STUDIO POLSKA?

 Wybaczcie Państwo znak zapytania w tytule felietonu, ale odnoszę się do ostatniego sobotniego programu (skądinąd zacnego), prowadzonego przez panią Ogórek i Jacka Łęskiego, więc pytajnik pojawił się niejako automatycznie.

Zaczęło się dość obiecująco, prowadzący z zawieszonymi biało-czerwonymi szalikami na ramionach (wiadomo, mundial) wyglądali bardzo twarzowo, tematem audycji były m.in. słowa pewnej starzejącej się aktorki, życzącej Polakom i polskiej drużynie jak najgorzej (sprawdziło się, Janda śmiało może podnieść z ulicy tytuł złej czarownicy), oglądaliśmy też patriotyczny spot z husarią i Jackiem Gmochem, krzyczącym Polska idzie po swoje! (nie będę się nad panami kopaczami znęcał).

A wśród gości, m.in. Jan Tomaszewski, politycy, prof. Karski, Adam Borowski oraz znany prawicowy dziennikarz (niestety mylę imiona Stankowskich), vulgo: towarzystwo rokujące dobrą, ciekawą dyskusję, tymczasem głównymi „gadającymi głowami” (operator kamery pokazywał ich niemal non stop, czyżby taki był zamysł programu? Jeśli tak, nie idźcie tą drogą w TVP) było dwóch butnych młodzieniaszków opętanych lewacką ideologią, opowiadających tak skrajne głupoty, że nie tylko ręce opadały. W studiu – jako rzekłem – wielu całkiem rozsądnych ludzi, tymczasem „durniów dwóch” wypełniło większą część dyskusji, plotąc lewackie ble, ble, ble bez żadnej reakcji prowadzących. Dziwiło, że nawet rozsądny Borowski zwracał się do lewaków, próbując coś argumentować, jakby nie wiedział, że do już ,zaczadzonych nie trafia nic poza Slavojem Žižkiem i jemu podobnymi. Nawet zdroworozsądkowa argumentacja, odwołująca się do podstawowych zasad kultury (szacunek do kobiety i do osoby starszej) odbijało się od kapiteli młodych lewaków niczym groch o ścianę. Jeden z tych butnych młodzieńców (uboczny efekt reformy gimnazjalnej Handkego oraz zaczytywania się w Marksie i Sierakowskim) to niejaki Rafał Lipski z Inicjatywy Barbary Nowackiej, nazywanej – jak to u lewactwa bywa z szarganiem świętości – Inicjatywą Polska (sic!) Przypomnę, kim jest ten zaciekły dyskutant Studia Polska. To ten sam koleś, który w listopadzie 2017 r. w tymże programie powiedział, że Mamy w Polsce apogeum nazizmu (sic!). Szydząc potem na Twiterze po awanturze, jaką te słowa wywołały, że prawicowe portale i trolle powinny po katolicku spędzać czas w niedzielę z rodziną, a nie siać nienawiść. Zamiast po tym skandalicznym łgarstwie zasłużyć na miano persona non grata, facet dalej jest zapraszany do każdego niemal programu Studio Polska, siedzi tu niczym turecki basza z założonymi rękoma, a prowadzący program wciąż pytają: A co pan sądzi, panie Rafale? Albo: Oddajmy głos panu Rafałowi. A hołubiony pan Rafał każdemu przerywa, nieważne – starsza pani czy polityk-poseł, wszystkich ma w tym samym miejscu, co demonstruje w sposób otwarty, a sekunduje mu młokos w kolorowej koszuli, równie wygadany i bezczelny. Litości, publiczna telewizjo! Zaskakujące było też i to, że wielu siedzących w studiu ludzi, poważnych wydawałoby się polityków, dziennikarzy i społeczników, w dyskusji tak chętnie odnosiło się do głupot przez nich wyklepywanych i do słownych prowokacji (Borowskiego częstowali np. tekstami typu: a ja się pana nie boję). W studiu siedział przez cały czas prof. Karski i niemal się nie odzywał, podczas gdy młody lewak nieustannie głupio mędrkował i zdążył obrazić katolików, Polaków i wyśmiać patriotyzm. Jak wspomniałem, specyficzny był też sposób filmowania programu. Kamera pokazywała twarze młodziaków z ukontentowaniem, ci zaś przez cały czas coś dogadywali, a inni uczestnicy próbowali się przebić przez lewacką ścianę. Gdy wreszcie prof. Karski doszedł do głosu, wciąż słychać było tych dwóch! Magda Ogórek poproszona o zwrócenie im uwagi przez jedną z zagłuszanych przez nich kobiet, szepnęła do nich błagalnie: Panowie moi drodzy, błagam! To ja błagam, by telewizja się nie kompromitowała, promując lewackich prowokatorów, których jedynym celem w tym programie z nazwą „Polska” jest propagowanie chorej ideologii i wyprowadzanie z równowagi siedzących w studiu. Niech sobie lewactwo siedzi na swych kanapach z Sierakowskim i Nowacką, klepiąc marksistowskie dyrdymały we własnym gronie, natomiast z publicznej telewizji, że użyję Cejrowskiego – won! Szkoda dobrego programu i takiej Polski nie chcemy…

Andrzej Leja "Warszawska Gazeta"

 https://warszawskagazeta.pl/andrzej-leja