foto1
Kraków - Sukiennice
foto1
Lwów - Wzgórza Wuleckie
foto1
Kraków - widok Wawelu od strony Wisły
foto1
Lwów - widok z Kopca Unii Lubelskiej
foto1
Lwów - panorama
Aleksander Szumański, rocznik 1931. Urodzony we Lwowie. Ojciec docent medycyny zamordowany przez hitlerowców w akcji Nachtigall we Lwowie, matka filolog polski. Debiut wierszem w 1941 roku w Radiu Lwów. Ukończony Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Dyplom mgr inż. budownictwa lądowego. Dziennikarz, publicysta światowej prasy polonijnej, zatrudniony w chicagowskim "Kurierze Codziennym". Czytaj więcej

Aleksander Szumanski

Lwowianin czasowo mieszkający w Krakowie



"INSTYTUT NIEMIECKIEJ PRACY WSCHODNIEJ" - INSTYTUT KOLABORACJI W UJ. ("INPW")

"WPROST"NR 13 /2003
Autor  Sławomir Sieradzki.

"Wprost": naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego kolaborowali z Niemcami.

Prof, Franciszek Ziejka rektor UJ - rozważamy pozew przeciIwko "Wprost".

PROF, LEON KIERES  PREZES IPN BADA SPRAWĘ OD ROKU 2005

 IPN: zbadamy sprawę. IPN zbada, czy naukowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego kolaborowali w czasie wojny z hitlerowcami.

Pisaliśmy o tym w artykule "Instytut kolaboracji". -Podtrzymuję to, co napisałem - mówi Sławomir Sieradzki, autor artykułu.

Do IPN wystąpił o to rektor UJ prof.Fanciszek Ziejka, który już wcześniej zaprzeczał naszym twierdzeniom.

FRANCISZEK ZIEJKA  - REKTOR UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO W LATACH 1999 - 2005
-TW "ASYSTENT", "ZEBU".



Prokurator Stawowy w roku  2023 nie miał wątpliwości, że rektor UJ prof. Franciszek Ziejka to tajny współpracownik o pseudonimie „Asystent", a po latach „kontakt operacyjny "Zebu".

"Prezes IPN w latach 2000 - 2005 prof. Leon Kieres powoła w Instytucie specjalny zespół roboczy, złożony z historyków i archiwistów, który zajmie się wyjaśnieniem wszystkich okoliczności związanych z  działalnością "Instytutu Niemieckiej Pracy Wschodniej".

Zespół zbada wszystkie dostępne źródła polskie i zagraniczne dotyczące działalności tej Instytucji" - poinformował IPN.

Decyzję o powołaniu zespołu prof. Leon Kieres podjął na wniosek rektora UJ prof. Franciszka Ziejki (TW "Asystent", "Zebu"), który zwrócił się z prośbą, aby IPN zbadał działalność profesorów UJ, którzy w czasie okupacji byli zatrudnieni w "Instytucie Niemieckiej Pracy Wschodniej", i odniósł się do tez postawionych w tygodniku "Wprost".

W końcu marca rektor UJ prof. Franciszek Ziejka  zażądał sprostowania i przeprosin od  tygodnika "Wprost", który w artykule pt. "Instytut kolaboracji" twierdził, że niektórzy naukowcy z UJ byli współpracownikami hitlerowców.

"Naruszone zostało dobre imię Uniwersytetu - trierdził rektor UJ prof. Franciszek Ziejka".

W liście do redaktora naczelnego "Wprost" zwróciłem się o sprostowanie oraz  przeproszenie żyjących naukowców i rodzin tych, którzy już nie  żyją.

 Jeśli redakcja tygodnika nie zajmie stanowiska, to po analizie wszystkich dokumentów rozważymy skierowanie pozwu do  sądu" - zapowiadał prof. Franciszek Ziejka - TW "Asystent", "Zebu".

PONAD 100 POLSKICH NAUKOWCÓW UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO GORLIWUE WSPÓŁPRACOWAŁO Z NIEMIECKIMI MORDERCAMI 6 MILIONÓW OBYWATELI POLSKICH W CZASSIE II WOJNY ŚWIATOWEJ.

Ponad stu polskich naukowców gorliwie współpracowało z hitlerowcami.

Żadnego po wojnie nie ukarano.

"SONDERAKTION KRAKAU" Z "INSTYTUTEM NIEMIECKIEJ PRACY WSHODNIEJ" W TLE.

Po rozprawieniu się z polskimi siłami zbrojnymi w 1939 r. hitlerowcy zorganizowali w Krakowie słynną "Sonderaktion Krakau", w której wyniku do obozów koncentracyjnych wywieziono około 200 pracowników naukowych Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Kilkunastu wykładowców zginęło. Niemal równocześnie powołano do życia "Instytut Niemieckiej Pracy Wschodniej".

Oprócz przygotowania kadry urzędniczej do pracy w administracji w okupowanej Polsce placówka miała "naukowo" usprawiedliwić niemieckie nazistowskie plany podboju Wschodu.

Hitlerowscy naukowcy mieli na przykład udowodnić, że państwo Piastów założyli wikingowie, a kulturę nad Wisłą zaszczepili Niemcy.

W SŁUŻBIE NADLUDZI

Początkowo prace "Instytutu Niemieckiej Pracy Wschodniej" przebiegały opornie, gdyż brakowało kadry naukowej.
Niemcy postanowili więc nawiązać współpracę z "przyjaźnie nastawionymi Polakami" spośród byłej kadry uniwersyteckiej.

Do końca wojny zatrudnienie w "INPW" znalazło ponad 150 osób, większość z nich to naukowcy, głównie z UJ.

Początkowo mieli oni pełnić funkcje pomocnicze w archiwach, bibliotekach i przy tłumaczeniach, wkrótce okazało się jednak, iż zwerbowani naukowcy tak gorliwie pracują, że mile zaskoczeni okupanci zaczęli powierzać im samodzielne stanowiska.

Współpracę polskiej kadry naukowej z Niemcami koordynowali dwaj światowej sławy profesorowie - językoznawca Mieczysław Małecki i historyk Władysław Semkowicz.

W pracach "INPW" uczestniczył r wybitny archeolog prof. Włodzimierz Antoniewicz, rektor Uniwersytetu Warszawskiego przed wojną i po niej.

Zasługi prof. Włodzimierza Małeckiego, jednego z pierwszych teoretyków geografii lingwistycznej, Niemcy opisywali w oficjalnych dokumentach jako "wspaniałe".

DR ANETA RYBICKA AUTORKA OPRACOWANIA "INSTYTUT NIEMIECKIEJ PRACY WSCHODNIEJ. KRAKÓW 1940 - 1935" PODAŁA - "SEKCJA RASOWA -"NAUKOWE" UZASADNIENE KONIECZNOŚCI ZAGŁADY ŻYDÓW".

Naukowiec  prof . Włodzimierz Antoniewicz rektor Uniwersytetu Warszawskiego pracował między innymi w tzw. sekcji rasowej. Jeden z badaczy niemieckich  podziękował mu listownie za "wartościową pomoc" w dziele, które - według dr Anetty Rybickiej, autorki opracowania "Instytut Niemieckiej Pracy Wschodniej. Kraków 1940-1945" - czynnie wspierało niemiecką propagandę zmierzającą do "naukowego uzasadnienia" konieczności eksterminacji Żydów.

Z kolei Władysław Semkowicz, znany przedwojenny badacz średniowiecza, stał się dla Niemców wartościowym ekspertem w dziedzinie zatrudniania w "INPW" kolejnych Polaków.

Oprócz światowej sławy profesorów z Niemcami kolaborowali również niżsi rangą pracownicy naukowi.

NIEMIECKA SEKCJA RASOWA - ŻYDOZNAWCZA

Doktor Aneta Rybicka wymienia Franciszka Begejowicza, Jadwigę Janikowską, Franciszka Sławskiego i Tadeusza Ulewicza jako ścisłych współpracowników Josefa Sommerfelda, szefa tzw. sekcji żydoznawczej.

Josef Sommerfeld nie miał nic do zarzucenia kolejnemu uczonemu - Tadeuszowi Nowakowi, który opracowywał dla niego teksty publicznych wystąpień.

Jadwiga Jędrzejowska z kolei zajmowała się stosunkami Kościoła katolickiego z Żydami.

Niemieccy naukowcy wysoko cenili prace prof. Przemysława Dąbkowskiego, Józefa Mitkowskiego, Marii Wusatowskiej, Jana Gojskiego, Józefa Skoczka i Bronisława Kocowskiego.

Od 1943 r. w sekcji rasowej "INPW" pracowali wyłącznie Polacy, którzy zastąpili Niemców powołanych do wojska.

Hitlerowcy nie mieli żadnych obaw przed pozostawieniem w instytucie Polaków, których darzyli zaufaniem.

Hans Graul z sekcji geograficznej chwalił przed przełożonymi
dr. Jana Ernsta, nazywając go swoim najbardziej lojalnym polskim pracownikiem.

Doktor Ernst, zatrudniony w warszawskiej filii instytutu, przeszedł na stronę Niemców i pod koniec wojny poprosił swych chlebodawców o pomoc w ewakuacji do III Rzeszy Niemieckiej.

W sekcji rasowej pracował też zmarły w 1996 r. prof. Marian Plezia, filolog, autor wielu dzieł, z których do dzisiaj korzystają studenci historii i filologii klasycznej.

Ówczesnemu magistrowi Plezi tak doskonale układała się współpraca z Niemcami, że w 1942 r. wnioskowano o jego awans.

Nawet pod koniec wojny Niemcy znajdowali wśród polskich elit naukowych chętnych do współpracy.

Instytut dostał wtedy pilne zlecenia "ważne dla wojny" i do sekcji chemicznej przyjęto dr. Jana Krzyżanowskiego, Michalinę Sabatowicz i Annę Szantroch.

ZDRAJCY W SŁUŻBIE PRL

Do dzisiaj nie wyjaśniono, dlaczego po wojnie władze komunistyczne, które masowo skazywały na śmierć patriotów oskarżanych w sfingowanych procesach o zdradę i współpracę
z Niemcami  nazistami, nie ukarały żadnego naukowca kolaboranta.

Dowody obciążające niektóre osoby z grona akademickiego nie pozostawiały wątpliwości.

Znany był na przykład list tłumaczki Heleny Ney do jej pracodawcy dr. Ewalda Behrensa, historyka sztuki, w którym Helena  Ney dziękowała za "wszystko dobre, czego doświadczyła w "INPW", o czym "nigdy nie zapomni".

Pisała, że "będzie jego (Behrensa) jak najlepiej wspominała" i życzyła mu, aby "nigdy nie trafił na front".

Naukowcy kolaboranci najczęściej tłumaczyli, że do współpracy z z Nuemcami nazistami zmusiła ich sytuacja materialna.

Niektórzy mówili też o chęci szkodzenia Niemcom w badaniach przez przekazywanie fałszywych danych.

Przekonywali, że zatrudniając się w "INPW", chcieli mieć wgląd w polskie dokumenty historyczne i naukowe, by chronić je przed zniszczeniem.

Tezom o chęci sabotowania niemieckich prac przeczy jednak to, że Niemcy mieli zawsze dobre zdanie o działalności polskich naukowców, wykazujących się pilnością i rzetelnością badawczą.
Nigdy na żadnego polskiego pracownika "INPW" nie padł cień zarzutu o szkodzenie interesom III Rzeszy Niemieckiej.

Dr Aneta Rybicka tłumaczy, iż powodem pobłażliwego traktowania naukowców kolaborantów przez komunistów była chęć zjednania sobie inteligencji twórczej, potrzebnej jako sojusznik w tworzonej po 1945 r. rzeczywistości.

Takie podejście władz było wygodne dla korporacyjnego i autarkicznego środowiska profesorskiego, które mogło przed sobą i młodzieżą odgrywać rolę ofiar okupanta.

Komisje dyscyplinarne powołane po wojnie na uczelniach oczyściły z zarzutów wszystkich naukowców.

W latach 1945-1947 Akademia Francuska wyrzuciła ze swego grona setki osób oskarżonych o współpracę z Niemcami nazistami i rządem Vichy. W tym zaś czasie do Polskiej Akademii Umiejętności przyjęto kilku byłych pracowników "INPW".

MALI QUISLINGOWIE

Michael Foedrowitz, niemiecki historyk, po zbadaniu archiwów polskich, brytyjskich, amerykańskich i niemieckich obliczył, że podczas okupacji z Niemcami nazistami mogło stale współpracować nawet 100 tys. polskich obywateli.

Dokładnej liczby nie da się ustalić, gdyż spisy agentów należą do najbardziej skrywanych tajemnic każdego wywiadu.

Część polskich informatorów Niemcy przewieźli pod koniec wojny do III Rzeszy Niemieckiej, gdzie wielu zwerbowały agentury zachodnich państw lub wschodnioniemiecka Stasi.

W latach 1939-1945 do Gestapo w Łodzi wpływało miesięcznie
1500 donosów, co powodowało nawet problemy z ich archiwizacją.
W Poznaniu zgłosiło się 30 tys. chętnych do wpisania się na volkslistę.

Hitlerowskie władze okupacyjne szukały kolaborantów wśród wszystkich grup społecznych i zawodowych.

Konfidentami byli dorożkarze, adwokaci, dozorcy i uczestnicy kampanii wrześniowej wypuszczeni z obozów jenieckich.

Ci ostatni, na przykład rotmistrz Janusz Poziomski (uczestnik berlińskiej olimpiady w 1936 r.), byli szpiegami w Związku Walki Zbrojnej. (ZWZ).

Jeszcze podczas wojny żołnierze Polski Podziemnej wykonali wyroki na 12 tys. konfidentów.

Autor: Sławomir Sieradzki
 tygodnik "Wprost" nr 13/2003 (1061).

https://www.wprost.pl/tygodnik/42313/instytut-kolaboracji.html

Opracowanie Aleksander Szumański , świadek historii - dziennikarz niezależny, korespondent światowej prasy polonijnej, akredytowany (USA) w Polsce w latach 2005 - 2014, ścigany i skazany na śmierć przez okupantów niemieckich.

Kombatant - Osoba Represjonowana - zaświadczenie o uprawnieniach Kombatantów i Osób Represjonowanych nr B 18668/KT3621.

Członek Stowarzyszenia Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej. Nr leg. 122.