Jesteś tutaj: Start
ŁĄCZNICZKI. KOBIETY, BEZ KTÓRYCH NIE BYŁOBY ARMII KRAJOWEJ
Danuta Janiczak "Sarenka" - łączniczka Okręgu Wilno AK w grupie łączniczki "Kozy". W 1944 r. wpadła ona w ręce NKGB. Miała jednak więcej szczęścia niż wiele jej koleżanek i i po dziesięciu latach w łagrze wróciła do Polski (ze zbiorów Kerim44; lic. CC ASA 3.0).Gdyby nagle zniknęły wszystkie łączniczki, Armia Krajowa nie przetrwałaby bez nich nawet tygodnia. Każdego dnia ryzykowały życiem, przenosząc meldunki, broń i trefne paczki. Wykonywały najniebezpieczniejszą pracę w polskiej konspiracji. A dzisiaj niemal nikt o nich nie pamięta.
Mówiąc i pisząc o Polskim Państwie Podziemnym zwykle wspomina się o nich mimochodem. W przeciwieństwie np. do sanitariuszek, które nieraz ratowały życie rannych żołnierzy, ich praca nie była spektakularna. Trudno jednak przecenić znaczenie łączniczek dla funkcjonowania całej konspiracji. To właśnie na ich barkach, często ledwie nastoletnich dziewczyn, spoczywał ogromny ciężar.
Czytaj więcej: ŁĄCZNICZKI. KOBIETY, BEZ KTÓRYCH NIE BYŁOBY ARMII KRAJOWEJ
FENOMEN POLSKIEGO PAŃSTWA PODZIEMNEGO
POLSKIE PAŃSTWO PODZIEMNE
We wrześniu 1998 roku Sejm RP ustanowił Dzień Polskiego Państwa Podziemnego, stwierdzając w uchwale, że było ono fenomenem nie tylko w dziejach II Wojny Światowej. Doprawdy, trudno jest uniknąć słowa "fenomen", oznaczającego coś niezwykłego , niepowtarzalnego, unikatowego - kiedy się mówi o takim zjawisku jakim była ta ogromna struktura konspiracyjna, podlegająca rządowi RP na uchodźstwie, budowana w warunkach podwójnej okupacji od jej początku. Kiedy powstały pierwsze struktury Podziemnej Polski bronił się przecież jeszcze nie tylko Hel, ale i Warszawa Poszczególne części okupowanego kraju miały różny status polityczny, zmieniający się dodatkowo wraz z późniejszym atakiem niemieckim na Sowiety. Kraj pocięty był różnymi granicami, które utrudniały konspirację i czyniły ją szczególnie niebezpieczną na przykład na terenach włączonych do Rzeszy dekretem Hitlera z października 1939 roku.
Czytaj więcej: POLSKIE PAŃSTWO PODZIEMNE FENOMEN II WOJNY ŚWIATOWEJ
SUTANNA UMACZANA W KRWI
Zbrodnie ludobójstwa na narodzie polskim
Artykuł „Sutanna umaczana we krwi” (podstawowy dokument tekstu) jest zbiorem cytatów z książek różnych autorów przedstawiających zachowanie duchowieństwa ukraińskiego w stosunku do Polaków, Żydów i innych mniejszości narodowych zamieszkujących Wołyń i Małopolskę Wschodnią w czasie II RP. W oparciu o posiadany przeze mnie zbiór książek historycznych uznanych historyków polskich, ukraińskich (Wiktor Poliszczuk „Ludobójstwo nagrodzone”, „Gorzka prawda”), amerykańskich ( Richard C. Lukas „Zapomniany Holocaust) poruszających m.in. problemy polsko – ukraińskie starałem się przedstawić różne zachowania duchowieństwa ukraińskiego na dawnych Kresach południowo - wschodnich II RP. Najczęstszą jednak reakcją duchowieństwa, która nieodłącznie towarzyszyła odbywającym się mordom dokonywanym przez SB - OUN i UPA oraz przez inne organizacje nacjonalistyczne na Polakach, była milcząca zgoda. Być może jedną z przyczyn była troska o własne bezpieczeństwo. Część duchowieństwa grecko – katolickiego i część prawosławnego była zaangażowana w kształtowanie nienawiści Ukraińców do Polaków, również i Żydów (swoich sąsiadów) którzy zamieszkiwali te same ziemie co Ukraińcy.
MORDERCY GENERAŁA AUGUSTA EMILA FIELDORFA "NILA" ZAMORDOWALI I ZWIALI DO IZRAELA
Dla KSI Aleksander Szumański
Gen. Fieldorf został zatrzymany przez funkcjonariuszy UB 10 listopada 1950 r. Dopiero 11 dni później Naczelna Prokuratura Wojskowa wydała formalny, choć faktycznie bezprawny nakaz aresztowania. Podpisała go prokurator ppłk Helena Wolińska (pierwotne nazwisko Fajga Mindla Danielak). Ta przedwojenna komunistka, w latach okupacji szefowa biura Sztabu Głównego GL i AL, zaraz po wojnie kierująca Wydziałem Ogólnym Komendy Głównej MO (jej ówczesnym mężem był Franciszek Jóźwiak, pierwszy komendant główny MO). Do pracy w prokuraturze wojskowej przeszła zaraz po skończeniu studiów prawniczych na UW w 1949 r. W ciągu 5 lat pracy w NPW (do 1954 r.) była kolejno szefową kilku wydziałów tej instytucji, w tym Wydziału Kadr i Wyszkolenia. Następnie przeszła do Prokuratury Generalnej, a później przez wiele lat wykładała w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Po 1968 r. wyjechała z Polski wraz z kolejnym mężem, znanym ekonomistą prof. Włodzimierzem Brusem. Do dziś mieszka w Wielkiej Brytanii, która ostatnio odmówiła jej ekstradycji.
Czytaj więcej: MORDERCY GENERAŁA AUGUSTA EMILA FIELDORFA "NILA" ZAMORDOWALI I ZWIALI DO IZRAELA
PRZED WARSZAWĄ BYŁO WILNO
Dla KSI Aleksander Szumański
Przed Powstaniem Warszawskim było powstanie wileńskie. To w Wilnie Komenda Główna AK przeprowadziła swoisty eksperyment lojalności „sojusznika naszych aliantów”. To te ziemie miały zostać wyzwolone własnymi siłami i tutaj miano udokumentować polskość Kresów, kiedy żołnierze z AK spotkali się z Armią Czerwoną.
Dlaczego właśnie Wilno?
Wileńszczyzna była terenem, przez który przetoczyła się największa liczba okupacji.
Najpierw, w 1939 r., nadeszły wojska sowieckie, potem sporą część tych terenów wcielili do swojego kraju Litwini. Okres ten skończył się w czerwcu 1940 r. wraz z wkroczeniem do krajów nadbałtyckich Armii Czerwonej. Po tej kolejnej sowieckiej okupacji nadeszła niemiecka w czerwcu 1941 r. Taka swoista przeplatanka stała się jednak stymulatorem dla powstania silnej i dobrze zakonspirowanej sieci podziemnej. Pozwoliła także na praktycznie całkowite zjednoczenie podziemia. Na Wileńszczyźnie nie było oddziałów Batalionów Chłopskich ani Narodowej Organizacji Wojskowej. Wszystkie partie i ugrupowania społeczne jednomyślnie weszły w skład Związku Walki Zbrojnej. Ta sytuacja, a także bardzo trudne warunki życia polskiego społeczeństwa podczas kolejnych okupacji (represje okupantów samorzutnie powodowały opór i chęć odwetu), umożliwiła stworzenie jednego z największych ruchów konspiracyjnych i partyzanckich na terenie Polski.