foto1
Kraków - Sukiennice
foto1
Lwów - Wzgórza Wuleckie
foto1
Kraków - widok Wawelu od strony Wisły
foto1
Lwów - widok z Kopca Unii Lubelskiej
foto1
Lwów - panorama
Aleksander Szumański, rocznik 1931. Urodzony we Lwowie. Ojciec docent medycyny zamordowany przez hitlerowców w akcji Nachtigall we Lwowie, matka filolog polski. Debiut wierszem w 1941 roku w Radiu Lwów. Ukończony Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Dyplom mgr inż. budownictwa lądowego. Dziennikarz, publicysta światowej prasy polonijnej, zatrudniony w chicagowskim "Kurierze Codziennym". Czytaj więcej

Aleksander Szumanski

Lwowianin czasowo mieszkający w Krakowie

 

REDUTA DOBREGO IMIENIA

ANTYPOLSKA DZIAŁALNOŚĆ HISTORYKA JANA GRABOWSKIEGO W OTTAWIE

 

Reduta Dobrego Imienia publikuje oświadczenie w sprawie działalności Jana Grabowskiego

Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga przeciw Zniesławieniom i współpracujący z nią naukowcy wobec konieczności obrony dobrego imienia Polaków często bezimiennych, zamordowanych za pomoc Żydom, stanowczo sprzeciwiamy się działalności i wypowiedziom Jana Grabowskiego, historyka wykładającego na uniwersytecie w Ottawie. W swoich licznych publikacjach i wypowiedziach publicznych fałszuje historię Polski, głosząc tezy sugerujące, że Polacy są współwinni zagłady Żydów.

Jan Grabowski to ceniony na świecie badacz historii Holokaustu, który prezentuje stanowisko zbieżne między innymi z Janem Tomaszem Grossem i Barbarą Engelking. Główne tezy jego prac i wypowiedzi medialne ukazują Polaków jako współwinnych zbrodni Holokaustu oraz jako powojennych kontynuatorów ludobójczych działań niemieckich, których przejawem miał być chociażby tzw. pogrom kielecki. Z ust historyka padają oskarżenia o brak jakichkolwiek działań polskich władz wobec zagłady Żydów oraz sugestia, że tragiczny los Żydów był Polakom na rękę i stanowił jedyną nić porozumienia z niemieckim okupantem.

- Próby przypisania Polakom części odpowiedzialności za zbrodnie II Wojny Światowej i za Holokaust są ewidentnym działaniem na szkodę Polski i opierają się na szacunkowych niepotwierdzonych liczbach podawanych przez Jana Grabowskiego. Trzeba przypomnieć też, że najwięcej Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata odznaczonych przez Instytut Yad Vashem to Polacy. To aż 6706 osób! Dla uratowania jednego Żyda potrzeba było zaangażowania kilkunastu, a czasem nawet kilkudziesięciu osób. Wielu Polaków pozostało bezimiennymi bohaterami, bo Żydzi którym pomagali nie dotrwali do końca wojny, albo też chcieli te trudne wydarzenia zapomnieć, bądź nawet nie pamiętali nazwisk tych, którzy im pomagali. Polacy ofiarnie wspierali swoich sąsiadów, krewnych, a nawet nieznajomych, mimo że karą za jakąkolwiek pomoc okazaną Żydom była śmierć. Warto zadać pytanie, dlaczego w okupowanej Polsce była aż taka kara za pomoc Żydom. Tylko w Polsce – mówi Mira Wszelaka, prezes Reduty Dobrego Imienia.

Wnioski wysnuwane przez Jana Grabowskiego, mimo że nieprawdziwe, są powielane na świecie. Jego teksty, bądź teksty powołujące się na jego prace można znaleźć wśród gazet takich jak izraelskie: Haaretz i Times of Israel, amerykański Washington Post czy hiszpański El Pais. Jego publikacje są materiałem źródłowym dla wielu dużych domów wydawniczych jak MacMillan czy wydawnictw akademickich Oxfordu czy Harvardu. Dodatkowo niepokojące jest, że książka Jana Grabowskiego "Polowanie na Żydów. Zdrada i morderstwo w okupowanej przez Niemcy Polsce" została uhonorowana w 2014 roku nagrodą instytutu Yad Vashem, z którym autor pozostaje w zażyłych stosunkach.

W związku z powyższym, Reduta Dobrego Imienia opracowała dokument wyrażający sprzeciw wobec działalności Jana Grabowskiego i wzywający go do zachowania rzetelności naukowej. Pod listem podpisało się ponad 130 naukowców, którzy także widzą szkodliwość wypowiedzi historyka z Ottawy. Stanowisko zostało przetłumaczone na język angielski. Dokument otrzyma Uniwersytet w Ottawie, uczelnie na których Grabowski miał prelekcje i wystąpienia, wydawnictwa w których publikował artykuły i książki. Treść pisma otrzymają także media, które powołują się na Grabowskiego i jego publikacje, w wypowiedziach na temat Polski, Polaków i historii naszego kraju.

- Mamy nadzieję, że działanie które podejmujemy zatrzyma nieustannie postępujący proces czynienia z Grabowskiego autorytetu w zakresie historii Polski. Fakt, że Grabowski jest Polakiem i zajmuje się tematyką Holokaustu, nie świadczy o tym, że jest jedynym ekspertem, na którego media mogą się powoływać w tych kwestiach. W naszym kraju jest wielu historyków specjalizujących się w historii Żydów, doskonale władających językami obcymi, mającymi dostęp do badań na ten temat. Mam nadzieję, że pseudofakty, które próbuje wypromować Grabowski, nie zastąpią prawdy – dodaje prezes RDI.

 

Jan Grabowski ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Warszawskim, doktoryzował się na Wydziale Historii Uniwersytetu Montrealskiego. Pracuje na Wydziale Historii Uniwersytetu w Ottawie jako profesor. Jest członkiem Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN. Jego Ojciec był Żydem ocalałym z Holokaustu. Jest autorem lub współautorem wielu książek m. in “Ja tego Żyda znam! Szantażowanie Żydów w Warszawie 1939-1943”, “Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu”, “Klucze i kasa. O mieniu żydowskim w Polsce pod okupacją niemiecką i we wczesnych latach powojennych 1939-1950”, “Zarys Krajobrazu. Wieś polska  wobec zagłady Żydów, 1942-1945”, “Hunt for the Jews. Betrayal and murder in German-occupied Poland”.

 

Stanowisko naukowców polskich skupionych wokół Reduty Dobrego Imienia – Polskiej Ligi przeciw Zniesławieniom wobec działalności Jana Grabowskiego

 

My, niżej podpisani naukowcy polscy, pracujący zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami, stanowczo sprzeciwiamy się tworzeniu i rozpowszechnianiu przez Jana Grabowskiego fałszywego i krzywdzącego obrazu Polski i Polaków podczas  II Wojny Światowej oraz  obarczaniu Narodu Polskiego winą za zbrodnię Holokaustu.

 

Trzeba zwrócić uwagę na różnicę między sytuacją w innych krajach – takich jak Francja, Belgia, Holandia, Norwegia, Węgry – a sytuacją, w jakiej znaleźli się ludzie w Polsce, gdzie skala terroru ze strony niemieckiego okupanta była bez porównania większa. Mimo to nie znalazła się żadna instytucja reprezentująca społeczeństwo i Naród Polski, która poparła by politykę okupanta – jak to miało miejsce w pozostałych krajach europejskich, gdzie funkcjonowały kolaboracyjne rządy i formacje, w tym wojskowe (np. dywizje SS "Wiking", "Nordland", "Galizien", "Nederland", "Wallonien",  "Charlemagne", „La División Azul”). Co więcej Polacy czynnie przeciwstawiali się procesowi niemieckiego ludobójstwa poprzez aktywne działanie w instytucjonalnych formach prawnych i organizacyjnych powołanych w podziemiu wyłącznie w celu ratowania Żydów (Rada Ochrony Żydów - Żegota).

 

Jesteśmy świadomi, że podczas działań wojennych nie wszyscy ludzie prezentują postawę heroiczną, wielu za najważniejsze uznaje ochronę życia własnego i najbliższych, a niektórzy dopuszczają się niegodziwości dla własnej korzyści. W czasie II Wojny Światowej, pod wpływem demoralizujących okoliczności i działań niemieckich, jednostki zachowujące się niegodnie znajdowały się zarówno wśród Polaków, jak i Żydów (szczególnie w gettach). Trzeba przy tym pamiętać, że celem Niemców było również „wytępienie narodu polskiego” i „zniszczenie Polski bez reszty”, co zapowiadał Hitler jeszcze przed wybuchem wojny, a realizował poprzez eksterminację Polaków m.in. w obozach na terenie okupowanej Polski i Niemiec, w więzieniach i podczas publicznych egzekucji.  

 

Największa liczba wśród Sprawiedliwych odznaczonych przez Instytut Yad Vashem to Polacy. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza że jedynie w okupowanej Polsce za pomoc Żydom groziła kara śmierci nawet dla całej rodziny ukrywającego. Dla uratowania jednego Żyda potrzeba było zaangażowania kilku, a czasem nawet kilkudziesięciu osób. Rząd Rzeczpospolitej na uchodźstwie w Londynie, ani żadne podległe mu instytucje, nigdy nie zgadzał się z niemiecką polityką eksterminacji wobec Polaków, Żydów czy innych obywateli polskich:

 

Rząd Polski staje w obronie wszystkich swych obywateli, bez względu na wyznanie i na narodowość, i czyni to w imię tak interesów państwowych, jak w imię uczuć ludzkich i zasad chrześcijańskich. Łączą się z nim Polacy w Kraju i na obczyźnie. Na zjeździe Rady Polonii w Buffalo w Ameryce na wniosek ks. Szubińskiego uchwalono protest przeciw ghettom i bestialskim prześladowaniom Żydów w Polsce. Takie jest stanowisko Polaków!

Przemówienie wicepremiera Stanisława Mikołajczyka podczas posiedzenia Rady Narodowej RP [fragment] – Londyn, 27 listopada 1942

 

 

Obok powyższej wypowiedzi do wiadomości publicznej zostały podane inne podobne wezwania, między innymi:

 

  1. wydana 17 kwietnia 1940 roku przez rządy Polski, Wielkiej Brytanii i Francji wspólna deklaracja przeciw „okrutnemu prześladowaniu Żydów”;
  2. Uchwała Rady Narodowej RP w sprawie masowych niemieckich mordów ludności żydowskiej w okupowanej Polsce - Londyn, 27 listopada 1942;
  3. nota ambasadora RP w Londynie Edwarda Raczyńskiego do Rządów Narodów Zjednoczonych z 10 grudnia 1942 roku.

 

Przypisywanie Polakom  współudziału w Zagładzie ze względu na istnienie tzw. „granatowej policji” jest całkowitym nieporozumieniem. Powołanie takich służb jak „granatowa policja” i obsadzenie jej członkami społeczeństwa podbitego kraju nie jest fenomenem polskim i wynika z logiki okupacji – żadna siła okupacyjna nie jest w stanie samodzielnie zabezpieczyć funkcjonowania wszystkich usług sektora publicznego okupowanego przez siebie kraju, realizowanych przez straż pożarną, inspekcje sanitarne, urzędy pocztowe. Wysnuwanie w oparciu o to zarzutu kolaboracji, a ściślej współudziału  w odbywającej się w tym czasie zagładzie Żydów, prowadzić może do absurdalnych i kuriozalnych wniosków,  wszak analogiczne służby i instytucje funkcjonowały w obrębie społeczności żydowskiej w utworzonych przez Niemców gettach.

 

Grabowski nie przestrzega podstawowych zasad rzetelności badacza, używając obrazowych i zdecydowanie przerysowanych określeń bardziej w celu budowania konstrukcji propagandowych niż pokazania rzetelnego obrazu. I tak nazywa „morzem zła” liczbę 1015 udokumentowanych żydowskich ofiar zamordowanych przez jednostki zdemoralizowane okrutną i nieludzką okupacją, a jednocześnie pomija wiele tysięcy osób ocalonych z Zagłady przez najczęściej bezimiennych bohaterów. Warto przypomnieć, że  6706  Polaków uhonorowanych zostało tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.  Przy tym możliwości skutecznego pomagania Żydom były ograniczone także tym, że 85 % przedwojennej ludności żydowskiej nie władało językiem polskim, występowała więc bariera komunikacyjna. Żydzi ortodoksyjni nie zawsze godzili się na oddanie swych dzieci pod opiekę „gojom”. Z kolei obopólna nieufność to skutek sowieckiej okupacji,  której często orędownikami i beneficjentami była ludność żydowska. Stanowisko Jana Grabowskiego wobec wydarzeń w Jedwabnem oraz tzw. pogromu kieleckiego pozbawione jest kontekstu historycznego i w takiej formie wprowadzane do światowej opinii publicznej. Eliminacja z życiorysu diaspory żydowskiej kluczowych faktów, które rzuciłyby cień na postawę wielu ofiar, nie pozwala przedstawić rzeczywistego obrazu relacji polsko-żydowskich.

 

Nie można na podstawie dywagacji obliczonych na wywołanie sensacji i rozgłosu, żonglując sformułowaniami „liczni”, „rzesze”, „wielu”, grać na nastrojach światowej opinii publicznej, deformując przy tym obraz Polski. Nie ma to nic wspólnego z nauką, której celem jest służba prawdzie. Musimy pogodzić się z faktem, że nie poznamy szczegółów życia i śmierci wielu z pomordowanych Żydów oraz licznych Polaków, którzy razem z ukrywanymi Żydami zapłacili najwyższą cenę, a ze względu na restrykcyjne warunki przyznawania tytułu „Sprawiedliwego” i niebranie pod uwagę polskich świadków – nigdy zasłużonej sprawiedliwości świat im nie oddał.

 

O postawie społeczeństwa polskiego wobec Żydów najlepiej świadczą sami Żydzi:

 

"Panuje u nas pogląd, że antysemityzm znacznie się wzmógł w okresie wojny, że Polacy w swej większości są zadowoleni z nieszczęścia, które spotkało Żydów w miastach i miasteczkach Polski itp. Uważny czytelnik naszych materiałów znajdzie setki dokumentów świadczących o czymś wręcz przeciwnym. W niejednym sprawozdaniu z miasteczka przeczyta on, jak serdecznie odnosiła się ludność polska do żydowskich uchodźców. Dowiecie się o setkach wypadków, kiedy chłopi w ciągu długich miesięcy ukrywali i dobrze karmili żydowskich uchodźców z okolicznych miasteczek".

„Notatki z getta” Emanuel Ringelblum Warszawa 1943.

 

Wzywamy Jana Grabowskiego do zaprzestania szkalowania Narodu Polskiego i do przyjęcia postawy godnej pracownika naukowego, która polega na służbie prawdzie. Działalność Jana Grabowskiego nie tylko nie przyczynia się do poznania prawdy, ale jest też rozsadnikiem kłamstwa w międzynarodowym życiu publicznym i naukowym, a więc jest sprzeczna z powołaniem naukowca.

 

 

PODPISALI:

 

prof. Andrzej Staruszkiewicz, Uniwersytet Jagielloński, Kraków

prof. Tadeusz Pyrcioch, Uniwersytet Techniczno-Humanistyczny, Radom

prof. dr hab. Józef Drabik

prof. Tomasz Panfil, Katolicki Uniwersytet Lubelski, Lublin

prof. IKFP, dr hab. Paweł Weroński, PAN, Kraków

prof. Jacek Leśkow, Politechnika Krakowska, Kraków

prof. dr hab. Piotr Boguslawski, PAN, Warszawa

prof. dr hab. inż. Jacek Koronacki, PAN, Warszawa

prof. Beniamin Goldys, Sydney University, Australia

prof. Dorota Filipczak, Uniwersytet Łódzki, Łódź

prof. zw. dr. hab. Krystyna Skarżyńska-Bocheńska, Uniwersytet Warszawski, Warszawa

prof. dr hab. dr hc multi Wacław Leszczyński, Uniwersytet Przyrodniczy, Wrocław

  1. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Poznań

prof. dr hab. Andrzej Wiśniewski, PAN, Warszawa

prof. Andrzej Kozłowski

prof. zw. dr hab. Czesława Piecuch, Uniwersytet Pedagogiczny, Kraków

prof. Anna Gruszczyńska-Ziółkowska, Uniwersytet Warszawski, Warszawa

Associate Professor, Jacek Fraczak, Missouri State University, USA

prof. Andrzej M. Pawlak, Politechnika Białostocka, Poznań

prof. zw. dr hab. Mariusz Ziółkowski, Uniwersytet Warszawski, Warszawa

Associate Professor Marek J. Druzdzel, University of Pittsburgh, USA

prof. dr hab. inż. Krzysztof Gosiewski, PAN, Gliwice

prof. dr hab. Zofia Chyra-Rolicz, Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny, Siedlce

prof. Zofia Denkowska, Uniwersytet Angers, Francja

prof. dr. hab. Zdzisław Denkowski, Uniwersytet Jagielloński, Kraków

prof. nzw. dr hab. Marek Chowaniec, Akademia Sztuk Pięknych, Warszawa

prof. Andrzej Altenberger, University of Minnesota oraz St. Cloud State University, USA

prof. dr hab. Kazimierz Jodkowski, Uniwersytet Zielonogórski, Zielona Góra

  1. prof. Waldemar Gliński, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa

prof. nzw. dr hab. Tadeusz Jacyna, Uniwersytet Przyrodniczy, Lublin

prof. Aniela Książek-Szczepanikowa

prof. Zbigniew Antczak, Uniwersytet Ekonomiczny, Wrocław

prof. nzw. dr hab. Katarzyna Lisowska, Instytut Onkologii, Gliwice

prof. dr hab. Jan Wawrzyńczyk, Uniwersytet Warszawki, Warszawa

prof. Lucjan Piela, Uniwersytet Warszawski, Warszawa

prof. dr hab. Irena Kasacka, Uniwersytet Medyczny, Białystok

prof. dr hab. inż. arch. Anna Mitkowska, Politechnika Krakowska, Kraków

prof. Tomasz Kowalski, La Trobe University, Melbourne, Australia

prof. dr hab. Renata Zawirska-Wojtasiak, Uniwersytet Przyrodniczy, Poznań

prof. dr hab. Łukasz Kaczmarek, Instytut Farmaceutyczny, Warszawa

prof. dr hab. inż. Artur Przelaskowski, Politechnika Warszawska, Warszawa

prof. nzw. dr hab. Paweł K. Zarzycki, Politechnika Koszalińska, Koszalin

prof. dr hab. inż. Janusz Kawecki, Politechnika Krakowska, Kraków

prof. dr hab. Piotr Jaroszyński, Katolicki Uniwersytet Lubelski, Lublin

prof. UJK dr hab. Maria Górska-Zabielska, Uniwersytet Jana Kochanowskiego, Kielce

prof. nzw. dr hab. inż. Artur Blum, Akademia Górniczo-Hutnicza, Kraków

prof. Wojciech Rypniewski, PAN, Poznań

prof. Krystyna Heska-Kwaśniewicz

prof. dr hab. Mirosław Markiewicz, Śląski Uniwersytet Medyczny, Katowice

prof. nzw. dr hab. Marek Klonowski, Politechnika Wrocławska, Wrocław

prof. dr hab. Dušan-Vladislav Paždjerski, Uniwersytet Gdański, Gdańsk

dr hab. Zbigniew B. Gaś, Lublin

dr hab. Leszek Józefowski, Uniwersytet Jagielloński, Kraków

PhD Romuald Pawluczyk, P&P Optica , Waterloo, Kanada

dr hab. Andrzej Niemunis, Karlsruher Institut fuer Technologie, Niemcy

dr hab. inż. Maciej Stanisław Siekierski , Politechnika Warszawska, Warszawa

dr hab. Witold Kołłątaj, Uniwersytet Medyczny, Lublin

dr hab. Mikołaj Krasnodębski, Niemcy

dr hab. Danuta Drozdowska, Uniwersytet Medyczny, Białystok

dr hab. inż. prof. nzw. Janusz Wójcik, Politechnika Śląska

dr hab. Jakub Pawlikowski, Uniwersytet Medyczny, Lublin

dr hab. Tomasz Sulej, PAN, Warszawa

dr hab. prof. Andrzej Szymański, Uniwersytet Opolski, Opole

dr hab. Witold Toczyski, ATENEUM, Gdańsk

PhD Kazimierz Dadak, Hollins University, USA

dr hab. Grażyna Zając, Uniwersytet Jagielloński, Kraków

dr hab. inż. Monika Lewandowska, Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny, Szczecin

dr Michał J. Piotrowicz, U.S. Naval Research Laboratory, Waszyngton, USA

dr Urszula Idziak-Smoczyńska, Uniwersytet Jagielloński, Kraków

dr Hanna Karp, WSKSiM, Toruń

dr Paweł Więckowski, WSH TWP, Szczecin

dr inż. Szymon Gontarz, Politechnika Warszawska, Warszawa

dr Beata Głodzik, Wyższa Szkoła Pedagogiczna, Warszawa

dr Dorota Niewiedział, Uniwersytet Zielonogórski, Zielona Góra

dr Justyna Kozłowska, Akademia Teatralna, Warszawa

dr Zbigniew Miskiewicz, Centrum Onkologii, Warszawa

dr inż. Andrzej Wojtas

dr Katarzyna Bogacka, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Warszawa

dr Michał Kapias, Uniwersytet Ekonomiczny, Katowice

dr Przemysław Nuc

dr Aleksander Kisil

dr Magdalena Rzadkowolska

dr inż. Piotr Grzybowski, Politechnika Warszawska, Warszawa

dr Robert Sobków, Wyższa Szkoła Handlu i Usług, Poznań

dr Barbara Kołłątaj, Uniwersytet Medyczny, Lublin

dr Józef Orzeł

dr Paweł Bogacki, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Warszawa

dr Mirosława Błaszczak-Wacławik, Uniwersytet Śląski, Katowice

dr Zbigniew Świerczyński, Uniwersytet Medyczny, Kraków

dr Maciej Karwas, Akademia Sztuki Wojennej, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa

dr Mirosław Boruta, Uniwersytet Pedagogiczny, Kraków

dr Bożena Cząstka-Szymon, WSP, Katowice

dr Bogdan Barwiński, Uniwersytet Wrocławski, Wrocław

dr Maria Dębowska, Uniwersytet Wrocławski, Wrocław

dr Marek Mariusz Tytko, Uniwersytet Jagielloński, Kraków

dr Maciej Mateusz Telesiński, PAN, Sopot

dr Radosław Rabiański, Wyższa Szkoła Bankowa, Poznań

dr inż. Marek Moszyński, Narodowe Centrum Badań Jądrowych, Warszawa

dr Paweł Zagożdżon, Politechnika Wrocławska, Wrocław

dr Aneta Pisarska, PWSZ, Kalisz

dr Józef Wieczorek

dr inż. Zbigniew T. Pągowski, Instytut Lotnictwa, Warszawa

dr Arnold Warchał, Wojskowa Akademia Techniczna, Warszawa

dr Magdalena Malik, Szkoła Wyższa im. Bogdana Jańskiego, Opole

dr inż. Olga Siedlecka-Lamch, Politechnika Częstochowska, Częstochowa

dr Witold Domogalla, Niemcy

dr Bogumiła Kempińska-Mirosławska, Uniwersytet Medyczny, Łódź

dr inż. Bolesław Giemza, Wojskowa Akademia Techniczna, Warszawa

dr Ryszard Podgórski, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, Olsztyn

dr Witold Wardal

dr Małgorzata Kupisz-Urbańska, Uniwersytet Medyczny, Warszawa

dr Marta Cywińska, Warszawa

dr inż. Zbigniew Kokosiński, Politechnika Krakowska, Kraków

dr Krzysztof Tytkowski

dr Anna Katarzyna Dulska, Uniwersytet Nawarry, Hiszpania

dr Anna Waśko, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa

mgr Irena Perkins, Uniwersytet Gdański, Gdańsk

mgr Katarzyna Susabowska, Uniwersytet Ekonomiczny, Katowice

mgr Paweł Konieczny, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza, Poznań

mgr Urszula Gutowska, Uniwersytet Warszawski, Warszawa

mgr Renata Martin, Uniwersytet Jagielloński, Kraków

mgr Barbara Stanisława Tytko, Kraków

mgr inż. mech. Edward Roeding

inż. Dariusz Kulczyński

mgr Rafał Brudnicki

inż. Norbert Patalas

mgr Igor Gielniak

mgr Radosław Łosiewicz

Jarosław Rybski

Janina Hera

Andrzej Baczewski

Ryszard Świerczewski

Wojciech Skrzypek

Tomasz Cioska

Aleksander Szumański dziennikarz niezależny http://3obieg.pl/author/Aleszuma

 

Nasza lista mailingowa:

Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga przeciw Zniesławieniom

Chmielna 11 lok 8

Warsaw 00-021

Poland

 

Dziękujemy!

 

Można także wesprzeć Redutę poprzez wpłatę na konto bankowe

 

87 1090 1883 0000 0001 2254 5117  z dopiskiem “Darowizna na cele statutowe” w tytule przelewu, a także podaniem adresu mailowego.

 

Dziękujemy!

 

Copyright © 2017 Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga przeciw Zniesławieniom, All rights reserved.

 

Nasza lista mailingowa:

Reduta Dobrego Imienia - Polska Liga przeciw Zniesławieniom

Chmielna 11 lok 8

Warsaw 00-021

Poland

 

Podał do druku

 

Aleksander Szumański dziennikarz niezależny http://3obieg.pl/author/Aleszuma

 

 

Znalezione obrazy dla zapytania MARSZ ROWNOSCI

 

MARSZ RÓWNOŚCI

 

Marsz równości się odbył

W sercu Polski Warszawie

Zapytam więc wierszem

Aby było ciekawiej.

 

Marsz równości jest jaką

Formą znaku przyczyną

Czy równości z mężami

Czy też dziewczyn z dziewczyną?

 

Mąż mężowi jest równy

Czy też żonka żoneczce

Czy seks Olka z Danusią

Czy też żonki z córeczką?

 

Kto też dzieci przynosi

Czy bocianie bliźnięta

Czy też prawo adopcji

Bolka  z Ziutkiem panienką?

 

Kto na kogo wciąż mruga

I kto mówi nic mucha

Kiedy chłopak chłopaka

Bez dziewczyny chce ruchać?

 

Czy dziewczyna z chłopakiem

Czy panienka z panienką

Czy to wszystko jest równe

Tak jak woda w  łazience?

 

I lawina tych pytań

Cały świat już zalewa

Czy mi stanie w przyszłości

Do dziewczyny cholera?

 

Aleksander Szumański w marszu równości 2017

Dnieje

Juz późno

Wszak to listopady

A mnie się wydaje

Pełnia lata w pełni

Czekam na trelefon

Napróżno

Na razie tylko głuchy dzwonek

To puste mieszkanie

Swym dźwiękiem wypełni

Ciekawie

Tylko kot spoziera

Mruży talerze swoje

Zielenią błyszczące

Żarówka nie świeci

Widocznie nie trzeba

Nowa dziura w nocnym ciuchu

Z papierosa cholera

Po co palę

Bo żyję

Filozofii magia

Głupota przecież

Też ma swe granice

Patrzę w lustro

Tyję

Żrę chyba za wiele

Na ulicy jakieś

Bezpańskie psy wyją

Tramwaj zaapiszczał

Na rdzawym zakrecie

Zapewne nie jeden

Jeszcze tramwaj jęknie

Otwieram okno

Jest pięknie

Bo leje

Wreszcie przyszła

W swej nowej

Różowej sukience

 

WSPÓŁPRACA WŁADZ ŻYDOWSKICH Z GESTAPO W MORDOWANIU WŁASNEGO NARODU.

PRZYGOTOWANIE ZBRODNI LUDOBÓJSTWA OKRUTNEGO (GENOCIDUM ATROX).

TO NIE NIEMCY LECZ NAZIŚCI.

KONFERENCJA NAZISTÓW W WANNSEE, CZYLI PONCJUSZ PIŁAT.

 W styczniu 1942 roku odbyła się konferencja w Wannsee, w pewnej willi na przedmieściu Berlina, w czasie której zapadły decyzje o "Ostatecznym Rozwiązaniu Kwestii Żydowskiej".

"Konferencja w Wannsee" – spotkanie, które odbyło się 20 stycznia 1942 roku w willi przy Großer Wannsee 56/58 w Berlinie (obecnie muzeum "Dom Konferencji w Wannsee"), na którym zebrali się niemieccy prominenci nazistowskiej służby państwowej, pod przewodnictwem Reinharda Heydricha.

Tematem narady było praktyczne rozwiązanie kwestii żydowskiej, jak eufemistycznie określano planowane ludobójstwo Żydów.

Jak wskazuje oficjalna nazwa tej konferencji, owo spotkanie stało się konieczne, ponieważ Ostateczne Rozwiązanie miało być zastosowane w całej Europie i potrzebne było coś więcej niż milczące przyzwolenie aparatu III Rzeszy, lecz czynna  współpraca wszystkich ministerstw i służb państwowych.

Sami ministrowie - w dziesięć lat po dojściu Adolfa Hitlera do władzy - byli w komplecie członkami partii o długim stażu.

Mimo to tylko nieliczni z nich cieszyli sie pełnym zaufaniem, gdyż bardzo niewielu zawdzięczało swoje kariery wyłącznie nazistom, tak jak Heydrich, czy Himmler.

Ci zaś, którzy je zawdzięczali - jak Joachim von Ribbentrop, minister spraw zagranicznych, były sprzedawca szampana - byli najczęściej ludźmi zgoła przeciętnymi.

Celem narady było skoordynowanie wszelkich działań związanych z wprowadzeniem w życie Ostatecznego Rozwiązania.

Dyskusja skupiła się początkowo wokół "skomplikowanych zagadnień prawnych", takich jak traktowanie  pół i ćwierć Żydów, czy powinno się ich zabić, czy też tylko poddać sterylizacji?

Następnie poddano "szczerej dyskusji" różne rodzaje możliwych rozwiązań problemu, co praktycznie oznaczało różne metody zabijania i tu również uczestnicy wykazali "nadzwyczaj dobre zrozumienie".

Ostateczne Rozwiązanie przyjęte zostało z "niezwykłym entuzjazmem" przez wszystkich obecnych, a zwłaszcza przez doktora Wilhelma Stuckarta, podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, który znany był z dość powściągliwego stosunku do "radykalnych" pociągnięć partii, wedle zaś zeznań doktora Hansa Globkego złożonych w Norymberdze, był zagorzałym zwolennikiem praworządności.  

Wystąpiły jednak pewne trudności.

Podsekretarz Josef Buhler, osoba numer dwa w hierarchii władzy na terenie Generalnej Guberni, przyjął z przerażeniem perspektywę ewakuacji Żydów z Zachodu na Wschód, ponieważ oznaczało to wzrost liczby Żydów w Polsce i zaproponował aby odłożyć ewakuację aż do momentu "rozpoczęcia Ostatecznego Rozwiązania  w Generalnej Guberni, gdzie nie istniały problemy związane z transportem.

Spotkanie  trwało nie dłużej niż godzinę, następnie zaś podano alkohole i uczestnicy zjedli wspólny obiad.

Odbył się zatem "maleńki towarzyski bankiecik", mający na celu zacieśnienie niezbędnych kontaktów osobistych.

Nie tylko Hitler, nie tylko Heydrich, czy "sfinks" Miller, nie samo SS, albo partia, ale elita zacnych pracowników służby państwowej walczy i konkuruje z sobą o zaszczyt przewodzenia planowanym zbrodniom mordu europejskich Żydów.

Adolf Eichmann był wówczas mało znaczącą osobą i jak zeznał na procesie jerozolimskim doznał odczucia Poncjusza Piłata, ponieważ poczuł się wolny od wszelakiej winy.

Eksperci prawni opracowali projekt ustaw niezbędnych do pozbawienia ofiar przynależności państwowej.

Było to ważne, uniemożliwiając indagację jakiegokolwiek kraju w sprawie losu deportowanych na Wschód, państwu zaś, którego byli rezydentami pozwalało na konfiskatę majątku deportowanych.

Ministerstwo Finansów oraz Bank III Rzeszy poczyniły zabiegi ułatwiające przyjęcie niezliczonych łupów z terenu całej Europy, włącznie z zegarkami i złotymi  zębami wyrywanymi ze szczęk wymordowanych Żydów przez żydowskich kolaborantów Gestapo i Schutzpolizei z polecenia Judenratów (Rad Żydowskich) współpracujących z Niemcami w gettach niemieckich.

Złote zęby z zegarkami co do jednego sortowano w Reichsbanku, a następnie przekazywano  pruskiej mennicy państwowej. Ministerstwo Transportu dostarczało niezbędnych wagonów kolejowych - najczęściej towarowych - dokładając starań aby pociągi deportacyjne kursowały według planu, nie kolidując z innymi rozkładami jazdy. Żydowskie Rady Starszych w gettach niemieckich sporządzały listy deportowanych według zaleceń władz niemieckich, zgodnie z podaną liczbą ofiar.

Żydzi rejestrowali się, wypełniali niezliczone kwestionariusze dotyczące posiadanego przez nich majątku, co miało umożliwić tym łatwiejsze jego zagarnięcie, następnie zaś gromadzili się w wyznaczonych miejscach zbiórki i wsiadali do pociągu.

Na nielicznych, którzy usiłowali się ukryć, żydowska policja, niekiedy pospołu z ukraińską urządzali obławy.

Żydowska policja penetrowała również tzw. "aryjskie" strony miast, gdzie ukrywali się Żydzi na "aryjskich papierach", posiadająca donosy od żydowskich kolaborantów Gestapo.

"Immerzu fahren  hier die Leute zu ihrem  eigenen Begrabnis" ("Dzień po dniu wyruszali stąd ludzie na własny pogrzeb"). - jak to sformułował pewien żydowski świadek wydarzeń.

Zebrane materiały dowodzą, iż machina Zagłady (Shoah, Holokaustu) została zaplanowana i doprowadzona do doskonałości w najmniejszych szczegółach, na długo przedtem, nim same Niemcy doświadczyły na sobie okropności wojny.

Niemcy nie byli osamotnieni w dokonywanych zbrodniach. Głównym czynnikiem popełnianych zbrodni byli sami Żydzi - kolaboranci oraz policja żydowska (Jüdischer Ordnungsdienst).

Jüdischer Ordnungsdienst -  (dosł. Żydowska Służba Porządkowa, potocznie policja żydowska albo tzw. odmani) – w okresie II Wojny Światowej podległe częściowo Judenratom (Radom żydowskim), kolaborujące z nazistowskimi Niemcami, żydowskie jednostki policyjne wewnątrz gett, obozów pracy oraz obozów koncentracyjnych.

Jüdischer Ordnungsdienst była wykorzystywane do rekwizycji, łapanek, eskortowania przesiedleńców oraz akcji deportacyjnych.

Instalowaniu rządów okupacji niemieckiej w Europie  towarzyszyły zorganizowane centralne instytucje żydowskie.

Członkami Rad Żydowskich byli z reguły cieszący się uznaniem miejscowi przywódcy żydowscy, którym naziści nadawali ogromną władzę, aż do chwili gdy ich także deportowano do Terezina lub Bergen - Belsen, jeżeli pochodzili akurat z Europy Środkowej, czy Zachodniej, albo do Oświęcimia, jeśli wywodzili się ze wspólnot żydowskich w Europie Wschodniej.

 HANNAH ARENDT "EICHMANN W JEROZOLIMIE"(STR. 152 ARKUSZ 79 PDF)

 "Dla Żydów rola, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu własnego narodu stanowi niewątpliwie najczarniejszy rozdział całej tej ponurej historii.

Wiedziano o niej wcześniej, ale wszystkie związane z nią podniosłe i nikczemne szczegóły po raz pierwszy wydobył na jaw historyk Raul Hilberg w książce "The Destruction of the European Jews" wydanej w 1961 roku".

 ZNISZCZENIE ŻYDÓW EUROPEJSKICH

 "Zniszczenie Żydów europejskich" to książka z 1961 roku autorstwa historyka Raula Hilberga . Hilberg poprawił swoją pracę w 1985 roku, która pojawiła się w nowym trzy tomowym wydaniu. W dużej mierze jest to pierwsze kompleksowe historyczne studium Holokaustu .

Według historyka Holokaustu, Michaela R. Marrusa , do czasu gdy  książka się pojawiła, istniały tylko skąpe informacje o ludobójstwie Żydów przez nazistowskie Niemcy. Hilbergowska synteza, oparta na mistrzowskim odczytywaniu niemieckich dokumentów, wkrótce doprowadziła do masowego spisu pism i debat, zarówno naukowych jak i popularnych, dotyczących żydowskiego Holokaustu.

Dwa dzieła, które poprzedzały wiedzę Hilberga, ale mało znane w tamtych czasach, były "Bréviaire de la haine" ("Harvest of Hate") wydane w 1951 roku.  A "Ostateczne Rozwiązanie" Geralda Reitlingera opublikowano w 1953 roku.

Omawiając "The Destruction of the European Jews"  w swojej autobiografii , Hilberg napisał: "Żadna literatura nie mogłaby służyć mi jako przykład." Niszczenie Żydów było bezprecedensowym wydarzeniem, pierwotnym czynem, którego sobie nie wyobrażano, zanim wybuchł".

Wnioski narzucają się same. W okupowanej przez Niemców Polsce zostało zamordowanych 3 miliony polskich Żydów, w większości ginących w niemieckich obozach zagłady, ale i też w niemieckich gettach na terenie okupowanej przez Niemców Polsce. Zagłada Żydów polskich to obraz martyrologii Narodu Polskiego, jako, iż pomordowani Żydzi w Polsce byli obywatelami polskimi. Dla "równowagi" statystycznej w czasie II Wojny Światowej z rąk okupantów niemieckich zginęło 3 miliony Polaków.

I w tym miejscu zachodzą zasadnicze pytania. Dlaczego ponad 70 lat od zakończenia II Wojny Światowej nie ukazały się żadne wydania historiograficzne, ani nawet monograficzne, dotyczące zbrodni Holokaustu narodu żydowskiego w Polsce?

Przeciętny obywatel polski nie posiada w tym przedmiocie absolutnie żadnej historycznej wiedzy, a środki masowego przekazu historycznie milczą. Holokaust Żydów polskich wymagający edukacji narodowej pominięto niemal całkowicie. Zbrodnie niemieckie przytłumiono "nazistami", a jak się znajdą publicyści polscy piszący o kolaboracji Żydów z Gestapo i SB i ich udziałem w zbrodniach niemieckich i sowieckich, natychmiast są tłumieni niegodnymi wyzwiskami antysemickimi i agenturalnymi Putina.

Ową "lukę" wypełniają opracowania Hannah Arendt "Eichmann w Jerozolimie" oraz Emanuela Ringelbluma (patrona Żydowskiego Instytutu Historycznego) "Kronika warszawskiego getta", Józefa Witkowskiego "Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi".

Cenne opracowanie Niemki, wielkiej żydowskiej myślicielki, filozof, Hannah Arendt "Eichmann w Jerozolimie" stanowi wybitne opracowanie - relację z procesu zbrodniarza niemieckiego w Jerozolimie Adolfa Eichmanna wydane w nikłym nakładzie przez polskie wydawnictwo "Znak" i stanowi na równi z "Kroniką warszawskiego getta" Emanuela Ringelbluma jedyne, ale od lat niedostępne kompendium wiedzy o zbrodni Zagłady.

Oba opracowania ukazały się w latach osiemdziesiątych ub. wieku, nie były wznawiane, nie są dostępne, ukazane w niewielkim nakładzie, zawierają bogatą wiedzę, ale nie stanowią monografii ani historiografii, a jedynie relację z procesu Eichmanna i kronikę warszawskiego getta. Opracowania historiograficznego ani też monograficznego w języku polskim w dalszym ciągu nie ma, w 72 lata od zakończenia II Wojny Światowej.

Istnieje jeszcze opracowanie historyka amerykańskiego Richarda C. Lukasa "Zapomniany Holokaust", które można uznać za historiografię martyrologii narodowej.

Istnieje też oddzielne (czasowo) opracowanie Tomasza Sommera, historyka polskiego, redaktora naczelnego tygodnika "Najwyższy czas" pt. "Operacja antypolska NKWD w latach 1937 - 1938" traktujące historycznie o zbrodniach bolszewickich na Polakach przed wybuchem II Wojny Światowej, które należy ująć jako historiografię tego okresu dziejów martyrologii narodowej.

I na tym kończy się ścieżka opracowań historycznych.

Hannah Arendt i Emanuel Ringelblum szeroko traktują współudział Żydów w Zagładzie.

Żaden historyk polski owych zbrodni Żydów na Żydach nie opisał, poza prof. Jerzym Robertem Nowakiem m.in. w tytule "Żydzi przeciw Żydom", którego wiedzę kwestionuje w sposób oszczerczy Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.(cytat "(...)"nieocenionych" publikacji internetowych prof. Jerzego Roberta Nowaka" (...)"..

Zbrodnie popełnione przez Żydów na Żydach stanowią w Polsce temat historycznie zaklęty, natomiast mnożą się oskarżenia Polaków o ich zbrodnie popełnione na Żydach, które rozpoczął polski Żyd tytułem "Malowany ptak" zdobywając światową sławę. Publikacja traktuje o ciemnych polskich chłopach - zwyrodnialcach znęcających się nad dziećmi żydowskimi. Dopiero po latach okazało się, iż Jerzy Kosiński nie był autorem owej publikacji, gdyż nie znając biegle języka angielskiego posłużył się innymi publicystami.

"Malowany ptak”, książka przypisywana autorstwu Jerzego Kosińskiego ( Józefa Lewinkopfa ur.14 czerwca1933 r. w Łodzi, zm.3 maja1991 r. w Nowym Jorku) – polsko-amerykańskiego pisarza pochodzenia żydowskiego, piszącego w języku angielskim.

 Eliot Weinberger w książce „Karmic Traces” twierdzi, że Kosiński nie mógł być autorem „Malowanego ptaka”, bowiem jego znajomość języka angielskiego w czasie, gdy książka ta powstała, była jeszcze za słaba. Weinberger utrzymuje, iż Kosiński wykorzystywał teksty pisane przez kilku amerykańskich redaktorów, którzy pracowali dla niego pod kluczem w nowojorskim hotelu.

Do autorstwa „Malowanego ptaka” miał się przyznać amerykański poeta i tłumacz George Reavey.

Owi "ciemni chłopi", ze  wsi Dąbrowa Rzeczycka uratowali żydowskiemu chłopcu Józefowi Lewinkopfowi życie, za co zostali w sposób brutalny oszkalowani. Tekst wyjaśniający paszkwil Jerzego Kosińskiego "Malowany ptak z czarnym ptasiorem w tle" znajduje się w niniejszym opracowaniu. Ów tekst pomieszczony został w "Zakazanej Historii" we wrześniu 2013 roku.

Nawet przyjaciółka Jerzego Kosińskiego Urszula Dudziak znała prawdę w jaki sposób potraktował on ludzi ratujących mu życie.

Joanna Siedlecka, polska eseistka, reportażystka, zbadała całą sprawę, nie w USA, lecz w Dąbrowie Rzeczyckiej, opisując dzieciństwo Jerzego Kosińskiego, wykazując kłamstwa zawarte w "Malowanym ptaku", tytułując swoją książkę - reportaż "Czarny ptasior".

W wyniku udowodnionych kłamstw "Malowanego ptaka" oraz odrzuceniu przez wydawcę jego kolejnej książki uznanej za plagiat "Kariery Nikodema Dyzmy" Tadeusza Dołęgi - Mostowicza, Jerzy Kosiński został wydalony z Pen Clubu. Niedługo też w 1991 roku popełnił samobójstwo w swoim mieszkaniu w Nowym Jorku zażywając dużą ilość leków psychotropowych, popijając je alkoholem w wyniku czego zmarł. Został odnaleziony w wannie z workiem foliowym zasłaniającym mu głowę.

 "Malowany ptak" Jerzego Kosinskiego rozpoczął antysemickie ataki na Polaków w których przoduje Jan Tomasz Gross i stosowne lobby żydowskie w USA, żądające od Polski 65 miliardów dolarów amerykańskich, tytułem restytucji mienia pożydowskiego w Polsce i oskarżające Polaków o antysemityzm.

Instytut Pamięci Narodowej nie opracował dotąd historiografii Zagłady Żydów polskich, a w czasie prezesury prof. Leona Kieresa z wykształcenia prawnika, IPN uważał za prawdziwy historycznie pogrom Żydów w Kielcach i spalenie przez Polaków stodoły w Jedwabnem. Dopiero nowy prezes IPN dr Jarosław Szarek wyraźnie zanegował publicznie udział Polaków w zbrodni jedwabieńskiej, co spotkało się z protestami tzw. opozycji totalnej.

Historiografii Zagłady nie opracował dotąd Żydowski Instytut Historyczny(ŻIH), wszakże powołany do takich opracowań. Natomiast w maju 2009 roku dr Alina Cała pracownik naukowy, adiunkt ŻIH, udzieliła wywiadu "Rzeczpospolitej" pt. "Polacy jako naród nie zdali egzaminu", w którym uczyniła Polaków odpowiedzialnych za zbrodnię Holokaustu, w którym zginęło 3 miliony Żydów, obywateli polskich.

W 2011 roku dyrektorem ŻIH został prof. Paweł Śpiewak, który w wywiadzie podał, iż Polacy winni są zbrodni popełnionej na 120 tysiącach polskich Żydach.

Owe "matematyczne" rozbieżności polskiej placówki naukowej ze wszech miar są niezrozumiałe, a ponadto nieprawdziwe.

W dobie wspomnianych antysemickich ataków na Polskę, Polaków i polskość ukazała się w 2012 roku obrazoburcza książka ŻIH autorstwa dr Aliny Całej, działaczki feministycznej, " Żyd - wróg odwieczny?" - Antysemityzm w Polsce i jego źródła.   

Alina Cała została przeniesiona do innej pracy nie naukowej, procesowała się z ŻIH i już tam nie pracuje.

 POLSKI HOLOKAUST - MORD POLSKICH DZIECI W ŁÓDZKIM GETCIE

 Oddzielną tematycznie pozycją jest opracowanie monograficzne Józefa Witkowskiego "Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi". Książka została wydana przez wydawnictwo Ossolineum w 1975 roku w nakładzie ok. 2000 egzemplarzy, czyli ponad czterdzieści lat temu i nie została wznowiona.

Józef Rosołowski, więzień niemieckich obozów zagłady, prezes Polskiego Związku byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych w Krakowie, w swoim wrocławskim oddziale wykonał kserograficzne odbitki z owej książki i prezentował swoją wiedzę martyrologiczną na wykładach w Muzeum Żydowskim "Galicja" przy ul. Dajwór 18 w Krakowie, prezentując fragmenty owej pracy, które skopiował z oryginału.

Muzeum organizowało owe wykłady ze szczególnym uwzględnieniem udziału młodzieży, również z Izraela.

Uczęszczałem na owe wykłady z udziałem Karola Kowalskiego b. więźnia obozu koncentracyjnego dla małoletnich w Łodzi, osoby, która udzielała mi systematycznie informacji o obozie łódzkim dla polskich dzieci.

 OBÓZ KONCENTRACYJNY DLA POLSKICH DZIECI W ŁÓDZKIM GETCIE.

POLEN - JUGENDVERWAHRLAGER DER SICHERHEITSPOLIZEI IN LITZMANNSTADT.

 Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt – obóz utworzony na obszarze wydzielonym z łódzkiego getta (graniczący od wschodu z cmentarzem żydowskim przy ul. Brackiej), przeznaczony dla dzieci i młodzieży polskiej od 2 do 16 roku życia. Formalnie utworzony około połowy 1942 roku, praktyczną działalność rozpoczął 11 grudnia 1942 roku. Funkcjonował do końca okupacji niemieckiej w Łodzi, do 19 stycznia 1945 roku - podaje polska Wikipedia.

Jako autor książki "Mord polskich dzieci w łódzkim getcie" stwierdzam, iż lokalizacja obozu koncentracyjnego dla polskich (nie żydowskich dzieci) znajdowała się w sercu łódzkiego getta, a nie, jak podaje Wikipedia "na obszarze wydzielonym z łódzkiego getta".

Przez ów obóz przeszło w sumie ok. 10 tysięcy polskich dzieci okrutnie zamęczanych i bitych pałkami przez żydowskie policjantki, aż do zabicia.

Ocalało ok. 900 dzieci.

Książkę opracowałem na podstawie zeznań b. więźniów owego obozu, Karola Kowalskiego  i Piotra Michalczewskiego oraz z udostępnionych mi kserografów książki Józefa Witkowskiego "Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi".

od Józefa Rosołowskiego.

Ponadto otrzymałem bardzo bogate materiały spisane w formacie WORD od Piotra Michalczewskiego, już po wydaniu mojej książki w 2013 roku.

Książkę  Józefa Witkowskiego "Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi" można uważać za monografię tego obozu, niestety również niedostępną po 42 latach od jedynego wydania w 2000 tysiącach egzemplarzy. Nie zadbano o wznowienie owej książki Jozefa Witkowskiego "Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi". Owa książka w części skopiowana z oryginału nie posiada nr ISBN jak informował mnie Józef Rosołowski, natomiast wydawnictwo Ossolineum - wydawca już nie istnieje. Jednak ową książkę posiada w oryginale  ŻIH oraz Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, które dotąd nie opracowały historiografii ani nawet monografii tego obozu dla polskich dzieci w sercu getta łódzkiego.

Ty był mord fizyczny. Teraz obserwujemy mord intelektualny.

 ZBRODNIE HOLOKAUSTU W CAŁEJ OKUPOWANEJ EUROPIE.

POLICJA ŻYDOWSKA MORDUJE - WSPÓŁUCZESTNICZĄC W "OSTATECZNYM ROZWIĄZANIU KWESTII ŻYDOWSKIEJ" PODJĘTEJ UCHWAŁĄ W WANNSEE

 W kwestii współdziałania Żydów z Niemcami nie było żadnych różnic pomiędzy wysoce zasymilowanymi społecznościami Żydów środkowo i zachodnioeuropejskich, a mówiącymi po żydowsku masami na Wschodzie.

Zarówno w Amsterdamie jak  w Warszawie, w Berlinie, tak samo jak w Budapeszcie, można było mieć pewność, że funkcjonariusze żydowscy sporządzą wykazy imienne wraz z informacjami o majątku, zagwarantują uzyskanie od deportowanych pieniędzy na pokrycie kosztów ich deportacji i eksterminacji, będą aktualizować rejestr opróżnionych mieszkań, zapewnią pomoc własnej policji w chwytaniu i ładowaniu Żydów do pociągów, na koniec zaś - w ostatnim geście dobrej woli - przekażą nietknięte aktywa gminy  żydowskiej do ostatecznej konfiskaty.

Przywódcy żydowscy rozprowadzali żółte gwiazdy, niekiedy zaś - na przykład w Warszawie - sprzedaż opasek zamieniła się w normalny interes, oprócz zwykłych płóciennych można było zakupić wymyślne zmywalne opaski z plastyku.

Niektórzy uważają, iż każde społeczeństwo ma taką policję na jaką zasługuje.

A za zło - za pomoc okupantowi przy wymordowaniu 3 milionów Żydów polskich - należy winić całe społeczeństwo, nie tylko policję żydowską, która jest odzwierciedleniem społeczeństwa.

Prawda jednak jest taka, i służbę w policji podjęli ludzie o słabych charakterach, którzy chcieli za wszelką cenę przetrwać ciężkie czasy, nawet biorąc współudział w mordach Żydów, uważając, iż wszystkie drogi prowadzą do celu, a celem było przeżyć wojnę. nie zważając na zbrodnie popełniane na własnym narodzie i w licznych przypadkach na własnych rodzinach, dzieciach, rodzicach.

Nic więc dziwnego, że przy takiej postawie, pozbawionej wszelkich skrupułów, która w sposób wyraźny cechowała wszystkich policjantów żydowskich od najwyższych, aż do najniższych stopni, policja żydowska wykonywała z największą gorliwością zbrodnicze zarządzenia niemieckie, również przy deportacjach.

Pozostaje niezaprzeczalnym faktem, że policja żydowska w czasie wysiedleń przekraczała wyznaczone przez Niemców dzienne kontyngenty.

Policjanci żydowscy nazywali to obłudnie "przygotowaniem rezerwy na dzień następny". Na twarzach policjantów żydowskich prowadzących owe akcje nie widać było smutku, bólu, czy też żalu spowodowaną tą ohydną robotą mordowania bliźnich.

Odwrotnie, widziało się ich zadowolonych, uśmiechniętych, wesołych, obżartych, objuczonych zrabowanymi łupami, wespół z policją ukraińską.

Okrucieństwo policji żydowskiej było okrutniejsze od Niemców, Ukraińców i Łotyszów. Niejedna kryjówka została "nakryta" przez policję żydowską, czy to w gettach w czasie wywózek, czy też po "aryjskiej" stronie miast.

Policja żydowska chciała być "plus catholique que le pape", aby przypodobać się okupantom.

Ofiary, które znikały z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski.

Tych Żydów, którym udało się na Umschlagplatzu przedostać do miejsc, gdzie stali zwolnieni, policjanci żydowscy wyłapywali i siłą wleczonych  wciskali do wagonów wiozących ich do niemieckich obozów śmierci.

W ten sposób setki Żydów policjanci żydowscy skazali na śmierć.

To samo działo podczas tzw. blokad. Tych, którzy nie mieli pieniędzy na wykupienie się, policjanci żydowscy  wlekli do wagonów lub do kolumny udającej na Umschlagplatz - plac śmierci.

W owych dniach widziano przeważnie policjantów żydowskich wlokących na Umschlagplatz kobiety, dzieci, mężczyzn.

Słabszych konwojowali policjanci na rikszach.

Jak podaje Emanuel Ringelblum, widział on  żydowskiego policjanta z siekierą na ramieniu prowadzącego za rękę na Umschlagplatz starą kobietę.

Po drodze siekierą rozbijał mieszkania. Każdy policjant żydowski miał wyznaczony limit dzienny dostarczenia do wywózki pięć "łebków".

Policja żydowska dała w ogóle dowody zupełnie niezrozumiałej dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u Żydów?

Kiedy wyhodowano w Polsce i w innych okupowanych krajach Europy tysiące żydowskich zbójców - kolaborantów - policjantów żydowskich, którzy z zimną krwią na ulicach łapią dzieci, kobiety, niekiedy w ciąży, starców i ciągną ich na Umschlag?

Do powszechnych zjawisk należało, iż  zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali swoje ofiary na wozy "Kohna i Hellera" lub po prostu na zwykła wozy.

Bezlitośnie z wściekłością obchodzili się z ludźmi stawiającymi opór. Nie zadawalali się złamaniem oporu, surowo, bardzo surowo karali "winnych", którzy nie chcieli dobrowolnie pójść na śmierć.

Każdy Żyd, który przeżył Holokaust, a żyją jeszcze dzisiaj (2017 rok) nieliczni, każda kobieta, każdy mężczyzna, każde wówczas dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej.

Temu bestialstwu zaprzecza Żydowski Instytut Historyczny przemilczając prawdę, wydając oszczercze książki oskarżające Polaków o antysemityzm ( dr Aliny Całej adiunkta ŻIH "Żyd wróg odwieczny?") i udzielając wywiadów krajowym mediom, że Polacy wymordowali 3 miliony Żydów (dr Alina Cała adiunkt ŻIH w maju 2009 roku w "Rzeczpospolitej") i prof. Paweł Śpiewak dyrektor ŻIH twierdzący, iż Polacy winni są śmierci 120 tysięcy Żydów.

Do owej nagonki na Polaków dołącza Muzeum Tradycji Niepodległościowych w osobie historyka, kustosza owego muzeum Wojciecha Źródlaka  twierdzącego językiem knajackim, tromtadrackim, że wszystko to "g...prawda" (o czym niżej).

Do akcji policji żydowskiej przyłączyły się już z całkiem dobrowolnie inne żydowskie organizacje i grupy. Czołowe miejsce w owym poczcie zajmuje "Pogotowie Ratunkowe" Gancwajcha o amarantowych czapkach w getcie warszawskim, instytucja szalbiercza, która nie udzieliła pomocy ani jednemu Żydowi!

Działalność tego "Pogotowia Ratunkowego" ograniczała się do sprzedawania za grube pieniądze legitymacji i amarantowych czapek owego "Pogotowia".

Zwalniały one - przy pomocy Gancwajcha - od obozów pracy i w ogóle ochraniały przed najrozmaitszymi nieszczęściami oraz podatkami i darowiznami na kontrybucje.

Mundur "Pogotowia Ratunkowego" dawał ponadto możność robienia rozmaitych afer i szantaży typu  sanitarnego, jak donosy np. o wypadkach, zachorowaniach na tyfus etc. Tak oto bandycka szajka  aferzystów zgłosiła się ochotniczo do "zbożnej" roboty  wysyłania Żydów na tamten świat .I ta właśnie żydowska szajka  Gancwajcha wyróżniała sie wyjątkową brutalnością, okrucieństwem, nieludzkim postępowaniem i grabieżą. Czerwone czapki pokryły się czerwonymi plamami krwi, nieszczęśliwych, pomordowanych Żydów.

Oprócz "Pogotowia Ratunkowego" Gancwajcha w akcjach pomagali urzędnicy Judenratów.

 

 UKRAIŃSKO - NIEMIECKO  POGROMY ŻYDOW

PRZY UDZIALE ŻYDOWSKICH KOLABORANTÓW

 

We Lwowie 2 lipca 1941 roku niedługo po wkroczeniu Niemców wybuchł pogrom Żydów. Niemieccy żołnierze i oficerowie z Sonderkommanda 4a wraz z kolaborantami żydowskimi i ukraińską policją pomocniczą zagnali kilka tysięcy Żydów na podwórza lwowskich więzień, przy ul. Kazimierzowskiej ( słynne Brygidki), na Łąckiego, Pełczyńską, Jachowicza oraz Zamarstynowką, gdzie ich zakatowano, a na ścianach  podworców więzień  widniała maź mózgów torturowanych Żydów pomordowanych przez Niemców i ich kolaborantów z uprzednimi śladami mózgów i krwi więźniów zabijanych kolbami karabinów przez NKWD. Ślady krwi i mózgów na ścianach podworca Brygidek widziałem sam.

 

UKRAIŃSKO - NIEMIECKI BATALION "NACHTIGALL"(SŁOWIKI)

 

Inicjatywa powstania zbrojnego oddziału ukraińsko - niemieckiego wywodzi się z II walnego kongresu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN-R), który uchwalił, że

"dla wykonania swych planów OUN organizuje i szkoli własną wojskową jednostkę”. Na utworzenie jednostki 25 lutego 1941 roku wyraził zgodę admirał Wilhelm Canaris, na początku marca zgodę wydało dowództwo Wehrmachtu.

Jednostkę utworzono pod dowództwem niemieckim por. Hansa-Albrechta Herznera. Zastępcami dowódcy byli: por. Theodor Oberländer – oficer łącznikowy Abwehry z pułkiem Brandenburg i ukraiński zbrodniarz, morderca Polaków  Roman Szuchewycz (pseud"Taras Czuprynka").

W skład dowództwa wchodzili również: ks. Iwan Hrynioch – kapelan jednostki i Jurij Łopatynski. Dowódcami kompanii byli oficerowie niemieccy.

Inicjatywa związana była również z grupą cywilów z kierownictwa OUN-B: Jarosławem Stećko (desygnowanym przez Banderę na szefa rządu „wyzwolonej” Ukrainy), Lwem Rebetem, Jarosławem Staruchem, Iwanem Rawłykiem, Stepanem Pawłykiem, Stepanem Łenkawśkym, Dmytro Jaciwem.

Nabór do jednostki prowadziły lokalne komórki organizacyjne, kandydatów wysyłały do Krakowa, gdzie przechodzili przez kontrolę specjalnej komisji OUN oraz badania lekarskie.

Kandydaci rekrutujący się spośród sympatyków OUN-B, którzy pozytywnie przeszli weryfikację wysłani zostali w dwóch grupach na przeszkolenie m.in. do Krynicy i Barwinka. Po 4 – 5 tygodniach wstępnego szkolenia rekrutów przewieziono do Neuhammer koło Wrocławia, gdzie odbywało się przeszkolenie wojskowe z bronią.

Tam też żołnierze batalionu w kwietniu 1941 r. złożyli przysięgę „na wierność Ukrainie, OUN i jej dowództwu”.

Nachtigall jako jednostka wchodził w skład pułku dywersyjnego Brandenburg, który podlegał Abwehrze - wydziałowi II (Abw. II - sabotaż i zadania specjalne), kierowanym przez płk Erwina Lahousena. Batalion liczył 400 żołnierzy - 300 Ukraińców i 100 Niemców. Każda z trzech kompanii składała się z jednego niemieckiego i dwóch ukraińskich plutonów, dowódcami kompanii byli oficerowie niemieccy.

Z żołnierzy ukraińskich 150 przeszło szkolenie w pułku Brandenburg, 100 w Krynicy, a reszta w Dukli, Barwinku i Komańczy. Żołnierze nosili umundurowanie Wehrmachtu bez dystynkcji, mogli (na naramiennikach) naszywać niebiesko-żółtą wstążkę.

W przededniu ataku Niemców na ZSRS, batalion przerzucono do Rzeszowa, stamtąd pieszo dotarł w okolice Radymna. 27 czerwca 1941 r. Niemcy przerzucili go w rejon Lwowa. 30 czerwca o godzinie 4:30 nad ranem jako pierwsza zwarta jednostka wkroczył do Lwowa, zajmując bez oporu sowieckiego ratusz, archikatedrę Świętego Jura i lwowskie więzienia.

O 6:30 delegacja żołnierzy batalionu została przyjęta przez greckokatolickiego metropolitę lwowskiego Andrzeja Szeptyckiego. Część batalionu stanowiła ochronę lwowskiej radiostacji podczas ogłaszania aktu państwowości ukraińskiej, dlatego też dowództwo niemieckie utraciło zaufanie do żołnierzy batalionu.

7 lipca 1941 r. batalion został wraz z 1 dywizją strzelców górskich Wehrmachtu skierowany w kierunku Kijowa przez Złoczów, Tarnopol, Satanów, Płoskirów i Winnicę. Pod Winnicą żołnierze oddziału rozpoznania batalionu rozstrzelali w co najmniej dwóch wsiach nieznaną ilość Żydów.

Po zajęciu Lwowa przez Wehrmacht 30 czerwca 1941 w różnych częściach miasta rozpoczął się pogrom Żydów.

Pretekstem do jego rozpoczęcia była masakra więźniów dokonana przez NKWD i odkrycie zwłok kilku tysięcy pomordowanych więźniów politycznych w więzieniach lwowskich. Żydzi obwiniani za kolaborację z okupantem sowieckim i zbrodnie NKWD stali się celem zemsty części ludności Lwowa, podburzanej przez Niemców.

Według Iana Kershawa, Bogdana Musiała i Dietera Schenka było to zgodne z dyrektywami Reinharda Heydricha o prowadzeniu wojny na terenie ZSRS, nakazującymi inspirację pogromów antyżydowskich przez miejscową ludność i zachęcanie do ich przeprowadzenia. ,

John-Paul Himka uważa, że nie można w pełni ustalić, w jakim stopniu pogrom został zainspirowany powyższą dyrektywą, ponieważ nie istnieją jednoznaczne dokumenty w tym zakresie.

Warunki dla przeprowadzenia pogromu zorganizowali Niemcy, oni też dokonywali masowych morderstw na Żydach. ,

Według Johna-Paula Himki w czasie trwania pogromu przywództwo w nim objęli członkowie OUN-B, dla których wspieranie działań Niemców było środkiem zdobywania ich poparcia dla niepodległej Ukrainy, łączącym się z antysemickimi przekonaniami przywódców organizacji.

Według meldunku sytuacyjnego Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) z lipca 1941 i wspomnień Filipa Friedmana natychmiast po wejściu Niemców milicja ukraińska i grupy z marginesu społecznego miasta, zachęcane przez Niemców, rozpoczęły plądrowanie miasta poszukując Żydów.

Byli oni doprowadzani do punktów zbiorczych, a stamtąd wysyłani do różnych upokarzających prac. Część z nich zapędzona została do lwowskich więzień. Według relacji świadków, przytaczanych przez Dietera Schenka, w więzieniu Brygidki i w więzieniu NKWD żołnierze "Nachtigall" wzięli aktywny udział w pogromie: podjudzali do okrucieństwa, bili Żydów i strzelali do nich.

W Brygidkach ukraińscy żołnierze, nadzorujący wynoszenie i grzebanie ciał, strzelali na dziedzińcu do pracujących Żydów. Również w więzieniu NKWD, żołnierze "Nachtigall" mieli popędzać i bić wywożących ciała Żydów. Potem na rozkaz niemieckiego oficera utworzyli szpaler i kłuli przebiegających Żydów bagnetami zabijając wielu z nich. Wieczorem 1 lipca Niemcy rozstrzelali w Brygidkach grupę ok. 30 osób Żydów, w tym wybitne osobistości .

Wśród zabitych byli: Henryk Hescheles, do 1939 redaktor naczelny dziennika "Chwila" i Jecheskiel Lewin, rabin synagogi reformowanej Tempel i do 1939 redaktor tygodnika "Opinia".

Specjalna ekipa filmowa Wehrmachtu filmowała pogromy, filmy były pokazywane później w oficjalnej kronice filmowej Ministerstwa Propagandy Rzeszy: "Die Deutsche Wochenschau". 1 lipca, kiedy pogrom osiągnął apogeum, pojedynczy żołnierze niemieccy dołączyli do motłochu na ulicach. 2 lipca na rozkaz komendanta wojskowego Lwowa, płk Karla Wintergersta przywrócono w mieście porządek.

 

Historyk Dieter Schenk:

 

"Nie ma żadnych wątpliwości, że niemieckie wojsko, policja bezpieczeństwa oraz tajna policja polowa (Geheime Feldpolizei) nie tylko pozwalały na dokonywanie tych masowych mordów, ale również do nich podżegały i je wspierały, wykorzystując przy tym Ukraińców jako czynnik inicjatywny, jak definiował to Heydrich. Jest również pewne, że w tych mordach uczestniczyli bezpośrednio również członkowie batalionu Nachtigall. Wszystko to działo się na oczach 295. Dywizji Piechoty.

Według Grzegorza Motyki, co jest również zgodną opinią badaczy Holokaustu, niektórzy żołnierze Nachtigall prawdopodobnie wzięli udział w pogromie Żydów we Lwowie - jednak nie jako zorganizowany oddział, ale pojedynczo. Mogli to być żołnierze uprzednio zwolnieni na przepustki".

Dieter Schenk stwierdza, że batalionowi nie wydano rozkazu, by w jakiejkolwiek formie uczestniczył w masakrach, natomiast żołnierze pochodzący ze Lwowa dostawali na dzień przepustki i nie ulega wątpliwości uczestnictwo żołnierzy "Nachtigall" w pogromie, w szczególności w więzieniu "Brygidki", gdzie tworzyli szpaler i bili przebiegających środkiem Żydów kolbami karabinów i innymi przedmiotami".

 

ROLA ŻYDÓW W LUDOBÓJSTWIE OKRUTNYM WŁASNEGO NARODU

 

To jest w Polsce temat zakazany. Żaden "porządny" historyk polski nie poruszy tego tematu w sposób precyzyjny historycznie. Owszem, pisze się o Żagwii, zbrodni w Nalibokach i Koniuchach, Jedwabnem, pogromie kieleckim, ale o Judenratach i policji żydowskiej już nie.

Pisze się o Żegocie i to jest jedyny atut dochodzenia do prawdy, jak Polacy ratowali Żydów.

Nie wydaje się w Polsce opinii publicznej na ataki o polski antysemityzm. Cisza rządowa i historyczna. Tylko w Internecie wrze, ale kto się bardziej wychyli ten jest antysemitą i agentem Putina. Istnieją trolle opłacani. B. premier Ewa Kopacz sama przyznała się do trollowania.

Mord polskich dzieci w łódzkim getcie w dalszym ciągu jest zatajany, bo w jakim ceku żydowskie policjantki pałowały na śmierć setki polskich dzieci. Za każde pałowane dziecko dostawały bochenek chleba.

Nic nie powiedział b. prezydent m. Łodzi Kropiwnicki wyłączając mi mikrofon w sali Fontany w Warszawie, gdy zacząłem o tym mówić. To "g... prawda" napisał o mnie niejaki i nijaki p. Wojciech Źródłak kustosz historyczny  Muzeum Tradycji Niepodległościowych z Łodzi.

"G... prawda", że żydowskie policjantki pałowały dzieci, aż do zabicia?  Czy "g... prawda", że "naziści" utworzyli obóz koncentracyjny dla polskich dzieci w sercu łódzkiego getta?

"Historyk" Wojciech Źródlak kustosz Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

w ogóle neguje zbrodnie niemieckie w Polsce pisząc, cytuję: "(...)mord polskich dzieci w łódzkim getcie...tytuł  dla osób chociażby w podstawowym zakresie zorientowanych w dziejach łódzkiego getta i okupacji niemieckiej w Łodzi jest zdumiewający. To jakaś nieznana do tej pory zbrodnia (...)".

 

I dalej:

 

(...) Skoro tak, to kto na początku lat 70 zaprojektował i postawił pomnik "Pękniętego Serca"?...tradycyjnie od czterdziestu lat, 1 czerwca w Międzynarodowy Dzień Dziecka, o godz. 12.00 przed pomnikiem "Pękniętego Serca" odbywa się uroczystość na którą przyjeżdżają członkowie koła Byłych Więźniów Obozu Dla Dzieci i Młodzieży w Łodzi. Od 1988 roku wręczane są tu i w tym dniu, łódzkie medale "Serce Dziecku".

 

A więc była zbrodnia, znana jedynie Szkole Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi, przy ul. Emilii Plater 28/32, Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi i zmarłemu 22 lata temu Józefowi Witkowskiemu autorowi książki "Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi" wydanej w 1975 roku, a więc 42 lata temu w nakładzie ok 2000 egzemplarzy, bez wznowień i całkowitym braku wiedzy o tym obozie w Łodzi w czasie niemieckiej okupacji i współcześnie. Brak jest monografii i historiografii.

Niemcy nie podawali tego do wiadomości publicznej. bo jaki zbrodniarz przyznaje się do winy?

Ale Muzeum Tradycji Niepodległościowych nie opracowało historiografii, posiadając książkę Józefa Witkowskiego. Dlaczego? Oto jest pytanie.

 

Dlaczego w  warszawskiej Zachęcie podczas uroczystości związanej z likwidacją getta łódzkiego obecny rabin łódzki w stroju rytualnym, Symcha Keller vel Krzysztof Skowroński milczał, gdy nie dopuścili do głosu Karola Kowalskiego, b. więźnia tego obozu w łódzkim getcie, Polaka, nie Żyda, a mnie autorowi dążącemu do prawdy wyłączono mikrofon? Dlaczego?

To po kiego licha rabin  p. Symcha Keller wystąpił w stroju rytualnym ze swoją małżonką? Po to chyba, by udokumentować dążenie do prawdy?

Ale ta "g..." prawda się skompromitowała, razem z szatami cesarza.

Czy małżeństwo rabinackie Kellerów vel Skowrońskich razem z kustoszem muzealnym tradycji niepodległościowych Rzeczypospolitej Polskiej p.Wojciechem Źródlakiem widziało kiedykolwiek żydowskich policjantów w akcji mordowania swoich braci, wsadzających na wozy wożące Żydów na śmierć do komór gazowych w niemieckich obozach zagłady?

Czy kustosz historyczny Wojciech Żródlak z Kellerem i Kropiwnickim  w ogóle widzieli żydowskich policjantów?

To prawda. Widzieli ich, ale na fotografiach w Internecie z rowerami i hitlerowskimi medalami.

A ja jestem 86-letnim świadkiem historii, męczennikiem II Wojny Światowej skazanym przez okupanta niemieckiego  na śmierć, kombatantem i osobą represjonowaną przez hitlerowskie Niemcy.

I właśnie ja widziałem na własne oczy to dzisiejsze historyczne milczenie kropiwnickich, i innych kellerów i tę muzealną "tradycji niepodległościowych" "g..." prawdę.

To właśnie ja zaprzeczam g... prawdzie dr Aliny Całej b. adiunkt Żydowskiego Instytutu Historycznego w jej podważającej honor polskiej racji stanu, Polaków i polskości  paszkwilu "Żyd wróg odwieczny?"

Książki wydanej przez Żydowski Instytut Historyczny opłacany również przeze mnie, jako polskiego podatnika.

Nieprawda?

Jestem antysemitą i agentem Putina?

Tak nazwał mnie lektor naukowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej dr Jerzy Targalski - vel Jerzy Darski przedstawiający się jako "nauczyciel akademicki".

Jako świadek historii oświadczam, iż słyszałem strzał oddany przez policjanta Schutzpolizei do kobiety z pierzyną na plecach, przechodzącej przez wiadukt wiodący do getta w Przemyślu, trzymającej rączkę malutkiej dziewczynki .

Po oddanym strzale kobieta padła, przykryła ją kołdra, a na niej rozlewała się struźka krwi.

 W momencie oddania strzału przechodziłem z moją matką obok owego policjanta Schutzpolizei, któremu towarzyszył na warcie policjant żydowski.

Stanęliśmy w miejscu przerażeni i usłyszeliśmy wrzask niemieckiego Schutzpolizei - "Hau ap" - co znaczy w wulgaryźmie niemieckim "wyp...".

Policjant żydowski stał obok w czapce z daszkiem z żółtym "ułańskim" otokiem i  uśmiechał się w obliczu dokonanej zbrodni.

To ja widziałem na ul. Dworskiego w Przemyślu, przy budynku nr 45, gdzie mieszkali moi dziadkowie po kądzieli, jak policjant żydowski okładał pałką chłopaka i dowiedziałem się od przechodnia, iż chłopiec nie miał opaski z gwiazdą Dawida.   

 

CENTRALNA RADA ŻYDOWSKA

 

Na podstawie inspirowanych, ale nie dyktowanych przez nazistów manifestów, które funkcjonariusze ci ogłaszali, możemy się przekonać jeszcze dzisiaj, jak wielką rozkosz sprawiała im na nowo pozyskana władza.

"Centralna Rada Żydowska otrzymała prawo wyłącznego dysponowania wszelkimi dobrami duchowymi i materialnymi Żydów - a także wszelką żydowską siłę roboczą" - czytamy w pierwszym obwieszczeniu rady budapeszteńskiej.

 

Wiemy, jak czuli się funkcjonariusze żydowscy, kiedy przekształcili się w narzędzie mordu - czuli się jak kapitanowie "których okrętom groziło zatonięcie, a mimo to zdołali bezpiecznie dopłynąć do portu, wyrzuciwszy znaczną część cennego ładunku", albo jak wybawcy, którzy "za cenę  stu ofiar uratowali tysiąc ludzi, za cenę tysiąca - dziesięć tysięcy".

Prawda była jeszcze bardziej ponura. Działający na Węgrzech dr Kastner  uratował na przykład dokładnie 1684 osoby za cenę około 476 tysięcy ofiar.

Nikt nie zadał sobie trudu, żeby odbierać od funkcjonariuszy żydowskich przysięgę o zachowaniu tajemnicy. Z własnej woli stali się oni "nosicielami tajemnicy"  już  po to by zagwarantować spokój i zapobiec panice - tak było w przypadku dr Kastnera, a bądź też ze względów "humanitarnych" - na przykład dlatego, że "żyć w oczekiwaniu śmierci przez zagazowanie byłoby jeszcze trudniej" - tak było w przypadku doktora Leo Baecka, byłego naczelnego rabina Berlina, który zarówno w opinii Żydów, jak i nie - Żydów uchodził za "żydowskiego führera".

Podczas procesu Adolfa Eichmanna jeden z zeznających świadków wskazał na skutki podobnego "humanitaryzmu" -  ludzie dobrowolnie zgłaszali się na deportację z Terezina do Oświęcimia, a tych, którzy usiłowali powiedzieć im prawdę, nazywali "obłąkanymi".

Doskonale pamięta się twarze żydowskich przywódców z czasów hitlerowskich, poczynając od Chaima Rumkowskiego prezesa Rady Żydowskiej w Łodzi, który wprowadził do obiegu banknoty noszące jego podpis, zwane chaimkami oraz znaczki pocztowe ze swoja podobizną i kazał się wozić zdezelowaną karetą poprzez Leo Baecka, człowieka wykształconego, dobrze ułożonego, który sądził, że policjanci żydowscy będą "łagodniejsi i bardziej przydatni" i "uczynią męki znośniejszymi" ( gdy w istocie byli oni, rzecz jasna, brutalniejsi i trudniej przekupni, bo mieli o wiele więcej do stracenia), kończąc na garstce tych, którzy popełnili samobójstwo, jak choćby Adam Czerniaków, prezes warszawskiej Rady Żydowskiej, który nie był rabinem, tylko niewierzącym, mówiącym po polsku żydowskim inżynierem, a mimo to nie zapomniał - jak widać - rabinackiej maksymy: "Niechby cię zabili, lecz nie posuwaj się poza ustaloną granicę".

Zadziwia jeszcze jedno zjawisko dokumentacyjne w Polsce i takie pytanie należy postawić na równi Instytutowi Pamięci Narodowej i Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu.

Dlaczego nie ukazała się w Polsce, tłumaczona na język polski książka H. G. Adlera pt. "Theresienstadt 1941 - 1945 (1955)"  dokument historyczny oparty na niepowtarzalnych źródłach informacji o zbrodni Shoah"?.

Owa książka opisuje szczegółowo i precyzyjnie jak Rada Żydowska Terezina - otrzymawszy od SS kilka ogólnych wytycznych, ustalających liczbę, wiek, pleć, zawód i kraj pochodzenia osób przeznaczonych do wysyłki - układała wzbudzające trwogę "listy transportowe", zaliczając równocześnie policję żydowską jako zbrodnicze narzędzie Judenratów, zdrajców swojego narodu w kolaboracji z Niemcami.

Autor H.G. Adler podkreśla znany fakt, że w rzeczywistości zadanie uśmiercania w ośrodkach zagłady spoczywało zwykle  w rękach ekip złożonych z Żydów, obsługujących komory gazowe i krematoria, wyrywających zwłokom złote zęby, obcinając włosy, kopiących groby i zasypywanie ich ziemią, aby usunąć ślady masowych mordów. Żydowscy specjaliści budowali komory gazowe w Terezinie, gdzie żydowska "autonomia" posunięta była tak daleko, że nawet kaci byli Żydami.

Potwierdzało się to zwłaszcza w Polsce, gdzie Niemcy wymordowali jednocześnie znaczną część inteligencji żydowskiej oraz intelektualistów i osoby  wykonujące wolne zawody narodowości polskiej, co kontrastowało wyraźnie z polityką Niemców w Europie Zachodniej, gdzie raczej oszczędzali oni wybitnych Żydów, aby wymienić ich  za internowanych cywilnych obywateli niemieckich, bądź jeńców wojennych.

Książka potwierdza fakt, że policja żydowska była  narzędziem w rękach zbrodniarzy, a Judenraty prowadziły politykę współpracy z Niemcami w mordowaniu Żydów.

 

Bibliografia:

 

Hannah Arendt "Eichmann w Jerozolimie"

 

Raul Hilberg  "The Destruction of the European Jews" ("Zniszczenie Żydów europejskich")

 

Emanuel Ringelblum "Kronika getta warszawskiego"

 

Jakub Honigsman "Zagłada Żydów lwowskich"

 

Filip Friedman "Zagłada lwowskich Żydów"

 

"Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego"

 

Michał Grynberg "Pamiętniki z getta warszawskiego"

 

Henryk Makower "Pamiętmik z getta warszawskiego"

 

Marek Arczyński "Żegota"

 

Tomasz Kubicki "Pod obuchem zagłady"

 

Marek Edelmnan "Życie. Po prostu"

 

Józef Orlicki "Szkice" - z dziejów stosunków polsko - żydowskich 1918 - 1949

 

Ichhak Rubin "Żydzi w Łodzi pod niemiecką okupacją"

 

Stella Mille "Oczami dziecka"

 

Nelli Rotbart "Ucieczka z piekła Holokaustu" Pamiętnik

 

Edmund Kessler "Przeżyć Holokaust we Lwowie"

 

Dawid Sierakowiak "Dziennik"

 

"Pamiętnik Dawida Rubinowicza"

 

Anne Frank "Dziennik"

 

Calek Perechodnik "Spowiedź"

 

Andrzej Żbikowski "Żydzi"

 

Adam Dylewski "Śladami Żydów polskich"

 

Henryk Zamojski "Polacy i Żydzi" dzieje sąsiedztwa - dzieje waśni

Timothy Snyder "Czarna ziemia - Holokaust jako ostrzeżenie"

 

Richard C. Lukas "Zapomniany Holokaust"

 

Saul Friedland "Czas Eksterminacji" (Nagroda Pulitzera)

 

Jerzy Robert Nowak "Żydzi przeciw Żydom"

 

Alina Cała "Żyd wróg odwieczny?" Antysemityzm w Polsce i jego źródła

 

Paweł Śpiewak "Żydokomuna"

 

"Rzeczpospolita" "Polacy jako naród nie zdali egzaminu" Alina Cała - wywiad Piotra Zychowicza

 

Alvin H. Rosenfeld "Kres Holokaustu"

 

Zofia Lewinówna, Władysław Bartoszewski "Ten jest z ojczyzny mojej"

 

Aleksander Szumański "Mord polskich dzieci w łódzkim getcie"

 

Aleksander Szumański "Krakowscy konfidenci Gestapo i SB"

 

 

  

 

 

 

 

 

 

JA MENDA POLSKIEJ LITERATURY

"WKURW" - POLSKI ANTYSEMITYZM - WEDŁUG "GAZETY WYBORCZEJ".

PO CO SOBIE ZAWRACAĆ  DUPĘ POLSKĄ? - TWIERDZI "GAZETA WYBORCZA"

JANUSZ RUDNICKI TRANSPARENT "MACICE WYKLĘTE" JEST JAK NAJBARDZIEJ NA MIEJSCU.

WYWIAD WIRTUALNEJ POLSKI - PRZEPROWADZIŁ MICHAŁ HERNES.

 

Janusz Rudnicki – Polska to powietrze, którym oddycham. Teraz jest ono szkodliwe, paskudne. Wkurza mnie, że w roku 2016, w Europie, która leży przecież też w Polsce, są jaskrawe powody ku temu, aby organizować „czarny protest” – mówi pisarz Janusz Rudnicki w rozmowie z Michałem Hernesem (Wirtualna Polska).

 

Michał Hernes: Antoni Słonimski napisał kiedyś: „Doszło do tego, panowie, że muszę z braku przeciwników sam ze sobą dyskutować”. Czy dyskutuje pan sam ze sobą, czy też nie lubi pan dyskusji?

 

Janusz Rudnicki: Dyskutuję o czym?

 

M.H Chociażby o literaturze.

 

J.R Nie lubię o literaturze dyskutować. Jakoś mnie to krępuje, to dla mnie zbyt intymne. Dżentelmeni nie rozmawiają o kobietach, więc pisarze nie powinni rozmawiać o literaturze. Pisz i milcz. Nie przepadam za ludźmi otwartymi, szczerymi. Nie lubię tego intymnego sosu, którym mnie oblewają. Wolę ludzi inteligentnie powierzchownych. Tak zwane tematy głębokie mnie krępują. One są prawie zawsze takie same i dotyczą życia, miłości, nienawiści, sensu bądź śmierci. Czuję się wtedy jak w kaftanie żenady. Człowiek otwarty kojarzy mi się z prosektorium, z sekcją zwłok.

 

M.H. Jeden z wywiadów zaczął pan od pytania retorycznego: „Po co sobie zawracać dupę Polską?”. Czy coraz bardziej utwierdza się pan w słuszności tych słów?

 

J.R. To była tylko taka retoryczna przynęta, żeby przytrzymać czytelnika, chwycić go za uwagę.

 

M.H Czyli warto zawracać sobie dupę Polską?

 

J.R. Tak, nie można inaczej. Mieszkałem wiele lat za granicą i wtedy było to możliwe, ale czy jest możliwe obecnie, kiedy mieszkam tu? Polska to powietrze, którym oddycham. Teraz jest ono szkodliwe, paskudne. Mam na myśli bogoojczyźniany fetor, który szkodzi na serce i płuca. Jeszcze trochę, a chodził będę po ulicy z maską antysmogową.

 

M.H. Co pana obecnie wkurza? Co chciałby pan powiedzieć?

 

J.R. Pyta pan, jakbym leżał na łożu śmierci. Wkurza mnie na przykład, że w roku 2016, w Europie, która leży przecież też w Polsce, są jaskrawe powody ku temu, aby organizować „czarny protest”. Doszło do tego, że transparent „Macice wyklęte”, dobry skądinąd, jest jak najbardziej na miejscu.

Ale mój najbardziej dotkliwy WKURW  to nasz polski antysemityzm. Niestety nasz. Piekący, tępy i zajadły. Wyssany z mlekiem cholera wie jakiej matki, nieangielski i niekreolski. Kiedy widzę, słyszę i czytam to, co wydaje z siebie to bydło, brakuje mi tchu. Myślę sobie: „Co za koszmar!”. Łapię się na tym, że najchętniej zagnałbym ich do stodoły i niechby ich tam spalił ogień ich nienawiści.

 

M.H. Czy polski antysemityzm jest nieuleczalny?

 

J.R. Ja to na pewno, ale i pan prędzej umrze niż on.

 

M.H. Co wypada, a czego nie wypada powiedzieć pisarzowi, dziennikarzowi i politykowi?

 

J.R. Temu pierwszemu, jako jedynemu, wypada wszystko, łącznie z włosami i zębami. Wszystko, inaczej pisanie nie miałoby sensu. Mam na myśli słowa i zdania spuszczone z łańcucha przyzwoitości i poprawności. Kompas moralny może śmiało dostać tu pierdolca. Można zabić drugiego człowieka tylko dlatego, że jest gorąco. Lub zapalić papierosa na mszy w kościele. Można dorabiać jako śpiący policjant, wygrzewając się na asfalcie. Można szukać morza, bo nagle odpływ, po czym spierdalać przed nim, bo nagle przypływ. Tak mi się zdarzało często z kobietami.

 

M.H. Jak by się pan scharakteryzował? Czy jest pan autoironicznym kpiarzem, stosującym ironię na wielu poziomach?

 

J.R. Ach, ironia, ta samoobrona przed nadmiarem wrażliwości własnej, twierdzi się. Ja już sam nie wiem, czy ją stosuję czy nią jestem. Kiedyś napisałem tekst zatytułowany „Zbieg z okoliczności”, a inny zacząłem od zdania „Ja, menda na jajach polskiej literatury”. Coś w tym jest.

 

M.H. Co pan sądzi o dziennikarzach i pisarzach ofensywnych ideologicznie?

 

J.R. Lubię ich, dlaczego nie? To jasna, czysta pozycja. Jestem za czymś, hic et nuns, i mam rację, a jeśli ją mam, to o nią walczę. Czynnie, piórem, nie jestem bierną cipą.

 

M.H. Czy tęskni pan za tak zwaną inteligencką walką światopoglądową?

 

J.R. Ona przecież jakoś się teraz toczy, więc do czego mam tęsknić? Chociaż… No tak, to w sumie gra do jednej bramki. Z kim ma walczyć światopoglądowo na przykład Baumann?

 

M.H. Jak pan myśli, dlaczego profesor Zygmunt Baumann nie ma godnego rywala?

 

J.R. To problem tych po prawej, niech się z nim męczą.

 

M.H. Ci po prawej nie są dla pana problemem?

 

J.R. Problemem? Pan żartować raczy, problem to mało. Dramatem jest ta współczesna polska odmiana prawicy. To zakała Europy.

 

M.H. Dlaczego Polakom brakuje autoironii i dystansu do siebie?

 

J.R. Trzeba inteligencji, żeby ją mieć. Polacy en block to kartofle. Przeciętny Polak to kundel. Najbardziej to widać na lotniskach, przez które przewijają się wszystkie rasy świata.

 

M.H. Dlaczego kartofle i dlaczego kundle?

 

J.R. Dobra, może przesadzam, ale polski lud ma do dziś mordy z obrazów Dudy-Gracza. Jeśli przyjąć, że na przykład prymitywna i zacofana amerykańska Polonia jest wypadkową tego ludu, no to co? Zgodzimy się?

 

M.H. Zgodzimy, choć niedawno część jej przedstawicieli wygwizdała prezydenta Dudę i jego żonę. Jest nadzieja?

 

J.R. Nikła, płonna. I ta część, i ta nadzieja.

 

M.H. Woli pan być poważny czy obracać wszystko w żart?

 

J.R. Często robię tak, że obracam w żart coś, co dla mnie za dotkliwe, za bolesne. To mechanizm samoobrony. Taka zbroja, żeby się nie rozpaść. Mój wiek chociażby, to jakieś jaja nie z tej ziemi. Nie wszystko jednak da się tak zneutralizować. Jak obrócić w żart palenie kukły Żyda w Polsce w roku 2016? Jak?

 

M.H. W takich chwilach mam ochotę uciec z tego kraju, a pan?

 

J.R. Odwrotnie, raczej zostać w kraju właśnie. Ze wstydu. Za granicą postrzegany jest pan jako Polak, a za takie draństwo jest się czego wstydzić.

 

M.H. Kiedy ostatnio rozbawiła pana polska komedia i co to był za film?

 

J.R. „Smoleńsk”. To żart. Ten film, z jego katyńskim epilogiem na czele to taki stosunkowo nowy gatunek, politporno. Duchowe, polityczne porno. Co mnie ostatnio rozbawiło? Cała komedia dawno temu. Rozbawiły mnie raczej jakieś pojedyncze momenty, sceny. Nie pamiętam, jakie. Może do końca wywiadu sobie przypomnę.

 

M.H. Może problem polega na tym, że Polacy nie umieją się z siebie śmiać?

 

J.R. Och, umieją. Mieliśmy kiedyś dobre komedie, bo czasy im sprzyjały. Ja sam zresztą łapię się na tym, że za komedią nie tęsknię. Za filmem z komediowymi akcentami tak, ale komedia od początku do końca? To bez sensu, chyba by mnie znużyła.

 

M.H. Czy w takim razie tęskni pan za kabaretem literackim?

 

J.R. Boję się kabaretu, bo tenże mnie szantażuje. Żyły mu na czoło wychodzą. Wysila się, żeby za wszelką cenę mnie rozśmieszyć. Siedzę na widowni jak na krześle elektrycznym, z przylepionym do pyska plastrem w kształcie uśmiechu.

 

M.H. A kabaret literacki?

 

J.R. Nie wiem. Jeśli uznać, że literackim jest kabaret Starszych Panów, to nie dla mnie. Jest w nim taki nudnawy trochę, smętno-kokieteryjny nastrój, a także zapach naftaliny i pięknosłowia. Wolę raczej Salon Niezależnych. Pamiętam jak Michał Tarkowski, z braku kart, tasował kromki chleba.

 

M.H. Czy polskim politykom przydałoby się więcej autoironii i ironii?

 

J.R. Dzisiaj? Niekoniecznie. Raczej to co ma Robert Biedroń, czyli wrodzona uczciwość, delikatna szlachetność, i esprit. Mam na myśli nie tylko bystrość, polot i inteligencję, ale i poczucie humoru.

 

M.H. Jak ważny w życiu jest pańskim zdaniem luz?

 

J.R. Luz to komfort i humor. Pytanie, jakie są ich granice. No dobra, są. Podałbym hardcorowy przykład, ale on nie przejdzie. To byłoby niesmaczne. To fakt, że igram sobie z przekraczaniem granic i czasami dostaje mi się za to. Chociażby, kiedy komentując wojujący feminizm napiszę, "PIZDY NAM OCHUJAŁY" .To przykład na to, co można zrobić z polskimi wulgaryzmami; jak genialne mogą być połączenia. Poza tym, jestem zawołanym feministą, więc mogę sobie na to pozwolić. Omijam już to ciepłe w tym zdaniu „nam”. Przecież to międzypłciowa sztama, prawda?

 

M.H. Jak bardzo przeraża pana rynsztokowy poziom politycznych debat, a często także prasowych polemik? Co to mówi o stanie myśli i kulturze politycznej?

 

J.R. Że sięgnęła bruku. Przy czym, bez przesady, „Gazeta Wyborcza”, „Kultura Liberalna” i „Krytyka Polityczna” dają radę.

 

M.H. Problem polega na tym, że sporo osób z zasady ich nie czyta. Czy chciałby pan, żeby konserwatywno-katolickie czasopisma i gazety też dawały radę? Czy to możliwe?

 

J.R. Nie, nie sądzę. Kto miałby je czytać? Inteligencji u nich za grosz, a co z resztą, z ich wyborcami? Jeśli cokolwiek czytają, to rozkład jazdy autobusów podmiejskich.

 

M.H. Jest pan w kwestii Polski optymistą czy pesymistą?

 

J.R. Mimo wszystko raczej ciągle jestem jeszcze tym pierwszym. Wychodzę z założenia, że po nocy przychodzi dzień. A po burzy spokój. Modlę się do rozsądku; o to, żeby przeminęli razem z wiatrem swojej własnej, narodowej histerii.

 

M.H. Przypomniał sobie pan?

 

J.R. Co?

 

M.H. Ten moment, który pana rozśmieszył.

 

J.R. Nie… Aktor mnie ostatnio rozśmieszył. Robert Więckiewicz, na festiwalu filmowym w Gdyni. Nie w filmie, w kuluarach. Kawał mi opowiedział. Rozmawia ze sobą dwóch przyjaciół w średnim wieku. Jeden powiedział do drugiego: „Wiesz, mam tylko jedno życie i mam to gdzieś. Od jutra dymam wszystko, co się rusza”. Drugi odparł na to: „A po co się tak ograniczać?”.

 

 Rozmawiał: Michał Hernes - Wrtualna Polska

 

 Janusz Rudnicki,  ur. w 1956 r. – prozaik i felietonista. Jako działacz „Solidarności” internowany, a następnie więziony w zakładzie karnym. W 1983 r. wyjechał do Niemiec i na długie lata osiadł w Hamburgu, gdzie ukończył studia slawistyczne i germanistyczne. Mieszkał też w Pradze i Luksemburgu.

W ostatnich latach najczęściej mieszka w Warszawie. W 1988 r. podjął współpracę z miesięcznikiem „Twórczość”, na łamach którego ukazały się niektóre opowiadania wypełniające jego debiutancką książkę „Można żyć”.

W latach 1991-1997 ukazały się „22 Listy z Hamburga”, zebrane również w edycjach książkowych: „Cholerny świat” (1994) oraz „Tam i z powrotem po tęczy” (1997). Podsumowaniem tego etapu twórczego stała się „Męka kartoflana” (2000). Rudnicki zajmuje pozycję kpiarza, niekiedy szydercy, który wyszydza narodowe stereotypy i kompleksy. Mimo że na ogół opisuje najbliższy krąg dostępnej mu rzeczywistości, wchodzi w rozmaite przestrzenie dyskursu – np. literaturoznawczego (eseje o F. Kafce, B. Schulzu, dziennikach Z. Nałkowskiej i M. Dąbrowskiej) czy filmoznawczego; chętnie też nawiązuje do aktualnych sporów politycznych i konfliktów społecznych, przyjmując postawę „zagranicznego” obserwatora i komentatora spraw polskich.

W opowieści „Chodźcie, idziemy” (2007) po raz pierwszy zajął się kondycją dawnych emigrantów, a dziś ludzi tkwiących „w szpagacie”, czyli między dwiema kulturami czy raczej systemami wartości. Na kartach jego prozy dość często pojawia się figura sobowtórowa nazwana „Herr Rudniki”, która wchodzi w schizofreniczny dialog z samym Rudnickim. W opowiadaniach i zapiskach składających się na „Śmierć czeskiego psa” (2009, finalista Nike, książka nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia) kręgi obcości się poszerzają – obok Polaków poznajemy m.in. Czechów i Cyganów z niemieckimi paszportami, a autobiograficzny bohater zatrzymuje się – niezawodnie na chwilę – w różnych częściach Europy (np. w Pradze i Luksemburgu). Stopniowo więc zyskuje na znaczeniu temat wędrówki, bliżej nieokreślonej włóczęgi, zespolony z pochwałą niezakorzenienia/niezadomowienia. Rudnicki chętnie przedstawia się jako niepoprawny wagabunda i kolekcjoner wrażeń, który z każdej obserwacji lub mikrozdarzenia potrafi „zrobić literaturę”.

Od lat jest związany z „Gazetą Wyborczą”, przede wszystkim z „Magazynem Książki”. Po „Śmierci czeskiego psa” napisał także „Trzy razy tak!” i „Życiorystę”, którego druga część ukaże się w przyszłym roku. PAP

 

KUNDEL JANUSZ RUDNICKI W ATAKU NA POLSKĘ POLAKÓW I POLSKOŚĆ

JA MENDA POLSKIEJ LITERATURY

"PIZDY NAM OCHUJAŁY" MOTTO "PISARZA" JANUSZA RUDNICKIEGO

POLSKI ANTYSEMITYZM - "DOTKLIWY WKURW"  

 

  1. "Filozof" Józef Życiński agent Mossadu w Polsce, w wywiadzie z Moniką Olejnik zapytany: "czy Polacy to antysemici?" odpowiedział" "wszyscy Polacy to antysemici". Podobnego zdania jest dr Alina Cała, feministka, była pracownica naukowa Żydowskiego Instytutu Historycznego(ŻIH), która w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" w maju 2009 roku w tytule "Polacy jako naród nie zdali egzaminu" podała, iż Polacy są winni Holokaustu mordując 3 miliony Żydów. Dr Alinę Całą "poprawił" w dwa lata później w 2011 roku prof. Jan Śpiewak, dyrektor ŻIH, twierdzący, iż Polacy wymordowali 120 tysięcy Żydów. Wobec owej niezgodności "statystycznej" dr Alina Cała, cała wyleciała z ŻIH.

"Wielki" żydo - amerykański "pisarz", "historyk", Jan Tomasz Gross, pospolity grafoman, bardzo "ładnie" opisał w "Sąsiadach" i w "Złotych żniwach", jak to bandyci i rabusie  Polacy "bezcześcili" zwłoki pomordowanych Żydów wyrywając im złote zęby. Pan Gross widział to na własne oczy, uwiecznił na fotografii załączonej do "Złotych żniw", chociaż go jeszcze w owym czasie nie było na świecie. Joanna Senyszyn na swoim blogu napisała "szkoda, że ciebie matka nie wyskrobała", nie zaznaczając jednak, czy chodziło jej o kundla Grossa, czy też o antysemitów Polaków. Anne Applebaum polska Żydówka, żona "Radka " Sikorskiego, do spóły z mężem, b. prezydentem USA Barackiem Obamą i parą Clintonów szkalują Polskę "polskimi gettami" i "polskimi obozami koncentracyjnymi.

Wymienieni anty Polacy mają tę przewagę na skundlonym antypolskim "pisarzem" Januszem Rudnickim wychowankiem żydowskiej gazety dla Polaków "Gazety Wyborczej", iż wprawdzie merytorycznie związani są z tą samą  ideologią rodem z ul. Czerskiej w Warszawie, ale nie używają tromtadrackiego, knajackiego języka Janusza Rudnickiego. Nawet sam jego szef nie popada "wkurw" , jak pisze "pisarz polski" Rudnicki wyraźnie jest obrzezany na komunizm.

"PIZDY MU OCHUJAŁY", czy też "WKURW"- w wywiadzie dla WP - są lepsze od pisarstwa w "W wojnie polsko - ruskiej" Doroty Masłowskiej.

Poszukiwałem w tekstach Rudnickiego "a ja mu sru na kolana", a odnalazłem  podobne do Doroty Masłowskiej "A co ja kurwa od macochy?". "Cały dom pójdzie się jebać". "Weź Natasza, zamknij pizdę teraz"."Będzie ci dupkę podcierać". "Chyba całkiem ci odpierdoliło już". Dupa i koniec, idę na to". "Kto ci kurwa płaci? - mówi Natasza do pizdy Angeli". "Za informacje kurwa o mnie".  Że co ja jej nie mówiłem? "Że ma dać dupy, a kasa do podziału"."Dyndający chuj". I co dziesiąte zdanie: "chuj, dupa i kamieni kupa", podobnie jak Sienkiewicz w rozmowie z Elżbietą Bieńkowską "ale jaja" .

 

"PISARZ" JANUSZ RUDNICKI UWAŻA - POLAK TO KUNDEL, KARTOFEL.

KOLEJNA "GWIAZDA" CHCE ZROBIĆ KARIERĘ NA OBRAŻANIU POLSKÓW?

 

Przeciętny Polak to kundel. Najbardziej to widać na lotniskach.

Polacy en block to kartofle. Przeciętny Polak to kundel. Najbardziej to widać na lotniskach, przez które przewijają się wszystkie rasy świata - mówi w wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce pisarz Janusz Rudnicki. Kolejna "gwiazda" chce zrobić karierę na obrażaniu Polaków?

Kolejny Jaśnie Pan zniesmaczony "zwykłymi Polakami" i nie podoba mu się w ojczyźnie. W wywiadzie udzielonym wp.pl pisarz Janusz Rudnicki związany od lat z "Gazetą Wyborczą", mądrząc się nie przebiera w słowach. Przytoczmy kilka pogardliwych fraz:

 Polska to powietrze, którym oddycham. Teraz jest ono szkodliwe, paskudne. Mam na myśli bogoojczyźniany fetor, który szkodzi na serce i płuca. Jeszcze trochę, a chodził będę po ulicy z maską antysmogową.

Wkurza mnie na przykład, że w roku 2016, w Europie, która leży przecież też w Polsce, są jaskrawe powody ku temu, aby organizować „czarny protest”. Doszło do tego, że transparent „Macice wyklęte”, dobry skądinąd, jest jak najbardziej na miejscu.

Ale mój najbardziej dotkliwy wkurw to nasz polski antysemityzm. Niestety nasz. Piekący, tępy i zajadły. Wyssany z mlekiem cholera wie jakiej matki, nieangielski i niekreolski. Kiedy widzę, słyszę i czytam to, co wydaje z siebie to bydło, brakuje mi tchu. Myślę sobie: „Co za koszmar!”. Łapię się na tym, że najchętniej zagnałbym ich do stodoły i niechby ich tam spalił ogień ich nienawiści.

Polski lud ma do dziś mordy z obrazów Dudy-Gracza. Jeśli przyjąć, że na przykład prymitywna i zacofana amerykańska Polonia jest wypadkową tego ludu, no to co?

 

Janusz Rudnicki pisze również bardzo ładne wierszyki  w stylu niejakiej i nijakiej Kaliny Ziarkowskiej:

 

"zrobić dziecku"

 

mówiłeś księżniczki śpią długo

to nie jest  żadne bohaterstwo

zrobić dziecku zrobić dziecku

zrobić dziecku zrobić dziecku

zrobić dziecku

to robią wszyscy wstając rano

albo wieczorem

w kalendarzu w przedpokoju

i zaczynają dzień no może

przesadzam niektórzy

szczególnie ci no wiesz

zdecydowanie później

jednak zakładając

nie przesadzam

nie przesadzam

takie małe tabletki

i już pomagają wstać trochę

kręci mi się w głowie

zrobić dziecku

pierwszy ruch mam za sobą

za plecami mam lóżko

nie zasłane nie ważne

tylko zrobić dziecku

zrobić dziecku

zrobić dziecku".

                  Kalina Ziarkowska https://www.facebook.com/murzyn.czarny.92?pnref=lhc.friends

"MURZYN CZARNY" ZNAJOMY KALINY ZIARKOWSKIEJ - ZACZĘŁA PRACĘ W DUPIE

 

Krytyka literacka:

 

Co zrobić dziecku?

Kto to jest murzyn czarny?

Kto zaczął pracę w dupie?

 

Dokumenty, źródła, cytaty:

 

http://ksiazki.wp.pl/tytul,Janusz-Rudnicki-Transparent-Macice-wyklete-jest-jak-najbardziej-na-miejscu,wid,21749,wywiad.html?ticaid=118f55

 

http://www.tysol.pl/a1329-Pisarz-Janusz-Rudnicki-Przecietny-Polak-to-kundel-Najbardziej-to-widac-na-lotniskach

 

 

 

Podkategorie

Polscy Żydzi krytykują klip amerykańskiej fundacji. "Określenie »polski  Holokaust« jest kłamliwe" - Polsat News

 ALIANCI BYLI GŁUSI NA LOS MORDOWANYCH ŻYDÓW

 Zmęczony biernością aliantów w czerwcu 1942 r. gen. Władysław Sikorski na falach rozgłośni BBC wygłosił dramatyczny apel do Anglików o podjęcie działań w celu zapobieżenia trwającej w Polsce zagładzie Żydów. Jego radiowe przemówienie rozesłane zostało później jako nota dyplomatyczna do wszystkich rządów sprzymierzonych.

Aleksander Szumański - Oskarżenia określonych kół żydowskich w Stanach Zjednoczonych, jak też Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie pod kierownictwem Pawła Śpiewaka o świadome mordowanie i grabienie mienia Żydów przez Polaków w czasie okupacji niemieckiej w Polsce zakrawa na jawne pogwałcenie polskiej racji stanu, zwłaszcza jeżeli zestawi się to z opiniami przekazywanymi w latach 1945-47 przez żydowską prasę amerykańską, a obecnie wrogi Polsce, Polakom i polskości żydowski „New York Times”.

Czytelnicy polscy w kraju ciągle za mało znają alarmujące ostrzeżenia głośnego polonijnego autora profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego. Ten najwybitniejszy dziś wśród Polaków żyjących na Zachodzie znawca problematyki żydowskiej jest autorem opublikowanego już w dwóch wydaniach monumentalnego dzieła dokumentalnego "Jews in Poland" („Żydzi w Polsce”), ze wstępem znanego sowietologa żydowskiego pochodzenia - profesora Richarda Pipesa.

Profesor Iwo Cyprian Pogonowski od kilku lat wytrwale i systematycznie ostrzega przed tym, co robią niektórzy bardzo wpływowi Żydzi zagraniczni, zwłaszcza amerykańscy, dla przyczernienia obrazu polskiej historii i upokorzenia Polaków. Zdaniem profesora Igo Pogonowskiego wszystko jest tylko grą wstępną zmierzającą do ułatwienia nacisków na wypłatę przez Polskę jak najwyższych „odszkodowań za żydowskie mienie". Przed tym ostrzegał wybitny żydowski politolog w USA Norman Finkelstein (autor „Przedsiębiorstwa Holocaust).

W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Norman Finkelstein powiedział, że Światowy Kongres Żydów chce szantażem zmusić Polskę do wypłaty 65-67 miliardów dolarów lobby żydowskiemu w Ameryce tytułem restytucji mienia żydowskiego w Polsce. W tym celu robi się wszystko, by upokorzyć Polskę, czym wprost otwarcie zagroził naszemu krajowi już parę lat temu jeden z czołowych przywódców żydowskich.

Za jeden z istniejących przejawów tego typu propagandy wymierzonej w Polskę Pogonowski uznał całokształt twórczości Jana Tomasza Grossa, zwłaszcza jego eseje "Upiorna dekada" oraz książki „Sąsiedzi”, „Strach”, „Złote żniwa”.

W ocenie prof. Pogonowskiego: „Propaganda Grossa pomaga EKSTREMISTYCZNYM ugrupowaniom żydowskim w ich próbach wymuszania od rządu polskiego haraczu za zbrodnie dokonane w Polsce przez Niemców, Sowietów i pospolitych kryminalistów.”

Aby uzyskać nakreślone wyżej cele, prowadzi się akcję ciągłego prowokowania Polaków przez kolejne agresywne zachowania. Przykłady takich działań to: usunięcia krzyża papieskiego w Oświęcimiu, próby usunięcia krzyża z Sejmu, ścięcie krzyża papieskiego na krakowskich Błoniach (antychrześcijański i antypolski akt kard. Stanisława Dziwisza i prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego), plany ścięcia krzyża na Giewoncie, usunięcie krzyża w Stalowej Woli i wszystkich krzyży ze Wzgórza Trzech Krzyży w Przemyślu, czy też decyzja szefa radomskiej policji Karola Szwalbego, który kazał usunąć krzyże w podległych mu komisariatach. Urządza się z inicjatywy Bronisława Komorowskiego i za zezwoleniem Hanny Gronkiewicz-Waltz lewackie awantury pod Pałacem Prezydenckim, etc. Podobnym celom służy stwarzanie różnego typu antypolskich „faktów prasowych", nagłaśnianie różnych rzekomych incydentów antyżydowskich, tak jak wymyślona afera z rzekomymi „antysemickimi" wystąpieniami na Majdanku. W Oświęcimiu odbywają się coroczne pochody wrogiej Polsce młodzieży izraelskiej, wychowywanej na żydowskim dekalogu Jerzego Kosińskiego „Malowany ptak”.

Jak to było możliwe, iż po dokonanym w 1940 roku przez NKWD ludobójstwie w Katyniu świat był o tej zbrodni informowany fałszywie lub w ogóle tego tematu nie poruszano?

Jak to było możliwe, iż alianci: Wielka Brytania i USA w czasie II wojny światowej nie uczyniły niczego, aby przeszkodzić Hitlerowi w dokonaniu zagłady Żydów, ponadto ukrywali przez lata prawdę o Katyniu?

70 lat temu polski rząd w Londynie poinformował aliantów o masowym mordowaniu Żydów przez Niemców. Przez kolejne lata żądał podjęcia działań, które powstrzymałyby, lub uniemożliwiły Niemcom dokonania Holocaustu. Bez efektu. Owo milczące przyzwolenie światowych potęg na eksterminowanie obywateli polskich, również pochodzenia żydowskiego, to do dzisiaj wstydliwa i niewyjaśniona karta historii. Trudno się dziwić, że w państwach tych dziś ochoczo wspiera się próbę przerzucenia na Polaków współodpowiedzialności za Holocaust. Lansuje się tezy, że w czasie wojny Polacy mieli rzekomo współdziałać z niemieckimi okupantami, korzystać finansowo z Zagłady (obrzydliwa teza Jana Tomasza Grossa) lub przynajmniej biernie przyglądać się rzezi współobywateli. Fakty są oczywiście inne, to właśnie Polacy z narażeniem własnego życia i swoich rodzin ratowali Żydów i domagali się podjęcia przez aliantów działań, które położą kres ludobójstwu.

Tymczasem dwaj najwięksi alianci Wielka Brytania i USA świadomie postanowiły nie reagować w sprawie zagłady Żydów. Już na początku 1940 roku dowództwo konspiracyjnego Związku Walki Zbrojnej poinformowało polski rząd w Londynie o prześladowaniu ludności żydowskiej. Premier i Wódz Naczelny Władysław Sikorski podzielił się tą informacją z premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchilem i brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Anthony Edenem.

W kwietniu 1940 r. Niemcy zdecydowali o utworzeniu obozu Auschwitz–Birkenau (Oświęcim–Brzezinka). Parę miesięcy później zaczęto tam zwozić polskich więźniów politycznych, a dopiero w następnej kolejności Żydów.

Aby poznać prawdę na temat sytuacji w Auschwitz, potrzebne były dokładne i bezpośrednie relacje, co tak naprawdę się dzieje w tym obozie zagłady. W połowie 1940 r. podporucznik Witold Pilecki, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, jednej z konspiracyjnych organizacji, scalonej później ze strukturami Podziemia Niepodległościowego - Armii Krajowej, przedstawił plan przedostania się do Auschwitz. Celem akcji było zebranie pełnych informacji na temat funkcjonowania obozu i zorganizowanie w nim ruchu oporu. 19 września 1940 r. Pilecki dobrowolnie dał się ująć Niemcom podczas łapanki w Warszawie, aby trzy dni później jako Tomasz Serafiński znaleźć się w obozie.

To właśnie on przekazywał pierwsze źródłowe informacje o ludobójstwie, które zaczęło się w Auschwitz. Jego sprawozdanie poprzez konspiracyjną komórkę „Anna” w Szwecji zostało przesłane do Londynu. Z owego sprawozdania wynika m.in. jednoznacznie, iż jedynym sposobem ucieczki z Auschwitz był komin krematoryjny.

Nie istniały żadne zwolnienia przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż, czy też przez komisję lekarską, jak kłamliwie podaje o swoim zwolnieniu na skutek rzekomej interwencji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, doradca Tuska „profesor” Władysław Bartoszewski. Czy niemiecka obozowa komisja lekarska w Oświęcimiu „zwolniłaby” z obozu chorego, obrzezanego Żyda? Zapewne tak - przez komin krematoryjny. „Zwolnienia” Żydów z obozu wyjaśnia raport Witolda Pileckiego.

W posiadaniu Józefa Rosołowskiego prezesa Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych znajduje się oryginał raportu Witolda Pileckiego. http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raport-witolda-1945.htm (link is external)

Wiosną 1941 r. Sikorski nasilił działania informujące aliantów i światową opinię o trwającym dramacie Żydów. 3 maja 1941 r. gen. Władysław Sikorski wystosował notę w języku francuskim, angielskim i hiszpańskim zatytułowaną „German occupation in Poland”, w której informował o eksterminacji Żydów. Informacje te były później wielokrotnie powtarzane przedstawicielom rządów Wielkiej Brytanii i USA. Jesienią 1941 r. władze III Rzeszy postanowiły „ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską”. W praktyce oznaczało to wymordowanie wszystkich Żydów.

Komenda Główna AK dysponowała informacjami, że w obozie w Chełmnie trwa masowe mordowanie Żydów za pomocą spalin w zamkniętych ciężarówkach! Również i o tej sprawie w grudniu 1941 r. zostali poinformowani przedstawiciele zachodnich rządów. Na przełomie lat 1941–1942 rząd Sikorskiego czynił wszystko co mógł, aby zmusić aliantów do działania. Polskie Ministerstwo Informacji wydało specjalną broszurę dotyczącą Zagłady – „Bestialstwo nie znane dotąd w historii”.

Zmęczony biernością aliantów w czerwcu 1942 r. gen. Władysław Sikorski na falach rozgłośni BBC wygłosił dramatyczny apel do Anglików o podjęcie działań w celu zapobieżenia trwającej w Polsce zagładzie Żydów. Jego radiowe przemówienie rozesłane zostało później jako nota dyplomatyczna do wszystkich rządów sprzymierzonych. Bezdyskusyjnych dowodów trwającej zagłady Żydów dostarczyła misja Jana Karskiego (właściwie Jana Kozielskiego), który na polecenie polskich władz udał się do okupowanego kraju. Karski dwukrotnie przedostał się do getta warszawskiego, przebywał również dwukrotnie w obozie przejściowym w Izbicy.

 

Jesienią 1942 r. powrócił do Wielkiej Brytanii, gdzie jako naoczny świadek opowiedział o eksterminacji Żydów. W oparciu o przywiezione przez Karskiego dokumenty w grudniu 1942 r. minister spraw zagranicznych Edward Raczyński przygotował i przedstawił aliantom szczegółowy raport o Holocauście. Karski został przyjęty również przez prezydenta Stanów Zjednoczonych F.D. Roosevelta. Jan Karski spotkał się w Ameryce z wieloma wybitnymi osobistościami Ameryki – politykami – przedstawicielami mediów i świata artystycznego. Wszędzie apelował o ratunek dla zabijanych Żydów. Bez rezultatu.

10 grudnia 1942 r. Sikorski wydał kolejną notę do Narodów Zjednoczonych, w której nawoływał do przeciwstawienia się trwającej eksterminacji „obywateli polskich żydowskiego pochodzenia”. Noty dyplomatyczne poświęcone losom ludności żydowskiej wysyłał dwukrotnie do rządów sprzymierzonych ambasador RP w Londynie Edward Raczyński. Z podobnym apelem do międzynarodowej społeczności zwróciła się także Polska Rada Narodowa w Londynie.

18 grudnia 1942 r. Prezydent Rzeczypospolitej Władysław Raczkiewicz wezwał papieża Piusa XII do przerwania milczenia i wzięcia w obronę mordowanych Żydów i Polaków. W Polsce jako jedynym państwie okupowanym przez Niemcy za pomoc Żydom groziła kara śmierci. Zabijano nie tylko „winowajców”, ale także ich rodziny. Mimo to od samego początku władze Polski Podziemnej zaangażowały się w pomoc.

Już od początku 1941 r. w Komendzie Głównej Armii Krajowej istniał Referat Żydowski, który zbierał informacje o losach polskich Żydów. 4 grudnia 1942 r. została założona Rada Pomocy Żydom „Żegota” jako kontynuacja działającego od września 1942 r. Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom.

Przy Delegacie Rządu RP na Kraj działała Rada Pomocy Żydom – polska humanitarna organizacja podziemna działająca w latach 1942-1945, jako organ polskiego rządu na uchodźstwie, której zadaniem było organizowanie pomocy dla Żydów w gettach oraz poza nimi. Rada działała pod konspiracyjnym kryptonimem Żegota.

W marcu 1943 r. powołano Referat Żydowski w ramach Delegatury Rządu na Kraj, który m.in. przekazywał „Żegocie” fundusze na akcje pomocy i przesyłał raporty dla rządu w Londynie. Gdy w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. Pilecki uciekł z Auschwitz, przekazał na zachód kolejne dowody na trwające tam ludobójstwo Żydów. Polacy rozważali także desperacki atak na Auschwitz (broniło go 8 tys. esesmanów), aby zwrócić uwagę na zagładę Żydów.

W lipcu 1943 r. „Żegota” wystosowała propozycję, aby rząd w Londynie zwrócił się oficjalnie do aliantów z prośbą o wymianę ludności żydowskiej na obywateli niemieckich.

Także Kościół katolicki nie pozostał obojętny na Holocaust. 14 grudnia 1942 r. przebywający w Londynie biskup włocławski Karol Radoński ostro potępił w radiowym przemówieniu działania Niemców – „jeżeli chodzi o ludność żydowską to męka jej przewyższa wszystko co cokolwiek nienawiść i dzikość ciemiężcy zdolna jest wymyślić[…] jako biskup polski z całą stanowczością potępiam zbrodnie dokonywane na ludności żydowskiej”.

Papież Pius XII uratował więcej Żydów niż wszyscy inni polityczni i religijni przywódcy świata razem wzięci. Izraelski historyk i dyplomata Pinchas Lapide szacował, że Pius XII ocalił blisko 900 tysięcy ludzi! „Zrobiłem kiedyś szacunki i oznacza to, że 20 procent żyjących obecnie na świecie Żydów istnieje dzięki niemu” – Powiedział Pinchas Lapide.

To Pius XII nakłaniał admirała Miklosa Horthy'ego, żeby powstrzymał deportacje węgierskich Żydów do Auschwitz. Tylko ta interwencja uratowała 200 tysięcy ludzi.

Rządy USA i Wielkiej Brytanii były głuche na informacje o zagładzie Polaków i obywateli polskich pochodzenia żydowskiego w Polsce. Noty polskiego rządu spotykały się z obojętnością. Gdy na początku grudnia 1942 r. gen. Władysław Sikorski po raz kolejny nawoływał do zniszczenia bombami torów dojazdowych, komór gazowych i krematoriów w obozach zagłady w okupowanej Polsce, Churchill enigmatycznie obiecywał zająć się tą kwestią. Fakty są takie, że techniczne naloty na teren Oświęcimia były możliwe od 1942 r., a w 1944 r. przeprowadzano je regularnie. W 1944 r. o bombardowanie szlaków komunikacyjnych do niemieckich obozów zagłady prosili już nie tylko Polacy, ale także amerykańskie organizacje żydowskie.

Brytyjczycy posiadali informacje na temat zagłady Żydów nie tylko od Polaków. Na przykład udało im się przechwycić depesze chilijskiego konsula w Protektoracie Czech i Moraw, które donosiły o początkach zagłady Żydów. Churchill nie tylko milczał. Firmował bowiem politykę brytyjskich władz w Palestynie, które skrupulatnie pilnowały, aby nie napływali do niej uciekający przed Holocaustem europejscy Żydzi. Gdy w grudniu 1940 r. do brzegów Palestyny dopłynął statek „Salvador” z kilkuset nielegalnymi imigrantami, brytyjskie władze nie pozwoliły mu dopłynąć do Haify. Statek zatonął. Takich incydentów na palestyńskim wybrzeżu w latach 1940–1942 było wiele.

Aby zrozumieć obojętność Brytyjczyków trzeba znać realia tamtej epoki. Nie tylko Niemcy uważali się za lepszych rasowo (rasę panów). Podobnie uważali Brytyjczycy. Churchill wielokrotnie powtarzał we are superior (jesteśmy najlepsi). Dla brytyjskiej elity Żydzi, Arabowie, Hindusi, murzyni byli jedynie lesser races, czyli niższymi rasami. Sprawa zagłady Żydów zwyczajnie nie dotyczyła Brytyjczyków.

Podobnie zachowywał się rząd USA i amerykańskie elity. Prezydent Franklin. D. Roosevelt po prostu zabijał milczeniem polskie wołania o położenie kresu zagładzie. Roosevelt był skutecznym, cynicznym politykiem. Warto przypomnieć, że zgodził się, aby Stalin przypisał Niemcom odpowiedzialność za mord w Katyniu, bo nie chciał tłumaczyć wyborcom, dlaczego pomagają jednemu zbrodniarzowi w walce z drugim.

W sprawie Holocaustu Roosevelt dostrzegał zagrożenie dla swojego wizerunku. Wiedział bowiem, że gdyby podjął jakiekolwiek działania, mogłyby być przez opinię publiczną uznane za niewystarczające. Dlatego właśnie wolał milczeć. Gdy pod koniec października 1943 r. do Białego Domu przybyła delegacja amerykańskich rabinów, Roosevelt wymknął się potajemnie z Białego Domu, aby po raz kolejny uniknąć rozmowy na ten temat. O tym, że była to przemyślana polityka, świadczą działania amerykańskiego Departamentu Stanu.

Na początku 1943 r. urzędnicy odcięli amerykańskiej prasie dostęp do informacji o Zagładzie, jakie napływały od środowisk żydowskich ze Szwajcarii. Kilka tygodni później na tajnej konferencji amerykańsko-brytyjskiej na Bermudach podjęto decyzję, że alianci nie podejmą specjalnych działań, aby przerwać Zagładę. Przebieg tej konferencji do tej pory owiany jest tajemnicą. Dokumenty brytyjskie wciąż pozostają tajne. Amerykańskie odtajniono w niewielkim stopniu.

Rządy USA i Wielkiej Brytanii tylko raz oficjalnie odniosły się do Zagłady. 17 grudnia 1942 roku wydały notę dyplomatyczną, że po wojnie „winni nie unikną odpowiedzialności”. O ile Amerykanie i Brytyjczycy zwyczajnie ignorowali Holocaust, to trzeci co do ważności aliant zachodni - Francuzi brali w nim czynny udział.

Francuski rząd Vichy od samego początku starał się „zaimponować” Niemcom swoim antysemityzmem. Jeszcze w październiku 1940 r. z III Rzeszy do Francji przetransportowano sześć tysięcy Żydów. W tym samym miesiącu wdrożono antyżydowskie ustawodawstwo i rozpoczęto prześladowania. Żydom zakazano wykonywania określonych zawodów, a Żydów-cudzoziemców internowano w obozach. Po tym nastąpiła rejestracja i konfiskata majątków.

Władze Vichy były gotowe zintensyfikować prześladowania Żydów, byle tylko odebrana im własność trafiła do Francuzów. Władze Vichy same organizowały transporty do Auschwitz. Pierwszy z nich ruszył do Polski 27 marca 1942 r., zaś ostatni odjechał w lipcu 1944 r., już po lądowaniu aliantów w Normandii. Amerykański historyk Robert Paxton przekonywał w wydanej w 1972 r. książce „Francja Vichy”, że Niemcy utrzymywali we Francji znikome siły okupacyjne, bo większość zadań wykonywali sami Francuzi. Najlepszym komentarzem do całej sprawy jest spór pomiędzy francuskimi kolejami państwowymi a rządem o rachunki za wywóz Żydów do obozów śmierci w Polsce. Ponieważ nie zapłacił ich rząd Vichy, władze firmy domagały się uregulowania rachunków za tę usługę jeszcze rok po zakończeniu wojny. Te fakty wyglądają ciekawie na tle publikacji współczesnych mediów francuskich, piętnujących rzekomy polski antysemityzm i „polskie obozy zagłady”.

 

TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „WARSZAWSKA GAZETA” 20 WRZEŚNIA 2013 r.