foto1
Kraków - Sukiennice
foto1
Lwów - Wzgórza Wuleckie
foto1
Kraków - widok Wawelu od strony Wisły
foto1
Lwów - widok z Kopca Unii Lubelskiej
foto1
Lwów - panorama
Aleksander Szumański, rocznik 1931. Urodzony we Lwowie. Ojciec docent medycyny zamordowany przez hitlerowców w akcji Nachtigall we Lwowie, matka filolog polski. Debiut wierszem w 1941 roku w Radiu Lwów. Ukończony Wydział Budownictwa Lądowego Politechniki Krakowskiej. Dyplom mgr inż. budownictwa lądowego. Dziennikarz, publicysta światowej prasy polonijnej, zatrudniony w chicagowskim "Kurierze Codziennym". Czytaj więcej

Aleksander Szumanski

Lwowianin czasowo mieszkający w Krakowie

 

 

 

 

-----Ursprüngliche Mitteilung-----

Von: piotr.zarebski <Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.>

An: undisclosed-recipients:;

Verschickt: Fr, 30 Nov 2012 6:42 pm

Betreff: Pożegnalny felieton Waldemara Łysiaka

 

 

 

Nie mogąc pożegnalnego felietonu zamieścić w „Uważam Rze”, postanowiłem

opublikować go internetowo. Wszystkim Czytelnikom dziękuję za życzliwe

przyjęcie 84 wcześniejszych felietonów.

nihil Novi sub sole

 

Połknięcie „Uważam Rze” przez tamtych to nic nowego, zważywszy, że III

Rzecząpospolitą już ćwierć wieku rządzą z „tylnego siedzenia” — o czym

nieraz pisałem — ci sami „chłopcy” z tych samych „służb”. Co mnie nastraja

do głębszej refleksji historiograficznej à propos powtarzalności zjawisk.

 

Jedna z ksiąg „Starego Tes­ta­men­tu”, zwana „Kohelet”, prze­ko­nu­je, iż

wszystko, co wydaje się nam no­we, kiedyś już było. Ta prawda ty­czy

również czasów dzisiej­szych. Wszystko już było zagrane dawno temu — każdy

„numer”, każdy gest, każ­da inicjatywa i każda wred­ność. O tysią­cach

rzeczy lub spraw mo­żemy powie­dzieć słowami Eklezjastesa: „Nihil no­vi sub

so­le” („Nic nowego pod słoń­cem”).

 

Sprawiedliwości unikają dzisiaj wielcy złodzieje (elita szemranych

biznesme­nów), generałowie, którzy mają ręce uma­zane po łokcie krwią

robotników, dygni­tarze kom­binatorzy, jak baronowie PO, co motali

sej­mowy/hazardowy przekręt — lecz tak by­ło nad Wisłą zawsze, o czym mówi

starosar­mac­kie porzekadło: „Pra­wo w Rzeczy­pos­politej jest jak

pajęczyna, bąk się prze­bije, ugrzęźnie muszyna”. Pros­tacz­ków bul­wersują

doniesienia, że hierar­chowie „So­lidarności” (Wałęsa, Jur­czyk e tutti

quan­ti) pracowali dla SB, ale to też przerabiamy od wieków — nie­jeden

francuski szef bez­pieki mawiał: „ — Gdy zbiera się czte­rech spiskowców,

dwaj z nich to moi lu­dzie” (sło­wa te przypisywane są Fouchému ,

Le­pi­no­wi, de Sar­tinesowi i innym). Prawie wszyscy szefowie antycarskich

or­ga­niza­cji terrorystycznych (sławny Azef, Malinow­ski i in.) byli

konfidentami Ochra­ny cars­kiej. Pozwalano im nawet wysadzać w powietrze

nie­któ­rych mi­nis­trów, dla uwiary­godnienia. Ze „służ­bami” zawsze jest

we­soło, Bolki można zry­wać. Lub ten szok salonowców, gdy oka­­za­ło się,

że „kultowy” król reporterów, Ry­sio Kapuściński, to Ka­puś–ciń­ski (TW

„Poe­­ta”). Ludzie, prze­sta­ńcie się dziwować — to samo było już grane na

ojczystej scenie sto kilkadziesiąt lat temu: konfidentem oka­zał się

„kultowy” pisarz Zygmunt Kacz­kow­ski (podczas publicznych fet na jego

cześć, jak w warszawskim Hotelu Euro­pejs­kim roku 1860, kobiety dostawały

zbio­rowej hi­sterii, zasypując „mistrza” stosami wień­ców i bukietów). Obu

panów Ka zde­maskowano gdy umarli, dzięki od­taj­nio­nym dokumentom.

Wszystko już było, na­wet tak znienawidzone przez Sa­lon ciało

de­agenturyzacyjne (IPN) — w 1830–1831, gdy Warszawa została chwi­lo­­wo

wyzwo­lo­na (Powstanie Listo­pa­do­we), ówczesny IPN nosił nazwę Komitetu

Roz­poz­naw­cze­go (później stał się Komisją do Roz­trzą­sa­nia Akt Policji

Tajnej) i demaskował kon­fi­dentów (wtedy: „szpiegów”).

 

Ludzie tzw. „starszego pokolenia” są zniesmaczeni wychynięciem

roz­wiąz­łości spod kołdry i jej wsko­czeniem na estradę medialną.

Światlejsi wśród nich (oczy­ta­ni) dobrze wiedzą, że rozwiązłość była

kró­lo­wą balu podczas całego karnawału ludz­koś­ci, we wszystkich

stuleciach (gra­witację można oszukać, balonem lub samolotem, ale biologii

nie da się wykiwać lan­so­wa­niem cnoty, moralności, skromności), jed­nak

za coś szokująco nowego uważają jej reklamowanie przez media, choćby

eu­fo­rycznymi opisami tak regularnej, że wręcz rytmicznej zmiany

seksualnych partnerów przez wszelakie celebrytki (aktorki, pio­sen­­karki,

prezenterki itp.). Tymczasem to żad­na nowość. Owszem, jeszcze w XVIII

wie­ku tego nie było, bo prasa dopiero racz­ko­wała, ale już w XIX wieku

poooszło! Przy­kła­dem celebrytka nr 1 ery Ro­mantyzmu, ko­­chan­ka

Chopina, pi­sarka George Sand. Plotki o jej ciągłych romansach

upublicz­nia­li dzien­­ni­ka­rze, zwłaszcza głośny kry­tyk Sain­te–Beuve

(bra­cia Goncourtowie pars­kali: „Ten pod­słuchiwacz bidetów zawsze ocierał

się o ko­biece sekrety”), chętnie też cytowano wymierzane w Sand flesze

in­nych cele­brytów, choćby poety Baude­lai­re’a: „Jest głupia, ma

niezgrabny i prze­ga­dany styl. Jej moralne idee odznaczają się tą samą

głębią osądu i delikatnością uczucia co wyznania dozorczyń i sprze­daj­nych

kobiet. Najlepszym dowodem upadku naszego stulecia jest fakt, że kilku

męż­czyzn zadurzyło się w tej latrynie”. Czy winniśmy mówić, że najlepszym

dowo­dem upad­ku naszego stulecia są kolorowe pisemka sprzedające

„tajemnice alkowy” Dodek, Edy­tek i sitcomowych komediantek?

 

Z kolei chrześcijan do rozpaczy dopro­wa­dza deprecjonowanie katolicyzmu

przez międzynarodowy Salon, który dysponuje większością wpływowych mediów,

a te sze­rzą laicyzację. Dokładnie to samo działo się za Oświecenia (druga

połowa w. XVIII), gdy wolnomularze i „filozo­fo­wie” (Wol­ter, Diderot e

tutti quanti) de­chrys­tiani­zo­wa­li kontynent nie bez suk­ce­sów. Nie

zwal­czano wtedy tradycji Bożonaro­dze­nio­wej, ale tylko dlatego, że

choinka (Polacy do­stali ją od Prusaków w początkach stulecia XIX, choć

dzisiaj więk­szość sądzi, iż to tradycja piastowska) tu­dzież symbolika

Bo­żego Narodzenia rozkwitły później. Obec­nie Za­chód usuwa nawet

Bo­żo­­na­ro­dzenio­wą terminologię („Merry Christmas” sta­ło się: „Hap­py

Holiday”, „Christmas tree” to „Ho­­liday tree”, etc.); londyńska amba­sa­da

III RP, rozsyłająca „świeckie” świą­tecz­ne kartki, jest dla Polaków

sym­pto­ma­tycznym dowodem ulegania owemu ter­ro­rowi laicyzacyjnemu. A

przecież i to już by­ło, za sprawą Hitlera, który nie­na­widził

chrześcijaństwa jako konkurenta do rządu dusz. Dla zatarcia symboliki

chrześci­jańs­kiej, Boże Narodzenie połączono w kalen­da­rzu z obchodami

święta Julfest (prze­si­le­nie zimowe), gwoli po­gań­s­kiej tradycji

pra­daw­nych Germanów. NSDAP lan­so­wa­ła de­chrystianizację kolęd,

nazistowskie oz­do­by choin­ko­we (bombki w kształcie swas­tyk i

gra­na­tów), zaś choinkę świą­teczną nale­ża­ło zwać nie Christbaum, lecz

Jultree.

 

Wszelki gestykulacyjny bunt czy wy­zwi­sko to też nie novum. Wśród wy­zwisk

choć­by „blachary” — tak zwie się dziś pa­nien­ki lekkich obyczajów lecące

na drogie sa­mochody, a w końcu XVIII wieku zwa­no tak łatwe damy

wizytujące warszawski Pa­łac „Pod Blachą”. Wśród gestów choćby zgięty

łokieć. Albo modniejsza dzisiaj wul­garność: sterczący palec środkowy. Ów

sterczący z kułaka paluch, który jest synonimem prze­zwiska–przekleństwa,

wy­na­le­ziono w XVI stuleciu! Pe­wien włoski rzeź­biarz umieścił figurę

Neptuna na bolońs­kim Piaz­za Nettuno. Przy placu był żeński klasztor i

mniszki zażądały od władz, aby Nep­tu­no­wi zmniejszono nieprzyz­woi­cie

dłu­­gi pe­nis. Twórca musiał wykonać po­lecenie ma­gi­stra­tu, zmniejszył,

lecz by się zemścić, po­większył i rozprostował środ­ko­wy palec

wy­suniętej ręki Neptuna, dając te­mu pa­lu­chowi kształt sterczącego

penisa, oczy­wis­ty dla przechodniów. Tym właś­nie ges­tem żegnam nowych

właś­ci­cieli „Uwa­­żam Rze” (Hajdarowicz & Co.), ich po­­życz­­ko­dawców

(Czarnecki & Co.), ich mo­codawców (tych wiejskich, ze WSI Ko­mo­rówka)

oraz ich jamników żurna­lis­tycznych (tych spod zna­ku „wra­ca no­we”, a

ściś­lej: „nowo­ekrano­we”).

 

Waldemar Łysiak

 

 

----- Koniec przekazanej wiadomości -----