Spostrzegłem cię w oddali
Z naręczem śpiewu wiosny
Owal księżyca blady
I dumne szumem sosny

 

Szłaś giętka i sprężysta
W zieleń się zamieniałaś
Powłoką nieprzejrzystą
Się oddalałaś

 

Chciałem pochwycić wzrok twój
Choć skrawka wiosny tchnienie
I nagle mały powój
Zakrył mi twe spojrzenie

 

A ty zbierałaś kwiaty
Zwyczajne kwiaty wiejskie
Tak jak przed wielu laty
Wręczyłem ci róże miejskie

 
Być może jeszcze trwają
W twym sercu zasuszone
I wciąż się oddalają
Te róże nieskończone