nie zostały kiedyś wydobyte)."

Prace na terenie należącym do aresztu śledczego w Białymstoku prowadzone były pod kierownictwem dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka, pełnomocnika Prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego. Uczestniczył w nich także dr Andrzej Ossowski z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie oraz dr Marcin Zwolski z Oddziału IPN w Białymstoku.

Teraz więc już ruszy oficjalne śledztwo prokuratorskie oraz Komisji do Ścigania Zbrodni Hitlerowskich i Stalinowskich, a zatem badania wykopaliskowe mają poważną szansę wrócić tam ponownie na szeroką skalę jesienią. Profesor Szwagrzyk nie wyklucza, że będzie konieczne rozebranie niektórych mniejszych obiektów, a także odwalenie betonowej pokrywy, by zajrzeć w głąb ziemi i ukazać światu koszmarną prawdę o skrywanych tajemnicach komunistycznych zbrodni.

Niemniej już teraz widać, że rekonesans przygotowany pod względem naukowym przez białostocki IPN doprowadził do odkrycia grobów i ekshumacji szczątków o charakterze dowodowym na epokową skalę. Ponieważ w Polsce – jak trafnie zauważył Jacek Porosa na portalu "Niezależne Media Podlasia" – toczy się dzisiaj walka między trzecim pokoleniem AK-owców i trzecim pokoleniem UB-eków. Będziemy te historyczne przedsięwzięcia i naukowe opracowania na bieżąco śledzić i omawiać na łamach naszego tygodnika.

I na koniec jeszcze ważny komunikat:

Potrzebne są rodziny do identyfikacji znalezionych zwłok.

Prosimy – piszą miejscowi – informujcie się wzajemnie: może odnajdą się i zgłoszą rodziny ofiar, ponieważ zachodzi konieczność przywrócenia nazwisk pomordowanym i oddania im czci.

Kontakt: dr Marcin Zwolski, tel. 609474374; chodzi o pobranie materiału genetycznego do badań DNA, co pozwoli na ewentualną identyfikację ofiar zbrodni.

 

Żródła:

 

- Śladami zbrodni. Przewodnik po miejscach represji komunistycznych lat 1944 -1956 (redakcja naukowa Tomasz Łabuszewski), album IPN Białystok 2013.

http://slady.ipn.gov.pl

 

http://slady.ipn.gov.pl/portal/sz/773/7647/Wiezienie_karnosledcze_19441955_wiezienie_Centralne_19551956.html

 

http://akklub.pl/aktualnosci/sladami-zbrodni/

http://ipn.gov.pl/wydzial-prasowy/komunikaty/wstepne-wyniki-prac-sondazowo-poszukiwawczych-prowadzonych-przez-ipn-przy-areszcie-sledczym-w-bialymstoku-bialystok,-8-lipca-2013

 

http://niezaleznemediapodlasia.pl/znaleziono-szczatki-mordowanych-przez-ub-w-bialymstoku/

 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Polska_Baza_Genetyczna_Ofiar_Totalitaryzm%C3%B3w

 

Tekst ukazał się na łamach tygodnika " Warszawska Gazeta" nr 29 (19-26.07.2013).

 

Oraz w sieci:

 

http://mikro-makro.nowyekran.net/post/96176,lzy-z-zaswiatow

 

http://www.fronda.pl/blogi/transfokacje/lzy-z-zaswiatow,34517.html

 

http://naszeblogi.pl/41148-lzy-z-zaswiatow