INŻYNIEROWIE DUSZ ,POLSKIE SZAMBO LITERACKIE  Z "TRYBUNĄ LUDU" W TLE

„ O KUTASIE CZERWONYM NAJLEPIEJ STOJĄCYM RANO"- SZCZĘSNY WROŃSKI

 W „Kurierze Codziennym” Chicago z dnia 23-26 maja 2014 roku ukazał się mój artykuł „Salonowi literaci z hańbą domową i agenturą w tle”. Dla zobrazowania przedstawianego obecnie materiału posłużę się skrótem  wydrukowanego już tytułu. Założycielem Związku Zawodowego Literatów Polskich był Stefan Żeromski. Zarząd Główny Związku Literatów Polskich (ZG ZLP) reaktywowany został w roku 1944, a w 1949 roku zmienił nazwę na Związek Literatów Polskich (ZLP), ze związku twórczego stając się stowarzyszeniem politycznym, nad którym nadzór sprawował Jerzy Putrament, jeszcze przedwojenny agent NKWD, ( działający w Polsce jeszcze przed 1939 rokiem ), przy współudziale Wandy Wasilewskiej (przewodniczącej komunistycznego "Związku Patriotów Polskich we Lwowie i redaktor naczelną bolszewickiej jaczejki lwowskiej "Nowe Widnokręgi") i Julii Brystygierowej pułkownika NKWD, zwanej „Krwawą Luną”, która miała już za sobą krwawe przesłuchiwania we Lwowie po 17 września 1939 roku.

To krwawe monstrum w sposobie działania przewyższało nawet nadzorczynie z niemieckich hitlerowskich obozów koncentracyjnych. „Specjalizowała” się w przesłuchiwaniu mężczyzn, nierzadko wkładając nieszczęśnikom genitalia do szuflady, gwałtownie ją zatrzaskując.

Przez 35 lat prezesurę ZLP sprawował Jarosław Iwaszkiewicz ( 1945 – 1980 ). Ten wytrawny ideolog partyjny znany był z namiętnych pocałunków z Leonidem Breżniewem. Postać Iwaszkiewicza scharakteryzował w swoich pamiętnikach Leopold Tyrmand: „ …globtrotter, pederasta, stalinowiec, dyplomata, smakosz, poeta i pionek…” Przypomnę utwór opozycyjnego satyryka Janusza Szpotańskiego nawiązującego do owych „breżniewowskich” pocałunków z Jarosławem Iwaszkiewiczem w poemacie „Caryca i zwierciadło” za którego autorstwo otrzymał od tow. Gomułki - "Wiesława"- 3 lata więzienia.   

CARYCA I ZWIERCIADŁO (fragmenty - pocałunki beżniewowskie)

 "(...)Pomniu kak prijechał w Moskwu

De Gaulle, sklierotik i starik

I ja jewo pocałowała

On potom prosto dostał tik,

Ach on formalno popadl w trans,

On przestał bredzić o belle France

I tolko skuczał u mych stóp:

Ach, Leonida, ty mnie lub

Dla ciebie cały zapad brosze

Tolko mnie jeszcze całuj proszę!

 

A potem Pompidou, a Brandt,

A nawet chitry, miełkij frant,

Poet iż Polszy – Iwaszkiewicz

Gdy tolko pili ust mych miód

Woleli, że to istny cud,

Kto go nie zaznał, ten nic nie wie...

 

...Nagle goryczy kropla spada

Wypełza myśl ohydna "Sadat"

Zimny egipski pederasta

Podstępna jadowita żmija!

Jak on się w moje wargi wpijał

 

Jak on udawał podniecenie

A rurki wsadzał mi w kieszenie!

A kiedy wszystko wyjął złodziej

Pokazał drzwi na Bliskim Wschodzie

Ach job jewo, płaz bez znaczenia!...

 

...A w lustrze dudni groźny głos

"Da, eto jest caryca Mao,

Która piękniejsza jest od ciebie,

Na smoku wjedzie w twoje carstwo

I wsio tak w pył i proch rozjebie

Że się rozpadnie gospodarstwo (...)"

 

Prezesurę ZLP, sprawował jeszcze w latach 1958 – 1959 Antoni Słonimski. Sylwetkę tego prezesa najdobitniej scharakteryzował Marian Hemar:

 

„…Cóż za szmata

Pod pozorami literata.

Popatrzcie na ten rzymski profil:

Były frankofil i angliofil

I były sanacyjny cwaniak,

Pan-europejczyk i Pen - klubczyk,

Przechrzta co tydzień, na wyścigi

Co z wszystkich sobie wziął religii

Jedną religię: Oportunizm-

Dziś się obrzezał na komunizm.

Związek Literatów Polskich funkcjonował więc z przerwami, m.in. spowodowanymi stanem wojennym, aby w 1989 roku rozpaść się na dwa związki, a to na Stowarzyszenie Pisarzy Polskich i Związek Literatów Polskich. Należy więc przypomnieć co wydarzyło się w kulturze polskiej w latach zniewolenia komunistycznego, przekazując równocześnie dzisiejszy jej obraz. Tego żmudnego dzieła podjęła się w niebywałym trudzie polska eseistka, reportażystka i dziennikarka Joanna Siedlecka w swoich dziełach „Obława” i „Kryptonim „Liryka” o losach pisarzy represjonowanych.

Redaktor Marcin Hałaś prezes Katowickiego Oddziału Związku Literatów Polskich, dziennikarz, krytyk literacki, poeta, czołowy publicysta "Warszawskiej Gazety", w której i ja publikuję, napisał o dziełach Joanny Siedleckiej: „ …jest reporterką niepokorną, wystarczy wspomnieć jak relacjonowała postawę Zbigniewa Herberta w ostatnich latach życia i demaskowała wstrętne imputowanie mu choroby psychicznej jako motoru postępowania”. Owe "demaskatorskie imputacje w stosunku do Zbigniewa Herberta "wykwitały" z autorstwa żony Herberta, po jego śmierci.

M.in. jego stosunku do antypolskiej twórczości Czesława Miłosza. Wystąpienia Czesława Miłosza (...) o wysadzeniu Polski w powietrze, lub przyłączeniu jej do Związku Radzieckiego (...) są ogólnie znane. Zbigniew Herbert po słynnym nazwaniu przez Czesława Miłosza akowców bandytami napisał taki oto wiersz ( nigdzie nie publikowany ):

„…był hybrydą w której wszystko się telepie

duch i ciało góra z dołem raz marksista raz katolik

chłop i baba a w dodatku pół Rosjanin a pół Polak

Chodasiewicz (Miłosz – dopisek autora) pisał także prozą-żal się Boże

O dzieciństwie a to było nawet ładnie

Był jak student który czyta parę książek

Niedokładnie..."

Joanna Siedlecka w sposób precyzyjnie udokumentowany podaje losy prześladowanych przez bezpiekę pisarzy, kończących swoje losy „psychuszką” ( Bąk, Grzędziński ), prześladowaniem m.in. Pawła Jasienicy ( Leona Lecha Beynara ).  podstawiając mu (kapusia TW „Ewę”, z którą się ożenił i która skróciła mu donosami życie), Jerzego Zawieyskiego „…Mości Zawieyski czas skakać…”, który prześladowany przez SB został wyrzucony przez okno szpitalne z III piętra  i wielu innych „niepokornych”.

Wstrząsające są te dokumenty. Dokumenty Siedleckiej to świadectwo, dzięki któremu mamy szansę poszerzyć pamięć o niepokornych wilkach naszej literatury, a odsłaniając prawdę, stała się ona obiektem ataków (Donalda Tuska i Ewy Kopacz) określonych kół, zapewne literacko-podobnych.

W wywiadzie „Tropię wielkość i małość polskich pisarzy” („Dziennik Polski” 19. 01. 07)   Joanna Siedlecka wyjaśnia, że zburzyła białą heroiczną legendę Związku Literatów Polskich.

Fala ataków na Siedlecką postkomunistów związkowych, dzisiaj stała się już jasna, pomimo wzywania tych kół do poddania się honorowej lustracji dla oczyszczenia się z zarzutów współpracy ze służbą bezpieczeństwa PRL, tym bardziej, iż wiele nazwisk członków ZLP znajduje się na liście Wildsteina, dostępnej przecież w Internecie. Samolustracji honorowej powinne się poddać również te osoby do dzisiaj zarządzające polską kulturą, jak np. samorządowcy, dyrektorzy wydziałów kultury, etc.  „Siedlecka zhańbiła zmarłych kolegów” brzmi jeden z zarzutów.

Pisarka odpowiada na łamach „Dziennika Polskiego” / 31.07.07 / na owe zarzuty:

To demagogiczne argumenty. Nie stosuję zasady odpowiedzialności zbiorowej. Mówiąc po prostu o swoich ostatnich książkach, o losach pisarzy represjonowanych przypominałam, że zwłaszcza w latach 50 i 60 gdy związkowa opozycja prawie nie istniała, konformistyczne władze ZLP nie broniły atakowanych przez władze swoich członków, (ba, nawet ich wyrzucano stawiając przed sądem koleżeńskim) kierowanym w ZG ZLP przez Żydówkę TW Irenę Krzywicką wieloletnią przyjaciółkę Tadeusza Boya Żeleńskiego. W książce biograficznej  "Wyznania gorszycielki TW" sama przyznaje się do donosicielstwa w SB.

Będąc prezesem Sądu Koleżeńskiego w ZG ZLP wyrzuciła z ZLP pisarzy , co spotkało m. in. Jerzego Zawieyskiego, Jerzego Brauna, Władysława Grabskiego, Wojciech Bąka, Jerzego Kornackiego, Ireneusza Iredyńskiego (oskarżonego przez Irenę Krzywicką o zgwałcenie Kaliny Jędrusik).

Jerzy Zawieyski został wyrzucony przez SB przez okno szpitalne z III piętra z donosu TW Ireny Krzywickiej. Przed tragiczną śmiercią usłyszał od SB: "Mości Zawieyski czas skakać...".

I dalej w "Obławie" Joanna Siedlecka; Władze ZLP milczały, gdy zaganiano do „psychuszki” Bąka i Grzędzińskiego, wsadzano do więzienia Iredyńskiego, Wańkowicza, Kornackiego, Brauna.

Członkowie sądów koleżeńskich ZLP „sądzili” oskarżonego o współpracę z londyńskimi „Wiadomościami” starego Jana Nepomucena Millera i Władysława Grabskiego za „paszkwil o Gałczyńskim.

Grube związkowe ryby jak Kazimierz Koźniewski, czy Andrzej Szczypiorski współpracujący z SB donosili na kolegów. Moi polemiści, zamiast przełknąć gorzkie fakty, zatupują je, przypominając demagogicznie, że we władzach był Herbert i Szczepański, a sam Związek rozwiązano w stanie wojennym.

To prawda, choć władzę trzymał tu także przedwojenny enkawudzista Jerzy Putrament, Lenart, Broniewska i Stanisław Ryszard Dobrowolski.

Miał ZLP karty piękne, ale też i mniej budujące, a naszą powinnością jest ich poznawanie, a nie „krzepienie serc” Herbertem i podtrzymywaniem źle pojętej korporacyjnej solidarności, sprzecznej z poszukiwaniem prawdy.

Tym bardziej, że peerelowski ZLP był organizacją zniewoloną podwójnie, bo kontrolowaną nie tylko przez finansującą go partię, ale też sterowaną i infiltrowaną przez SB.

Dyskusja o roli i prawdziwej historii peerelowskiego ZLP wybuchnie jeszcze nie raz, bo otwierają się wreszcie zamknięte niegdyś archiwa, wypływają nowe fakty. Joanna Siedlecka sama zresztą deklaruje, że za swoją misję uważa p r z y p o m i n a n i e, bo komunizm był również zacieraniem śladów, n i e p a m i ę c i ą.

Obecnie ZLP jest kontynuacją reaktywowanego w Lublinie w 1944 roku związku twórczego. Nie zadano sobie nawet trudu w zmianie statutu, który w istocie nie reguluje niczego. Regulację prawną ZLP przejęła ustawa „Prawo o stowarzyszeniach” z dnia 7 kwietnia 1989 roku. Zarząd Główny ZLP nie posiada żadnego autorytetu w środowisku osób piszących, skoro nawet w ocenie Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy i jego prezydent Hannę Gronkiewicz Waltz jest komunistycznym związkiem. Spotyka się to z protestami Tuska i Kopacz.

W 2002 roku w almanachu ZLP prezes Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich

(  KOZLP ) Konrad Strzelewicz pomieścił esej „Hańba domowa”.

W owym eseju z temperamentem literackim opisał haniebną historię podpisania przez 53 krakowskich literatów rezolucji dotyczącej skazania na śmierć księży w t. zw. "procesie  Kurii Krakowskiej".

Ową "rezolucję" ową podpisali m.in. Wisława Szymborska i Sławomir Mrożek. Oto tekst rezolucji:

„W ostatnich dniach toczył się w Krakowie proces grupy szpiegów amerykańskich, powiązanych z Krakowską Kurią Metropolitalną. My zebrani w dniu 8 lutego 1953 roku członkowie Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływy na młodzież skupioną w KSM działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali za amerykańskie pieniądze szpiegostwo i dywersję. Potępiamy tych dostojników z wyższej hierarchii kościelnej, którzy sprzyjali knowaniu antypolskiemu i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki kulturalne, Wobec tych faktów zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm, ostrzej piętnować wrogów narodu dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej”.

Sławomir Mrożek wyszedł oto "przed orkiestrę" i z własnej pilności dopisał ponadto:

„Nie ma zbrodni, której byśmy się nie mogli po nich spodziewać. Zaciekłość niedobitków będzie tym większa, tym bardziej będą się upodabniać do SS-manów, do „rycerzy płonącego krzyża’, Ku-Klux – Klanu, do brunatnych i czarnych koszul – występując w tym samym co SS - mani, krzyżowcy, koszule i inni falangiści interesie", przypomina Krakowski Oddział IPN – dr Jarosław Szarek, 7.02.2003 r.

W nagonce esbeckiej nie oszczędzono prezesa Krakowskiego Oddziału związku Literatów Polskich (KOZLP) Konrada Strzelewicza stojącego w obronie zhańbionych literatów, stosując esbecką "maczugę salonową" - nazywając go antysemitą w specjalnym programie telewizyjnym.

W październiku 2002 roku mgr Jerzy Korzeń – Prezes Zarządu Głównego Towarzystwa Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego wystosował pismo do Prezydenta Miasta Krakowa o odebranie Wisławie Szymborskiej honorowego obywatelstwa Miasta Krakowa w związku z podpisaną przez nią "rezolucją". Powstała gigantyczna awantura literacka, znana czytelnikom chicagowskim z artykułów w „Kurierze Codziennym” mojego autorstwa „Sterowanie wolnością”, czy Konrada Strzelewicza „Miłosz kukułcze jajo literatury”.

We wszystkich możliwych mediach powstała nagonka na prezesa Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich( KOZLP) Konrada Strzelewicza. Uczyniono nawet z niego antysemitę waląc po łbie  salonową maczugą, a wywinąć się z tego zarzutu jest trudno, łącznie z udowadnianiem i innym i światu, że się nie jest wielbłądem.

I tak m.in. „Dziennik Polski” ( Wacław Krupiński ) szydził z amerykańskiej prasy polonijnej, a „Kronika Krakowska” TVP nadawała systematycznie wieści o antysemityźmie prezesa KOZLP Konrada Strzelewicza.

Nagonka trwała, komunistyczna działaczka KOZLP, żona TW Jacka Kajtocha pseudonim"Dywersant", TW Anna Kajtochowa, grafomańska poetka, zwołała nadzwyczajne zebranie członków  KOZPL celem powołania nowych władz Związku, na znak protestu przeciw „Hańbie domowej” Konrada Strzelewicza.

Z KOZLP wystąpiło 15 literatów, w tym 6 z listy Wildsteina i jeden z listy Macierewicza, profesor UJ od antyku Aleksander Krawczuk, który jako komunistyczny minister kultury wsławił się na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem pochówkiem 22 letniego kozaka jako Stanisława Ignacego Witkiewicza, wystawiając kozakowi iście kasztelański pogrzeb.

Pan profesor UJ Aleksander Krawczuk b. minister w rządzie Mieczysława Rakowskiego, wieloletni sekretarz POP PZPR w Polskiej Akademii Nauk, bo o nim tu mowa, nie chce zasiadać w jednym związku z Aleksandrem Szumańskim i innymi antykomunistami, "tym bardziej", że wspólnie i w porozumieniu z agitatorem i prelegentem PZPR dr Jerzym Targalskim vel Jerzy Darski (TV Republika), Aleksander Szumański kombatant, został  okrzyknięty antysemitą.

Zaproszono prasę, radio i telewizję, prezesa ZG ZLP Marka Wawrzkiewicza kierującego obradami.

Pijany pan prezes ZG ZLP Marek Wawrzkiewicz oświadczył, że trzeba podnieść składki członkowskie, ponieważ obowiązujące nie wystarczą nawet na "pół basa". Po sali firmowego salonu „Zaułek” przy ul. Kanoniczej w Krakowie , krążyły rożne karteczki z ordynarnymi tekstami w rodzaju k..a h…j ci, gruby sztapel/?/ (z Doroty Masłowskiej?) rzekomo pióra Aleksandra Szumańskiego. Nie odwołując starego zarządu powołano nowy  ze Szczęsnym Wrońskim na czele jako prezesem.

Pan Szczęsny Wroński niespełniony aktor, za to spełniony grafoman na początek rozwiązał uzdolnione koło młodych z podkrakowskich Myślenic, a na zwolnione miejsce przyjął kilka grafomanek, aby nie miały konkurencji.

Ocenzurował almanach literacki nie dopuszczając do druku wierszy krytycznych o twórczości Miłosza i Szymborskiej. W czasie „Nocy poetów” na scenę wprowadził klęcznik,  aby ukorzyć Aleksandra Szumańskiego autora antykomunistycznych  wierszy. Do klęczenia jednak nie doszło, natomiast doszło do skandalu o którym wyżej.

KOZLP wydał stronę internetową pod redakcją Szczęsnego Wrońskiego, w której zapisano, cytat: „…wydawanie artykułów antysemickich publikowanych w almanachu KOZLP i w amerykańskiej prasie polonijnej autorstwa żądnych sensacji i rozgłosu kolegów” koniec cytatu. Następnie Zarząd Główny ZLP wystosował do Aleksandra Szumańskiego pismo, że zwołuje posiedzenie sądu koleżeńskiego w sprawie jego  antysemickiej działalności publicystycznej.

Aleksander Szumański oddał sprawę do kancelarii adwokackiej, która pisemnie zażądała przesłania "antysemityckich" tekstów z polonijnej prasy amerykańskiej autorstwa Aleksandra Szumańskiego.

Pismo pozostało bez odpowiedzi, natomiast przewodniczący Sądu Koleżeńskiego Zarządu Głównego ZLP Marek Głogoczowski na znak protestu przeciwko szykanom i pomówieniom antykomunisty Aleksandra Szumańskiego złożył dymisję z członkowstwa ZLP.

W czasie trwania III Bronowickiego Karnawału Literackiego w podkrakowskim „Domu Kultury Mydlniki” Szczęsny Wroński zaprezentował przed ponad 200 osobową widownią utwór własny:„ O kutasie czerwonym najlepiej stojącym rano".

W czasie czytania owego tekstu autor zaśmiewał się do łez.

Oddzielną laurką należy odznaczyć kierownika Domu Kultury w Mydlnikach organizatora Bronowickiego Karnawału niejakiego Macieja Naglickiego podającego się za pedagoga ( sic! ), który jako organizator, kierownik i prezenter dopuścił do skandalu.

Wg oświadczenia prezesa KOZLP Konrada Strzelewicza, Maciej Naglicki jako dyrektor administracyjny KOZLP dopuszczał się systematycznych malwersacji nie przekazując uzyskanych kwot do kasy Związku.

Działając w „Dworku Białoprądnickim” w Krakowie Maciej Naglicki według informacji Konrada Strzelewicza współpracuje z agentami SB TW Stanisławem Frańczakiem 

i TW Jerzym Frańczakiem.

Wydział spraw społecznych Urzędu Miasta Krakowa działając z mocy ustawy „Prawo o stowarzyszeniach” rozwiązał nielegalnie wybrany Zarząd KOZLP zwołany przez Annę Kajtochową. W odpowiedzi na ową decyzję ZG ZLP powołał ten sam Zarząd nadając mu inne brzmienie.

Tak więc w Krakowie istnieją dwa Związki Literatów Polskich, jeden z nie uznawanym i nie odwołanym prezesem Konradem Strzelewiczem, drugi ze Szczęsnym Wrońskim.

W Zarządzie Głównym Związku Literatów Polskich zasiadają wyłącznie "Tajni Współpracownicy SB", co precyzyjnie dokumentuje onet.pl https://wiadomosci.onet.pl/kraj/obecne-wladze-zwiazku-literatow-polskich-w-aktach-ipn/lm0vw

prezes ZG ZLP Marek Wawrzkiewicz - pseudonim, kryptonim "MW", za czasów PRL członek PZPR, korespondent „Trybuny Ludu” PRL w Moskwie,

v-ce prezes Jacek Kajtoch – pseudonim, kryptonim "Jacek" – "Dywersja",

v-ce prezes Aleksander Nawrocki TW Ministerstwa Spraw Wewnętrznych,

v-ce prezes Krzysztof Gąsiorowski pseudonim, kryptonim "KG",

v-ce prezes Andrzej Zaniewski pseudonim, kryptonim TW "Witold Orłowski",

v-ce prezes Wacław Sadkowski pseudonim, kryptonim "Olcha"

v-ce prezes Leszek Żuliński pseudonim, kryptonim "Literat", "Jan", publicysta „Trybuny”,

v-ce prezes Grzegorz Wiśniewski TW Służb Wojskowych,

Szczęsny Wroński, Stanisław Dziedzic (dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta Krakowa), Janusz Paluch ( dyrektor Domu Kultury w Krakowie),Anna Kajtochowa, Jacek Kajtoch, Maciej Naglicki, Lidia Żukowska,  zapraszają do Krakowa warszawskich prezesów kapusiów na szereg imprez literackich, które nagłaśniane są w Internecie.

Sprzeciwiają się obchodom rocznicowym Zbrodni Katyńskiej/

 AGENTURA W ZARZĄDZIE GŁÓWNYM ZWIĄZKU LITERATÓW POLSKICH DZIAŁA ZA WIEDZĄ DONALDA TUSKA, EWY KOPACZ

- Anna Kajtochowa komunistka żona TW "DYWERSANTA" Jacka Kajtocha  rozbiła krakowski nie komunistyczny ZLP

- Szczęsny Wroński komunista, samozwańczy prezes ZLP Kraków główny cenzor ZLP,

- Lidia Żukowska komunistka, grafomańska bisneswoman egzekutorka stawiania kolegów przed sądem koleżeńskim za poglądy polityczne nie komunistyczne,

- Aleksander Krawczuk PZPR komunista  TW odmówił powtórnego wstąpienia do ZLP ponieważ nie wszyscy są komunistami

 Aleksander Nawrocki posiadał tyle tupetu, iż osobiście zwrócił się w 2014 roku do redakcji "Warszawskiej Gazety", żądając wydrukowania przeprosin, ponieważ on "nigdy nie współpracował z SB"

Justyna Trembecka poetka, członek koła twórców przy "Dworku Białoprądnickim" współpracownica Franczaków, według relacji Konrada Strzelewicza esbeków, lub TW, pisała do Aleksandra Szumańskiego obraźliwe, poniżające listy pocztą e-mail, z inspiracji esbeckiej z "Dworku Białoprądnickiego". Współtwórczyni "anonimu" paszkwilu na Aleksandra Szumańskiego, autorstwa esbeków, wystosowanego do pani Marii Małeckiej u której Aleksander Szumański prowadzi salon literacki przy ul. Westerplatte 13 w Krakowie.

Żródła:

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/obecne-wladze-zwiazku-literatow-polskich-w-aktach-ipn/lm0vw

(link is external)