Jesteś tutaj: Start
ZBRODNIA W MAJDANIE
POLACY ZABICI SIEKIERAMI
IPN zakończył śledztwo w sprawie okrutnej zbrodni popełnionej przez Ukraińców na Polesiu. Ofiarami byli polscy mieszkańcy wsi Majdan.
Pion śledczy szczecińskiego oddziału IPN zakończył śledztwo w sprawie zbrodni popełnionej 23 sierpnia 1943 r. w miejscowości Majdan w dawnym powiecie Kamień Koszyrski na Polesiu.
Jak ustalił IPN wieś ta była zamieszkała przez osoby narodowości polskiej i ukraińskiej, przy czym większość rodzin stanowili Polacy. Były również małżeństwa mieszane.
Przed wybuchem II Wojny Światowej stosunki sąsiedzkie pomiędzy Polakami i Ukraińcami zarówno we wsi Majdan jak i miejscowości okolicznych układała się bardzo dobrze.
Po wybuchu wojny uległy one jednak zasadniczej zmianie. "Jeszcze przed zajściem z dnia 23 sierpniem 1943 r. mieszkańcy wsi Majdan po nocach ukrywali się przed nacjonalistami ukraińskimi w lesie w obawie o swoje życie.
W tym czasie zdarzały się napady na inne polskie wsie w trakcie których ginęli Polacy" - opisują historycy IPN.
Czytaj więcej: ZBRODNIA W MAJDANIE - POLACY ZABICI SIEKIERAMI
PRAWDA O "LWOWSKIEJ FALI"
Wiktor Budzyński
TOŃCIO I SZCZEPCIO
16 lipca 1968 r. upływa dokładnie 35 lat od czasu, gdy na antenie ogólnopolskiej w przedwojennej Polsce odezwała się po raz pierwszy "Wesoła Lwowska Fala" pod moim kierownictwem. Cichy to jubileusz i smutny: Lwów wykreślony z mapy Polski dzisiejszej, zespół rozsypany po całym świecie, wielu czołowych wykonawców już zabrakło wśród żyjących, autor i kierownik - od 28 lat na obcej ziemi..
Aż dziw czasem bierze, że tyłu ludzi jeszcze pamięta, jeszcze wspomina, że tak uparcie żyje ta tradycja i pamięć o "Lwowskiej Fali", że pytają ojej dawne dzieje nawet najmłodsi przybysze z Kraju, których spotykam często w Anglii. W moich ostatnich objazdach teatralnych po Szkocji, Walii i Anglii przekonałem się raz jeszcze, jak mocno i głęboko weszły w ludzką pamięć nie tylko postacie tej audycji, ale nawet szczegóły programu, fragmenty dialogów i piosenek. Powtarzają się naturalnie pytania zadawane jeszcze dziś intymnym szeptem, zniżonym nie wiadomo dlaczego głosem: - Niech pan powie, niech pan po tylu latach zdradzi - jak to naprawdę było z "Lwowską Falą", z jej kłopotami, co było z tą "krową holenderską" i z zamknięciem "Fali" i w ogóle niech pan nareszcie ogłosi kiedyś p r a w d ę o "Wesołej Lwowskiej Fali"! Zamiast więc jubileuszu spełniam życzenia najbardziej chyba wdzięcznych radiosłuchaczy, którzy nie tylko zapamiętali moją audycję, ale pamięć o niej przekazali młodszym i najmłodszym.
WIELKI BOHATER NARODOWY
SZMUL ZYGIELBOJM WIELKI ŻYD – BOHATER NARODOWY POLSKI
81 ROCZNICA ŚMIERCI 12 MAJA 2024 r.
Liczba ofiar Holocaustu jest szacowana na 5-6 milionów, choć dokładna liczba nie jest znana z powodu braku kompletnych ewidencji oraz systematycznego niszczenia archiwów i zacierania śladów przez władze niemieckie w obliczu klęski wojennej.
W okupowanej przez Niemców Polsce okupanci zamordowali bestialsko ponad 3 miliony obywateli polskich pochodzenia żydowskiego i 3 miliony Polaków – łącznie ponad 6 milionów obywateli polskich.
Liczba polskich ofiar hitleryzmu stanowi połowę wszystkich pomordowanych przez hitlerowskie Niemcy.
12 maja 1943 r., w proteście przeciwko obojętności świata wobec Holokaustu, członek Rady Narodowj RP w Londynie Szmul Zygielbojm popełnił samobójstwo. „Milczeć nie mogę i żyć nie mogę, gdy giną resztki ludu żydowskiego w Polsce” – napisał w liście pożegnalnym.
„Szmul Zygielbojm pozostał moralnym drogowskazem, ale także wyrzutem sumienia, dla tych, którzy zamiast pospieszyć z pomocą, odwracali głowę (…).
Świat aliancki trwał w obojętności na zbrodnie Holokaustu, obojętnie patrzył na walkę i zagładę warszawskiego getta.
Czytaj więcej: BOHATER NARODOWY DLA RATOWANIA ŻYDÓW Z ZAGŁADY POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO
NIE BĘDZIE POJEDNANIA BEZ PRAWDY
Autor ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski
Arcybiskup Światosław Szewczuk z Kijowa, uchylił się od spotkania z rodzinami pomordowanych. Nie zaprosił ich też na panichidę, nabożeństwo żałobne w cerkwi w Warszawie, choć zaprosił dygnitarzy państwowych i partyjnych. Nie pomodlił się też na mogiłach pomordowanych, choć był na Lubelszczyźnie, zroszonej krwią zabitych przez UPA
Konflikty pomiędzy sąsiadującymi ze sobą Polakami i Ukraińcami (do XIX w. nazywanymi Rusinami) mają tysiącletnią historię. Aby ją opisać, trzeba byłoby sięgnąć aż do roku 981, kiedy to wielki książę kijowski Włodzimierz najechał państwo Mieszka I, odrywając od niego Grody Czerwieńskie. Albo też do roku 1340, kiedy to król Kazimierz III Wielki ową ziemię przyłączył z powrotem do Polski. Trzeba byłoby pisać o kolejnych uniach polsko-litewskich, a zwłaszcza o tej zawartej w Lublinie w 1569 r., kiedy to większość terenów obecnej Ukrainy przeszła z Wielkiego Księstwa Litewskiego do Królestwa Polskiego. Opisania wymagałyby powstania kozackie, w tym zapomniana dziś rzeź humańska w 1768 r. (ukraińscy hajdamacy wymordowali wówczas dziesiątki tysięcy Polaków i Żydów), rozbiory, polskie powstania narodowe, łącznie ze zwycięskim powstaniem „Orląt Lwowskich” w 1918 r., sojusz z atamanem Symonem Petlurą, traktat w Rydze, pakt Ribbentrop-Mołotow, akcję „Wisła” i rozpad ZSRR. Nie negując ważności tych wydarzeń śmiem twierdzić, że główną kością niezgody są nie tyle one, co ludobójstwo popełnione przez nacjonalistów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz SS „Galizien” i Ukraińskiej Policji Pomocniczej w czasie drugiej wojny światowej (i tuż po niej) na obywatelach Drugiej Rzeczypospolitej. Chodzi tutaj także o stosunek do niego społeczeństwa i władz Polski i Ukrainy.
Czytaj więcej: NIE BĘDZIE POJEDNANIA BEZ PRAWDY Autor ks. Tadeusz Isakowicz - Zaleski