foto1
Kraków - Sukiennice
foto1
Lwów - Wzgórza Wuleckie
foto1
Kraków - widok Wawelu od strony Wisły
foto1
Lwów - widok z Kopca Unii Lubelskiej
foto1
Lwów - panorama
Aleksander Szumański, rocznik 1931. Urodzony we Lwowie. Ojciec docent medycyny zamordowany przez hitlerowców w akcji Nachtigall we Lwowie, matka filolog polski. Debiut wierszem w 1941 roku w Radiu Lwów. Ukończony Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Dyplom mgr inż. budownictwa lądowego. Dziennikarz, publicysta światowej prasy polonijnej, zatrudniony w chicagowskim "Kurierze Codziennym". Czytaj więcej

Aleksander Szumanski

Lwowianin czasowo mieszkający w Krakowie

Znalezione obrazy dla zapytania DUET ZEN - BARA

Znalezione obrazy dla zapytania DUET TANECZNY ZEN - BARAZnalezione obrazy dla zapytania DUET TANECZNY ZEN - BARA

 

DUET TANECZNY ZEN - BARA

BARBARA I ZENON HAJDUGOWIE

 

SPATiF ODDZIAŁ W KRAKOWIE WSPOMINA

 

Zenon Hajduga urodził się w Brzesku Nowym w 1936 roku, gdzie jego ojciec i wujek prowadzili przed wojną sklepy. Swoje dzieciństwo, które przypadło na lata okupacji hitlerowskiej spędził w Nowym Brzesku. Po wojnie wyjechał wraz z rodzicami do Krakowa. W 2003 roku został wybrany przez nowobrzeską kapitułę laureatem nagrody samorządowej "Zasłużony dla Ziemi Nowobrzeskiej". Po wojnie rodzina Hajdugów wyjechała z Nowego Brzeska do Krakowa. Tam przyszły artysta ukończył Szkołę podstawową im. św. Mikołaja, a potem Technikum Handlowe i Liceum Ekonomiczne. - Po ukończeniu Liceum studiowałem w latach 1952-1956 finanse i rachunkowość przemysłu w krakowskiej Wyższej Szkole Ekonomicznej, późniejszej Akademii Ekonomicznej. Jednak od najmłodszych lat interesował mnie taniec, czułem potrzebę ruchu i zabawy. Zachowane z dzieciństwa zdjęcia (1942 r.) dowodzą, że "debiutowałem" jako tancerz jeszcze w Nowym Brzesku. W szkole średniej i na studiach należałem do zespołów baletowych, kiedy więc w 1954 roku Krakowskie Towarzystwo Operowe organizowało operę, zostałem od razu zaangażowany jako tancerz zespołowy. Potem przeszedłem kolejne stopnie baletowego wtajemniczenia, byłem koryfejem i wreszcie solistą baletu. W 1960 roku stworzyliśmy z żoną Barbarą, również artystką baletu, duet artystyczny, który nazwaliśmy "Zen-Bara" od naszych imion: Zenon i Barbara - mówi artysta.

W tamtych czasach wyjazdy za granicę organizowała Polska Agencja Artystyczna "PAGART". Po pierwszym trzymiesięcznym kontrakcie w Bułgarii duet "Zen-Bara" został zaproszony na występ do Jugosławii. - Nasze tańce podobały się tak bardzo, że występowaliśmy na licznych europejskich scenach. Przez wiele lat tańczyliśmy z mężem w Belgii, Danii, Francji, Holandii, Luksemburgu, Republice Federalnej Niemiec i Szwajcarii. Niekiedy przez trzy lata nie przyjeżdżaliśmy do kraju. Prezentowaliśmy przede wszystkim tańce polskie, a naszym "hitem" była akrobatyczna polka, jednak najbardziej pamiętam taniec, jaki wykonaliśmy przed największym z Polaków, czyli przed Ojcem Świętym w 1984 roku w Watykanie. Nie występowaliśmy już wówczas od pięciu lat, a tu nasz proboszcz, ks. infułat Jerzy bryła poprosił nas o przygotowanie tańca dla Jana Pawła II. Zdecydowaliśmy się na krakowiaka i przygotowywaliśmy się do tego występu bardzo intensywnie, ale trud dał owoce. Ojciec Święty był zachwycony i stał przez cały nasz występ, a potem powiedział, że musi sobie z nami zrobić zdjęcie - opowiada pani Barbara Hajduga, która do dziś jest czynna artystycznie przygotowując i reżyserując wiele benefisów organizowanych w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

Zenon Hajduga pracował nie tylko jako artysta, ale - zgodnie ze swym wykształceniem - także jako ekonomista. Był dyrektorem administracyjnym krakowskich teatrów, w tym Starego Teatru im. H. Modrzejewskiej. - W pierwszej połowie lat 80-tych ubiegłego wieku byłem dyrektorem administracyjnym Opery i Operetki w Krakowie, potem byłem dyrektorem Teatru Circot 2. Pracowałem z Tadeuszem Kantorem, prowadziłem administrację teatru i jednocześnie występowałem na scenie. Praca z tym wielkim artystą była czymś niezwykłym i wyjątkowym - wspomina Zenon Hajduga.

Urodzony w Nowym Brzesku artysta został w 1985 roku odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu odrodzenia Polski w uznaniu jego zasług dla polskiej kultury. Jego działalność w "Solidarności" i sztabie wyborczym prezydenta Lecha Wałęsy to temat na odrębną opowieść. Prywatnie Zenon Hajduga pasjonuje się tenisem ziemnym, był nawet wicemistrzem Polski juniorów, jest międzynarodowym sędzią w tej dyscyplinie sportu, włada kilkoma językami i jest wierny krainie dzieciństwa.

- Zawodowo zaczęliśmy tańczyć po ukończeniu studiów wyższych (Takie były warunki stawiane przez naszych rodziców). Początki były w balecie Krakowskiego Towarzystwa Operowego w Krakowie. Prawie równocześnie, jako soliści tancerze w audycjach umuzykalniających organizowanych przez Filharmonię Krakowską w szkołach na terenie Małopolski. Były to iście spartańskie warunki pracy w terenie, ale satysfakcja ogromna, byliśmy przyjmowani przez młodzież entuzjastycznie - wspomina pan Zenon.

A tak swoje pierwsze kroki artystyczne wspomina pani Barbara. - Otrzymałam propozycję objęcia funkcji choreografa, byłam w tym czasie asystentką prof. Janiny Strzembosz w kierowanym przez Nią Instytucie Choreografii, instruktorem choreografii woj. Krakowskiego w Domu Kultury i kierownikiem działu choreografii Młodzieżowego Domu Kultury "YMCA". Byłam tak młoda, że chciałam być tancerką, nie pedagogiem. Choreografem został prof. Zbigniew Pieńkowski. Męża poznałam na zajęciach baletowych w MDK-u. Później spotkaliśmy się w Operze, i tak już zostało do dziś. Oboje bardzo kochaliśmy taniec, bardzo dużo ćwiczyliśmy, ponad obowiązkowe zajęcia baletowe. Będąc parą w układach baletowych w Operze, postanowiliśmy zrobić układy baletowe w duecie. Opracowaliśmy i przygotowaliśmy kilkanaście układów baletowych z tak wybitnymi choreografami jak: prof. Leon Wójcikowski, Zbigniew Pieńkowski, Marian Wieczysty, Mikołaj Kopiński, Józef Marciniak i Witold Gruca. Repertuar ogromny i bardzo zróżnicowany, od tańców charakterystycznych: polskich, hiszpańskich, rosyjskich, klasycznych, do południowych rytmów amerykańskich. Koledzy tancerze niejednokrotnie mieli nam za złe, że mając wyższe studia zajmujemy im miejsce w balecie. Rozpoczęliśmy pracę estradową: Kraków, Katowice, Warszawa. W Warszawie największa polska tancerka wszechczasów - Basia Bitnerówna i Witold Gruca mieli prywatną salę do ćwiczeń i pianistkę. Dołączyliśmy do Nich i mieliśmy wspaniałe możliwości ćwiczeń, które najczęściej prowadziła Basia Bittnerówna. W Warszawie zorganizowano pokaz programów estradowych dla impresariów zagranicznych, w którym wzięliśmy udział. Otrzymaliśmy kontrakt do Bukaresztu i Sofii. Zaangażował nas znakomity bułgarski artysta, impresario "Geo-Geo". I tak wyruszyliśmy z naszymi tańcami w świat. Pierwszy kontrakt do Europy zachodniej artyści otrzymali do Amsterdamu. Przez trzy miesiące tańczyli w Variete "Femina" i "Extasa", przy Placu Rembranta w Amsterdamie. Tak wspomina tamte czasy pani Barbara.

- Na nasze występy przychodzili artyści Państwowego Holenderskiego Baletu, usłyszeliśmy od nich niezwykły komplement "u Was to nawet zęby tańczą". W Amsterdamie otrzymaliśmy dalsze kontrakty do "Trokadero" w Hadze, "Plaza" w Luxemburgu, "Embessy" i "Ambasador" w Rotterdamie, "City Theatr" - Amsterdam, "Caramella" - Utrecht i "Pompadour" - Rotterdam. W Rotterdamie dostaliśmy kontrakt do "Folies Bergere" w Brukseli. W "Folies Bergere" mieliśmy do naszych tańców piękną scenografię. Modern Blues Fantazię tańczyliśmy na tle gwieździstego nieba z wieżą Eifla pośrodku, Suitę tańców polskich - na tle pełnego kwiatów ogrodu, polkę groteskowo-akrobatyczną na tle arkad. Na naszym występie w "Folies Bergere" była prof. Stanisława Stanisławska - wspaniała artystka tancerka i znakomity choreograf. Wracając do kraju z Paryża przez Brukselę, zobaczyła ogromną reklamę Polskiego Duetu Tanecznego "ZEN-BARA". Biletów zawsze brakowało, otrzymała miejsce dyrektora. Po spektaklu, wyraziła swój zachwyt naszymi tańcami, powiedziała: "tak znakomitych tancerzy nie widziała nawet w Paryżu". W tym czasie "Folies Bergere" było w: Paryżu, Brukseli i Madrycie. Premiery zawsze odbywały się 13-go. Przed premierą 3 próby generalne (szczęśliwie dla nas w ciągu dnia), bo do 15-go mieliśmy kontrakty w Rotterdamie. Były to: pierwsza w scenografii, druga charakteryzacji i trzecia w światłach - reżyseria perfekcyjna. Pierwsza premiera prasowa, obecność obowiązkowa - musieliśmy 13-go tańczyć na premierze więc byliśmy nieobecni w Rotterdamie.

Gdy 14-go załatwiliśmy sobie wolne w "Folies Bergere" i stawiliśmy się na programie w Rotterdamie - w garderobie były dla nas koperty z gażą i podziękowaniem za występy. W momencie zdecydowaliśmy się na wyjazd do Brukseli (odległość 30 min. pociągiem), cały teatr był szczęśliwy, że przyjechaliśmy i program będzie pełny, bez zmian. Tak wyglądał rygor pracy na Zachodzie, nikt nikomu nie robił łaski. Otrzymaliśmy propozycję na występy w "Folies Bergere" w Madrycie. Niestety "PAGART" nie wyraził zgody na występy w Hiszpanii. Podobnie, gdy otrzymaliśmy kontrakt do Egiptu, "PAGART" zaproponował nam Izrael. Po kilku latach, we Frankfurcie dostaliśmy 5-cio letni kontrakt do Izraela. I znowu "PAGART" wyraził zgodę, ale na wyjazd do Egiptu. Ciągle mieliśmy nadzieję, że otrzymamy zgodę na występy w Izraelu. Niestety, nie otrzymaliśmy. W czasie naszych występów w Kolonii, choreografem i pedagogiem baletu był prof. Leon Wójcikowski, zaproponował nam udział w lekcjach baletu Opery. Gdy Profesor wchodził na salę baletową, zawsze witano Go brawami. Lekcję rozpoczynał swoją nierozłączną laseczką, którą wystukiwał tempo. Profesor codziennie przychodził na nasze występy, oglądał nasze tańce, (zrobił nam te układy jeszcze w Warszawie). Jeździł na nasze występy również poza Kolonię, w której mieszkał. Gdy tańczyliśmy w Jego układzie choreoraficznym Passodoble, zawsze były ogromne brawa, musieliśmy taniec bisować. Prosiłam Profesora, aby go przedłużył - "niema mowy", "chcę abyście bisowali". Prof. Wójcikowski był najwybitniejszym choreografem tańców hiszpańskich, otrzymał nawet Order od króla Hiszpanii. W Kolonii do Sylwestrowego programu artystycznego Opery włączył nasze tańce. W programie wystąpił również znakomity duet klasyczny Opery Kolońskiej, artyści niestety nie byli przygotowani do tańca na parkiecie - ogromnie się męczyli z minimalnym efektem. Profesor był z nas bardzo dumny, że uratowaliśmy honor baletu.

Po powrocie do kraju, otrzymaliśmy telegram od francuskiego Impresario Mazzi, aby natychmiast przyjechać do Paryża, bo ma dla nas kontrakt od zaraz, aby zastąpić solistów baletu, którzy mają wielomiesięczny kontrakt, solistka jest w ciąży i tylko my możemy ich zastąpić. Mieliśmy jeszcze ważne paszporty, więc natychmiast pojechaliśmy do Paryża. Przyjechaliśmy wieczorem. W domu w którym miał swoje biuro Impresaryjne Mazzi mieściła się "OLIMPIA". Tego wieczoru występowała Edith Piaf - poszliśmy na ten występ.

Następnego dnia pojechaliśmy do Le Havre (na północ Francji), tam oczekiwał na nas cały balet, z którym przygotowaliśmy program. Do repertuaru włączono również nasze tańce, a balet był dla naszych tańców oprawą.

Po zakończeniu tournee po Francji, pojechaliśmy z baletem do Szwajcarii, największe Variete w Bernie "MOKAMBO". W tym samym programie występowała z nami legendarna gwiazda Jozefina Baker. To była niesamowita artystka - zmieniająca się jak kameleon. Zupełnie inna w garderobie, bezpośrednia, skromna, koleżeńska - w momencie, gdy założyła kostium na scenę - stawała się wielką GWIAZDĄ.

Po występach w Szwajcarii artyści pojechali z baletem do Włoch. Tournee rozpoczęli w Mediolanie, następnie: Livorno, Florencja, Turyn, zakończenie w Rzymie. Pozostali we Włoszech jako duet taneczny. Po zakończeniu kontraktu z baletem francuskim otrzymali bardzo wiele kontraktów na występy taneczne w duecie.

We Włoszech występy te były entuzjastycznie przyjmowane przez publiczność. - Obsypywano nas kwiatami, nie łatwo nam było zejść ze sceny, mimo bissów - ta sama publiczność oglądała nasze tańce codziennie. Oczywiście do tych samych układów tanecznych mieliśmy po 3 różne kostiumy, więc codziennie było trochę inaczej. Włochów wspominamy jako najmilszą i najbardziej entuzjastyczną widownię - wspominają.

 

 

Dziś trudno sobie w Nowym Brzesku wyobrazić, by kierownikiem artystycznym imprez, w ramach której zabrzmią utwory m.in. Moniuszki i Paderewskiego mógł być ktoś inny, niż wieloletnia partnerka artystyczna pana Zenona Hajdugi z duetu "Zen-Bara", czyli żona - pani Barbara- pedagog wielu szkół baletowych w naszym kraju.

Państwo Hajdugowie systematycznie utrzymują kontakt z gminą Nowe Brzesko, uczestnicząc we wszystkich uroczystościach. Kilka dni temu jako jurorzy oceniali występy młodych tancerzy podczas I. powiatowego turnieju tańca ludowego w Sierosławicach.

                            Wspomnienie Aleksander Szumański

Kraków, 16 marca 2017 r.