Jesteś tutaj: Start
ŁĄCZNICZKI. KOBIETY, BEZ KTÓRYCH NIE BYŁOBY ARMII KRAJOWEJ
Danuta Janiczak "Sarenka" - łączniczka Okręgu Wilno AK w grupie łączniczki "Kozy". W 1944 r. wpadła ona w ręce NKGB. Miała jednak więcej szczęścia niż wiele jej koleżanek i i po dziesięciu latach w łagrze wróciła do Polski (ze zbiorów Kerim44; lic. CC ASA 3.0).Gdyby nagle zniknęły wszystkie łączniczki, Armia Krajowa nie przetrwałaby bez nich nawet tygodnia. Każdego dnia ryzykowały życiem, przenosząc meldunki, broń i trefne paczki. Wykonywały najniebezpieczniejszą pracę w polskiej konspiracji. A dzisiaj niemal nikt o nich nie pamięta.
Czytaj więcej: ŁĄCZNICZKI. KOBIETY, BEZ KTÓRYCH NIE BYŁOBY ARMII KRAJOWEJ
JEŃCY POLSCY I SOWIECCY W WOJNIE POLSKO-BOLSZEWICKIEJ 1919-21
Tuż po zakończeniu I Wojny Światowej Churchil stwierdził, że wojna olbrzymów skończyła się, rozpoczęły się utarczki karłów. Niedługo okazało się, iż miał rację. Bolszewicy podpisując traktat brzeski 3.03. 1918r. nie zamierzali się stosować do jego postanowień. Tuż po kapitulacji Niemiec oficjalnie zerwali wszelkie zawarte z nimi umowy. Traktat stanowił wycofanie się Rosji z wojny i zerwanie sojuszu z Ententą /Trójporozumienie - Wielka Brytania, Francja, Rosja/. Władze Rosji sowieckiej zgodziły się ponadto na okupację przez armię niemiecką terenów na wschód od ustalonej traktatem linii granicznej. Oznaczało to utratę przez Rosję terenów Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Białorusi, Finlandii i Wysp Alandzkich, a na Zakaukaziu - Karsu, Ardahanu i Batumi. Rosja została wezwana do zdemobilizowania całej armii /również Armii Czerwonej/.
Czytaj więcej: JEŃCY POLSCY I SOWIECCY W WOJNIE POLSKO-BOLSZEWICKIEJ 1919-21
PIERWSZA OFIARA UKRAIŃSKIEGO LUDOBÓJCY ROMANA SZUCHEWYCZA
MORD POPEŁNIONY NA KURATORZE LWOWSKIM STANISŁAWIE SOBIŃSKIM
Wieczór 19 października 1926 roku był chłodny i ponury. Jesienna pogoda nie zachęcała ludzi do wieczornych spacerów po ulicach Lwowa. Ulica Królewska (obecnie Kniazia Mstysława Udatnoho), to jedna z wielu niedużych uliczek przylegających od zachodu do wzgórza i parku Wysoki Zamek.
W tamten wtorkowy wieczór była zupełnie pusta. Szedł nią tylko pięćdziesięcioparoletni mężczyzna z kobietą. Mężczyzna ten nie wiedział, że od wielu tygodni był obserwowany. Jacyś ludzie na zmianę pilnie śledzili jego codzienne życie. Próbowali ustalić rozkład jego dnia, codzienne zwyczaje, ulice, którymi najczęściej chodził, godziny codziennych spacerów. Zorientowali się, że wieczorami lubił spacerować na Wysoki Zamek. Uściślili wtedy z zegarkiem w ręku czas jego codziennej przechadzki, szczegółowo spenetrowali okolicę i wybrali najwygodniejsze miejsce, by go zaskoczyć. Nie mieli wątpliwości, że najlepsza będzie nieduża uliczka, znajdująca się tuż za ulicą Zamarstynowską i Starym Rynkiem. Słabo oświetlona, a w zimny, jesienny wieczór zwykle pusta.
GAZETA LWOWSKA W LATACH OKUPACJI NIEMIECKIEJ 1941-1944
http://www.lwow.home.pl/semper/gazlwow4144.html
1.VIII.1941 r. w dniu proklamowania dystryktu Galicji, ze stolicą we Lwowie ukazało się specjalne wydanie "Kuriera Lwowskiego", który stać się miał -jak zapowiadano - oficjalnym organem niemieckich władz okupacyjnych w języku polskim. Ostatecznie po ponad tygodniowych przygotowaniach 9. VIII. 1941 r. w sprzedaży zamiast anonsowanego "Kuriera Lwowskiego" pojawiła się polskojęzyczna "Gazeta Lwowska" - "Dziennik dla Dystryktu Galicja". Początkowo "Gazeta Lwowska" ukazywała się w nakładzie 50 tys. egzemplarzy, później nakład jej stopniowo wzrastał, osiągając już w grudniu 1941 r. 70 tys. egz., a w sierpniu 1943 r. sięgając blisko 90 tys. egz. 1 Wzrost ten jednak okupiony został stopniowym, ale wyraźnym zmniejszeniem objętości pisma. Ten wysoki, jak na warunki okupacyjne nakład, tłumaczyć można zapewne świadomą polityką niemiecką i wzmożonym naciskiem propagandowym na ludność polską, zwłaszcza latem 1943 r. (m.in. sprawa katyńska). Mógł on być jednak również pochodną pozytywnej oceny przez część społeczeństwa polskiego Ziemi Czerwieńskiej niektórych treści głoszonych na łamach lwowskiej "gadzinówki" (przede wszystkim działu kulturalnego prowadzonego przez znanego pisarza Stanisława Wasylewskiego). Przypominanie i akcentowanie polskich tradycji i przeszłości Galicji przez "Gazetę Lwowską" miało wyraźną wymowę w obliczu zbliżającego się frontu, jak i odczuwanej coraz bardziej doktkliwie aktywności ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego. Nie bez wpływu pozostawała także relatywnie niewysoka cena GL, która wynosiła 20 groszy, a od połowy 1943 r. 25 groszy za egzemplarz. "Gazeta Lwowska" zwana niekiedy "Lembergierką" była niezwykle popularna we Lwowie.
Czytaj więcej: GAZETA LWOWSKA W LATACH OKUPACJI NIEMIECKIEJ 1941-1944
AKCJA "KOMITET UKRAIŃSKI"
Największą akcją przeprowadzoną w marcu 1944 r. w Warszawie była likwidacja prohitlerowskiego "Komitetu Ukraińskiego", którego siedziba znajdowała się przy ul. Kopernika 13.
Na czele tego Komitetu, mającego formalnie pełnić funkcję organizacji samopomocowo-kulturalnej Ukraińców, a faktycznie reprezentującego prohitlerowską część środowiska ukraińskiego Warszawy stali: Michajło Pohołowko i pełniący funkcję jego zastępcy "Szyło". Ich likwidację Komenda Główna Armii Krajowej poleciła wykonać oddziałowi bojowemu Kontrwywiadu Oddz. II K-dy. Gł. AK "993/W".