Czytaj więcej: Towarzystwo Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego
POLSKIE
MINISTERSTWO EDUKACJI NARODOWEJ Z ZAFAŁSZOWANĄ UKRAIŃSKĄ HISTORIĄ W TLE
Aleksander Szumański
Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Kędzierzynie-Koźlu
zaprezentowało KORESPONDENCJĘ KRESOWIAN Z MINISTER EDUKACJI NARODOWEJ KATARZYNĄ HALL AUTORSTWA MARII I LESZKA JAZOWNIKÓW SKIEROWANĄ DO CZYTELNKÓW MIESIĘCZNIKA „NAD ODRĄ” I OGÓLNOPOLSKICH KÓŁ KRESOWYCH.
Na wstępie autorzy podają:
Szanowni Panowie,
przesyłam - zgodnie z obietnicą - tekst szczegółowo referujący
korespondencję z min. Hall.
Odpowiedzi na ostatnie pismo nie otrzymałem.
Myślę, że dobrze byłoby, aby organizacje kresowe wsparły działania
wymuszające na MEN należytą realizację prawa. Realizacja uchwał Sejmu
jest psim obowiązkiem agend rządowych, stanowiących ciało wykonawcze.
Z poważaniem
Leszek Jazownik
Do owej korespondencji, pomijając fakt braku odpowiedzi na ostatnie pismo autorów skierowane do MEN, mam pewne spostrzeżenia, którymi pragnę podzielić się z autorami Marią i Leszkiem Jazownikami i zapewne z czytelnikami miesięcznika „Nad Odrą” w nawiązaniu do artykułu „Sejm sobie MEN sobie” pomieszczonym w grudniu 2010 w rzeczonym miesięczniku.
„MEN działa w oparciu o wymienione w tekście (Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 23 grudnia 2008 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół Dz. U. z 2009 r. Nr 4, poz. 17), natomiast w pozostałych klasach wymienionych typów szkół oraz we wszystkich klasach szkół ponadgimnazjalnych stosuje się dotychczasową podstawę programową kształcenia ogólnego (Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 26 lutego 2002 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół - Dz. U. z 2002 r. Nr 51, poz. 458, z późniejszymi. zmianami)”.
Zważywszy, iż sam program nauczania budzi tak wiele kontrowersji w szczególności w środowiskach kresowych, czego wyrazem jest zapis autorów: „…wiele kontrowersji budzi rezygnacja przez resort oświaty z prób wypracowania kanonu, który pozwoliłby ujednolicić wymagania stawiane absolwentom polskiej szkoły…”, należałoby dążyć przede wszystkim do zmiany istniejącego prawa w pełni odpowiadającego żądaniom środowisk kresowych w tym zakresie. „…Ponieważ dyskusyjność tego pomysłu wkrótce okaże się dość oczywista, nie będzie się go tu czynić przedmiotem szerszej refleksji…” wydaje się, iż wymuszanie na MEN należytej realizacji prawa jest bezprzedmiotowe i zapis: „…myślę, że dobrze byłoby, aby organizacje kresowe wsparły działania wymuszające na MEN należytą realizację prawa…” należałoby zamienić na konkretne w pełni merytoryczne ustanowienie przez Sejm Ustawodawczy takiego prawa edukacyjnego, które spełni w sposób należyty oczekiwania oświatowych środowisk kresowych.
„Teki edukacyjne IPN. Stosunki polsko-ukraińskie w latach 1939 -1947. Ministerstwo Edukacji Narodowej nigdy nie aprobowało tych materiałów – była to autonomiczna inicjatywa Instytutu Pamięci Narodowej, który materiały te, wraz z innymi 10 materiałami przesłał do ok. 10 tysięcy szkół w Polsce. Zgodnie z ustawą z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, instytucja ta ma prawo prowadzić działalność edukacyjną wystawienniczą i wydawniczą (Dz.U.07.63.424, art. 53 p.5)”.
Stanowisko MEN jest oczywiście błędne, choćby z tej przyczyny, iż nie posiada ono kompetencji naukowo – historycznych i zostało powołane do zupełnie innych zadań, niż Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (IPN) – instytucję naukową o uprawnieniach śledczych. Podanie przez MEN, iż zgodnie z ustawą z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, instytucja ta ma prawo prowadzić działalność edukacyjną wystawienniczą i wydawniczą (Dz.U.07.63.424, art. 53 p.5) jest oczywistą manipulacją, ponieważ cytowany zapis daje inne uprawnienia IPN, niż zapisany w ustawie o nauczaniu w szkołach podstawowych, średnich, gimnazjalnych i ponad gimnazjalnych. Zapisana w cytowanej ustawie działalność IPN to zupełnie inna forma edukacji – wystawiennicza i wydawnicza, z którą MEN nie posiada żadnych historycznych styczności czy zbliżeń i cytowanie tej ustawy w kontekście nauczania podstawowego nie jest zbieżne z zadaniami kompetencyjnymi MEN i zadaniami kompetencyjnymi IPN w zakresie edukacji zasadniczej, a nie wystawienniczej, czy wydawniczej.
„Na wschodzie kraju, zwłaszcza tam gdzie ludność polska była w mniejszości, działała partyzantka radziecka i ukraińska. Oddziały radzieckie korzystały ze zrzutów broni i ludzi z ZSRR. Oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) zasilili masowo policjanci ukraińscy, uzbrojeni wcześniej przez Niemców. Między różnymi ugrupowaniami polskimi, radzieckimi i ukraińskimi dochodziło do spięć, a potem starć zbrojnych. W 1943 r, UPA rozpoczęła „akcję antypolską", której celem było oczyszczenie z Polaków spornych terenów Wołynia i Galicji Wschodniej. Była to akcja ludobójcza: oddziały ukraińskie atakowały polskie wioski, paląc i mordując w okrutny sposób mężczyzn, kobiety i dzieci. Akcja UPA wywołała wojnę domową polsko-ukraińską „wojnę w wojnie", w której ofiarą akcji odwetowych polskich oddziałów zbrojnych padali także niewinni ukraińscy cywile”.
Obecnie nie stosuje się już w zapisach historycznych terminów „radziecki”, czy „ZSRR”. Właściwa terminologia historyczna to „sowiecki” czy „ZSRS”.
W latach II wojny światowej nie istniała „wojna polsko – ukraińska”, ani też „wojna w wojnie”. To kłamstwo historyczne. Istniało wyłącznie ludobójstwo wykonywane przez nacjonalistów faszystowskich OUN – UPA na ludności polskiej. Zapis ten w MEN jest fałszowaniem historii i nie został zapewne uzgodniony z IPN - Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, i do takich uzgodnień MEN jest w każdym przypadku niewiedzy historycznej zobowiązane. Nie istniały żadne odwetowe działania polskich oddziałów zbrojnych, była jedynie samoobrona mająca na celu ochronę ludności polskiej przed bestialstwami OUN – UPA. Co oznacza przymiotnik sporny? Tereny Wołynia i Galicji Wschodniej były zawsze polskie a nie „sporne”.
Cały ten wpis jest jedna wielką niekonsekwencją historyczną, fałszowaniem historii, manipulacją na styku poglądów Grzegorza Motyki i wielu polskich historyków unikających tematu bestialstwa OUN – UPA jak ognia. Ten wpis jest „poprawnością polityczną” establishmentu polskiego.
Ponadto MEN nie odróżnia „mordów o charakterze czystki etnicznej” od „ludobójstwa”, podobnie jak Sejm RP nie odróżnia „znamion ludobójstwa” od „ludobójstwa” kładąc przy tych definicjach znak równości. I tak według prawników sowieckich „Katyń to zbrodnia wojenna, która ma znamiona ludobójstwa". A zbrodnia wojenna ulega przedawnieniu i w tym cała „mądrość”.
Polsko – ukraińska komisja historyczna powołana została do jakich ustaleń? Czy w komisji tej biorą udział przedstawiciele IPN?
Powołanie takiej historycznej komisji polsko – ukraińskiej przypomina śledztwa katyńskie i smoleńskie. W atmosferze antypolskich, nie tylko lwowskich wieców i demonstracji, stawiania pomników ludobójcom Szuszkiewiczowi, Banderze i batalionom SS Galizien – Nachtigall – mordercom 45 profesorów lwowskich wyższych uczelni 4 lipca 1941 roku na stokach Góry Kadeckiej – Wzgórz Wuleckich we Lwowie działa polsko – ukraińska komisja historyczna. Pracuje na Ukrainie słuchając skandowania nazwisk bandziorów faszystowsko – ukraińskich!!!
A tymczasem:
„SWOBODA”, „BLOK JULII TYMOSZENKO”, „UKRAIŃSKA PARTIA LUDOWA”
Gdy w lipcu 2009 roku Sejm RP podjął uchwałę w sprawie tragicznego losu ludności polskiej na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej w zapisie „znamiona ludobójstwa” „Swoboda” ostro to potępiła. - „Decyzja Sejmu RP podsyca antyukraińską histerię i obraża godność narodową Ukraińców, którzy od wieków mieszkali na Wołyniu. Termin „Kresy Wschodnie” w ustawie oznacza, że w Polsce nadal istnieją „wrogie nastroje wobec etnicznych ziem Ukrainy w tym Wołynia”. Gdy w Polsce potępiono decyzję prezydenta Wiktora Juszczenki, który nadał tytuł bohatera Ukrainy Stepanowi Banderze, liderowi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Tiahnybok w studiu telewizji Kanał 5 mówił: „Polska obraża pamięć Bandery i narodu ukraińskiego. Dziwnym trafem reakcja Polski i ukrainofobia szerząca się w tym kraju, zbiegają się z histeryczną reakcją Rosji. Nie chciałbym myśleć, że to zaplanowane akcje Moskwy i Warszawy”.
Komentując polską ocenę Ukraińskiej Powstańczej Armii, odpowiedzialnej za eksterminację polskiej ludności na Wołyniu w Galicji Wschodniej w latach 30 XX wieku, lider Swobody Tiahnybok twierdził, że „w Polsce zapominają o systematycznym wielowiekowym terrorze Polaków, skierowanym przeciwko Ukraińcom”.
KURIER GALICYJSKI NR 18/2009
Julia Tymoszenko jest liderką partii „Batkiwszczyna” oraz „Bloku Julii Tymoszenko”. „Blok Julii Tymoszenko”, faszystowsko - nacjonalistyczna Partia „Swoboda”, „Ukraińska Partia Ludowa” zgłosiły na sesję Rady Obwodu Lwowskiego projekt uchwały ustanawiającej „DZIEŃ OFIAR TERRORU POLSKIEGO WE WRZEŚNIU 1939 ROKU UZASADNIAJĄC WNIOSEK:
„W najbliższych wrześniowych dniach mija 70 lat od tragicznych wydarzeń, szczególnie dla mieszkańców obwodu lwowskiego. Wycofujące się z zachodnio – ukraińskich ziem polskie wojska i policja zniszczyły dziesiątki wsi, zabiły setki pokojowo nastawionych Ukraińców” – podpisał Oleh Pankiewicz, wiceprzewodniczący „Swobody” w lwowskiej radzie obwodowej.
GRUZ Z PAŁACU POTOCKICH W STANISŁAWOWIE NA BUDOWĘ UKRAINY
Aleksander Szumański
Jałtańsko-teherańskie państwo Ukraina usiłuje budować swoją historię, czyli samo kwalifikuje się do rozbiórki. W rdzennie polskim Lwowie nie istnieją żadne historyczne ślady państwowości ukraińskiej, przy spotykanej na każdym kroku polskości, tego niegdyś wspaniałego miasta, pięknego, bogatego, dumnego ze swojej polskości. Dzisiejszy, ukraiński Lwów, to nędza, brud, umierające miasto z kamienicami, które w swoich monumentalnych, niepowtarzalnych urbanistycznie ciągach, zagrażają istniejącym stanem technicznym bezpieczeństwu publicznemu. Budynki mieszkalne i użyteczności publicznej już w 100% wykazują katastrofalny stan techniczny zewnętrzny i wewnętrzny polegający na ich zawilgoceniu do wysokości od około 0,5 m. do 2,0 m w zależności od materiału przyziemia / drewno, cegła, kamień naturalny, tłuczeń kamienny na zaprawie cementowo – wapiennej, inne / . W tych starych budowlach nie istnieje izolacja pozioma przeciwwilgociowa i brak wieloletnich remontów bieżących kamienic powoduje kapilarne podciąganie wody z gruntu. Tak zawilgocone mury przyziemia wykazują porażenie przez szkodniki biologiczne głównie grzyby i pleśnie. Materiał budowlany przyziemi sypie się w rękach na proszek, a elementy drewniane przerośnięte grzybami domowymi przyjmują postać brunatnej zgnilizny. Należy wziąć pod uwagę iż strzępki grzybni w poszukiwaniu pożywki organicznej przerastają mury nośne, doprowadzając obiekty do śmierci technicznej. To od dołu. Od góry, nieremontowane pokrycia dachowe i w większości drewniane więźby dachowe wykazują porażenie głównie owadami – technicznymi szkodnikami drewna / kołatek domowy, spuszczel – to najgroźniejsze owady /, doprowadzając elementy drewniane do zniszczenia, przez całkowite rozsypanie. W tej sytuacji więźby dachowe grożą zawaleniem, a obiekty budowlane niszczone od fundamentów w każdej chwili narażone są na katastrofę budowlaną – zawalenia się budowli. Należy jeszcze przyjąć dodatkowo wskaźnik zachorowalności na choroby nowotworowe, zważywszy, iż niektóre grzyby domowe są kancerogenne / rakotwórcze /. Rodzaj zagrzybienia rozpoznaje się nie tylko mikroskopowo, ale również makroskopowo przez doświadczonych mykologów / oględziny elementów porażonych grzybem /. Warto zapamiętać , iż najgroźniejsze w częstotliwości zapadania na choroby nowotworowe, są niestety najczęściej występujące – grzyb domowy właściwy / Merulius lacrymans /, grzyb piwniczny / Coniophora cerebella /, grzyb domowy biały / Poria vaporaria /, grzyb kopalniany / Paxillus acheruntius /. Grzyby te są również najbardziej złośliwe w niszczeniu konstrukcji budynku doprowadzające do całkowitych zniszczeń strukturalny budowli.
Dopełnieniem dramatu technicznego miasta jest całkowity brak kanalizacji ogólnospławnej, Wody opadowe podmywają fundamenty, skutecznie wymywając spod nich cząsteczki gruntu.
Włodarze, wszak nie gospodarze miasta wykonali we Lwowie, zapewne nie bagatelnym kosztem, malowanie podmurówek kamienic w kolorze popielatym zakrywając „malunkiem” ślady wilgoci i zagrzybienia. I na tym oszustwie budowlanym zakończono „remonty”.
„Nasza Polska” nr 34, 24 VIII 2004 r w tytule „Lwów umiera” Aleksandra Szumańskiego podaje:
…ulice śmietniska. Na placu Halickim w pobliżu kościoła św. Antoniego i na innych centralnych lwowskich ulicach i placach stoją rzędem baby w chustach w kwiaty polne z brudnym towarem
wyłożonym bezpośrednio na bruku, z zasady bez żadnego podkładu. Towar ten to jarzyny, ser, owoce, oraz mleko w butelkach po wodzie mineralnej. Baby mają brudne łapska i tak podają towar.
Ceny tu niskie, w porównaniu ze sklepowymi, ale i tak przewyższają krakowskie. Ulice lwowskie stanowią jedno wielkie śmietnisko z kubłami na śmieci zawsze wypełnionymi po brzegi, usadowione w różnych centralnych punktach miasta.
Brak całkowicie ulicznych śmietniczek, a śmieci i kurz w porywach wiatru hulają beztrosko nad ulicami i placami. Wozów śmieciarskich przez wiele lat nie oglądałem.
Jezdnie wybrukowane zapadającymi się kocimi łbami z czasów Franz Josefa, w tej strukturze szyny tramwajowe wąskotorowe przeważnie już bez podkładu bruku, a po nich jeżdżące tramwaje trupo-jezdki z szybkością 2 – 6 km/godz. obsługiwane wyłącznie przez konduktorki cywilne w fartuszkach w kwiatki. Od czasu do czasu wstają z ław tramwajowych „jacyć dwaj cywili” z okrzykiem „kontrol !”. Nierzadko konduktorki sprzedają „lewe” bilety, oczywiście do spóły z „kontrolą”, zatrzymując tramwaj przed przystankiem, zawsze tuż przy kantorze wymiany walut. Nieszczęsnych pasażerów – turystów z Polski „kontrolerzy” prowadzą do kantoru, oczekując na wymianę np. na 150 hrywien , pobierają „grzywnę” i natychmiast znikają bez wydania pokwitowania. Taka przygoda spotkała mnie i moją żonę w 2009 roku. Takimi pasażerami „na gapę” są wyłącznie Polacy.
Po jezdniach typu „Wańka – Wstańka” z cyrku Staniewskich bujają się auta i atobusy, a my zwykle w naszych samochodach bujających się po zapadających się kocich łbach śpiewamy: „…bujaj się Fela, bo jutro niedziela…”.
Nierzadko na granicy pośród stada „mrówek” / legalnych przemytników /, słyszymy : „my was do tiurmy”, ale „rebuchy” nie dajemy. Czas oczekiwania na przekroczenie granicy w Medyce „ w te i we w te” średnio 10 godzin. Po przekroczeniu granicy z Ukrainą podróżni nagle znajdują się w latach 50 ubiegłego wieku.
To miasto widniejące jeszcze na liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości z obiektami objętymi szczególną ochroną międzynarodowej organizacji Unesco, filii ONZ, ze względu na unikatową ich wartość kulturową, bądź przyrodniczą dla ludzkości – zapewne opuści tę zaszczytną listę.
Ukraina usiłuje zacierać ślady polskości fałszem historycznym.
Fundacja Ukraina – Ruś wydała w 2010 roku przewodnik po ukraińskich miejscach w Polsce.
Znalazło się w nim m.in. stwierdzenie, że poeta Juliusz Słowacki i królowie Zygmunt August, oraz Stanisław August Poniatowski byli Ukraińcami, a także, że Kraków jest „staroukraińskim grodem”. Nowożeniec, prezes owej fundacji, wystąpił z inicjatywą, aby stadion we Lwowie, który powstaje z myślą o organizowanych wspólnie przez Polskę i Ukrainę finałach piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku nosił imię przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery. Jeszcze wcześniej w lipcu 1990 roku opiniotwórczy lwowski tygodnik „Za wilnu Ukrainu” podał na stronie tytułowej, iż matka Jana Pawła II była Ukrainką.
15 marca 2010 odbyła się we Lwowie akcja palenia książek, autorstwa profesora historii i nowego ministra oświaty i nauki Dmytra Tabacznyka. Wybitny historyk, który obiektywnie wyświetla fakty zbrodni formacji OUN-UPA i jej watażków – teraz atakowany jest przez faszystów ukraińskich. Przywódcy OUN-UPA rozpętali na Ukrainie zachodniej agresywną akcję zniszczenia Tabacznyka jako naukowca i osobę publiczną. Ale głównym celem faszyzmu ukraińskiego OUN-UPA jest zwolnienie profesora Tabanczyka z zajmowanego stanowiska ministra i powołanie na to stanowisko faszystę – banderowca. W akcji palenia książek w centrum Lwowa uczestniczyły: Kongres Ukraińskich Nacjonalistów / KUN /, Młodzieżowy Nacjonalistyczny Kongres / MNK /, Ukraińska Rada Ludowa / URL /, Organizacja Ukraińskiej Młodzieży „Dziedzictwo” /, organizacja paramilitarna „Bojówkarz”. Zasiane przez poprzedniego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę ziarna faszyzmu zaczynają bujnie owocować. Akcja która odbyła się 15 marca 2010 roku we Lwowie jest kopią wydarzeń berlińskich z maja 1933 roku – z rozkazu Hitlera palenie stosów naukowych książek.
Akcja zniszczenia profesora Dmytra Tokarczuka przez ukraińskich faszystów z OUN – UPA, jako żywo przypomina fanatyczną agitację komunistyczną Henryka Hollanda i Ireny Rybczyńskiej, rodziców Agnieszki Holland - pary stalinowców z zajadłością uczestniczących w bolszewickich nagonkach na nonkonformistycznych naukowców - m.in. w haniebnym donosie na wybitnego polskiego naukowca - profesora Władysława Tatarkiewicza.
Na zachodzie Ukrainy rośnie w siłę partia Swoboda. Jej nacjonalizm jest przede wszystkim antypolski, gloryfikujący Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię. Eksperci w Kijowie mówią o związkach jej lidera Oleha Tiahnyboka z rządzącą Partią Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza, zagrożeniach dla Warszawy. Oleh Tiahnybok słynie również z haseł antysemickich.
Przed otwarciem Cmentarza Obrońców Lwowa Tiahnybok przekonał deputowanych do zmiany stanowiska w sprawie inskrypcji na grobach. Sprawą godności narodowej według Tiahnyboka jest usunięcie tablic z „prowokacyjnymi antyukraińskimi” napisami i symbolami wojskowymi i miecza „Szczerbca”” wymierzonego przeciw Ukrainie w zbrodniczym najeździe Polaków na etniczny ukraiński Lwów w 1918 roku”.
„Swoboda” nie tylko mówiła, ale i działała – jej aktywiści postawili „tablicę prawdy” w rocznicę wymordowania Polaków we wsi Huta Pieniacka. Dowodzili w niej, że zbrodni dokonali Niemcy / a nie dywizja SS „Hałyczyna”, czyli SS Galizien wraz z UPA , jak twierdzi strona Polska /. „Bandera, Szuchewycz – bohaterowie narodowi walczyli o nasza wolność” – głosił transparent ustawiony pod krzyżem w pobliżu pomnika. Jeden z liderów „Swobody” Oleh Pankewycz na konferencji prasowej mówił, że pomnik upamiętniający Polaków zamordowanych w dawnej Hucie Pieniackiej wzmaga „antyukraińską histerię w Polsce i w Europie”. Przekonywał, że w zrównanej z ziemią wsi, która była bazą dla sowieckich dywersantów i Armii Krajowej rozstrzelano tylko nielicznych. W Europie szerzy się opinia, że Ukraińcy to barbarzyńcy, którzy zabijali Polaków, oskarża się OUN – UPA o dokonywanie czystek etnicznych. Powinniśmy zniszczyć ten mit – mówił.
We wrześniu 2010 roku „Swoboda” opublikowała apel do polskich władz, w którym zażądała oficjalnych przeprosin za politykę pacyfikacji wobec Ukraińców w Galicji w latach 30 ub. wieku i przymusową polonizację Ukraińców w XV – XX w, wypłaty odszkodowań Ukraińcom, którzy padli jako ofiary polskiego terroru, oraz okupacji ziem ukraińskich w XX wieku, osądzenia przestępstw polskich formacji zbrojnych, w tym Armii Krajowej, anulowania uchwały Sejmu RP z 15 lipca 2009 roku dotyczącej „znamion ludobójstwa”.
„Swoboda” nie zmieni podejścia do ukraińskich bohaterów nieakceptowanych w Polsce i będzie protestowała przeciw polskim inicjatywom dotyczącym tragedii wołyńskiej – uważa Askold Jeriomin – zastępca redaktora naczelnego lwowskiej gazety „Wysoki Zamek”.
Tiahnybok powiedział: „Żołnierze UPA brali automaty, szli do lasu i walczyli z POLAKAMI, NIEMCAMI, MOSKALAMI, ŻYDAMI I INNYM PLUGASTWEM, które chciało nam odebrać ukraińskie państwo. My też nie powinniśmy się bać. Oddajmy wreszcie Ukrainę Ukraińcom”.
A tymczasem Ukraińcy na bieżąco „naprawiają” historię, usiłując zniszczyć we Lwowie wpisaną przez wieki polskość tego miasta. Tablice żeliwne na elewacjach wszystkich polskich zabytków sakralnych, w tym kościołów rzymsko – katolickich informują, iż cerkiew posadowiono w roku np. 1550 co jest oczywistym kłamstwem i dotyczy kościoła, a nie cerkwi.
Na Cmentarzu Łyczakowskim systematycznie niszczy się polskie, zabytkowe grobowce, wpisując ukraińskie nazwy po usunięciu polskich zabytkowych napisów i litografii.
Jaworów i Nowojaworowsk honorują Banderę i Szuchewycza, nadając im tytuły honorowych obywateli regionu.
„Kurier Galicyjski” nr 3 z 15 – 28 lutego 2011 donosi w artykule „ZBURZYĆ GALICJĘ”, iż w dniu 5 lutego 2011 na iwanofrankowskim portalu firtka.if.ua ukazał się tekst Mariany Warciw, pielęgniarki. Oto pełny tekst tego wpisu:
Pałac Potockich trzeba zburzyć
„Nasi tak zwani „intelektualiści” kochają wszystko co całe stare i starodawne. Im jeść nie dawaj, a pokaż jakieś rozbite, skrzywione drzwi w austriackiej ruderze i będą obok tych drzwi długo cmokać i z rozumnym wyglądem dudlić piwo. Z pewnością to austriackie, starodawne, tak pachnie Europą!
A jaki gwałt wszczęli wokół tej nikomu nie potrzebnej rudery, która nosi „dumne” imię Pałacu Potockich! / Zamek Potockich XV – XVIII wiek dopisek A.S. / Zrobili z tego niemal główny problem Iwano-Frankowska. Oddawać oligarsze Bachmatiukowi tę tak zwaną „perłę europejskiej architektury” czy nie oddawać. Bo to taka straszna „bezcenna wartość”!
A tak naprawdę co my tam mamy, w tym „pałacu”? Straszne z wyglądu obdarte budowle, stare i śmierdzące. Nie ma tam żadnego „rycerskiego ducha”, o którym tak lubią wygadywać nasi nowoobjawieni „szlachcice” (ich prababki do panów po kolacji wołali?).
Tam, w tym pałacu, za sowieckich czasów wybiło kanalizację i piwnice zalało, wybaczcie, gównem. I to, jak ludzie mówią, nie raz. I oto od tego gówna cały tamtejszy „rycerski duch” przekształcił się w „ruski duch”. I dodatkowo wszystko tam przesiąkło smrodami szpitalnymi, gnojem, mikrobami i pleśnią przez ponad sto lat, gdy mieścił się tam szpital wojskowy.
I miejsce tam niedobre. Wiemy jeszcze ze szkoły, kim byli Potoccy i podobni do nich magnaci. Jak bardzo nienawidzili wszystkiego co ukraińskie, „chłopskie”. A teraz wnuki tych bitych kańczugami chłopów i gwałconych ukraińskich dziewcząt, aż podskakują, tak chcieliby by nasze miasto znów nazwano Stanisławowem. Tak byłoby po europejsku (tak im się zdaje, bo to nieuki, którzy nie słuchają ludzi mądrych, prawdziwych Ukraińców).
Nie mają niewolnicy godności i bólu za swoich pradziadów. Jest tylko pragnienie, aby samemu zostać panem i żeby jakiś zwyrodniały arystokrata Otto czy Kazimierczyk za ukraińskie pieniądze przyjechał tu, pojadł, dobrze popił i poklepał naszych „nowych arystokratów” po plecach: „Gut, chłopie, dobrze!”.
Ten prześmierdnięty karbolem i fekaliami pałac (a naprawdę syfilityczną ruinę) należy zburzyć do fundamentów jako wrzód na ciele miasta.
Nie ma w nim jakiejkolwiek architektonicznej wartości. I o wartości też należy już mówić prawdę i mówić głośno. Idealnym typem budowli, jak już wiadomo naukowcom, jest prosta prostokątna ukraińska wiejska chata typu stodoła, która powstała jeszcze w czasach Trypola. Osiem tysięcy lat jej architektura pozostaje niezmienna. Dlaczego? Ponieważ to ona jest szczytem całej architektury, całego światowego designu. Wszystko co genialne - proste. A to co przynieśli tutaj zaborcy, wszystkie te kaprysy i «style», to wszystko jest nam obce, to sztuka okupantów. Uwalniać Ukrainę od wpływu tysiącletniej okupacji, należy nie poprzez poniżający nas szacunek do gnębicieli – magnatów, a przez niszczenie okupacyjnego spadku, tych to austriacko-polskich kamienic w centrum Iwano-Frankowska i w innych miastach, których architektura deformuje psychikę przechodniów – Ukraińców, przypominając im, że są oni i dzisiaj mali, biedni i zniewoleni.
Nie mamy własnej szkoły architektonicznej, która by wiodła ukraińską architekturę od ukraińskiej prawdziwej chaty. Od ojczystego, swojego, nie zniekształconego obcą myślą. Szewczenko, Franko, Bandera nie urodzili się w pałacach. A w pałacach rodzili się ci, którzy strzelali do Ukraińców i wieszali ich. Dlatego ucieszę się, kiedy wyburzymy te przeklęte przez naszych dziadów rumowisko, nad którym tak cmokają przyszywani chłopi i grantożercy. Niech będzie tam choć i centrum handlowe, z niego chociaż jakaś korzyść dla ukraińskiej gromady”.
Mariana Warciw, ukraińska pisarka i poetka, pracuje jako pielęgniarka.
Mirosław Rowicki / Marcin Romer / red. nacz. „Kuriera Galicyjskiego” Lwów - Iwanofrankowsk autor tekstu „Zburzyć Galicję”, w którym przywołane zostały fragmenty artykułu Mariany Warciw, porównuje jej apel m.in. do działań afgańskich talibów, którzy wysadzili w powietrze jeden z uznanych cudów świata – olbrzymie skalne posągi Buddy. I ma nadzieję, że tego typu teksty siejące nienawiść narodowościową spotkają się z należytą reakcją, czyli stanowczym sprzeciwem. „Trzeba jednak pamiętać – pisze Romer – że brak reakcji to też reakcja”.
Dlatego należy oczekiwać zdecydowanej reakcji ze strony władz polskich na tego typu antypolskie wystąpienia, wpisujące się we wcześniejsze działania w tym tonie, prowadzone m.in. przez samorząd Lwowa.
A tymczasem:
AMBASADA UKRAINY W RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ , Al. Szucha 7 w liście z dnia 01.06 2005 pisze:
/PISOWNIA ORYGINALNA/
„…pilne!
Pan Waldemar Dąbrowski
Minister Kultury
Rzeczypospolitej Polskiej
Wielce Szanowny Panie Ministrze,
Niestety, w kolejny raz i co jest istotne, w trakcie podpisywania Międzynarodowego Protokołu o upamiętnieniu miejsc ukraińskich w Polsce i polskich na Ukrainie, szczególnie w trakcie osiągniętych porozumień w sprawie otwarcia polskich wojskowych pochówków na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie jestem zmuszony interweniować. W sprawie kontynuacji skandalicznych antyukraińskich przedsięwzięć. Tym razem chodzi o uroczystość pod tytułem „Ludobójstwa i deportacji ludności polskiej na kresach wschodnich RP, 1939 – 1947, która odbędzie się w dniu 4 czerwca b.r. w Przemyślu. W trakcie uroczystości jest zaplanowana konferencja o tematyce ludobójstwa OUN-UPA na Polakach i wystawa fotograficzna o tej tematyce. Organizatorem w/w uroczystości jest Związek Kombatantów i Rodzin Kresowych przy poparciu oficjalnych czynników samorządowych i państwowych: patronatu Honorowego Prezydenta m. Przemyśla, Starosty Przemyskiego, udostępnienie pomieszczeń przez Muzeum narodowe Ziemi Przemyskiej i Klubu Garnizonowego Wojska Polskiego. Rozumiemy, iż w Przemyślu są duże problemy w stosunku do mniejszości ukraińskiej (cmentarz wojskowy w Pikulicach, Pawłokoma, ukraiński „Dom Ludowy”). Wygląda na to, iż władze miejscowe uciekając od rozstrzygnięcia tych trudnych kwestii i w celu odwleczenia uwagi społeczności od nich, organizowują właśnie takie prowokacyjne uroczystości, które mogą wywołać fale sprzeciwu w Ukrainie, a szczególnie we Lwowie.
Ponieważ to już nie pierwsza w ostatnich czasach antyukraińska akcja w Polsce zajmą właściwe stanowisko w tej sprawie i uczynią wszystko, aby nie doszło do tego typu „uroczystości”.
Z poważaniem
Ihor Charczenko
Ambasador
Do wiadomości:
Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP
Ministerstwo Obrony Narodowej RP
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji RP
Wojewoda Podkarpacki
Prezydent Przemyśla
I dalej:
TOWARZYSTWO PAMIĘCI NARODOWEJ IM. PIERWSZEGO MARSZAŁKA POLSKI JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
W KRAKOWIE ZARZĄD GŁÓWNY
31-060 KRAKÓW, UL. ŚW. WAWRZYŃCA 15
Pan Ihor Charczenko KRAKÓW 30. 06. 2005
AMBASADOR UKRAINY W POLSCE
WARSZAWA
Towarzystwo Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego w Krakowie, działając zgodnie z art. 1 ust. 3 Ustawy Prawo o Stowarzyszeniach z 7.IV. 1989r. / Dz. U. Nr. 20 poz. 104/-
P r o t e s t u j e k a t e g o r y c z n i e
Przeciwko wypowiedziom i pogróżkom, wyrażonym przez Pana w związku z uroczystościami, jakie odbyły się w Przemyślu dla upamiętnienia rocznicy masowych mordów i rzezi ludności Kresów południowo – wschodnich w latach II wojny światowej, to jest ludobójstwa dokonanego na Polakach przez faszystowskie nacjonalistyczne ukraińskie ugrupowania spod znaku OUN – UPA. Ta niespotykana ingerencja ambasadora Ukrainy w wewnętrzne sprawy Polski, kwalifikuje się do uznania Pana za „persona non grata” w Polsce! Pańska postawa i wypowiedzi jątrzą między ludźmi i burzą dopiero co nawiązany dialog polsko – ukraiński.-
Protestujemy, gdyż skandalem jest fałszowanie historii i ochranianie nacjonalistycznych formacji OUN – UPA, znanych powszechnie jako ludobójcze i przestępcze.-
Protestujemy, bo prowokacją jest stawianie pomników „ku chwale dywizji SS-Hałyczyna” we Lwowie, czy nadawanie ulicom nazw „Dywizji SS-Hałyczyna” w Tarnopolu! To chyba jedyna w Europie ulica z faszystowską symboliką „SS” w nazwie! Formację tę Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze w 1946 roku uznał za organizację przestępczą, obok NSDAP, SD i gestapo. Dywizję „SS – Galizien” utworzono na wyraźną prośbę ukraińskich nacjonalistów, była w kolejności czternastą esesmańską dywizją w gronie tych „najsławniejszych”: - Leibstandarte Adolf Hitler- SS, Totenkopf-SS, Das Reich SS, itd. Była jeszcze łotewska SS-Lettland, jako pietnasta w kolejności.- Protestujemy, gdyż wyjątkową prowokacją wobec Polaków jest pomnik Stepana Bandery we Lwowie, czy pomnik kata wołyńskich Polaków Kłyma Sawura w Równem. Bandera skazany w Polsce na karę śmierci zamienioną na dożywocie za zamordowanie w 1934 roku polskiego ministra Bronisława Pierackiego, po opuszczeniu więzienia mordował bestialsko Polaków, a także Ukraińców, gdy ci chcieli Polakom pomagać. Sam został zamordowany w mrocznych okolicznościach przez swoich pobratymców w październiku 1959 roku w Monachium, gdzie ukrywał się pod przybranym nazwiskiem „Stefan Popiel”.-
Kopie niniejszego pisma – protestu otrzymują: MSZ, MON, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, związki kombatanckie, organizacje patriotyczno – niepodległościowe i kresowe, a także środki przekazu celem publikacji. W załączeniu wydawnictwo „Pamięć Narodowa – 2005” poświęcone głównie rocznicowym uroczystościom ludobójstwa na Kresach Południowo-Wschodnich RP w latach II wojny światowej, które odbyły się w Krakowie 17 września 2004 roku.-
Prezes
Zarządu Głównego mgr Jerzy Korzeń
PIECZĘĆ OKRĄGŁA
TOWARZYSTWA PAMIĘCI
NARODOWEJ IM. PIERWSZEGO
MARSZAŁKA POLSKI JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
WIKTOR POLISZCZUK „GORZKA PRAWDA” 2011 WYDAWNICTWO ANTYK
„…celem strategicznym nacjonalizmu ukraińskiego jest zbudowanie imperium ukraińskiego, ekspansja terytorialna w nieskończoność… sprowadza się ona do zbudowania soborowego państwa ukraińskiego na wszystkich terytoriach etnograficznych, przy czym przynależność do ukraińskich terytoriów etnograficznych w sposób arbitralny określa OUN ; chodzi o państwo o obszarze jednego miliona dwustu tysięcy kilometrów kwadratowych sięgające od Krynicy Górskiej w Krakowskiem na zachodzie do granic Czeczenii na wschodzie. Według ocen OUN w skład obecnie istniejącego państwa ukraińskiego mają być włączone terytoria należące dzisiaj do Polski / Podlasie, Chełmszczyzna, Nadsanie, Łemkowszczyzna, czyli tzw. Zacurzonie, razem dziewiętnaście tysięcy pięćset kilometrów kwadratowych /…Dzisiaj Związek Ukraińców w Polsce jawnie zalicza tereny tzw. Zacorzonia do ukraińskich terytoriów etnograficznych, a więc tych które winny wejść w skład Państwa Ukraińskiego, a WŁADZE POLSKI WOBEC TAKICH OŚWIADCZEŃ POZOSTAJĄ ZUPEŁNIE OBOJĘTNE …Jedną z metod zbudowania takiego państwa ukraińskiego przewidzianą przez uchwałę OUN z 1929 było całkowite usunięcie wszystkich okupantów z ziem ukraińskich. Do okupantów ziem ukraińskich OUN zalicza wszystkich stale na nich zamieszkujących nie-Ukraińców. Usuwanie, zgodnie ze wspomnianą uchwałą miało nastąpić w toku rewolucji narodowej. „Rewolucja” ta zgodnie z uchwałą Bandery z 1941 r. nastąpiła w toku wojny niemiecko-sowieckiej. W języku ukraińskim „usuwanie” oznacza „doprowadzenie do nieistnienia…”. Metody „usuwania” „okupantów” omawia Wiktor Poliszczuk dalej w swojej publikacji, m.in. w rozdziale „Na tle 60 rocznicy mordów wołyńskich”.
Zagrożenie wcielenia Państwa Polskiego do Ukrainy jednak nie kończyło się tylko na planowanej likwidacji Państwa Polskiego przez nacjonalizm ukraiński. Niedługo po odzyskaniu niepodległości w 1918 r powstało zagrożenie bolszewickie stworzone nie tylko przez wojnę polsko-bolszewicką 1919 – 1920, ale również przez dywersję wewnętrzną działającej w Polsce Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy/ KPZU /.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Komunistyczna_Partia_Zachodniej_Ukrainy
Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy, KPZU – nielegalna partia komunistyczna, działająca w Drugiej RP w województwach lwowskim, stanisławowskim, tarnopolskim i wołyńskim.
Prekursorami późniejszej KPZU były:
grupy socjalistyczno-komunistyczne Borysławia, Drohobycza i Stryja
działacze IRSD (Osyp Kriłyk Wasylkiw, Roman Kuźma, Roman Rozdolśkyj)
działacze borotbistów (Karol Sawrycz, Mykoła Chrystowyj, Mychajło Jałowyj)
Partia powstała w październiku 1923 z przekształcenia Komunistycznej Partii Galicji Wschodniej. Opowiadała się za zbrodniczym oderwaniem terytorium południowo-wschodniej części Rzeczypospolitej Polskiej i przyłączeniem do ZSRR. W 1924 połączyła się z Ukraińską Partią Socjal-Demokratyczną (USDP), następnie w 1925 została wcielona na zasadzie autonomii do Komunistycznej Partii Robotniczej Polski.
W 1927 większość członków KPZU poparła odchylenie nacjonalistyczne (czyli kierunek ukrainizacyjny) Ołeksandra Szumskiego, co spowodowało szybką reakcję Łazara Kaganowicza. Partia została oskarżona o zdradę idei komunistycznej, i podzieliła się. Większość (szumskiści) popierała politykę ukrainizacji Szumskiego w USRR, natomiast mniejszość pozostała wierna Kaganowiczowi. 18 lutego 1928 większość (wasylkiwcy) pod przewodnictwem Kriłyka i Kuźmy została wykluczona z Kominternu, i od tej pory występowały dwie partie: KPZU-większość i KPZU-mniejszość. Przedstawiciele wasylkiwców występowali przeciw polityce Iosifa Stalina i Ł. Kaganowicza, żądali realnej ukrainizacji USRR. Pod koniec 1928 KPZU-większość ogłosiła samorozwiązanie, a jej liderzy wyznali swoje błędy, i wyjechali do ZSRR, gdzie wkrótce zostali zgładzeni.
Czołowi przywódcy: Aleksander Szpilman, Nestor Chomyn, Ostap Dłuski, Roman Kuźma Turianśkyj, Osyp Kriłyk, I. Senyk, Ozjasz Szechter, Hryhorij Iwanenko Barnaba, Myron Zajaczkiwśkyj Kosar.
„SWOBODA”, „BLOK JULII TYMOSZENKO”, „UKRAIŃSKA PARTIA LUDOWA”
Gdy w lipcu 2009 roku Sejm RP podjął uchwałę w sprawie tragicznego losu ludności polskiej na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej w zapisie „znamiona ludobójstwa” „Swoboda” ostro to potępiła. - „Decyzja Sejmu RP podsyca antyukraińską histerię i obraża godność narodową Ukraińców, którzy od wieków mieszkali na Wołyniu. Termin „Kresy Wschodnie” w ustawie oznacza, że w Polsce nadal istnieją „wrogie nastroje wobec etnicznych ziem Ukrainy w tym Wołynia”. Gdy w Polsce potępiono decyzję prezydenta Wiktora Juszczenki, który nadał tytuł bohatera Ukrainy Stepanowi Banderze, liderowi Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Tiahnybok w studiu telewizji Kanał 5 mówił: „Polska obraża pamięć Bandery i narodu ukraińskiego. Dziwnym trafem reakcja Polski i ukrainofobia szerząca się w tym kraju, zbiegają się z histeryczną reakcją Rosji. Nie chciałbym myśleć, że to zaplanowane akcje Moskwy i Warszawy”.
Komentując polską ocenę Ukraińskiej Powstańczej Armii, odpowiedzialnej za eksterminację polskiej ludności na Wołyniu w Galicji Wschodniej w latach 30 XX wieku, lider Swobody Tiahnybok twierdził, że „w Polsce zapominają o systematycznym wielowiekowym terrorze Polaków, skierowanym przeciwko Ukraińcom”.
KURIER GALICYJSKI NR 18/2009
„Blok Julii Tymoszenko”, faszystowsko - nacjonalistyczna Partia „Swoboda”, „Ukraińska Partia Ludowa” zgłosiły na sesję Rady Obwodu Lwowskiego projekt uchwały ustanawiającej „dzień ofiar polskiego terroru we wrześniu 1939 roku”, uzasadniając wniosek:
„W najbliższych wrześniowych dniach mija 70 lat od tragicznych wydarzeń, szczególnie dla mieszkańców obwodu lwowskiego. Wycofujące się z zachodnio – ukraińskich ziem polskie wojska i policja zniszczyły dziesiątki wsi, zabiły setki pokojowo nastawionych Ukraińców” – podpisał Oleh Pankiewicz, wiceprzewodniczący „Swobody” w lwowskiej radzie obwodowej.
KURIER GALICYJSKI nr 17
18 – 28 września 2009
ADAM MICHNIK NA UKRAINIE – SPOTKANIE W STANISŁAWOWIE Z UDZIAŁEM M.IN.
REDAKTORA NACZELNEGO „GAZETY WYBORCZEJ” ADAMA MICHNIKA, WYDAWCY „GW” AGORY HELENY ŁUCZYWO, ALEKSANDRA HNATIUKA I RADCY AMBASADY POLSKIEJ W KIJOWIE
DR. IGORA HAŁAGIDY / INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJ GDAŃSK /.
TEMAT: „ZMIANA PARADYGMATU W BADANIACH NAJNOWSZEJ HISTORII POLSKI I UKRAINY”.
ADAM MICHNIK:
MARZĘ BYŚMY POTRAFILI RAZEM ZBUDOWAĆ COŚ WSPÓLNEGO.
MOJE MARZENIE:
STWÓRZMY COŚ NA KSZTAŁT BENELUXU NP. POLUKR, LUB UKRPOL .
JEŻELI ZROBILIBYŚMY WSPÓLNY TWÓR PAŃSTWOWY NA PRZYKŁAD POLUKR LUB UKRPOL, TO BĘDZIEMY PAŃSTWEM Z KTÓRYM BĘDZIE SIĘ MUSIAŁ LICZYĆ KAŻDY I NA WSCHODZIE I NA ZACHODZIE. TO JEST OLBRZYMIA SZANSA. OCZYWIŚCIE ONA NIE JEST NA JUTRO, ONA JEST NA „Z A JAKIŚ CZAS”, ALE ONA JEST REALNA.
„GAZETA WYBORCZA” 17 SIERPNIA 2007
PATRIOTYZM JEST JAK RASIZM.-
PATRIOTYZM NIE MA ŻADNEGO UZASADNIENIA MORALNEGO. JEST POZOSTAŁOŚCIĄ PO CZASACH GDY HORDY PLEMIENNE WALCZYŁY O TERYTORIUM, ŻYWNOŚĆ I KOBIETY /AUTOR TOMASZ ŻURADZKI – FILOZOF I POLITOLOG, ABSOLWENT UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO I LONDON SCHOOL OF ECONOMICA. PRZYGOTOWUJE DOKTORAT Z ETYKI – PUBLICYSTA „GAZETY WYBORCZEJ”.
Rzeczpospolita” z dnia 11 lipca 2011 zamieszcza fotografię trzech modlących się rabinów ilustrującą tekst „PREZYDENT PROSI O WYBACZENIE ZA JEDWABNE” Tekst modlitewno – błagalny ukazuje się w dniu 11 lipca 2011 roku, jako nieuznany przez Sejm „11 LIPCA DNIEM PAMIĘCI MĘCZEŃSTWA KRESOWIAN” i planowane modlitwy wspólnie z wrogim Rzeczpospolitej prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem, jako, że Administracja prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza i Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego, będą wspólnie upamiętniać ofiary zbrodni dokonanej na Polakach przez OUN – UPA w Ostrówkach na Wołyniu i banderowców, którzy ponieśli śmierć we wsi Sahryń na Lubelszczyźnie.
Prezydent, Parlament i rząd RP darują więc, iż wołyńskich Polaków rąbano siekierami, przecinano na pół piłami, rozpruwano brzuchy, wydłubywano oczy, wrzucano do studzien, bito aż do zabicia, krzyżowano na otwartych drzwiach, gwałcono i obcinano genitalia, nie mówiąc o masowych rabunkach. Dzieci patrzyły na kaźń rodziców, rodzice na mękę swoich dzieci, a prezydent Bronisław Komorowski jedzie do Sahrynia pokłonić się zbirom, zwyrodnialcom i katom Narodu Polskiego.
Cała Polska czci tę wschodnią Golgotę, z wyłączeniem prezydenta Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego, b. premiera Tadeusza Mazowieckiego, rabina Polski Michaela Schudricha, dwóch rabinów incognito, oraz biskupa Mieczysława Cisło z Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem Episkopatu Polski, którzy błagają o wybaczenie za Jedwabne . Panowie rabini biorący udział w modlitewno – błagalnej uroczystości zapomnieli, łącznie z prezydentem RP Bronisławem Komorowskim i przedstawicielem Episkopatu Polski bp. Mieczysławem Cisło, iż ofiarami przerażających, okrutnych i zwyrodniałych morderców ukraińskich nacjonalistów OUN – UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej byli nie tylko Polacy, ale też i obywatele polscy narodowości żydowskiej. Nie bardzo rozumiem więc ideę zawartą w tytule „RZ” kogo pan prezydent prosi o wybaczenie i za co. Jeżeli czyni to w imieniu Narodu Polskiego, to jako członek tego Narodu protestuję, ponieważ ani mi się śni nikogo przepraszać, oczekuję więc przeprosin od prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, / jeżeli je przyjmę / za nieuznanie „11 LIPCA DNIEM PAMIĘCI MĘCZEŃSTWA KRESOWIAN”. To historyk Komorowski nie rozróżnia Ostrówek od Sahrynia? Oddziela Kołymę od obozów zagłady? A likwidując 11 Lipca Dzień Męczeństwa Polaków na Kresach jedzie z Janukowyczem do Sahrynia składać hołdy banderowcom.
Nie spotkałem w Jedwabnem Henryka Woźniakowskiego wydawcę „Znaku”, który przy okazji innego paszkwilu na Polskę – „Strachu” Jana Tomasza Grossa napisał w przedmowie:
- „…podczas okupacji miały miejsce zbrodnie na Żydach dokonywane przez Polaków…”
- „…chroniący Żydów nieraz już po wojnie spotykali się ze społecznym ostracyzmem i ukrywali swoje czyny…”
-„…ta hańba, jaką był fakt, że po wojnie Polska była jedynym krajem, w którym Żydzi byli zagrożeni fizycznie j a k o Ż y d z i, zostanie przepracowana należycie przez polskie myślenie…”.
- „Strach” – a n t y s e m i t y z m w Polsce tuż po wojnie”.
Pierwszy atak terrorystyczny Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” na Polskę okazał się całkowitym niewypałem, tak merytorycznym jak i prawnym zważywszy, iż postępowanie przygotowawcze w tej sprawie prowadził Instytut Pamięci Narodowej Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku 15-637 Białystok, ul Warsztatowa 1A.
Postępowanie przygotowawcze zostało zakończone - Postanowieniem o umorzeniu śledztwa wydanym w Białymstoku, dnia 30 czerwca 2003 r:
„Prokurator Radosław J. Ignatiew – Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu działając w sprawie wzięcia udziału w dokonaniu zabójstw obywateli polskich narodowości żydowskiej w dniu 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, tj. o czyn art.1 pkt. 1 dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 na podstawie art.322& 1 kpk postanowił umorzyć śledztwo w sprawie wzięcia, w dniu 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem, powiat Łomża, b. woj. Białostockie, udziału w dokonaniu masowego zabójstwa nie mniej niż 340 obywateli polskich narodowości żydowskiej, których po uprzednim zgromadzeniu na rynku miejskim, dozorowaniu, doprowadzono następnie w okolice wiejskiej stodoły, gdzie grupę co najmniej 40 osób zabito w nieustalony sposób, a grupę co najmniej 300 osób płci obojga w różnym wieku po zamknięciu we wnętrzu wzmiankowanej stodoły, spalono żywcem, przy czym dokonano uprzednio także pojedynczych zabójstw w bliżej nie ustalonych okolicznościach, a sprawcy dokonali czynu, idąc na rękę władzy państwa niemieckiego, tj. o czyn z ar, 1 pkt. 1 dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko – hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego – wobec nie wykrycia sprawców czynu.
Dalej następuje szerokie wielostronicowe uzasadnienie z którego precyzyjnie wynika, iż sprawców tego czynu nie wykryto.
Wszelkie komentarze, opinie, porady, opisy, źródła, dane z Wikipedii również i obcych np. niemieckiej, artykuły, znawstwa medialne, konferencje, udowadniania, porównywania, wywiady, opinie do uzasadnienia Postanowienia białostockiego Oddziału Instytutu Pamięci, wyroki rodem z bierutowskich „sądów”, przyznawania się do winy sprawców, potem odwoływanie zeznań, tortury sprawców, etc. nie posiadają żadnej legitymacji prawnej, a tym samym prawnej wartości źródłowej i dowodowej w zestawieniu z „Postanowieniem o umorzeniu postępowania z powodu nie wykrycia sprawców” wydanym przez białostocki Oddział Instytutu Pamięci Narodowej z dnia 30 czerwca 2003 roku.
Adwersarze tego „Postanowienia o umorzeniu śledztwa z powodu nie wykrycia sprawców” podają jako źródło grafomańską i antypolską książkę Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” wydaną w 2001 roku, a więc przed umorzeniem postępowania.
Tak więc sprawa „Jedwabnego” została umorzona, a kolejni prezydenci RP, najpierw Kwaśniewski 10 lat temu, a na bieżąco Komorowski z rabinami i Episkopatem Polski „błagają o przebaczenie”, wystawiając się na pośmiewisko i upokarzając Naród, jako antysemickich morderców. W obchodach tej błagalno - modlitewnej manipulacji rabinacko - prezydenckiej nie uczestniczyły ani władze miasta, ani mieszkańcy Jedwabnego, zapewne dla pełnego komfortu polskiej prezydencji w UE.
A „Rzeczpospolita” pomieszczony na wstępie tekst kończy : „według ustaleń śledztwa IPN 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa Polaków z inspiracji Niemców zamordowała ponad 300 swoich żydowskich sąsiadów” - podpis –js, pap
Te doniesienia medialne opierające się na rzekomych ustaleniach Instytutu Pamięci Narodowej, wbrew cytowanym, należy zaliczyć do kolejnego antypolskiego kłamstwa wymierzonego przeciwko Narodowi Polskiemu i polskiej racji stanu. „Ustalenia” owe należy porównać do pierwszego kłamstwa katyńskiego „Komisji Specjalnej do ustalenia i zbadania okoliczności rozstrzelania przez niemieckich najeźdźców faszystowskich w lesie Katyńskim oficerów polskich” t.zw. Komisji Burdenki ustalonej w Smoleńsku 24 stycznia 1944 r.
Pałeczkę od Burdenki w Jedwabnem przejął w 2001 roku wspólnie z „Sąsiadami” Grossa, Kwaśniewski, a sztafetę w 2011 roku kontynuuje Komorowski, ”pierwszy niekomunistyczny premier Polski” Mazowiecki, wspólnie i w porozumieniu z Janem Tomaszem Grossem, Ireną Grossową, wyssanym przez Polaków z mlekiem matki antysemityzmem, szmalcownikami i mordercami w celach rabunkowych i antypolskimi, grafomańskimi „Złotymi Żniwami” w tle.
Źródła:
kresy.pl
„Kurier Galicyjski” „Zburzyć Galicję” Marcin Romer,
„Rzeczpospolita” „Marsz Swobody” Tatiana Serwentyk, Piotr Kościńki.
„Rzeczpospolita” 11 lipca 2011 „Prezydent prosi o wybaczenie za Jedwabne”
Salon24.pl „Antypolonizm na Ukrainie” dr Artur Górski – poseł na Sejm RP,
„Kurier” Chicago „Lwów dole i niedole” Aleksander Szumański.
„Nasza Polska” „Lwów umiera” Aleksander Szumański,
firtka.if.ua
Towarzystwo Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego – Zarząd Główny.
ALIANCI BYLI GŁUSI NA LOS MORDOWANYCH ŻYDÓW
Zmęczony biernością aliantów w czerwcu 1942 r. gen. Władysław Sikorski na falach rozgłośni BBC wygłosił dramatyczny apel do Anglików o podjęcie działań w celu zapobieżenia trwającej w Polsce zagładzie Żydów. Jego radiowe przemówienie rozesłane zostało później jako nota dyplomatyczna do wszystkich rządów sprzymierzonych.
Aleksander Szumański - Oskarżenia określonych kół żydowskich w Stanach Zjednoczonych, jak też Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie pod kierownictwem Pawła Śpiewaka o świadome mordowanie i grabienie mienia Żydów przez Polaków w czasie okupacji niemieckiej w Polsce zakrawa na jawne pogwałcenie polskiej racji stanu, zwłaszcza jeżeli zestawi się to z opiniami przekazywanymi w latach 1945-47 przez żydowską prasę amerykańską, a obecnie wrogi Polsce, Polakom i polskości żydowski „New York Times”.
Czytelnicy polscy w kraju ciągle za mało znają alarmujące ostrzeżenia głośnego polonijnego autora profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego. Ten najwybitniejszy dziś wśród Polaków żyjących na Zachodzie znawca problematyki żydowskiej jest autorem opublikowanego już w dwóch wydaniach monumentalnego dzieła dokumentalnego "Jews in Poland" („Żydzi w Polsce”), ze wstępem znanego sowietologa żydowskiego pochodzenia - profesora Richarda Pipesa.
Profesor Iwo Cyprian Pogonowski od kilku lat wytrwale i systematycznie ostrzega przed tym, co robią niektórzy bardzo wpływowi Żydzi zagraniczni, zwłaszcza amerykańscy, dla przyczernienia obrazu polskiej historii i upokorzenia Polaków. Zdaniem profesora Igo Pogonowskiego wszystko jest tylko grą wstępną zmierzającą do ułatwienia nacisków na wypłatę przez Polskę jak najwyższych „odszkodowań za żydowskie mienie". Przed tym ostrzegał wybitny żydowski politolog w USA Norman Finkelstein (autor „Przedsiębiorstwa Holocaust).
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Norman Finkelstein powiedział, że Światowy Kongres Żydów chce szantażem zmusić Polskę do wypłaty 65-67 miliardów dolarów lobby żydowskiemu w Ameryce tytułem restytucji mienia żydowskiego w Polsce. W tym celu robi się wszystko, by upokorzyć Polskę, czym wprost otwarcie zagroził naszemu krajowi już parę lat temu jeden z czołowych przywódców żydowskich.
Za jeden z istniejących przejawów tego typu propagandy wymierzonej w Polskę Pogonowski uznał całokształt twórczości Jana Tomasza Grossa, zwłaszcza jego eseje "Upiorna dekada" oraz książki „Sąsiedzi”, „Strach”, „Złote żniwa”.
W ocenie prof. Pogonowskiego: „Propaganda Grossa pomaga EKSTREMISTYCZNYM ugrupowaniom żydowskim w ich próbach wymuszania od rządu polskiego haraczu za zbrodnie dokonane w Polsce przez Niemców, Sowietów i pospolitych kryminalistów.”
Aby uzyskać nakreślone wyżej cele, prowadzi się akcję ciągłego prowokowania Polaków przez kolejne agresywne zachowania. Przykłady takich działań to: usunięcia krzyża papieskiego w Oświęcimiu, próby usunięcia krzyża z Sejmu, ścięcie krzyża papieskiego na krakowskich Błoniach (antychrześcijański i antypolski akt kard. Stanisława Dziwisza i prezydenta Krakowa prof. Jacka Majchrowskiego), plany ścięcia krzyża na Giewoncie, usunięcie krzyża w Stalowej Woli i wszystkich krzyży ze Wzgórza Trzech Krzyży w Przemyślu, czy też decyzja szefa radomskiej policji Karola Szwalbego, który kazał usunąć krzyże w podległych mu komisariatach. Urządza się z inicjatywy Bronisława Komorowskiego i za zezwoleniem Hanny Gronkiewicz-Waltz lewackie awantury pod Pałacem Prezydenckim, etc. Podobnym celom służy stwarzanie różnego typu antypolskich „faktów prasowych", nagłaśnianie różnych rzekomych incydentów antyżydowskich, tak jak wymyślona afera z rzekomymi „antysemickimi" wystąpieniami na Majdanku. W Oświęcimiu odbywają się coroczne pochody wrogiej Polsce młodzieży izraelskiej, wychowywanej na żydowskim dekalogu Jerzego Kosińskiego „Malowany ptak”.
Jak to było możliwe, iż po dokonanym w 1940 roku przez NKWD ludobójstwie w Katyniu świat był o tej zbrodni informowany fałszywie lub w ogóle tego tematu nie poruszano?
Jak to było możliwe, iż alianci: Wielka Brytania i USA w czasie II wojny światowej nie uczyniły niczego, aby przeszkodzić Hitlerowi w dokonaniu zagłady Żydów, ponadto ukrywali przez lata prawdę o Katyniu?
70 lat temu polski rząd w Londynie poinformował aliantów o masowym mordowaniu Żydów przez Niemców. Przez kolejne lata żądał podjęcia działań, które powstrzymałyby, lub uniemożliwiły Niemcom dokonania Holocaustu. Bez efektu. Owo milczące przyzwolenie światowych potęg na eksterminowanie obywateli polskich, również pochodzenia żydowskiego, to do dzisiaj wstydliwa i niewyjaśniona karta historii. Trudno się dziwić, że w państwach tych dziś ochoczo wspiera się próbę przerzucenia na Polaków współodpowiedzialności za Holocaust. Lansuje się tezy, że w czasie wojny Polacy mieli rzekomo współdziałać z niemieckimi okupantami, korzystać finansowo z Zagłady (obrzydliwa teza Jana Tomasza Grossa) lub przynajmniej biernie przyglądać się rzezi współobywateli. Fakty są oczywiście inne, to właśnie Polacy z narażeniem własnego życia i swoich rodzin ratowali Żydów i domagali się podjęcia przez aliantów działań, które położą kres ludobójstwu.
Tymczasem dwaj najwięksi alianci Wielka Brytania i USA świadomie postanowiły nie reagować w sprawie zagłady Żydów. Już na początku 1940 roku dowództwo konspiracyjnego Związku Walki Zbrojnej poinformowało polski rząd w Londynie o prześladowaniu ludności żydowskiej. Premier i Wódz Naczelny Władysław Sikorski podzielił się tą informacją z premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchilem i brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Anthony Edenem.
W kwietniu 1940 r. Niemcy zdecydowali o utworzeniu obozu Auschwitz–Birkenau (Oświęcim–Brzezinka). Parę miesięcy później zaczęto tam zwozić polskich więźniów politycznych, a dopiero w następnej kolejności Żydów.
Aby poznać prawdę na temat sytuacji w Auschwitz, potrzebne były dokładne i bezpośrednie relacje, co tak naprawdę się dzieje w tym obozie zagłady. W połowie 1940 r. podporucznik Witold Pilecki, współzałożyciel Tajnej Armii Polskiej, jednej z konspiracyjnych organizacji, scalonej później ze strukturami Podziemia Niepodległościowego - Armii Krajowej, przedstawił plan przedostania się do Auschwitz. Celem akcji było zebranie pełnych informacji na temat funkcjonowania obozu i zorganizowanie w nim ruchu oporu. 19 września 1940 r. Pilecki dobrowolnie dał się ująć Niemcom podczas łapanki w Warszawie, aby trzy dni później jako Tomasz Serafiński znaleźć się w obozie.
To właśnie on przekazywał pierwsze źródłowe informacje o ludobójstwie, które zaczęło się w Auschwitz. Jego sprawozdanie poprzez konspiracyjną komórkę „Anna” w Szwecji zostało przesłane do Londynu. Z owego sprawozdania wynika m.in. jednoznacznie, iż jedynym sposobem ucieczki z Auschwitz był komin krematoryjny.
Nie istniały żadne zwolnienia przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż, czy też przez komisję lekarską, jak kłamliwie podaje o swoim zwolnieniu na skutek rzekomej interwencji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, doradca Tuska „profesor” Władysław Bartoszewski. Czy niemiecka obozowa komisja lekarska w Oświęcimiu „zwolniłaby” z obozu chorego, obrzezanego Żyda? Zapewne tak - przez komin krematoryjny. „Zwolnienia” Żydów z obozu wyjaśnia raport Witolda Pileckiego.
W posiadaniu Józefa Rosołowskiego prezesa Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych znajduje się oryginał raportu Witolda Pileckiego. http://www.polandpolska.org/dokumenty/witold/raport-witolda-1945.htm (link is external)
Wiosną 1941 r. Sikorski nasilił działania informujące aliantów i światową opinię o trwającym dramacie Żydów. 3 maja 1941 r. gen. Władysław Sikorski wystosował notę w języku francuskim, angielskim i hiszpańskim zatytułowaną „German occupation in Poland”, w której informował o eksterminacji Żydów. Informacje te były później wielokrotnie powtarzane przedstawicielom rządów Wielkiej Brytanii i USA. Jesienią 1941 r. władze III Rzeszy postanowiły „ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską”. W praktyce oznaczało to wymordowanie wszystkich Żydów.
Komenda Główna AK dysponowała informacjami, że w obozie w Chełmnie trwa masowe mordowanie Żydów za pomocą spalin w zamkniętych ciężarówkach! Również i o tej sprawie w grudniu 1941 r. zostali poinformowani przedstawiciele zachodnich rządów. Na przełomie lat 1941–1942 rząd Sikorskiego czynił wszystko co mógł, aby zmusić aliantów do działania. Polskie Ministerstwo Informacji wydało specjalną broszurę dotyczącą Zagłady – „Bestialstwo nie znane dotąd w historii”.
Zmęczony biernością aliantów w czerwcu 1942 r. gen. Władysław Sikorski na falach rozgłośni BBC wygłosił dramatyczny apel do Anglików o podjęcie działań w celu zapobieżenia trwającej w Polsce zagładzie Żydów. Jego radiowe przemówienie rozesłane zostało później jako nota dyplomatyczna do wszystkich rządów sprzymierzonych. Bezdyskusyjnych dowodów trwającej zagłady Żydów dostarczyła misja Jana Karskiego (właściwie Jana Kozielskiego), który na polecenie polskich władz udał się do okupowanego kraju. Karski dwukrotnie przedostał się do getta warszawskiego, przebywał również dwukrotnie w obozie przejściowym w Izbicy.
Jesienią 1942 r. powrócił do Wielkiej Brytanii, gdzie jako naoczny świadek opowiedział o eksterminacji Żydów. W oparciu o przywiezione przez Karskiego dokumenty w grudniu 1942 r. minister spraw zagranicznych Edward Raczyński przygotował i przedstawił aliantom szczegółowy raport o Holocauście. Karski został przyjęty również przez prezydenta Stanów Zjednoczonych F.D. Roosevelta. Jan Karski spotkał się w Ameryce z wieloma wybitnymi osobistościami Ameryki – politykami – przedstawicielami mediów i świata artystycznego. Wszędzie apelował o ratunek dla zabijanych Żydów. Bez rezultatu.
10 grudnia 1942 r. Sikorski wydał kolejną notę do Narodów Zjednoczonych, w której nawoływał do przeciwstawienia się trwającej eksterminacji „obywateli polskich żydowskiego pochodzenia”. Noty dyplomatyczne poświęcone losom ludności żydowskiej wysyłał dwukrotnie do rządów sprzymierzonych ambasador RP w Londynie Edward Raczyński. Z podobnym apelem do międzynarodowej społeczności zwróciła się także Polska Rada Narodowa w Londynie.
18 grudnia 1942 r. Prezydent Rzeczypospolitej Władysław Raczkiewicz wezwał papieża Piusa XII do przerwania milczenia i wzięcia w obronę mordowanych Żydów i Polaków. W Polsce jako jedynym państwie okupowanym przez Niemcy za pomoc Żydom groziła kara śmierci. Zabijano nie tylko „winowajców”, ale także ich rodziny. Mimo to od samego początku władze Polski Podziemnej zaangażowały się w pomoc.
Już od początku 1941 r. w Komendzie Głównej Armii Krajowej istniał Referat Żydowski, który zbierał informacje o losach polskich Żydów. 4 grudnia 1942 r. została założona Rada Pomocy Żydom „Żegota” jako kontynuacja działającego od września 1942 r. Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom.
Przy Delegacie Rządu RP na Kraj działała Rada Pomocy Żydom – polska humanitarna organizacja podziemna działająca w latach 1942-1945, jako organ polskiego rządu na uchodźstwie, której zadaniem było organizowanie pomocy dla Żydów w gettach oraz poza nimi. Rada działała pod konspiracyjnym kryptonimem Żegota.
W marcu 1943 r. powołano Referat Żydowski w ramach Delegatury Rządu na Kraj, który m.in. przekazywał „Żegocie” fundusze na akcje pomocy i przesyłał raporty dla rządu w Londynie. Gdy w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 r. Pilecki uciekł z Auschwitz, przekazał na zachód kolejne dowody na trwające tam ludobójstwo Żydów. Polacy rozważali także desperacki atak na Auschwitz (broniło go 8 tys. esesmanów), aby zwrócić uwagę na zagładę Żydów.
W lipcu 1943 r. „Żegota” wystosowała propozycję, aby rząd w Londynie zwrócił się oficjalnie do aliantów z prośbą o wymianę ludności żydowskiej na obywateli niemieckich.
Także Kościół katolicki nie pozostał obojętny na Holocaust. 14 grudnia 1942 r. przebywający w Londynie biskup włocławski Karol Radoński ostro potępił w radiowym przemówieniu działania Niemców – „jeżeli chodzi o ludność żydowską to męka jej przewyższa wszystko co cokolwiek nienawiść i dzikość ciemiężcy zdolna jest wymyślić[…] jako biskup polski z całą stanowczością potępiam zbrodnie dokonywane na ludności żydowskiej”.
Papież Pius XII uratował więcej Żydów niż wszyscy inni polityczni i religijni przywódcy świata razem wzięci. Izraelski historyk i dyplomata Pinchas Lapide szacował, że Pius XII ocalił blisko 900 tysięcy ludzi! „Zrobiłem kiedyś szacunki i oznacza to, że 20 procent żyjących obecnie na świecie Żydów istnieje dzięki niemu” – Powiedział Pinchas Lapide.
To Pius XII nakłaniał admirała Miklosa Horthy'ego, żeby powstrzymał deportacje węgierskich Żydów do Auschwitz. Tylko ta interwencja uratowała 200 tysięcy ludzi.
Rządy USA i Wielkiej Brytanii były głuche na informacje o zagładzie Polaków i obywateli polskich pochodzenia żydowskiego w Polsce. Noty polskiego rządu spotykały się z obojętnością. Gdy na początku grudnia 1942 r. gen. Władysław Sikorski po raz kolejny nawoływał do zniszczenia bombami torów dojazdowych, komór gazowych i krematoriów w obozach zagłady w okupowanej Polsce, Churchill enigmatycznie obiecywał zająć się tą kwestią. Fakty są takie, że techniczne naloty na teren Oświęcimia były możliwe od 1942 r., a w 1944 r. przeprowadzano je regularnie. W 1944 r. o bombardowanie szlaków komunikacyjnych do niemieckich obozów zagłady prosili już nie tylko Polacy, ale także amerykańskie organizacje żydowskie.
Brytyjczycy posiadali informacje na temat zagłady Żydów nie tylko od Polaków. Na przykład udało im się przechwycić depesze chilijskiego konsula w Protektoracie Czech i Moraw, które donosiły o początkach zagłady Żydów. Churchill nie tylko milczał. Firmował bowiem politykę brytyjskich władz w Palestynie, które skrupulatnie pilnowały, aby nie napływali do niej uciekający przed Holocaustem europejscy Żydzi. Gdy w grudniu 1940 r. do brzegów Palestyny dopłynął statek „Salvador” z kilkuset nielegalnymi imigrantami, brytyjskie władze nie pozwoliły mu dopłynąć do Haify. Statek zatonął. Takich incydentów na palestyńskim wybrzeżu w latach 1940–1942 było wiele.
Aby zrozumieć obojętność Brytyjczyków trzeba znać realia tamtej epoki. Nie tylko Niemcy uważali się za lepszych rasowo (rasę panów). Podobnie uważali Brytyjczycy. Churchill wielokrotnie powtarzał we are superior (jesteśmy najlepsi). Dla brytyjskiej elity Żydzi, Arabowie, Hindusi, murzyni byli jedynie lesser races, czyli niższymi rasami. Sprawa zagłady Żydów zwyczajnie nie dotyczyła Brytyjczyków.
Podobnie zachowywał się rząd USA i amerykańskie elity. Prezydent Franklin. D. Roosevelt po prostu zabijał milczeniem polskie wołania o położenie kresu zagładzie. Roosevelt był skutecznym, cynicznym politykiem. Warto przypomnieć, że zgodził się, aby Stalin przypisał Niemcom odpowiedzialność za mord w Katyniu, bo nie chciał tłumaczyć wyborcom, dlaczego pomagają jednemu zbrodniarzowi w walce z drugim.
W sprawie Holocaustu Roosevelt dostrzegał zagrożenie dla swojego wizerunku. Wiedział bowiem, że gdyby podjął jakiekolwiek działania, mogłyby być przez opinię publiczną uznane za niewystarczające. Dlatego właśnie wolał milczeć. Gdy pod koniec października 1943 r. do Białego Domu przybyła delegacja amerykańskich rabinów, Roosevelt wymknął się potajemnie z Białego Domu, aby po raz kolejny uniknąć rozmowy na ten temat. O tym, że była to przemyślana polityka, świadczą działania amerykańskiego Departamentu Stanu.
Na początku 1943 r. urzędnicy odcięli amerykańskiej prasie dostęp do informacji o Zagładzie, jakie napływały od środowisk żydowskich ze Szwajcarii. Kilka tygodni później na tajnej konferencji amerykańsko-brytyjskiej na Bermudach podjęto decyzję, że alianci nie podejmą specjalnych działań, aby przerwać Zagładę. Przebieg tej konferencji do tej pory owiany jest tajemnicą. Dokumenty brytyjskie wciąż pozostają tajne. Amerykańskie odtajniono w niewielkim stopniu.
Rządy USA i Wielkiej Brytanii tylko raz oficjalnie odniosły się do Zagłady. 17 grudnia 1942 roku wydały notę dyplomatyczną, że po wojnie „winni nie unikną odpowiedzialności”. O ile Amerykanie i Brytyjczycy zwyczajnie ignorowali Holocaust, to trzeci co do ważności aliant zachodni - Francuzi brali w nim czynny udział.
Francuski rząd Vichy od samego początku starał się „zaimponować” Niemcom swoim antysemityzmem. Jeszcze w październiku 1940 r. z III Rzeszy do Francji przetransportowano sześć tysięcy Żydów. W tym samym miesiącu wdrożono antyżydowskie ustawodawstwo i rozpoczęto prześladowania. Żydom zakazano wykonywania określonych zawodów, a Żydów-cudzoziemców internowano w obozach. Po tym nastąpiła rejestracja i konfiskata majątków.
Władze Vichy były gotowe zintensyfikować prześladowania Żydów, byle tylko odebrana im własność trafiła do Francuzów. Władze Vichy same organizowały transporty do Auschwitz. Pierwszy z nich ruszył do Polski 27 marca 1942 r., zaś ostatni odjechał w lipcu 1944 r., już po lądowaniu aliantów w Normandii. Amerykański historyk Robert Paxton przekonywał w wydanej w 1972 r. książce „Francja Vichy”, że Niemcy utrzymywali we Francji znikome siły okupacyjne, bo większość zadań wykonywali sami Francuzi. Najlepszym komentarzem do całej sprawy jest spór pomiędzy francuskimi kolejami państwowymi a rządem o rachunki za wywóz Żydów do obozów śmierci w Polsce. Ponieważ nie zapłacił ich rząd Vichy, władze firmy domagały się uregulowania rachunków za tę usługę jeszcze rok po zakończeniu wojny. Te fakty wyglądają ciekawie na tle publikacji współczesnych mediów francuskich, piętnujących rzekomy polski antysemityzm i „polskie obozy zagłady”.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „WARSZAWSKA GAZETA” 20 WRZEŚNIA 2013 r.