To były twoje usta
Na których igrał śmiech
I spoglądałaś w lustro
W odbiciu drzemał grzech
Półkolem sie zaognił
W bezgrzeszną lustra gładź
I rysą swoich wspomnień
Wyszeptał ty to ja
I przemówiło lustro
Zwyczajne zimne szkło
Ja jestem twoja pustką
Kiedy zachodzę mgłą
Złożyłaś pocałunek
Purpurą swoich warg
Na lustrze wizerunek
Odbicie twoich skarg
To były twoje usta
Na których igrał śmiech
I spoglądałaś pustką
Odbiciem igrał grzech