foto1
Kraków - Sukiennice
foto1
Lwów - Wzgórza Wuleckie
foto1
Kraków - widok Wawelu od strony Wisły
foto1
Lwów - widok z Kopca Unii Lubelskiej
foto1
Lwów - panorama
Aleksander Szumański, rocznik 1931. Urodzony we Lwowie. Ojciec docent medycyny zamordowany przez hitlerowców w akcji Nachtigall we Lwowie, matka filolog polski. Debiut wierszem w 1941 roku w Radiu Lwów. Ukończony Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Dyplom mgr inż. budownictwa lądowego. Dziennikarz, publicysta światowej prasy polonijnej, zatrudniony w chicagowskim "Kurierze Codziennym". Czytaj więcej

Aleksander Szumanski

Lwowianin czasowo mieszkający w Krakowie

Znalezione obrazy dla zapytania: zydzi w legionach

ŻYDZI W LEGIONACH

Przez krew moją, która spływa na tę ziemię, nabywam do niej wieczne prawo... - legionista Samuel Reich.

W Legionach Polskich, utworzonych po wybuchu I Wojny Światowej, służyli żołnierze pochodzenia niemieckiego, Litwini, Ormianie czy Ukraińcy. Znalazło się w nich także ponad 100 Węgrów, którzy zwracali w ten sposób dług Polakom, walczącym w 1848 roku pod komendą gen. Józefa Bema w obronie węgierskiej niepodległości. Jednak – oczywiście poza Polakami – ochotników pochodzenia żydowskiego było około 650; znacznie więcej niż legionistów wszystkich innych narodowości razem wziętych.

„Kto nie chce gnić pod jarzmem moskiewskim..."

W pierwszych dniach sierpnia 1914 roku, na wieść o wybuchu I Wojny Światowej, Filip Śmiłowski, pochodzący z kupieckiej rodziny żydowskiej z Łodzi, wówczas członek krakowskiego Strzelca, a później oficer I Brygady, pisał: „Porwaliśmy się wszyscy na nogi, ściskaliśmy sobie ręce... Niektórzy całowali się. Szalone szczęście rozsadzało nam piersi. Chciałem krzyczeć z radości i płakać. Nareszcie. Myśleliśmy, że wnukom naszym to przekażemy, a to już my sami będziemy powstańcami polskimi. Kordian wyznaczył plutonowych, którzy jeszcze dziś mają jechać do Krakowa... Wszystkie moje obawy i niepokoje, czy będę miał dość sił, pękły, rozwiały się. Postanowiłem... A zresztą – rozkaz Marszałka Józefa Piłsudskiego, a zresztą – powstanie, powstanie polskie".

Wojna między zaborcami pozwoliła strzelcom Józefa Piłsudskiego wyruszyć do Królestwa na bój z Rosją. W grudniu 1914 roku bataliony strzeleckie przekształcono w I Brygadę. Po odwrocie z Królestwa walczyła ona na Podhalu i w Tarnowskiem, a następnie ponownie w KrólestwieDwa inne pułki złożone z legionistów, które od października tamtego roku biły się na froncie karpackim, a później w Besarabii i na Bukowinie, w maju 1915 roku utworzyły II Brygadę. W tym samym czasie na oswobodzonej części zaboru rosyjskiego zaczęto formować III Brygadę. Te trzy brygady tworzyły Legiony Polskie – jednostki ochotnicze bijące się o niepodległość Polski. We wszystkich służyli żołnierze pochodzenia żydowskiego, bez szczególnych preferencji przydzielani do różnych pułków legionowych (głównie do piechoty, ale też do kawalerii i artylerii) lub formacji pozafrontowych – intendentury albo służby werbunkowej (co dotyczyło ochotników starszych wiekiem). Wywodzili się z różnych środowisk społecznych – zwykle z uboższych warstw polskich Żydów, czasem z inteligencji. Byli wśród nich rzemieślnicy, głównie krawcy, szewcy i stolarze, także piekarze, cukiernicy, rzeźnicy, blacharze i malarze, robotnicy najemni, handlarze i sprzedawcy sklepowi. Wśród przedstawicieli inteligencji dominowali uczniowie gimnazjalni, studenci oraz niżsi urzędnicy, głównie kancelaryjni, a także lekarze, nauczyciele, dziennikarze. Byli wśród nich i artysta malarz Leopold Gottlieb, dokumentalista codziennego życia legionistów, autor setek scen rodzajowych oraz portretów, i aktor Henryk Hertz-Barwiński, obaj nie pierwszej młodości.

Niemal wszyscy określali się jako „Polacy wyznania mojżeszowego". Chociaż znali język polski, w większości pochodzili z rodzin niezasymilowanych. Zwykle byli też bardzo młodzi – większość nie przekroczyła 20. roku życia. Do tej grupy legioniści Żydzi kierowali też swoje wezwanie: „Młodzież żydowska pod zaborem rosyjskim, która uniknęła szczęśliwie poboru, powinna stanąć pod sztandary Legionów Polskich. Pamiętajcie, że Polska należeć będzie do tych, którzy o nią walczyć będą. Kto kocha wolność i chce być wolnym obywatelem, kto nie chce być niewolnikiem caratu, kto nie chce gnić, wegetować pod jarzmem moskiewskim, kto chce żyć i rozwijać się w słońcu wolności, niech idzie z nami...

Młodzieży żydowska!

Okażcie, że codzienna troska o byt nie przytłumiła w duszach waszych dążeń wolnościowych, że w tak wielkiej i poważnej chwili dziejowej odróżnicie sprawiedliwość od bezprawia. Mamy nadzieję, że głos nasz nie zostanie bez echa, a szczęk broni w rękach waszych wzbudzi poszanowanie nawet wrogów waszych. Śladami Berka Joselewicza kroczcie! Do broni! Za wolność Polski! Za wolność wszystkich jej obywateli! Do broni! Do szeregów polskich!".

„Zyskując pełne uznanie pułku i kolegów dla swego męstwa i poświęcenia..."

Żydzi wstępowali ochotniczo do Legionów z takich samych powodów jak Polacy – żeby bić się zbrojnie o niepodległość, brak natomiast przesłanek, by decydującą rolę odgrywało identyfikowanie się z ideami socjalistycznymi, jak pozornie mogłoby się wydawać. Na kształtowanie ich postaw główny wpływ miały najpewniej szkoła i otoczenie polskie, przede wszystkim w zaborze austriackim, gdzie Legiony powstały. Idee niepodległościowe decydowały więc o dokonanym wyborze, nawet jeżeli nie każdy potrafił wyrazić to tak jak Edmund Szalit, jeden z oddanych obrońców Stanisława Brzozowskiego w słynnym procesie krakowskim i niespełniona miłość Zofii Nałkowskiej: „Głos wewnętrzny, >daimonio< mój, mówił mi nieustannie: »Twoje miejsce tam, gdzie jest walka na śmierć i życie, tam masz i powinieneś służyć i nie opuszczać posterunku ani na chwilę« [...]. Jeżeli Polacy nie powiedzą sobie: »Lepiej nie żyć, niż żyć w niewoli«, to Polski nigdy nie będzie! Ci, którzy tak mówią, są w Legionach".

Pamiętajmy o tych dzielnych ludziach, o tym, że bycie patriotą polskim nie było równoznaczne z wyrzeczeniem się religii i tradycji żydowskiej

Jesienią 1915 roku wszystkie brygady legionowe przerzucono na Wołyń, gdzie wzięły udział w ciężkich walkach, m.in. pod Kuklami i Bielgowem. Legiony poniosły wówczas znaczne straty. Wśród poległych było wielu oficerów, w tym Żydzi: Józef Blauer „Kratowicz", Bronisław Mansperl „Chaber" i wspomniany już Edmund Szalit – wszyscy uznawani za znakomitych dowódców. Szalit odznaczył się wielokrotnie męstwem, „nie uchylając się od trudów i nadludzkich niemal wysiłków żołnierskiego życia i zyskując pełne uznanie pułku i kolegów dla swego męstwa i poświęcenia". Poległ także Adolf Sternschuss, znany kolekcjoner i mecenas kultury krakowskiej, który wcześniej porzucił służbę oficerską na tyłach armii austriackiej, przeszedł do Legionów, wybierając służbę szeregowego żołnierza. Kulminacyjnym momentem kampanii wołyńskiej była największa bitwa Legionów Polskich, którą stoczyły 4–6 lipca 1916 roku pod Kostiuchnówką. Niepobite przez Rosjan Legiony, wskutek odwrotu wojsk niemieckich i austro-węgierskich, odeszły po niej nad Styr. Powoli zbliżał się koniec frontowej epopei tych, którzy „na stos rzucili swój życia los". W październiku 1916 roku Legiony skierowano do Baranowicz, a następnie wycofano do Królestwa.

Polscy i żydowscy legioniści darzyli się zazwyczaj wzajemnym szacunkiem i życzliwością. Wpływały na to wspólny cel i ponoszone trudy życia wojennego. Żydowscy legioniści sumiennie wypełniali swoje obowiązki służbowe i odznaczali się odwagą na polu walki. Zaprzeczali w ten sposób stereotypowym opiniom o ich rzekomej bojaźliwości i niechęci do służby wojskowej. W dostępnych źródłach nie ma w zasadzie informacji o zachowaniach niezgodnych z obowiązkami wojskowymi. Przeciwnie – zawierają one liczne przekazy o pełnym poświęceniu i okazanym męstwie, jak w wypadku Leona Holzera, który w boju pod Modliborzycami, jak pisano we wniosku odznaczeniowym, „z jednym żołnierzem zaszedł na skrzydła nieprzyjacielskiego patrolu, wpadł na nich, rzucając granatami ręcznymi, zabija trzech, dwóch rani, jedenastu bierze do niewoli". Ofiarnością wyróżniali się też lekarze i sanitariusze – Emanuel Buxbaum, Edmund Gross, Berisch Joffe, Izaak Jungerman, Mieczysław Kapellner (Kaplicki), Władysław Finkelstein (Medyński) i Baruch Neuman, który poległ pod Jastkowem. Dobitnym świadectwem mężnej postawy żydowskich legionistów jest lista poległych, która obejmuje niemal 10 proc. wszystkich ustalonych żołnierzy Legionów pochodzenia żydowskiego oraz nadane w niepodległej Polsce liczne odznaczenia Virtuti Militari i Krzyża Walecznych.

„Walczyłem o Niepodległość Polski..."

Po kryzysie przysięgowym i likwidacji Legionów Żydzi z I i III Brygady dzielili los innych legionistów, internowanych w obozach w Beniaminowie i w Szczypiornie. Służący w II Brygadzie po traktacie brzeskim uczestniczyli w zbrojnym proteście przeciw oderwaniu Chełmszczyzny od ziem polskich, czyli w przebiciu się na rosyjską stronę frontu pod Rarańczą w nocy z 15 na 16 lutego 1918 roku. Wielu dostało się wtedy do niewoli i zostało internowanych na Węgrzech, m.in. w Huszt i Marmarosz Sziget. Następnie wcielono ich do armii austriackiej.

Kiedy w listopadzie 1918 roku odradzało się państwo polskie, większość byłych legionistów żydowskich wstąpiła do Wojska Polskiego. Brali udział w walkach o granice Rzeczypospolitej, począwszy od obrony Lwowa i wojny z Ukraińcami, poprzez wojnę polsko-bolszewicką, a skończywszy na trzecim powstaniu śląskim. Po zakończeniu tych zmagań większość mieszkała w Polsce. Tylko nieliczni odegrali poważniejszą rolę w życiu publicznym: Henryk Gruber został prezesem PKO, gen. Jakub Krzemieński – prezesem NIK (blisko współpracował też z marszałkiem Józefem Piłsudskim), Mieczysław Kaplicki – prezydentem Krakowa. Los innych stanowił jednak często zaprzeczenie stereotypowych opinii, utrwalonych przez publicystykę i historiografię PRL-owską, jakoby legioniści w II Rzeczypospolitej byli warstwą społecznie i politycznie uprzywilejowaną, szczególnie po 1926 roku.

Dla przeważającej części byłych żołnierzy Legionów konsekwencją realizacji marzeń o niepodległej Polsce była nie tylko ofiara krwi własnej, ale również przerwanie nauki czy pracy w wyuczonym zawodzie. Wielu byłych legionistów, mających zwykle na utrzymaniu rodziny, żyło w trudnych warunkach materialnych. Na początku lat 30., na skutek kryzysu gospodarczego, ich sytuacja uległa jeszcze pogorszeniu, część spychając na dno nędzy.

Funkcjonująca w ramach Związku Legionistów Polskich Bratnia Pomoc starała się ich wspierać, przede wszystkim pośredniczyła w uzyskaniu zapomóg i pracy. Dawid Strykowski, mimo dobrych opinii i usilnych starań Bratniej Pomocy, nie zdołał jednak znaleźć zatrudnienia, wskutek czego został wraz z żoną i dziećmi wyrzucony na bruk z zajmowanego mieszkania. Prosząc o jakąkolwiek posadę, pisał: „Walczyłem o Niepodległość Polski, wstępując do Legionów jako siedemnastoletni chłopiec, byłem internowany w Szczypiornie, dwa razy ranny na froncie". Izaak Tempeldynier, który pracował jako wartownik w Polskim Radiu, żył w tak ciężkich warunkach materialnych, że nie mógł wykupić przyznanego mu odznaczenia niepodległościowego. Pinkus Dawidowicz zatrudniony w kostnicy szpitala na Czystem był „przydzielony do bardzo ciężkiej pracy, tak w dzień, jak i w nocy (przenoszenie zwłok), co wpływało bardzo ujemnie na stan jego zdrowia steranego w walkach o Niepodległość. Jest on inwalidą, rannym pod Krzywopłotami. Ze względu na b. dobrą opinię, jaką się cieszy, i fatalny stan materialny (posiada chorą na gruźlicę żonę) zasługuje on w zupełności na pomoc przeniesienia go na inne stałe stanowisko". Starania te się nie powiodły.

Relacje między byłymi legionistami pochodzenia żydowskiego a Polakami w międzywojniu układały się zwykle dobrze. Niemniej w drugiej połowie lat 30. zdarzyło się kilka wypadków, wskazujących na niekorzystne zmiany w położeniu żydowskich weteranów walk legionowych. W uzasadnieniu bardzo dobrej oceny służbowej mjra Ignacego Schragego z 1936 roku pisano: „Nie wstydzi się tego, że jest Żydem, czując się szczerze Polakiem. Niezwykle uczynny dla kolegów i biedoty legionowej". Rok później, nie zmieniając bardzo dobrej oceny Schragego jako oficera, stwierdzono jednak: „Aczkolwiek opiniowany czuje się niewątpliwie Polakiem, jest dobrym i lojalnym obywatelem i żołnierzem, to jednak jako żyd, do czego się zresztą zawsze przyznaje, natrafia przy obecnym ogólnym nastawieniu na pewne trudności w służbie liniowej i dlatego uważam, że byłoby korzystniej użyć go w administracji wojskowej lub państwowej, gdzie mógłby również wykazać swoją przydatność".

ZAGŁADA

We wrześniu 1939 roku dawni legioniści pochodzenia żydowskiego, którzy służyli w WP, wzięli udział w obronie Polski. Po przegranej znaleźli się w niewoli niemieckiej lub sowieckiej. Niektórzy zdołali przedostać się do armii polskiej we Francji. Podporucznik Leon Holzer, internowany w Braile w Rumunii, na propozycję kierownika miejscowej organizacji syjonistycznej, by udał się do Palestyny, odpowiedział odmownie, stwierdzając, że „jako polski oficer musi pójść tam, gdzie wojsko polskie się znajduje".

Dotarł do Francji i został oficerem1. Dywizji Grenadierów Armii Polskiej.

Większość dawnych Żydów legionistów pozostała w kraju na terenie obydwu okupacji, po czerwcu 1941 roku w całości zajętym przez Niemców. Niemal wszyscy zginęli ze swoimi rodzinami w niemieckich obozach zagłady. Ci, którzy dostali się do niewoli sowieckiej – jak dzielni dowódcy artylerii obrony Lwowa 1939 roku płk Maksymilian Landau i mjr Ignacy Schrage – lub zostali aresztowani przez NKWD, w większości zostali zamordowani w Katyniu, w Charkowie i w innych miejscach kaźni. Ocaleli nieliczni. Byli to ci, którzy przebywali w Wielkiej Brytanii, na Bliskim Wschodzie czy poza Europą, np. Marek Pipes, ojciec wybitnego sowietologa Richarda Pipesa. Wraz z żoną i synem zdołał on wyjechać z Warszawy w październiku 1939 roku i nie bez dużych trudności przedostać się do USA. W kraju wojnę przeżyli Żydzi ukrywani przez Polaków przed Niemcami m.in. płk Henryk Eile (ojciec redaktora „Przekroju" Mariana Eilego), wybitni naukowcy – biochemik Józef Heller i matematyk Hugo Steinhaus oraz co najmniej kilkunastu innych.

Ocaleli również oficerowie WP, których więziono w niemieckich obozach jenieckich. Był wśród nich kpt. rez. artylerii Henryk Wereszycki, wzięty do niewoli 6 października 1939 roku – po ostatniej bitwie polskiego Września. Niemal wszystkie bliskie mu osoby – matka, siostra, bratowa z dziećmi – zginęły z rąk Niemców, brat Tadeusz został zamordowany przez NKWD. Wereszycki, zawodowy historyk, wrócił po wojnie do przerwanej pracy naukowej. Był jednym z najwybitniejszych powojennych historyków polskich, autorem cenionych i aktualnych do dziś prac naukowych. Przez cały okres powojenny władze komunistyczne, wspierane, zwłaszcza do 1956 roku, przez znaczną część środowiska historyków, szykanowały go jednak. Profesor pozostał wierny ideom niepodległościowym, które wyniósł ze szkoły Marszałka. Nie miał złudzeń co do sytuacji politycznej Polski: „Niewola, w której teraz żyjemy, jest znacznie bardziej niebezpieczna niż ta poprzednia z XIX w. Tamta częściowo hartowała, ta w większym stopniu znieprawia". Komunistów uważał za „bandę zbrodniarzy", „aparat, który nie chce i nigdy nie będzie chciał żadnych zmian. I on prawdopodobnie będzie zwyciężał, póki mu kto noża na gardle nie postawi". Zmarł 27 lutego 1990 roku w Krakowie. Na jego pogrzebie odczytano telegram kondolencyjny przesłany przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Wybitny historyk, profesor najstarszej polskiej uczelni, był najprawdopodobniej ostatnim żyjącym żołnierzem Legionów Polskich pochodzenia żydowskiego i jedynym, który doczekał trzeciej niepodległości.We wspomnieniu o Bronisławie Mansperlu pisał Juliusz Kaden-Bandrowski: „Jaki też interes, prawdziwy, osobisty interes ma Mansperl w trosce swej o walkę za Ojczyznę? Mansperl był Żydem. Istotnie, miał jeden wielki, prawdziwy, osobisty interes w walce za Polskę: przelewając za Nią krew, pragnął sobie zdobyć do Niej prawo, którego by mu nikt odmówić nie śmiał. Miał więc ten sam interes, który mamy nawzajem wobec siebie, w godzinie poświęcenia i ofiary. Ale tak właśnie bywa w życiu: gdy własny interes zowiemy bohaterstwem, bohaterstwo odmiennego od nas typu ludzkiego chętnie podejrzewalibyśmy o interes". Pamiętajmy o tych dzielnych ludziach, o tym, że bycie patriotą polskim nie było równoznaczne z wyrzeczeniem się religii i tradycji żydowskiej, a idea Rzeczypospolitej żyjących w zgodzie narodów nie była całkowitą iluzją. Gdyż – jak powiedział krótko przed śmiercią w legionowym boju Samuel Reich

– „Przez krew moją, która spływa na tę ziemię, nabywam do niej wieczne prawo".    —

                                                                         Marek Gałęzowski

 

Autor jest doktorem historii, pracownikiem Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej. Opublikował m.in. książki „Na wzór Berka Joselewicza. Sylwetki żołnierzy i oficerów pochodzenia żydowskiego w Legionach Polskich", „Wzór piłsudczyka. Wacław Lipiński 1896–1949. Żołnierz, historyk, działacz polityczny", „Wierni Polsce. Ludzie konspiracji piłsudczykowskiej 1939–1947", za którą otrzymał nagrodę specjalną Ministra. Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Dawid Moneta (1895–1916). Urodzony w Działoszycach (pow. pińczowski). Ukończył szkołę handlową w Będzinie. Przeszedł cały szlak bojowy Brygady. Poległ pod Kostiuchnówką. „W naszej kompanii był tylko 1 ranny i 1 zabity [...], kapral Moneta Dawid. Gdyby mnie por[ucznik] nie wezwał do siebie, podzieliłbym z nim los, gdyż razem leżeliśmy. Ja mam szczęście, ale i on ładną śmierć. Nie ruszył się nawet i skonał. Szkoda go, gdyż był to bardzo dzielny chłopak" – wspominał płk Jan Kruk-Śmigła.

Zygmunt Bronisław Goldschlag (1896–1920). Urodzony w Kołomyi. Był siostrzeńcem Leopolda Gottlieba. Służył w I Brygadzie i w 1. Pułku Ułanów. Używał pseudonimu "Murzyn". Od listopada 1918 roku w WP, odznaczył się w obronie Lwowa. Ciężko ranny w boju z Ukraińcami pod Czartowską Skałą otrzymał urlop, a potem został przeniesiony do służby poza frontem. W czasie ofensywy bolszewickiej na własną prośbę wrócił do służby czynnej. Poległ pod Surażem. Pośmiertnie został mianowany kapitanem i odznaczony Orderem Virtuti Militari.

Henryk Beatus (1896–1939). Urodzony w Kaliszu. Student Politechniki Lwowskiej, był żołnierzem III Brygady i oddziału telefonicznego Komendy Legionów. W listopadzie 1918 roku brał udział w rozbrojeniu Niemców, a następnie w artylerii WP uczestniczył w wojnie z bolszewikami, za co otrzymał Krzyż Walecznych. Po wojnie ukończył studia na Politechnice Warszawskiej z tytułem inżyniera mechanika. We wrześniu 1939 roku poległ w obronie Warszawy. Kilka tygodni później jego ojciec Edward, zasłużony kaliski lekarz, został zamordowany przez Niemców.

https://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/942199/zydzi-w-legionach