STALAG ALTENGRABOW - ZAPOMNIANA NEKROPOLIA POWSTAŃCÓW WARSZAWSKICH.
GEHENNA UWIĘZIONYCH W STALAGU POWSTAŃCÓW WARSZAWSKICH
Powstanie Warszawskie upadło, Warszawa została zrównana z ziemią. W niemieckich obozach jenieckich umierają ranni w powstaniu bohaterowie. Do Stalagu Altengrabow przewieziono 2655 powstańców.
Październik, listopad i grudzień 1944 roku oraz styczeń 1945 roku to miesiące, kiedy więźniowie - polscy żołnierze kampanii wrześniowej 1939 roku, (wśród nich Konstanty Ildefons Gałczyński) -żegnają rannych żołnierzy Powstania Warszawskiego 1944 roku, wykrwawiających się na ich oczach w warunkach obozowych.
Publikujemy poniżej informacje na temat znanych i „nieznanych” miejsc pochówku bohaterów Powstania Warszawskiego 1944 roku, którzy zmarli w tym niemieckim stalagu. Końcowe pytanie autorów opracowania pozostaje bez odpowiedzi. Zadajemy je naszym służbom dyplomatycznym (tekst z 2016r.).
Obóz jeniecki Stalag XI A znajdował się na poligonie wojskowym powstałym w 1893 roku i do dzisiaj służącym celom militarnym.
We wrześniu 1939 roku, w byłych końskich stajniach znajdujących się w kompleksie koszarowym poligonu powstał obóz jeniecki i otrzymał nazwę Stalag XI A Altengrabow.
W obozie tym w latach 1939-1945 więzionych było 55 000 jeńców wojennych z 13 krajów. Pierwszymi jeńcami byli polscy żołnierze kampanii wrześniowej 1939 roku.
Stalag XI A był znany z tego, że komendantura niemiecka szykanowały polskich żołnierzy Września. Po Rosjanach, Polacy byli najbardziej prześladowani i karani np. umieszczaniem w karnych komandach pracy, przetrzymywaniem lub utrudnianiem oficjalnej korespondencji z międzynarodową organizacją Czerwonego Krzyża w Genewie.
Pomimo tych wszystkich szykan, jesienią 1944 roku po pięcioletniej niewoli, polska społeczność jeniecka była bardzo dobrze zorganizowana. Wiedziano też z niemieckich informacji prasowych i nasłuchu ukrytego w obozie radia o wybuchu i przebiegu Powstania Warszawskiego.
O jego upadku i podpisanej kapitulacji dowiedzieli się z kilkakrotnie powtarzanego komunikatu w „Deutschland - Sender“, oficjalnej niemieckiej stacji radiowej.
Swoimi „wypracowanymi“ kanałami informacyjnymi dowiedzieli się o rozkazie z Berlina o przygotowaniu ponad 2000 miejsc dla oczekiwanego transportu jeńców z Powstania Warszawskiego, w tym ciężko rannych, kobiet i małoletnich żołnierzy Powstania.
Udało się też uzyskać kopię protokołu z pospiesznie zwołanej odprawy komendantury obozu, ciężko rannych. Rannych i chorych, postanowiono umieścić w szpitalu “A“ (15%) na terenie obozu głównego 30 % w tym wszystkie kobiety, w Lazarecie Groß Lübras.
Dla pozostałych postanowiono ustawić dodatkowe baraki i namioty brezentowe na placu sportowym w obozie przednim (Vorlager). Postanowienia z odprawy zakładały łamanie warunków podpisanej kapitulacji i konwencji genewskiej, nazywając jeńców „polnische banditen“, zarządzono konfiskatę korespondencji polskiego męża zaufania do Genewy z informacjami o sytuacji jeńców i prośbą o pomoc.
Szczególnie dokładną cenzurę wychodzącej i przychodzącej prywatnej korespondencji warszawiaków.
Zaplanowano utworzenie dodatkowych komand pracy przewidzianych dla jeńców Powstania Warszawskiego. Każdy jeniec miał być poddany ścisłej rewizji przeprowadzonej przez Abwehrę i pozbawiony wszelkich rzeczy i przedmiotów osobistych, ograniczenie przydziałów środków opatrunkowych i leków dla polskich lekarzy w szpitalu obozowym. Nawet nie zapomniano podkreślić istniejącego już zarządzenia komendantury o wyrywaniu polskim jeńcom zębów bez środków znieczulających. Z góry zakładając łamanie warunków kapitulacji Powstania Warszawskiego, wrogo nastawiona niemiecka załoga obozu przygotowała się na „przywitanie“ transportów z Warszawy.
Kilka dni później na stację kolejową Altengrabow wjechał pierwszy transport 400 ciężko rannych i chorych jeńców.
Jęczących, ciężko rannych wyładowano na noszach na bruk stacji i partiami wywożono do szpitala obozowego. Lżej ranni i chorzy opuścili wagony towarowe, poganiani krzykami wachmanów pomaszerowali w zwartej kolumnie o własnych siłach.
Jeńcy kampanii wrześniowej zobaczyli z przerażeniem w jakim stanie znajdowali się przybysze. Wycieńczeni walkami w Powstaniu Warszawskim, wielu rannych nie miało od 2 tygodni zmienionych opatrunków, brudne i pokrwawione bandaże, mundury i ubrania często w strzępach oblepione błotem i zapachami warszawskich kanałów, byli głodni i spragnieni.
Ciężko rannym lekarze jeńcy udzielili natychmiast pierwszej pomocy w miarę posiadanych skromnych materiałów opatrunkowych i leków. Rozdzielono wbrew sprzeciwu niemieckiego szefa szpitala, po solidarnym wystąpieniu wszystkich lekarzy narodowościowych grup jeńców, rezerwę żywnościową dla nowo przybyłych.
Tego samego dnia po południu przybyły następne 2 transporty z rannymi i chorymi, w tym 445 kobiet, głównie z 21 pułku piechoty i 54 małoletnich chłopców.
Ciężko rannych przewieziono do lazaretu Groß Lübras.
Lżej ranni i mogący iść o własnych siłach, ponad 2 kilometrową odległość przebyli często słaniając się z wyczerpania w kolumnie marszowej poganiani przez wachmanów.
Zgodnie z ustaleniami na odprawie komendantury obozu, wszyscy nowo przybyli jeńcy byli natychmiast po przybyciu rewidowani. Wśród jęków rannych i krzyku popychanych i poszturchanych jeńców, odbierano wszystkie dokumenty, rzeczy i przedmioty osobiste. Rannych i chorych umieszczono w zupełnie nie przygotowanych i nie nadających się do tego celu barakach, częściowo pozbawionych drzwi, okien, szyb i podłóg. Nie mających urządzeń sanitarnych, brudnych i opanowanych przez insekty i szczury. 242 zdrowe kobiety, tzn. „Żoliborzanki“ umieszczono w podobnie fatalnych barakach na terenie lazaretu w bezpośredniej bliskości z barakami chorych na gruźlicę jeńców.
W sumie do Stalagu XI A i należącego do niego Lazaretu Groß Lübras przybyło
2655 jeńców Powstania Warszawskiego. Transportom towarzyszył personel lekarski, pielęgniarki i sanitariuszki. Byli to chorzy i ranni ze szpitali powstańczych ze Śródmieścia np. z hotelu “Terminus“ przy ulicy Chmielnej 28, Złotej 35, Marszałkowskiej 71, Wspólnej 27, Szpitala Ujazdowskiego, Czerniakowskiego i punktów opatrunkowych z placu Dąbrowskiego 2/4, ulicy Poznańskiej, Hożej 26, Jasnej 10.
9 października mąż zaufania polskich jeńców sporządził pierwszy meldunek do Genewy z informację o przybyciu i ilości jeńców wojennych z Powstania Warszawskiego do Stalagu XI A.
12 października sporządził następny meldunek który zawierał już szczegółowy zestaw potrzeb dla nowo przybyłych jeńców.
Żądano przede wszystkim medykamentów i środków opatrunkowych, żywności, odzieży i bielizny szpitalnej dla chorych i personelu. Proszono też o nietypowe dotychczas dla tego obozu jenieckiego artykuły higieniczne dla kobiet, włącznie z wyprawkami dla 6 spodziewanych nowych „jeńców wojennych“.
Oba meldunki zostały wysłane z pominięciem cenzury obozowej, dzięki pozyskaniu kilku Niemców o zdecydowanie antyhitlerowskiej postawie. Istniał „kanał pocztowy“ poza cenzurą. Przy braku wszystkiego a zwłaszcza zaopatrzenia szpitalnego, pozostało jeńcom zorganizowanie się w miarę posiadanych środków i czekanie na reakcję Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
Komendantura obozu nie przewidywała dodatkowego zaopatrzenia dla nowo przybyłych jeńców z Warszawy. Nie uczyniono niczego, aby przynajmniej ulżyć losowi najciężej rannych, aby wypełnić chociaż minimalnie podpisane przez Wehrmacht zobowiązania zawarte w akcie kapitulacyjnym.
Ku ich wielkiemu zaskoczeniu i wściekłości, ruszyła akcja solidarnościowa.
Do polskiego magazynu jenieckiego zaczęły napływać dary od mężów zaufania innych już dobrze zorganizowanych narodowości więzionych w Stalagu. Belgowie, Francuzi, Anglicy, Włosi, Jugosłowianie, Holendrzy, zrzekali się części posiadanych „żelaznych“ rezerw na rzecz jeszcze przed kilkunastoma dniami walczących przeciw Niemcom powstańców.
Zorganizowały się też polskie komanda pracy w terenie, przekazując część żywności z przydziału na następny miesiąc, ofiarowując bieliznę i odzież. Z oddalonego o ok. 60 km. lazaretu gruźliczego w Tangerhütte będącego pod zarządem komendantury Stalagu XI A, cotygodniowym transportem wymiany bielizny i pościeli szpitalnej zaczęły napływać dary w postaci żywności, odzieży i paczki zaadresowane „dla chorych od chorych“.
Dzięki solidarnościowej postawie międzynarodowej społeczności jenieckiej, uratowane zostało nie jedno życie rannych, chorych żołnierzy Powstania Warszawskiego.
Na solidarnościową postawę wszystkich jeńców Stalagu, i poprawienie losu warszawiakom, komendantura obozu zareagowała prawie natychmiastowym utworzeniem 30 nowych komand pracy. W kilka dni po przybyciu transportów wysłano pierwszych 950 zdrowych lub uznanych za zdrowych do pracy.
10 małoletnich chłopców, uczestników Powstania Warszawskiego wysłano do cywilnego obozu pracy przymusowej w Magdeburgu.
Bici i poniewierani pracowali w firmie Schäfer & Budenberg.
Pozostałych 44 wywieziono do Komanda pracy w Górach Harcu. 50 kobietom, w tym ze stopniami oficerskimi i podoficerskimi odebrano status jeńca wojennego, siłą pod groźbą użycia broni załadowano na samochody i wywieziono do pracy już jako cywilne robotnice przymusowe.
Po kilkakrotnym odmawianiu pracy wróciły do Groß Lübras i jak wszystkie kobiety żołnierki Powstania Warszawskiego z innych obozów, zostały w grudniu 1944 roku wysłane do karnego obozu VI C Oberlangen, gdzie zostały 12 kwietnia 1945 roku wyzwolone przez żołnierzy 1 Polskiej Dywizji Pancernej generała Maczka.
Sytuacja rannych i chorych pogarszała się z każdym dniem. Przybyły z transportami personel lekarski i medyczny był doświadczony i zahartowany pracując w szpitalach powstańczych, bezsilny wobec braku podstawowych leków, materiałów opatrunkowych i narzędzi chirurgicznych.
Nawet jakimś sposobem przemycone do transportu leki i narzędzia chirurgiczne zostały zabrane w czasie rewizji przeprowadzonej po przybyciu do obozu.
Apteka obozowa nie wydała ani jednego dodatkowego opatrunku na potrzeby nowo przybyłych. Brakowało wszystkiego, włącznie z ciepłą wodą i środkami utrzymania czystości w zrujnowanych częściowo barakach przeznaczonych na szpital jeniecki.
O pobycie w Lazarecie Groß Lübras pisze w swoich wspomnieniach Wacława Świderek ps. „Anka“ harcerka Szarych Szeregów:
„ponad 20 tzw. wyleczonych, umieszczono w ciemnym, zarobaczonym baraku z piętrowymi pozbawionymi słomy pryczami. W jednej części tego baraku umieszczono również kilka bardzo ciężko chorych, nie rokujących nadziei na przeżycie. Była wśród nich, umierająca na raka, matka jednej z naszych chorych oraz moja znajoma z Warszawy Halina Krajewska ps. „Sowa“. O warunkach jakie nam wówczas stworzono, może świadczyć fakt znalezienia szczura na jej brzuchu przez jedną z naszych pielęgniarek“.
Halina Krajewska łączniczka Szarych Szeregów, ciężko ranna w brzuch i obie nogi zmarła 20 listopada 1944 roku. Do końca października zmarło na wskutek odniesionych ran w czasie walk w Powstaniu Warszawskim 25 jeńców, w tym 4 kobiety.
Bez oczekiwanej pomocy z Genewy, sytuacja stawała się krytyczna, prawie codziennie odnotowywano zgony. Po dramatycznych siedmiu tygodniach oczekiwania nadszedł 25 listopada 1944 roku pierwszy wagon zawierający bezpośrednią pomoc w postaci 1979 amerykańskich paczek żywnościowych przeznaczonych dla rannych i chorych powstańców. Drugi transport dotarł 1 grudnia i zawierał m.in. 52 paczki z tak oczekiwanymi medykamentami.
Najwięcej zgonów zanotowano w pierwszych 2 miesiącach pobytu jeńców w Stalagu XI A, miesiącach niedotrzymywania przez Wehrmacht warunków kapitulacji, niedotrzymywania przez Niemcy postanowień Konwencji Genewskiej. Pomimo w końcu przybyłej pomocy z zewnątrz, w Stalagu XI A zmarło 52 żołnierzy uczestników Powstania Warszawskiego.
Dokumenty, źródła, cytaty: